Gwiezdne wojny. Jak podbiły wszechświat? Chris Taylor 7,4

ocenił(a) na 64 lata temu Książka dość spójna nie powiem, a i wiele informacji ze świata Star Wars zawierająca.
Tylko... tylko że czegoś innego się spodziewałem, miałem nadzieję na coś co faktycznie będzie analizą zjawiska (pop)kulturowego zwanego Gwiezdne Wojny.
A dostałem, hmmm... cóż wyliczankę faktów, dat, zdarzeń i anegdot z tzw franczyzy.
W swej części biograficzno-historycznej opowieść Chrisa Taylora jest dobrym uzupełnieniem opisywanej jakiś czas temu przeze mnie książki "George Lucas: Gwiezdne Wojny i reszta życia" autorstwa Briana Jaya Jonesa (jeśli interesuje Was ten temat, przejrzyjcie moje wcześniejsze wpisy).
Taylor dotarł do rzeczy których Jonesowi nie udało się wydłubać w ogródku życia Lucasa i chwała mu za to.
Ale, niestety serwuje nam te fakty w sposób równie zajmujący i porywający jak pani w okienku informacji PKP.
Jak już wspomniałem powyżej tytuł: "Gwiezdne wojny. Jak podbiły wszechświat?" mnie osobiście sugerował iż autor pokusi się o jakąś analizę zjawiska GW i jego wpływu na współczesną kulturę (przynajmniej tę popularną). Liczyłem na to że poczytam o tym, co takiego ta historia w sobie ma, że pociągnęła za sobą tak wielu...
Niestety biograf naszkicował nam jedynie: sylwetkę Lucasa, narodziny pomysłu, początki historii, problemy, efekty specjalne, fandom, geeków, świrów i cała resztę.
Owszem z niekłamaną ciekawością czytałem o szaleńcach rozbijających namioty i koczujących w wielodniowych kolejkach po bilet do kina.
Chętnie jednak dowiedziałbym się co ich do tego skłaniało?
Jakie były ich motywacje?
Czego nie odnajdują we współczesnym świecie, a zapewnia im to Star Wars?
Jak już kiedyś wspominałem przy okazji innej książki ze świata GW, jestem z tą opowieścią już od premiery "Nowej nadziei".
Siedziałem na niej z wypiekami na policzkach, a kiedy tylko pojawiły się napisy końcowe zanurkowałem pod fotele, żeby tylko móc zobaczyć to jeszcze raz!
Nigdy jednak nie zapełniałem półek w domu gadżetami i innym badziewiem, po prostu lubiłem historię samą w sobie. Dlatego zaskakującą informacją był dla mnie fakt istnienia czegoś takiego jak legion 501 w świecie realnym?!
Zarejestrowana religia Jedi? Serio?
Zaskakują mnie również opisane w książce antagonizmy pomiędzy fanami Star Wars i Star Trecka. Dla mnie zarówno jedno jak i drugie uniwersum jest równie ciekawe :)
Reasumując:
Czy z książki można dowiedzieć się czegoś o Georgu Lucasie? Zdecydowanie tak!
Czy można dowiedzieć się czegoś o powstawaniu i historii GW? Zdecydowanie tak!
Czy autor pokusił się o analizę kulturową, antropologiczną i socjologiczną zjawiska GW? Nawet jeśli, to bardzo pobieżnie :(
Czy autor posiada dar snucia opowieści i dar słowa? Niespecjalnie.
Odnoszę wrażenie iż Chris Taylor skupił się w swym dziele, na biznesowym aspekcie GW i stąd chyba tak często (nad)używane przez niego słowo franczyza. Franczyza która uczyniła z Lucasa miliardera a milionom ludzi na całym świecie zmiksowała mózgi.
Współczesny świat jest miejscem wręcz akumulującym problemy i myślę że zaangażowanie dziesiątek (może nawet setek) tysięcy zdrowych, młodych ludzi w legion 501, to trochę taka para w gwizdek...
Dobrze że choć Lucas wspomaga instytucje dobroczynne.
Aha... i niech Moc będzie z Wami
Mimo wszystko poczytać warto :)