Hotel Angleterre Marie Bennett 6,7
ocenił(a) na 65 lata temu Bardzo udany debiut. Przeczytałam w mgnieniu oka, chociaż to dosyć opasłe tomisko. Nie potrafię jednak do końca określić, czym ta książka mnie ujęła. Namiastka historii - Szwecja i II wojna światowa, "zapasy" z życiem w okresie wojny, która tak do końca przecież bohaterów nie dotyka, nie doświadczają tego, z czym zmagało się tylu innych na froncie, w obozach koncentracyjnych, w okupowanych miastach i pacyfikowanych wsiach. Niemniej jednak, jest w tej historii jakiś tragizm, może wpływa na to złożoność sytuacji w jakiej z powodu wojny, skłonności, czy słabości charakteru znaleźli się Georg, Kerstin, Viola, Alex i inni.
Czy polubiłam tych ludzi - raczej nie, nie było mi ich również żal, ale nie mogę powiedzieć, że pozostałam wobec nich obojętna. Wszystkowiedzący narrator opowiada o ich przeżyciach utożsamiając się na przemian raz z Georgiem, raz z jego żoną. Na pozór wiemy co siedzi w ich głowach i sercach, i nie jest to ani płytkie, ani infantylne, chociaż żadne z nich większą inteligencją nie grzeszy. Na próżno jednak szukam w głowie momentu, w którym poczułam tak naprawdę, że dotyka mnie to co ich spotyka, że ja ich "dotykam". Wszystkie emocje autorka zamknęła wraz z tymi ludźmi za hermetyczną szybą, stąd pewnie wrażenie, że chociaż widzę, że krzyczą, nie słyszę nic. A może ten dystans, to nie specjalny zabieg literacki, może samo tak spod pióra wyszło. Ale to moim zdaniem uratowało tę lekturę przed banałem i kiczem.
Polecam, jak na debiut całkiem, całkiem obiecująco.