Krakowianin z urodzenia i wyboru. Emerytowany muzyk, ale nie emerytowany poeta. "Koci poeta" jak podkreśla mówiąc o sobie, ale wbrew temu co mówi, Franciszek Klimek nie jest wyłącznie "kocim" poetą i nie wyłącznie poetą, chociaż ostatnio ulubione koty, kotki i kocięta są głównym motywem jego twórczości.
Pisanie jednak - mimo wrodzonych predyspozycji nigdy nie było jego zawodem, pasją, czy nawet hobby, a tylko okazjonalną zabawą słowami - jak rozwiązywanie krzyżówki. Jego życie zawodowe, to sceny i estrady niemal całego świata z Państwowym Zespołem Pieśni i Tańca "Śląsk", a później po 25-ciu "kolorowych" latach w Zespole, 11 lat z Filharmonią Krakowską.
Przed laty, od czasu do czasu, jakby "od niechcenia" pisał fraszki drukowane w poznańskim tygodniku satyrycznym "Mucha" oraz łódzkiej "Karuzeli" , wiersze dla dzieci drukowane w "Świerszczyku", teksty i adaptacje tekstów piosenek dla Zespołu, a także limeryki i wiersze liryczne nie drukowane z powodu chowania ich przez autora w głębokiej szufladzie.
W latach 80-tych fraszki Franciszka Klimka zaczął drukować tygodnik społeczny VETO, z którym współpraca zaowocowała wkrótce cotygodniowymi felietonami humorystyczno-satyrycznymi świetnie odbieranymi przez czytelników, a gorzej przez cenzurę.
Z czasopismem Kocie Sprawy związał się z inicjatywy Krystyny Sienkiewicz, która po przeczytaniu wiersza "Weź kota" zainspirowanego przez jej telewizyjny apel - doprowadziła do spotkania autora z Redakcją.
Po wydrukowaniu kilkudziesięciu wierszy na łamach miesięcznika, Redakcja na życzenie czytelników zorganizowała wydanie w Warszawie dwóch kolejnych tomików: Ja w sprawie kota i Otulę cię ciepłym mruczeniem, a Aleksandra Ziółkowska-Boehm zamieściła ponad 30 wierszy Franciszka Klimka w swojej książce Podróże z moją kotką (Wyd. Nowy Świat, Warszawa 2004)
W zawartej w drugim tomiku dedykacji, autor pisał:
Kocie sprawy, kocie życie, kocie losy... chyba więcej już w tych wierszach nie pomieszczę, ale s e r c a jest dla kotów wciąż nie dosyć i dlatego ciągle piszę - ciągle jeszcze.
I rzeczywiście: w październiku 2005, ukazały się kolejne dwa tomiki wierszy Franciszka Klimka: Nie chodzi o to, by człowiek miał kota wydany w Krakowie przez Arfa-Studio, ze wstępem Anny Kajtochowej i Maryli Weiss, oraz wiersze dla dzieci Pieski, kotki, niespodzianki, wydane pod patronatem Teatru GROTESKA przez Wydawnictwo "bis" w Warszawie.
W listopadzie 2006, łódzkie wydawnictwo Galaktyka, wydało tomik Gdy KOT przebiegnie ci drogę, a w 2007 następny - Mruczę, więc jestem.
W 2008 krakowskie wydawnictwo OKTOPUS zaprezentowało tomik Tym razem limeryki, zbiór zabawnych, charakterystycznych dla tego typu zabawy literackiej fraszek rekomendowanych gorąco przez Krystynę Sienkiewicz i dr Dorotę Suminską, a także przez mistrza tego gatunku Michała Rusinka.
W kwietniu 2009 w ramach cyklu Krakowski Salon Poezji wiersze Franciszka Klimka zaprezentowane zostały przez aktorów krakowskich w teatrze im. J. Słowackiego w entuzjastycznie przyjętym przez publiczność spektaklu Koci Salon.
Swoje najnowsze wiersze Franciszek Klimek prezentuje na spotkaniach autorskich w szkołach i domach kultury, a także okazjonalnie na scenie kabaretu Loch Camelot.
Jestem fanką białych wierszy, a rymowane w większości przypadków traktuję z lekką pobłażliwością. Uwielbiam prostotę w stylu Szymborskiej, więc można by zakładać, że utwory pana Franciszka nie przypadną mi do gustu. I byłoby to założenie z gruntu niesłuszne.
Otrzymałam ten tomik w prezencie, do tego z miłą dedykacją, więc czuję do niego sentyment. Podwójny, bo wiersze są poświęcone moim ukochanym zwierzakom - kotom. Już za samo to podnoszę mu ocenę o jedną gwiazdkę. To proste, ale nie banalne czy infantylne utwory. Widać w nich olbrzymią miłość poety do jednego z najbardziej niezwykłych gatunków, jakie chodzą po ziemi. Zapewne jego twórczość nie trafi do serca kogoś, kto nie lubi tych cudownych puszystych zwierząt, ale to strata tego kogoś. Ja mocno, bardzo mocno polecam, bo naprawdę warto.
Nie bójcie się poezji - zwłaszcza takiej. Jest prosta, przystępna, czuła, wrażliwa i piękna.
Coś pięknego!
Te wierszyki są nie tylko przezabawne i wzruszające, ale (czasem niestety) bardzo prawdziwe.
Autor naprawdę uchwycił „psią duszę” z całą jej radością i marzeniami, a próba spojrzenia na całkiem przyziemne sprawy z psiego punktu widzenia (np. tabliczki „zły pies” wiszące na ogrodzeniach) wyszła genialnie - momentami miałam łzy w oczach.
PIĘKNE ilustracje do książki wpasowały się w 100% i pomogły stworzyć niezapomniany klimat pełen miłości w życiu codziennym, której tak często nie doceniamy.
Po skończonej lekturze od razu poleciałam przytulić się do mojego jamniczka;)