Die juristische Unschärfe einer Ehe Olga Grjasnowa 7,5
ocenił(a) na 66 lata temu Nadzwyczaj "europejska" powieść, gdy tę europejskość rozumieć w rosyjskich kategoriach: Europa jako ojczyzna, schronienie i ostoja wartości LGBT. Jak gdyby autorka chciała potwierdzić stereotypy szerzone przez putinowską propagandę lub... próbowała za wszelką cenę otrzymać europejską nagrodę literacką. Za tematykę LGBT, za krytykę autorytarnych, niedemokratycznych rządów w republikach postsowieckich i za piętnowanie rosyjskiej mentalności, opartej na homofobii i nienawiści do nie-Rosjan. Do tego dochodzi wątek żydowski, emigranci, nowa sztuka i złośliwe spojrzenie na luksusowe życie najwyższych sfer Azerbejdżanu - istny "montaż atrakcji". Przy tym autorka jest Niemką pochodzącą właśnie z Azerbejdżanu, co mogłoby sugerować, że w kwestii swej azjatyckiej ojczyzny wie nie mniej, niż o Niemczech, choć trudno temu dać wiarę komuś, kto choć raz widział ten kraj. Ja byłem i mogę zaświadczyć, że mieszkają tam również całkiem normalni ludzie a rewelacje w stylu autorki, że " brud, smród i ubóstwo" są grubo przesadzone. Obraz Azerbejdżanu zbudowany jest tutaj na stereotypach z wykorzystaniem zjadliwej, pełnej przesady ironii.
Mamy więc małżeństwo zawarte pod presją rodziny i dla świętego spokoju. Ona - Leyla, jedyne dziecko Gruzinki i Azera z najwyższych sfer (możliwe, że rodzice Leyli - Gruzinka Nino i Azer Ali - to nawiązanie do bohaterów znanej powieści "Ali i Nino" żydowskiego autora piszącego po niemiecku, Kurbana Saida),nie znające dzieciństwa i matczynej miłości, baletnica moskiewskiego Teatru Wielkiego i...lesbijka; on - Altay, jedynak w rodzinie zasłużonego inżyniera, lekarz psychiatrii i gej. Prześladowani w Rosji z powodów azjatyckich rysów i swej orientacji seksualnej wyjeżdżają do mekki swobód obyczajowych - do Berlina. Tu nie bez przygód nostryfikują dyplomy, przebijają się i - żyją jak chcą, uprawiając seks z kim popadnie, zgodnie ze swą orientacją, a czasem nawet -jeśli trafi się jakiś odpowiedni "trans" - w poprzek i wspólnie. Dopóki ona nie spotka w barze tej trzeciej - Jonoun, młodej sieroty-Żydówki po amerykańskiej szkole sztuki nowoczesnej, nieuporządkowanej ani wewnętrznie ("pozbycie się heteronormatywnych przekonań sprawia jej więcej kłopotu, niż chciałaby to przyznać"),ani zewnętrznie. Zaczyna się wymuszony menâge à trois.
Autorka powieści operuje ciekawym, bogatym językiem (choć niektórzy wytykają jej absurdalne w niemczyźnie połączenia, zbitki słowne i błędy rzeczowe) z licznymi odniesieniami do (wyłącznie feministycznej i gejowskiej) literatury i sztuki, używa nawet czasem lokalnego, berlińskiego słownictwa. Dzieło ma też oryginalną konstrukcję, składa się bowiem z -29 rozdziałów, które zmierzając do zera przedstawiają przeszłość tej trójki do momentu kryzysu ich potrójnego związku i zapowiedzianego w otwierającym powieść rozdziale "zerowym" uwięzienia Leyli w azerskim więzieniu. Kolejnych 29 rozdziałów jest zapisem ucieczki Leyli przed samą sobą i w poszukiwaniu siebie. Oraz podroży pozostałej dwójki za nią, do Azerbejdżanu. To pełna ekscesów droga do siebie i do dojrzałości.
Pewien trop interpretacji historii tego dziwnego i trudnego związku daje autorka, jako jej motto umieszczając dowcip Woody Allena, w którym do psychiatry przychodzi mężczyzna, mówiąc, że ma brata, któremu wydaje się, że jest kurą. Na pytanie, dlaczego nie przyprowadził brata, ten odpowiada, że potrzebuje jaj. I większość związków między ludźmi, powiada Woody Allen, funkcjonuje w ten sposób... Związki są w stanie przetrwać tylko dlatego, że osoby w nich pozostające coś w nich otrzymują i nie potrafią z tego zrezygnować.
Pod koniec powieści otrzymujemy nowy trop w postaci sufickiej legendy o ptaku Simurgu, opowiedzianej Leyli przez ojca. Mówi ona o 30 ptakach, które wybrały się w daleką podróż, by odnaleźć tajemniczego ptaka-Simurga, który jest zdolny zbawić wszystkie ptaki. Po trudnej i wyczerpującej drodze część ptaków, która dotrwała do tej chwili, odkrywa, że każdy z nich jest Simurgiem... I takie jest przesłanie na życie dla każdego człowieka: każdy zbawia się sam, jest kowalem własnego losu.
Upraszczając, jest to historia fikcyjnego związku młodych - geja i lesbijki, którzy nie znając miłości, zastępują ja seksem, lecz z czasem dojrzewają do tego, by stworzyć prawdziwe małżeństwo na zasadzie wzajemnego zaufania, oddania i sympatii, które sprawiają, że pomyślą nawet o tym, by dochować się i wychowywać wspólne dzieci.
PS. Byłoby to dla mnie dość zaskakujące, jak na Niemcy, gdyby mogło być prawdziwe: lekarz na dyżurze robi sobie kawę instant sam, bo pielęgniarki do kawy z filtra dla wszystkich dodają amfetaminy, żeby stacja pogotowia była na chodzie....
Zaskakujące dla Polaka (i chyba każdego muzułmanina) w pokoju muzułmańskiego chłopaka w Baku wisi reprodukcja obrazu polskiego Żyda, Maurycego Gottlieba, ucznia Matejki - jego 'Autoportret jako Ahaswer'(!)...Malarz umarł młodo, nie wyjeżdżał, a z Baku łączy go chyba tylko to, że dorastał w Borysławiu - polskim centrum wydobycia ropy naftowej. Traktuję to jako zawoalowaną próbę przypomnienia, że autorka podczas studiów była na stypendium w Krakowie.