_Misiek_

Profil użytkownika: _Misiek_

Nie podano miasta Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 5 dni temu
7
Przeczytanych
książek
7
Książek
w biblioteczce
7
Opinii
26
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Nieco dziwią mnie tak niskie opinie o tej książce. Książka zdecydowanie lepsza niż bardzo rozwleczony i przesadnie pełny odniesień i analogii do rzeczywistości "Dziennik czasu zarazy". Uważam, że książka jest zwyczajnie dobra. Nie wybitna, nie najlepsza w całej twórczości Piekary. Ale dobra. Ale pod jedynym warunkiem. Mianowicie że ktoś jest fanem świata Inkwizytorskiego, w szczególności fanem cyklu "Płomień i krzyż". Łączy wiele wątków, spaja i odsłania kolejne "szkiełka z mozaiki", jak to sam autor obrazowo określił. Jest także klamrą zamykającą "Ruską trylogię", podobnie jak Płomień i Krzyż część III jest po części otwarciem do Ruskiej Trylogii. Jeśli natomiast nie jest fanem cyklu? No cóż, wtedy może wydać się przegadana jeśli ktoś nie zna, albo nie interesują go wątki historii świata widziane z punktu widzenia Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium.

Dowiadujemy się dużo nowych rzeczy o świecie przedstawionym i zaczynamy czuć, że to wszystko zmierza ku jakiejś konkluzji i jakiemuś bliżej nieokreślonemu zakończeniu. Ponadto książka domyka tematy i wyjaśnia końcówkę ostatniego tomu "Ruskiej trylogii". Mam nadzieję, że autor nie znudzi się pisaniem kolejnych części i domknie wszystkie pootwierane wątki, a także wyjaśni świat na tyle na ile można wyjaśnić, zamiast zostawiać fanów w nieukojonym żalu i tęsknocie za zakończeniem, którego będą wyglądać niczym przysłowiowa kania dżdżu :D.

A wszystkim tym którzy tak bardzo narzekają, że czemu autor nie kończy cyklu, czemu tak dużo, czemu nie zarzyna tej złotej kury. Mogę odpowiedzieć tylko tak jak sam autor się wypowiedział w posłowiu: nie chcesz nie czytaj. Dopóki te książki będą w miarę choćby tak dobre jak najlepsze z nich, dopóki kolejne "szkiełka z mozaiki" będą się odsłaniać, dopóki autor ma frajdę z pisania i mam nadzieję zysk, dopóty niech pisze choćby i 100 części. Z chęcią je przeczytam.
Ale nie, Jacku kończ bo mówią że to za dużo, że masz kończyć. Kończ i tyle bo wrażliwość części czytelników nie zniesie jak napiszesz kolejne części. Po prostu ci nie wolno! Bo tak życzą sobie wrażliwi na nadmiar tomów w cyklu fantastycznym niektórzy z czytelników. Kończ, ale nie pisz bo ci nie wolno. ;). A czemu masz kończyć? Bo tak. Bo tak i już. Bo za dużo :D.

Podczas lektury nieraz i nie dwa uśmiechnąłem się pod nosem czytając kolejne wygadywane przez Bohenwalda facecje i krotochwile. Było kilka momentów, w którym nastąpiło to "aha", kiedy kolejne elementy układanki wskoczyły na miejsce niczym te widziane oczami mocną Arnolda trybiki w skomplikowanej maszynie.

Sam cykl "Płomienia" zdaje się być bardziej dojrzały, bardziej przemyślany. Decyzje i wydarzenia w nim tyczą się całego świata wręcz, a nie tylko najbliższego otoczenia Mordimera.
Moim zdaniem dobrze, że autor postawił na rozwój cyklu w formie sagi, w której każda kolejna część jest spójna z wydarzeniami z innych części. Chociaż jak sam autor przyznaje, nie było tak od początku. Budowanie historii w której kolejne części są częścią większej historii moim zdaniem podnosi walory całości. Chociaż jak nieraz można zauważyć, nastręcza to trudności autorowi w lawirowaniu w konieczności spięcia całości w logiczną całość, ponieważ cykl przypomina najpierw mały domek, do którego z czasem zaczęto dobudowywać kolejne ściany, piętra i pomieszczenia. I które nie zawsze łatwo dają się dobudowywać do już istniejącej zabudowy. I nawet część ścian trzeba wyburzyć, a niektóre pomieszczenia uczynić ślepymi zaułkami. Rozumiem to i jest to nieuniknione. Np wątek infantylny nieco z wszechmocnym aniołem stróżem Mordimera, który zjawiał się na ratunek, a który został w nowszych częściach słusznie moim zdaniem wycofany z historii. Ale pewnych rzeczy nie da się uniknąć i są one moim zdaniem na plus.

Podsumowując, książka dobra jako część cyklu "Płomienia" i dobra jako część świata Inkiwzytorskiego, odsłania przed nami kolejne elementy układanki. A sam cykl "Płomienia" myślę, że jest dla wielu osób bardziej interesujący niż cykl główny skupiony wokół Mordimera. Pozycja obowiązkowa dla fanów serii "Płomień i krzyż", ponieważ nic już po tej części nie będzie takie same, podobnie jak po zakończeniu "Łowców dusz".

Nieco dziwią mnie tak niskie opinie o tej książce. Książka zdecydowanie lepsza niż bardzo rozwleczony i przesadnie pełny odniesień i analogii do rzeczywistości "Dziennik czasu zarazy". Uważam, że książka jest zwyczajnie dobra. Nie wybitna, nie najlepsza w całej twórczości Piekary. Ale dobra. Ale pod jedynym warunkiem. Mianowicie że ktoś jest fanem świata Inkwizytorskiego, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W zasadzie to nie wiem jaką ocenę wystawić tej książce, więc wystawiam coś pośredniego, czyli "dobra". Fakt, jest dobra. Gdybym miał określić ją w jednym słowie, to "dobra" byłoby w zasadzie odpowiednie. Jednak, czytając tę książkę czułem się jakbym zagłębił się w bagnie, gnojówce ludzkiej egzystencji, rzygowinach pijanych i śmierdzących niczym świeżo rozkopana mogiła w upalny dzień meneli. Gnojówce, w której próżno szukać pereł. Nieco karykaturalna, chociaż przecież nie aż tak daleka od rzeczywistości wizja teraźniejszości i dzisiejszej Warszawy goniącej za pieniądzem. Ale mało to..optymistyczne. Nie jestem pewien czy jest jedna pozytywnie przedstawiona strona naszego życia w tej książce. Ale do rzeczy..

Sama historia jest banalna generalnie i dosyć przewidywalna. To co stanowi pozytyw tej książki, to sposób narracji i opowiadania o życiu, przedstawiania, porównań. Zabawa słowem. Te słowne wygibasy czyta się naprawdę, jeśli nie z przyjemnością, to przynajmniej z dużym zainteresowaniem i niejako podziwem dla sposobu operowania ojczystym językiem przez autora. Rzucę paroma przykładami:

"Ale ten tępy, polski ryj, ryj, który wygląda jak komputerowa synteza klasycznej twarzy polskiego trzydziestolatka, jest najnaturalniejszy właśnie w tym stanie, w rozedrganiu i zapoceniu."

"Warszawa jest klatką pełną hodowlanych, przeznaczonych na eksperymenty zwierząt, w której widać to jak na dłoni. Warszawa to diagram przemocy. Każdy egzystuje tutaj po to, aby zdobyć i utrzymać swoje. Stanowisko, pieniądze, mieszkania, kredyty, wygraną, po którą wyciąga się z całych sił, po którą idzie z nożem przez ciemny las, za którą odda wszystko i wszystkich, a gdy już ją ma, gdy ona tkwi w jego śliskiej, zaciśniętej dłoni, ten mały guzik, gówno wart, wtedy opędza się od całej reszty, wymachując tym samym nożem, szczekając i warcząc, drapiąc i gryząc."

"Postująca i zapostowana młodzież. Kontury. Ludzie malowanki. Chodząca prognoza ostatecznego upadku zachodniego systemu. Ci ludzie nie potrafią pomnażać ani inwestować pieniędzy swoich rodziców. Tak jak kiślowaty. Są upośledzeni. Umieją tylko śnić, śnić w złym guście"

"Dzień nie jest dla Warszawy stanem naturalnym. Warszawa w dzień jest jak naga, zawstydzona, stara i brzydka kobieta"

"Dzieci to dla mnie obce istoty. To niby-ludzie, ale w osobliwej wersji, pomniejszonej i oszalałej. Nie mógłbym mieć dziecka. To jak mieć w domu gadającego psa. To specyficzna forma bycia zakładnikiem"

"Miasto jest wyludnione, bo wyjechali z niego ci ludzie, którzy wierzą, że jeszcze mogą się z niego wydostawać, gdy chcą; którzy wierzą, że mają jeszcze nad sobą, nad nim jakąkolwiek kontrolę. Część pojechała odwiedzić swój rodzinny gnój, przejść się po mniejszych lub większych miastach widmach, spotkać swoich przyjaciół z liceum i studiów, dezerterów z Holandii i Wielkiej Brytanii, którzy rozmawiając z nimi i pijąc z nimi wódkę, będą patrzeć na nich z lekką zawiścią, zastanawiając się, dlaczego akurat oni nie musieli stąd wyjeżdżać, aby coś mieć, aby utrzymywać się na powierzchni; będą patrzeć, ale tylko na ich sylwetki, może w oczy, nie będą patrzeć im na ręce, nie będą widzieć rozdrapanych do krwi paznokci. Właśnie ta część pojechała uspokoić rodziców, powiedzieć im, że wszystko jest w porządku, że niedługo awans, że dziecko jeszcze nie w tym roku, że rata kredytu została dodatkowo oprocentowana, ale przecież damy sobie radę"

Co do postaci...no cóż, jeśli takie bestie chodzą wśród nas ulicami, to naprawdę biada tym, którzy wejdą im w drogę. Generalnie polecam, ale nie jest to przyjemna opowiastka, dająca nadzieję, optymizm czy coś takiego. Atmosfera jest ciężka i gęsta jak powietrze średniej jakości warszawskiego klubu gdzie ćpa się zanieczyszczoną świetlówkami kokę po kiblach obok śpiących w pijackim amoku właśnie przelecianych przez paru kolesi nastolatek.

W zasadzie to nie wiem jaką ocenę wystawić tej książce, więc wystawiam coś pośredniego, czyli "dobra". Fakt, jest dobra. Gdybym miał określić ją w jednym słowie, to "dobra" byłoby w zasadzie odpowiednie. Jednak, czytając tę książkę czułem się jakbym zagłębił się w bagnie, gnojówce ludzkiej egzystencji, rzygowinach pijanych i śmierdzących niczym świeżo rozkopana mogiła w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż mogę napisać o tej powieści. Jest to moja ulubiona książka, którą kiedykolwiek przeczytałem, dlatego bez wahania daję najwyższą ocenę. Czytałem/słuchałem ją sam nie wiem ile razy. Zgubiłem rachubę już dawno, lata temu.

Nie uważam żeby było to dzieło idealne. Takich nie ma w ogóle. Jednak w mojej skromnej opinii minusy powieści, jak i całej trylogii husyskiej, które są i to całkiem liczne, są całkowicie rozwalcowane i zmiażdżone przez plusy. Arcydzieło? Tak. Dla mnie tak. Oczywiście jest i będzie poniżej to opinia całkowicie subiektywna, zresztą jak każda (większość?) opinii z samej swojej definicji i znaczenia pojęcia ‘opinia’.

Po pierwsze język: nie czytałem nigdy polskiego autora, który w moim odczuciu, lepiej używałby języka polskiego. Dyskusje bohaterów są fantastyczne i wciągające.
Po drugie kreacja bohaterów: Bohaterowie z krwi i kości, mogliby niemalże wyjść z kart książki i spacerować po ulicach, będąc bardziej barwni niż 80% szaroburego społeczeństwa. Cyniczny i zawsze twardo stąpający były zakonnik. Naiwny i idealistyczny główny bohater. Myśliciel i filozof o złotym sercu i twarzy głupka. Czerstwy Biskup kurwistrach. Morderca o twarzy diabła. I można tak wymieniać jeszcze jakiś czas.
Po trzecie elementy fantastyki: Wstawione w historię elementy fantastyczne są zwarte, konkretne i ciekawe. Nie przeszkadzają historii; są w nią całkiem zgrabnie wplecione.
Po czwarte idealizm: Prawdziwa przyjaźń i prawdziwa miłość, przy tym jakoś tak pozbawiona całkiem zwykłemu w przypadku tego typu podobnych historii u innych autorów, patosu.

Co jest mi obojętne: historia. Losy opowieści wplecione w historię średniowiecznego Śląska. Wojna religijna. Historia dobra na tło, ale nie stanowiąca podstawy jakości powieści, a tylko tła, o czym autor zdaje się zapominać, zwłaszcza w drugiej części trylogii.

Co mi się nie podoba:
- Łacina, chociaż przeszkadza w małym stopniu.
-czasem za bardzo skupianie się na historii całego ruchu religijnego, który moim zdaniem bardziej powinien być tłem, chociaż ten zarzut jest aktualniejszy wobec dalszych części cyklu, zwłaszcza drugiej.
-Sam nie wiem.

Uważam trylogię husycką za lepszą niż cykl wiedźmiński, nie ujmując mu nigdy niczego. Nie jest to lektura lekka i grubo ciosana, jak fantastyczna „Droga Królów”. Tą powieścią trzeba się smakować jak dobrym alkoholem, umieć znaleźć smaczki i niuanse ukryte wewnątrz.
Polecam.

Cóż mogę napisać o tej powieści. Jest to moja ulubiona książka, którą kiedykolwiek przeczytałem, dlatego bez wahania daję najwyższą ocenę. Czytałem/słuchałem ją sam nie wiem ile razy. Zgubiłem rachubę już dawno, lata temu.

Nie uważam żeby było to dzieło idealne. Takich nie ma w ogóle. Jednak w mojej skromnej opinii minusy powieści, jak i całej trylogii husyskiej, które...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika _Misiek_

z ostatnich 3 m-cy
_Misiek_
2024-04-29 15:17:19
_Misiek_ ocenił książkę Świat inkwizytorów. Płomień i krzyż t. IV na
7 / 10
i dodał opinię:
2024-04-29 15:17:19
_Misiek_ ocenił książkę Świat inkwizytorów. Płomień i krzyż t. IV na
7 / 10
i dodał opinię:

Nieco dziwią mnie tak niskie opinie o tej książce. Książka zdecydowanie lepsza niż bardzo rozwleczony i przesadnie pełny odniesień i analogii do rzeczywistości "Dziennik czasu zarazy". Uważam, że książka jest zwyczajnie dobra. Nie wybitna, nie najlepsza w całej twórczości Piekary. Ale dobr...

Rozwiń Rozwiń

statystyki

W sumie
przeczytano
7
książek
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
26
razy
W sumie
wystawione
7
ocen ze średnią 8,1

Spędzone
na czytaniu
50
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]