Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Treasure Hunters. Łowcy skarbów Chris Grabenstein, James Patterson
Ocena 7,9
Treasure Hunte... Chris Grabenstein, ...

Na półkach: ,

„Przygoda, przygoda, w każdej chwili ...” - któż z nas będąc dzieckiem nie marzył o wielkich przygodach, podróżach. Chłopcy uwielbiają się bawić w piratów, w poszukiwania zaginionych skarbów. A skąd brać najlepsze pomysły na zabawy, oczywiście z książek, a ta potrafi naprawdę pobudzić wyobraźnię.

Bick, Beck, Burza i Tommy to nie są zwykłe dzieciaki, od dziecka mieszkają oni na statku, i razem z rodzicami biorą udział w poszukiwaniu skarbów. Niestety wydarzyło się coś strasznego, ich mama zaginęła na Cyprze, a tata wypadł podczas sztormu za burtę. Od tej pory sami muszą sobie radzić. Pierwszym ich celem jest odnalezienie rodziców, jednak na początek trzeba naprawić statek, a żeby to zrobić, trzeba zdobyć pieniądze. Tym sposobem czwórka rodzeństwa postanawia dokończyć misję, którą rozpoczął ich ojciec. Jednak jak samemu poradzić sobie kiedy wszystko zaczyna się co raz bardziej komplikować, a do tego piraci nie dają im spokoju? No i komu można zaufać, kto jest przyjacielem a kto wrogiem?

Nie sądziłam, że książka będzie tak wciągająca! To jedna wielka Przygoda. Morze, statek i wielkie poszukiwania. A w tym wszystkim niesamowite rodzeństwo. Bick i Beck to bliźnięta, oczywiście to nie ich prawdziwe imiona, tych właściwych używają tylko podczas „burd bliźniaków”, a tych kłótni jest całkiem sporo i tak szybko jak się zaczynają, tak szybko się kończą. Burza to prawdziwy geniusz, pamięta wszystko co zobaczyła, przeczytała czy usłyszała, to prawdziwa chodząca encyklopedia. No i Tommy, najstarszy z rodzeństwa, siedemnastoletni przystojniak, który co chwilę przez dziewczyny wpada w kłopoty. Ale co zrobić, gdy jest się przystojniakiem.

Rodzeństwo choć tak różne, to jest bardzo zgodne i wszystkie decyzje podejmuje wspólnie. Dzięki temu łatwiej jest walczyć o swoje, ale i przeżywać przygody i walczyć z piratami. Całą przygodę opisuje nam Bick, za to Beck wykonuje rewelacyjne ilustracje. I to są dwa duże plusy, za duże poczucie humoru, szybką akcję, i dużo śmiesznych dialogów, bez zbędnych przydługawych opisów. A drugi plus za rysunki – każdy z dodatkowymi śmiesznymi opisami, tak że każdy dokładnie trzeba przestudiować, zanim wróci się do czytania. No rewelacja po prostu! A bohaterowie to trzeci plus, są nie do podrobienia.

„Treasure Hunters. Łowcy skarbów” to świetna książka dla dzieci tych młodszych jak i starszych, bez zbędnych brutalności, za to z walką z piratami i poszukiwaniami. To wielka przygoda, która dostarcza masy wrażeń!!!

„Przygoda, przygoda, w każdej chwili ...” - któż z nas będąc dzieckiem nie marzył o wielkich przygodach, podróżach. Chłopcy uwielbiają się bawić w piratów, w poszukiwania zaginionych skarbów. A skąd brać najlepsze pomysły na zabawy, oczywiście z książek, a ta potrafi naprawdę pobudzić wyobraźnię.

Bick, Beck, Burza i Tommy to nie są zwykłe dzieciaki, od dziecka mieszkają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja przygoda z twórczością Debbie Macomber rozpoczęła się ponad cztery lata temu. Od tej pory czytam wszystkie książki autorki, jakie wpadną mi w ręce, w szczególności te z serii Cedar Cove.

Cedar Cove to małe miasteczko położone niedaleko Seattle. Tu wszyscy się znają, i prowadzą spokojne życie. I chociaż nie zawsze jest kolorowo, to zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże, czy będzie służył dobrą radą.

Mary Jo Wyse od niedawna mieszka w Cedar Cove, kiedy urodziła córeczkę, a mężczyzna jej życia okazał się draniem, postanowiła przenieść się w spokojniejsze miejsce by samemu wychować dziecko i pogodzić się z porażką. W całej tej trudnej sytuacji pomaga jej Mack, który szaleńczo zakochany jest w dziewczynie i małej Noelle. Jednak nie wszystko układa się po jego myśli, na szczęście wspólna pasja zacieśnia ich relacje a rozwiązanie zagadki pomoże im zrozumieć co w życiu się liczy.

Do miasteczka wprowadza się również brat Mary, Linc, który chyba jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy. Nie miał on łatwego życia, kiedy zginęli ich rodzice to on przejął opiekę nad rodzeństwem i bardzo szybko musiał dorosnąć. Nie miał czasu dla siebie, a tym bardziej by założyć swoją rodzinę, dlatego sam jest w szoku z rozwoju wydarzeń jakie ostatnio się wydarzyły. Niestety i jemu jednak nie jest łatwo, bo ktoś bardzo źle mu życzy i zrobi wszystko by zepsuć to co dla niego najważniejsze.

Trudności przeżywają też Rachel i Bruce Peytonowie, którzy choć bardzo się starają stworzyć normalną rodzinę, to nie potrafią poradzić sobie z chorą zazdrością córki Bruca.

Brakowało mi książek Debbie Macomber, brakowało mi tego klimatu, miasteczka które żyje swoim życiem, tych radości i smutków. Może niektórym wydawać się ono zbyt sielankowe, ale dla mnie to jest miejsce wprost idealne, w którym sama bym chciała mieszkać. Tam wszystko wydaje się być łatwiejsze, a życzliwość innych (choć nie wszystkich) jest tak budująca.

I znów poznajemy nowe osoby, które przeżywają swoje problemy ale i szczęście. Poznajemy Mary, dla której córeczka jest wszystkim, i która zanim znów odnajdzie swoją drogę, wiele razy będzie mieć wątpliwości. W końcu nigdy nie wiadomo, która decyzja będzie tą właściwą. Jest też jej brat, który miał w końcu odnaleźć swojej szczęście i założyć rodzinę, jednak ktoś bardzo źle mu życzy. Poznajemy też dalsze losy Roya i jego żony Corrie, oraz odnalezionej po latach córki. Jest też Olivia i wiele innych dobrze znanych mi osób.

To było fajne uczucie, powrócić znów do Cedar Cove, do jego mieszkańców. Tu każdy jest sobą i jest wyjątkowy. A książka jest pełna ciepła i nadziei, wiary, że w końcu wszystko musi się ułożyć, że po deszczu w końcu zaświeci słońce. To lekka i przyjemna lektura, idealna na ciepłe popołudnie czy wieczorny relaks!

Moja przygoda z twórczością Debbie Macomber rozpoczęła się ponad cztery lata temu. Od tej pory czytam wszystkie książki autorki, jakie wpadną mi w ręce, w szczególności te z serii Cedar Cove.

Cedar Cove to małe miasteczko położone niedaleko Seattle. Tu wszyscy się znają, i prowadzą spokojne życie. I chociaż nie zawsze jest kolorowo, to zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy życie bywa znośne? Dla jednych bardziej dla innych mniej. Ja zaciekawiona opisem, sięgnęłam po debiut Pawła Bojarskiego, by dowiedzieć się jak to z tym życiem jest.

„Z Kaśką, (…), było jak zabawą na rollercoasterze, czyli rzygać się chciało od tej prędkości. To była nimfomanka! (…) nie miały dla niej znaczenia miejsce i czas, dlatego często wybieraliśmy moją odrapaną Hondę Civic. Oprócz tego, czyli paru godzin seksu, rock'n'rola i robienia ze swoim ciałem magicznych rzeczy niczym David Copperfield, nastąpiły nasze ulubione awantury o byle co.”

Tacy właśnie byli, młodzi, pełni życia i wrażeń. W szczególności wrażeń, które ich nakręcały. Święci to oni nie byli, do czasu gdy na Jego drodze staje Nadia – tancerka o twarzy anioła. I tym razem jest zupełnie inaczej, zamiast ciągłych awantur są długie rozmowy, a reszta? No cóż, w końcu co można robić w tak młodym wieku. Ale oprócz Nadii, jest jeszcze Daria, o tak, szatan nie dziewczyna. Tylko ona rozumiała, potrafiła doradzić, a jednocześnie nie oddać się. A Robert? To prawdziwy pies na baby, żadnej nie przepuści, no i Ilonka, wieczna optymistka, pełna entuzjazmu i siły, choć nie jedną ranę jej zadano.

Czego się spodziewałam po tej książce? Chyba jednak czegoś innego, ale to nie znaczy, że książka jest zła, po prostu inna. Język, jakim pisze autor bardzo prosty, czasem aż za bardzo, pełen wulgaryzmów, ale dzięki temu oddaje to co dzieję się z bohaterami. A co się dzieję? Można by najprościej napisać że żyją. Żyją, dorastają, i chyba próbują odnaleźć swoje miejsce, odnaleźć tą drugą połówkę. A co się dla nich liczy? Seks i kasa! To jest to co ich napędza.

Trudno mi opisać tę książkę, może wrażenia są mieszane, czytało mi się łatwo i szybko, ale pozostało jakieś małe ale. Może to po prostu książka nie dla mnie. Jak autor pisze: „Gonię za swoimi ideałami, by potem opakować je w sarkazm lub ironię ...” i to widać, takie cyniczne spojrzenie. Jedno trzeba przyznać, że autor jest dobrym obserwatorem świata, szczególnie młodych ludzi.

A komu polecam książkę? Chyba wszystkim młodym ludziom, którzy szukają swojego miejsca, oraz tym którzy mają ochotę poznać twórczość Pawła Bojarskiego :)

Czy życie bywa znośne? Dla jednych bardziej dla innych mniej. Ja zaciekawiona opisem, sięgnęłam po debiut Pawła Bojarskiego, by dowiedzieć się jak to z tym życiem jest.

„Z Kaśką, (…), było jak zabawą na rollercoasterze, czyli rzygać się chciało od tej prędkości. To była nimfomanka! (…) nie miały dla niej znaczenia miejsce i czas, dlatego często wybieraliśmy moją odrapaną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Parę lat temu, ten czas zdecydowanie za szybko biegnie, miałam okazję czytać książkę „Dotknąć prawdy” Antoinette van Heugten. Książka ta zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i należy do jednych z tych, których się nie zapomina, dlatego bardzo się ucieszyłam, że pojawiła się kolejna książka autorki.

Huston. Małe spokojne osiedle, piękne domki, to tam mieszka wraz z matką i córeczką, Nora De Jong. Jej życie od czasu zajścia w ciążę jest bardzo uporządkowane, na co dzień pracuje jako lekarz w szpitalu, by popołudniami spędzać czas z córeczką. Dziewczynka jest oczkiem w głowie zarówno matki jak i babci, niestety do czasu.

Pewnego dnia Nora wraca do domu, w którym nic nie jest tak jak powinno. W domu znajduje martwą matkę, morderca strzelił jej prosto w głowę, oraz ogolił jej głowę. Na domiar złego w domu znajduje się jakiś obcy mężczyzna, który również jest martwy, a jej córeczka … no właśnie jej nigdzie nie ma. Pomimo dość szybkiej reakcji policji, niestety nie udaje się odnaleźć porywacza, a śledztwo zostaje umorzone.

Nora nie może się z tym pogodzić, postanawia wrócić do przeszłości matki. I tak wszystkie ślady prowadzą do Amsterdamu, skąd pochodzili jej rodzice i gdzie skrywa się prawda.

Przeszłość nigdy nie daje o sobie zapomnieć, zwłaszcza kiedy żyło się w trudnych czasach. Autorka zabiera nas do czasów II wojny światowej, do obozów koncentracyjnych i eksterminacji holenderskich Żydów. Holendrzy, podobnie jak i ludzie w innych państwach, zaznali co to głód, brud i ubóstwo. Walczyli o przetrwanie i nie poddanie się wrogom. I jak wszędzie, jedni dbali tylko o siebie, a inni w tych ciężkich czasach starali się pomóc nie tylko sobie i bliskim.

Antoinette van Heguten napisała świetną książkę, łączącą ze sobą wątki kryminalne, z odrobiną romansu i historią w tle. I jeśli ktoś się obawia właśnie tej historii, to nie potrzebnie, jak dla mnie to troszkę szkoda, że autorka jeszcze bardziej nie rozszerzyła tego wątku. Takie wspomnienia i historie są wprost bezcenne.

„Smak tulipanów” to naprawdę świetna książka, która wciąga już od pierwszej strony, a akacja z każdą stroną co raz bardziej przyspiesza. Napisana prostym i przystępnym językiem, dzięki czemu czyta się ją płynnie. A sama historia po prostu niewiarygodna, jak bardzo można w życiu się mylić, jak nie warto trzymać pewnych rzeczy w tajemnicy. Jak nienawiść może zatruć i to nie jedno życie. Ale tu nic nie jest proste, bo nie można w końcu oceniać ludzi za to, że przyszło im żyć w takich a nie innych czasach, że młodość kojarzy im się z bólem i strachem.

Polecam Wam serdecznie książkę Antoinette van Heguten, to książka pełna wrażeń, gorących poszukiwań i wiary!!!

Parę lat temu, ten czas zdecydowanie za szybko biegnie, miałam okazję czytać książkę „Dotknąć prawdy” Antoinette van Heugten. Książka ta zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie i należy do jednych z tych, których się nie zapomina, dlatego bardzo się ucieszyłam, że pojawiła się kolejna książka autorki.

Huston. Małe spokojne osiedle, piękne domki, to tam mieszka wraz z matką i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Podzielone królestwo. Lodowe wrota Gary Chalk, Allan Frewin Jones
Ocena 6,7
Podzielone kró... Gary Chalk, Allan F...

Na półkach: ,

Pamiętacie jeszcze trzech niezwykłych bohaterów: wędrowróżkę Esmeraldę Bystrostopą, Drepcika Wytrwałka oraz Czarka Świstała? Ja z wielką przyjemnością wróciłam do nich i ich wielkich przygód, ale przede wszystkim by zdobyć czwartą z borsuczych koron.

Legendy mówią, że dawno, dawno temu istniał w przestrzeni jeden okrągły świat, którym rządziła rada sześciu borsuczych mędrców. Legendy mówią też o wielkim wybuchu który podzielił świat na wiele archipelagów, które to utworzyły odrębne królestwa. Nie każdy w to wierzy jednak Drepcik Wytrwałek, wędrowróżka Esmeralda Bystrosopa, oraz Czarek Świstała jak najbardziej i dlatego podjęli się wyzwania odnalezienia borsuczych koron. Niestety nie tylko oni pragną odnaleźć korony, piraci pod dowództwem kapitana Gryzozgryza zrobią wszystko by korony trafiły w ich ręce. I tak oto zaczyna się wyścig z czasem a przede wszystkim wielka przygoda.

Tym razem bohaterowie trafiają na bardzo dziwną wyspę – Sfero-lin. To tropikalna dżungla pełna dzikich bestii, skrywająca milczące klasztory pełne tajemnic i sekretów, oraz niebosiężny szczyt tonący we mgle. To właśnie tu ukryta jest czwarta korona i to tu przyjdzie zmierzyć się z walką o przetrwanie oraz ze słabościami. Jednak tym razem trójce przyjaciół towarzyszy Izmael Błędny – trochę pomylony zając, który wiecznie wpada w tarapaty.

„Podzielone królestwo. Lodowe wrota” to czwarty tom przygód, który po raz kolejny wciąga nas od pierwszych stron. Książka przeznaczona dla dzieci w wieku 7 – 11 lat, nada się też idealnie na rodzinne wieczorne czytanie. A co w niej zachwyca? Bardzo niezwykły świat, autorzy wykazali się niezwykle świetnym pomysłem ale przede wszystkim wyobraźnią. Do tego język jakim się posługują, i bogate słownictwo pełne nowych nazw. No i sami bohaterowie, sympatyczni, weseli ale i bardzo wytrwali. W swoich poszukiwaniach wykazują się nie tylko wielką odwagą, ale też dobrym sercem, nie zostawiają nigdy nikogo w potrzebie.

Świat pełen przygód stoi przed nami otworem, wystarczy sięgnąć po serię „Podzielone królestwo” a sami się przekonacie. To naprawdę niezwykła książka – seria!!!

Pamiętacie jeszcze trzech niezwykłych bohaterów: wędrowróżkę Esmeraldę Bystrostopą, Drepcika Wytrwałka oraz Czarka Świstała? Ja z wielką przyjemnością wróciłam do nich i ich wielkich przygód, ale przede wszystkim by zdobyć czwartą z borsuczych koron.

Legendy mówią, że dawno, dawno temu istniał w przestrzeni jeden okrągły świat, którym rządziła rada sześciu borsuczych...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dieta 8-godzinna. Obserwuj znikające kilogramy bez patrzenia na to co jesz Peter Moore, David Zinczenko
Ocena 7,1
Dieta 8-godzin... Peter Moore, David ...

Na półkach: ,

W powietrzu czuć zapach wiosny i ani się obejrzymy a zrzucimy puchowe kurtki. No właśnie, część osób już zaczyna się martwić swoimi zbędnymi kilogramami. Po wielu wyrzeczeniach i dietach zastanawiają się czy nie ma już dla nich ratunku, na piękną i zgrabną figurę. Właśnie dla takich osób powstała ta książka.

„Chcę Ci opowiedzieć o chwili, która odmieniła moje życie. Ponieważ odmieni również twoje.”

David Zniczenko, redaktor naczelny „Men's Health” bardzo dbał o siebie, dużo ćwiczył, jadał zdrowo, jednak w pewnej chwili swojego życia zauważył, że wyczerpująca praca, wczesne poranki i późne powroty wyczerpują go i to bardzo. Co raz trudniej było mu utrzymać dobrą formę, ale też i zdrowie, do czasu aż nie przeczytał o nowym trendzie w nauce o odchudzaniu. I tak oto powstała ta książka.

„Obserwuj znikające kilogramy bez patrzenia na to co jesz!”

Samo słowo dieta powoduje u nas negatywne nastawienie, stajemy się głodni na samą myśl, że będziemy musieli zrezygnować z wielu przyjemności, szczególnie z pysznych słodkich przekąsek. A co jeśli nie musimy z niczego rezygnować? Czy to możliwe? I tak i nie.

Autorzy książki proponują nam nowy styl życia, nie ograniczając spożycia kalorii, ani rezygnacji z ulubionych potraw, jedynie zmienia się czas w jakim przyjmujemy posiłki. Wystarczy jedynie 8 godzin do figury, jakiej pragniemy.

Dietę można stosować codziennie, ale też wybrać sobie dni w których mamy mniej zajęć, obowiązków, kiedy nie planujemy rodzinnej imprezy, czy spotkania ze znajomymi. Wystarczy nawet 3 dni w tygodniu, w ciągu których nie liczy się ile jemy ale w jakim czasie. A co z pozostałymi dniami? Według autorów możemy wtedy sobie troszkę pofolgować (ale też nie przesadzać).

W swojej książce „Dieta 8 – godzinna„ autorzy przedstawiają nam sposób na łatwe zrzucenie zbędnych kilogramów, ale też na lepsze samopoczucie. Wszystko co piszą poparte jest badaniami naukowymi , radami ekspertów, oraz wynikami. Poznamy nie tylko zalety samej diety, ale też przykładowy plan żywieniowy, przepisy, 8 grup produktów, które warto jeść codziennie oraz ćwiczenia które warto wykonywać przez chociaż 8 minut dziennie – w końcu to tak nie wiele.

Książka napisana jasnym, zrozumiałym językiem, niesie nowe znaczenie słowa "dieta". A czy warto ją spróbować, to już sami musicie się przekonać :)

W powietrzu czuć zapach wiosny i ani się obejrzymy a zrzucimy puchowe kurtki. No właśnie, część osób już zaczyna się martwić swoimi zbędnymi kilogramami. Po wielu wyrzeczeniach i dietach zastanawiają się czy nie ma już dla nich ratunku, na piękną i zgrabną figurę. Właśnie dla takich osób powstała ta książka.

„Chcę Ci opowiedzieć o chwili, która odmieniła moje życie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Są tacy autorzy, których książki pochłaniamy błyskawicznie. Czekamy z wielką niecierpliwością na każdy kolejny tom, na każdą kolejną pozycję. Dla mnie taką autorką jest zdecydowanie Erica Spindler i jej thrillery z wątkiem romantycznym.

Avery Chauvin urodziła się w małym miasteczku Cypress Springs w Luizjanie, jednak bardzo szybko stamtąd uciekła do wielkiego miasta, gdzie ułożyła sobie wygodne życie jako dziennikarka. Niestety pewnego dnia otrzymuje straszną wiadomość z rodzinnych stron – jej ojciec, znany i ceniony lekarz rodzinny, popełnił samobójstwo. Avery wraca do miasteczka by pochować ojca i pozamykać wszystkie sprawy, jednak coś nie daje jej spokoju.

Dziennikarka nie może uwierzyć w to, żeby jej ojciec się zabił, i to w taki sposób. W jego rzeczach znajduje też dość dziwne pudełko z wycinkami brutalnego morderstwa sprzed piętnastu lat. Ale i same miasteczko choć na pozór niezwykle spokojne i bezpieczne, ma bardzo wysoki procent samobójstw i zniknięć. To wszystko powoduje, iż Avery zaczyna się wahać i koniecznie musi dowiedzieć się prawdy, co takiego skrywa Cypress Springs.

Co tu dużo mówić, to kolejna świetna książka Erici Spindler. Czasami chciałabym dawkować sobie emocje, ale niestety się nie da. Kiedy już zacznę czytać, to wiem, że nie odłożę książki aż nie przeczytam ostatniego zdania. Wiem też, że nie tak łatwo odkryć prawdę a autorka nie raz będzie mnie zwodzić i mylić tropy. I tak było i tym razem.

„W milczeniu” przenosimy się do małego, spokojnego, trochę jakby sennego miasteczka, które na pierwszy rzut oka wydaje się niczym nie wyróżniać. Tu wszyscy wszystkich znają, kłaniają się sobie na ulicy, jednak to tylko pozory, bardzo dobrze stwarzane. Ale to właśnie w takich miejscach bardzo często zło czai się za każdym rogiem, a mieszkańcy tworzą swoje własne prawo, które niestety nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością. Bo czy zwykły obywatel ma prawo wydać wyrok na swojego sąsiada, bo nie podoba mu się jego postępowanie, jego moralność? I pozostaje tylko pytanie czy Avery uda się odkryć prawdę tak głęboko skrywaną, i który z braci stoi po jej stronie.

Autorka wprowadza też w narrację spojrzenie mordercy, jego myśli i uczucia, przez co jeszcze bardziej jesteśmy ciekawi, nie tylko tego kim on jest, ale też dodaje to nieco dreszczyku. A sama akcja, choć początkowo nieco powoli biegnie, to na końcu jak zwykle eksploduje. Uwielbiam to i niestety, ale ciągle mi mało.

„W milczeniu” Erici Spindler to świetny thriller, który na pewno nie zawiedzie fanów autorki, i nie tylko ich. To gwarantowane emocje. Polecam, wszystkim tym, którzy uwielbiają takie małe miasteczka, pełne tajemnic!!!

Są tacy autorzy, których książki pochłaniamy błyskawicznie. Czekamy z wielką niecierpliwością na każdy kolejny tom, na każdą kolejną pozycję. Dla mnie taką autorką jest zdecydowanie Erica Spindler i jej thrillery z wątkiem romantycznym.

Avery Chauvin urodziła się w małym miasteczku Cypress Springs w Luizjanie, jednak bardzo szybko stamtąd uciekła do wielkiego miasta, gdzie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Podzielone królestwo. Poszukiwania. Gary Chalk, Allan Frewin Jones
Ocena 6,6
Podzielone kró... Gary Chalk, Allan F...

Na półkach: ,

Jakiś czas temu miałam okazję czytać drugi i trzeci tom przygód niezwykłych bohaterów Podzielonego Królestwa. Książki bardzo przypadły mi do gustu, dlatego gdy w moje ręce trafił pierwszy tom, koniecznie musiałam przekonać się jak to się zaczęło.

„Legendy mówią, że dawno, dawno temu istniał w przestrzeni jeden okrągły świat, którym rządziła rada sześciu borsuczych mędrców. Legendy mówią też o wielkim wybuchu który podzielił świat na wiele archipelagów, które to utworzyły odrębne królestwa.”

W ręce Esmeraldy trafiły borsucze kostki, które znają sekret i wskazują drogę do odnalezienia borsuczych koron, i które nie mogą wpaść w niepowołane łapy.

Drepcik Wytrwałek wiódł sobie spokojne życie latarnika. Mieszkał on w porcie Roztrzęsione Skały, w Domu Latarnika, gdzie codziennie wypełniał swoje obowiązki, a w wolnych chwilach odpoczywał przy filiżance kapuścianej herbaty. No właśnie do czasu aż na jego drodze stanęła Esmeralda Bystrostopa – księżniczka pośród ciemności. To ona tak nagle jak pojawia się w życiu Drepcika, tak szybko wciąga go w wir wydarzeń i nie pozostawia mu wyboru, gdyż tuż za nią podążają piraci pod dowództwem Gryzłozgryza – same typy spod ciemnej gwiazdy.

Czy uda im się znaleźć pierwszą z ukrytych koron? Ale też i uciec piratom?

„Podzielone królestwo. Poszukiwania” A. F. Jonesa, G. Chalka to pierwszy tom przygód, dla dzieci w wieku 7 – 11 lat, ale i młodszym dzieciom na pewno się spodoba. Napisana jasnym i przejrzystym językiem, ale też bardzo barwnym, wciąga nie tylko dzięki wartkiej akcji, ale też wymyślonemu światu. Mamy tu rozbite królestwo, w którym trwa walka między dobrem a złem, a jej bohaterami są … jeże. Ale nie tylko, spotkamy także szczury, łasice, lisy, na dodatek uzbrojone po zęby w kordy, muszkiety, oraz dymiące pistolety, a bohaterowie przemieszczają się między wyspami na latających statkach. Idealna pozycja pobudzająca wyobraźnię.

Niezapomniane przygody, poszukiwania koron, ale też walka dobra ze złem. Bohaterowie pokazują i uczą, że nie wolno kraść, ani zostawiać nikogo w potrzebie, że tylko dzięki uczciwej walce wygrana cieszy. Jest to naprawdę ciekawa pozycja dla dzieci, z fajnymi ilustracjami. Polecam :)

Jakiś czas temu miałam okazję czytać drugi i trzeci tom przygód niezwykłych bohaterów Podzielonego Królestwa. Książki bardzo przypadły mi do gustu, dlatego gdy w moje ręce trafił pierwszy tom, koniecznie musiałam przekonać się jak to się zaczęło.

„Legendy mówią, że dawno, dawno temu istniał w przestrzeni jeden okrągły świat, którym rządziła rada sześciu borsuczych mędrców....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyba każdy wielbiciel thrillerów zna twórczość Alex Kavy. Ja jestem jej wielką wielbicielką, przeczytałam chyba większość jej książek i z niecierpliwością czekam na każdą kolejną.

Ryder Creed jest znanym i cenionym trenerem psów, bardzo często jest wykorzystywany w poszukiwaniach narkotyków, czy zaginionych osób. Tym razem zostaje wezwane przez Straż Wybrzeża, w związku z podejrzeniem przemycania narkotyków pod pokładem statku. Rzeczywistość okazuje się jeszcze straszniejsza, a pies na pokładzie znajduje ukryte dzieci. Do tego młoda dziewczyna, Amanda prosi Rydera o pomoc. Czternastolatka zmuszana jest do połykania baloników z kokainą i przemycania ich przez granicę. Dziewczyna bardzo się boi, że baloniki pękną a ona umrze.

W tym samym czasie agenta Maggie O'Dell zostaje przydzielona do śledztwa w sprawie zwłok wyłowionychych z wody. Niby nic nie zwykłego, gdy nie fakt, że mężczyzna przed śmiercią był torturowany, a przyczyną śmierci były liczne ukąszenia mrówek zawierających ślinie trujący jad. Wszystko wskazuje też na powiązania z kartelem narkotykowym i tu spotykają się drogi Maggie i Rydera, na których ktoś wydał wyrok.

To jest to, uwielbiam książki Kavy. Jak zawsze dużo się dzieje, książka wciąga i zaskakuje. Tym razem oprócz agentki O'Dell spotykamy również Creeda, tresa psów. Jest to bardzo osobisty wkład autorki w książkę. Jak sama pisze już od małego była ona zakochana w psach, i pragnęła „stworzyć postać , która nie tylko dzieli jej uczucia do nich, ale która byłaby również szczęśliwa i czuła się wspaniale jedynie w ich towarzystwie”. I to się jej udało.

„Mroczny trop” Alex Kavy to thriller, pełen narkotyków, handlu ludzi, porachunków. Akcja na początku spokojna, bardzo szybko się rozkręca, by do samego końca ani na chwilę nie zwolnić. Autorka ukazuje nam bardzo brutalny świat, pełen przemocy, gdzie liczą się tylko pieniądze. Do tego coś co kocham – pająki, karaluchy, mrówki – było strasznie.

Nie jestem obiektywna jeśli chodzi o twórczość Alex Kavy, ja się zawsze dobrze bawię przy jej książkach, dla mnie to świetnie spędzony czas. :)

Chyba każdy wielbiciel thrillerów zna twórczość Alex Kavy. Ja jestem jej wielką wielbicielką, przeczytałam chyba większość jej książek i z niecierpliwością czekam na każdą kolejną.

Ryder Creed jest znanym i cenionym trenerem psów, bardzo często jest wykorzystywany w poszukiwaniach narkotyków, czy zaginionych osób. Tym razem zostaje wezwane przez Straż Wybrzeża, w związku z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobry romans nie jest zły, ale najlepsze są te, których akcja toczy się na Dzikim Zachodzie. Kowboje, ranczerzy, Indianie, spędy bydła, niebezpieczne podróże powozami, poszukiwania ropy a w tym wszystkie damy, które potajemnie marzą o wielkich i niebezpiecznych przygodach, spędzające leniwe popołudnia przy herbatce.

Nora Marlowe, angielska arystokrata od dawna marzy o wielkich podróżach, ale przede wszystkim o przygodach. Wiedzie spokojne i dostatnie życie, jednak historie poznane w książkach nie dają jej spokoju. Po nieudanej podróży i długiej chorobie, rodzice wysyłają ją do Teksasu, do siostry matki. Tam ma odpocząć, ale też dotrzymać towarzystwa kuzynce. Młoda, dobrze wychowana i wykształcona panna nie może się doczekać wyjazdu, a kiedy w końcu dociera na ranczo wujostwa okazuje się, że jej wyobrażenia były nieco inne.

Mężczyźni pracujący na ranczu wuja Chestera nie mają nic wspólnego z bohaterami jej książek, są brudni, nieogoleni i śmierdzą krowim łajnem. Do tego Cal Barton, wydaje się wyjątkowo bezczelny i nieokrzesany i od samego początku bardzo denerwuje Norę. A wiadomo jak to jest, kto się czubi ten się lubi, w tym wypadku przeradza się to w bardzo burzliwy romans. Jednak czy Nora gotowa jest nie tylko popełnić mezalians, ale i zrezygnować z bardzo wygodnego życia, by w biedzie spędzić resztę burzliwych chwil z Calem? I co z tymi wszystkimi tajemnicami, bo nie tylko Nora próbuje ukryć pewien fakt, ale też Cal nie jest do końca szczery. Pragnie on utrzeć nosa młodej arystokratce, jednak w pewnym momencie te wszystkie tajemnice, niedomówienia zaczynają wymykać się spod kontroli.

Czytałam już parę książek Diany Palmer i wiedziałam mniej więcej czego mogę się spodziewać. I choć niektórzy powiedzą, że romans to romans i nic więcej, to tu się nie zgodzę. Diana Palmer lubi w swoich powieściach namieszać, tak by nie było nudnie i za bardzo dramatycznie, a jej bohaterowie mają charakterek. Tak jest i tym razem, Nora, panna z dobrego domu, choć z pozoru krucha i delikatna jest nie do złamania i wie czego chce. A Cal – brudny i nieokrzesany zarządca, który skrywa pewną tajemnicę, choć oddałby damie swego serca wszystko co ma, to gdy jest zły potrafi dać innym popalić.

„Nora” Diany Palmer to romans, którego akcja dzieje się na Dzikim Zachodzie. Zaczyna się bardzo burzliwie i tak też się kończy. Do tego parę nieoczekiwanych zwrotów, by nie było nudno i monotonie. Książka napisana jest łatwym i przystępnym językiem, przez co czyta się ją błyskawicznie. Idealna na długi, leniwy wieczór z książką. Na pewno nie zawiedzie fanów autorki, a i innym polecam, jeśli mają ochotę na chwilę namiętności w objęciach pewnego przystojnego kowboja.

Dobry romans nie jest zły, ale najlepsze są te, których akcja toczy się na Dzikim Zachodzie. Kowboje, ranczerzy, Indianie, spędy bydła, niebezpieczne podróże powozami, poszukiwania ropy a w tym wszystkie damy, które potajemnie marzą o wielkich i niebezpiecznych przygodach, spędzające leniwe popołudnia przy herbatce.

Nora Marlowe, angielska arystokrata od dawna marzy o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kryminały to coś co bardzo lubię, szczególnie te polskich autorów. „Zamknięta prawda” spełnia oba warunki, i chociaż troszkę czekała na swoją kolej, to byłam pełna nadziei, że mnie nie zawiedzie. Autor – student czwartego roku prawa w Krakowie, twierdzi, że „pisanie to dla niego przede wszystkim pasja”, a ta książka to trzeci w kolejności kryminał, w dorobku pana Basiury. A jakie wrażenia, o tym za chwilę.

Ekspert od mowy ciała, Michał Drobik, dostaje zadanie odnalezienia sprawcy zabójstwa policjantki. Niby nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że ktoś skutecznie zaciera wszelkie ślady, i dużo wskazuje na to, że to ktoś ważny. Przy okazji wplątuje w całą sprawę Justynę, chorą na raka dziewczynę, którą poznał na strzelnicy, a która pragnie przeżyć coś przed zbliżającym się dla niej życiem. Obydwoje wkrótce przekonują się, że zostali wciągnięci w spisek wojskowy.

W tym samym czasie zaczynają ginąć ważni generałowie Wojska Polskiego. Uczeń Carpzova, uznany za zmarłego, były uczestnik misji wojskowej w Afganistanie, wraca by wyrównać rachunki i pokazać prawdę, która wielu się nie spodoba. Jednak czy zależy mu tylko na wymierzeniu sprawiedliwości? A może chodzi o coś zupełnie innego, coś co ma związek z nietypowymi kluczami, dla których giną ludzie.

Muszę powiedzieć, że tego się nie spodziewałam, już od pierwszej strony działo się tyle, że trzeba było się naprawdę skupić, by nie pogubić się. I tak do samego końca. Cała książka to jeden wielki spisek, mnóstwo tajemnic i trzeba się dobrze zastanowić komu można zaufać, kto jest przyjacielem a kto wrogiem. Akcja dzieje się głównie w Warszawie i Krakowie a cechują ją pościgi, porwania, strzelaniny, no i zabójstwa. A wszystko to poznajemy z punktu widzenia czterech osób: Michała, Justyny, Ucznia Carpzova oraz Sary, córki byłego Premiera Polski.

„Zamknięta prawda” Bartłomieja Basiury to połączenie kryminału, thrillera, w którym nie brakuje też wątku romantycznego i dramatu. To ponad 500 stron, które trzymają w napięciu, i wywołują wiele emocji, od strachu, bólu, niepewności, po nadzieję. To szaleńcza „jazda” po której ma się mętlik w głowie, i aż trudno uwierzyć, że można coś takiego skonstruować.

Jestem pod naprawdę dużym wrażeniem talentu pana Bartłomieja. Pokazał on, że literatura polska ma naprawdę wysoki poziom. Dlatego jeśli sami chcecie odkryć co jest prawdą a co wyrachowaniem, zapraszam do lektury „Zamkniętej prawdy”.

Kryminały to coś co bardzo lubię, szczególnie te polskich autorów. „Zamknięta prawda” spełnia oba warunki, i chociaż troszkę czekała na swoją kolej, to byłam pełna nadziei, że mnie nie zawiedzie. Autor – student czwartego roku prawa w Krakowie, twierdzi, że „pisanie to dla niego przede wszystkim pasja”, a ta książka to trzeci w kolejności kryminał, w dorobku pana Basiury. A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pieniądze nie dają szczęścia, ale zdecydowanie ułatwiają życie. Wielu ludzi ciężko na nie pracuje, nie zawsze uczciwie, inni kombinują jak by tu je lekko zdobyć. Nie ma sprawiedliwości na świcie, w końcu nikt nie może sobie wybrać rodziny w której chciał by się urodzić, tak jak Mia, która choć miała wspaniały dom, i wszystko to co chciała, prowadziła poukładane życie, to marzyła by życie napisało dla niej nowy scenariusz. Jednak czasami trzeba uważać o czym się marzy.

Mia pochodzi z bardzo bogatej i szanowanej rodzinny Dennettów, jej ojciec jest sędzią, a ona od małego ma wszystko. Nawet kłopoty w które specjalnie brnie, są staranie tuszowane. Niestety jej nie odpowiada takie życie, dlatego wyprowadza się z domu i podejmuje pracę jako nauczycielka plastyki w szkole średniej. To jest to co uwielbia, pomagać dzieciakom, pokazywać im inną drogę. Brakuje jej tylko jednego – rodziny, jest bardzo samotna.

Pewnego dnia jej matka odbiera telefon ze szkoły, że Mia się nie pojawiła w pracy. Początkowo matka Mii – Eve nie bardzo tym się przejmuję, od siedmiu lat ma słaby kontakt z córką, i nie przejmuje się jej pojedynczym wybrykiem, jednak z czasem dociera do niej, że coś się musiało stać. W raz z detektywem Gabe'm starają się za wszelką cenę ją odnaleźć.

„Grzeczna dziewczynka” Mary Kubicy to thriller psychologiczny, bardzo wciągający i pełen emocji. Mia – grzeczna dziewczynka, z dobrego domu, zostaje porwana dla okupu. Jednak po odnalezieniu dziewczyna nie pamięta jak się nazywa, ani co się wydarzyło, wie tylko, że to wszystko to jej wina. Psychologowie nazywają to „syndromem sztokholmskim” jednak czy i w tym przypadku jest to właściwa diagnoza? Wszystkiego dowiemy się od trzech osób: Eve, Gabe'a oraz Colina – trzech narratorów, a całość przeplatana jest sytuacjami przed i po. Na szczęście autorka bardzo dobrze wszystko zaplanowała, i całość świetnie się czyta.

Bohaterowie też zasługują na dużą uwagę, każdy z nich jest bardzo dobrze opisany, ma charakter i nikt nie jest zły albo dobry. Mia – dziewczyna z dobrego domu, która całe życie miała wszystko, i bardzo jej się to nie podobało, to typowa altruistka, która bardziej martwi się o innych. Colin – porywacz, chłopak z patologicznej rodziny, który ma ciężko chorą matkę o którą bardzo się martwi, i wszystko robi dla niej. Całe życie martwił się i dbał o innych i nawet jako porywacz nie do końca jest zły, wręcz ratuje ofiarę. Ojciec Mi – sędzia, który zamiast stać za prawem, dba tylko o pieniądze i opinie, despota, któremu wszyscy muszą się podporządkować.

„Grzeczna dziewczynka” wciąga, trzyma w niepewności ale przede wszystkim zaskakuje. W końcu okazuje się, że nic nie jest takim jak się na początku mogło wydawać. I choć w pewnych momentach akcja troszkę zwalnia, dzięki czemu lepiej poznajemy bohaterów ale też i motywy, to jest pełna emocji – bólu, strachu, niepewności, poddania się, aż w końcu nadziei.

Podobała mi się, bardzo. To świetna książka!!!

Pieniądze nie dają szczęścia, ale zdecydowanie ułatwiają życie. Wielu ludzi ciężko na nie pracuje, nie zawsze uczciwie, inni kombinują jak by tu je lekko zdobyć. Nie ma sprawiedliwości na świcie, w końcu nikt nie może sobie wybrać rodziny w której chciał by się urodzić, tak jak Mia, która choć miała wspaniały dom, i wszystko to co chciała, prowadziła poukładane życie, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubicie wracać wspomnieniami do swojego dzieciństwa? Ja tak. Urodziłam się na początku lat osiemdziesiątych i były to na swój sposób piękne lata, tak jak moje dzieciństwo. W sklepach nie było za dużo, nikt się przez to nie wyróżniał, i każdy cieszył się z tego co ma. Do tego całe dnie spędzane z kolegami na podwórku, wspólne zabawy. To były zupełnie inne niż obecnie czasy i wydaje mi się, że łatwiejsze w dorastaniu.

Marcin Prokop postanowił spisać swoje wspomnienia z dzieciństwa, powrócić do niezapomnianych czasów życia i dorastania w PRL-u. Swoją książkę dedykuje on córce Zosi, dla której te czasy są historią, a której pragnie przybliżyć i pokazać, jak wyglądało jego dzieciństwo. I chociaż książka kierowana jest do młodszego czytelnika, to jest ona również idealna dla pokolenia lat siedemdziesiątych XX wieku.

Longin - to ksywka, jak łatwo się domyślić, związana z tym, iż Marcin już od małego górował wzrostem nad rówieśnikami. Na szczęście nie był to powód do kompleksów, nie bardziej niż fakt, iż mama Marcina pragnęła córeczki i dlatego mówiła na niego Martuś. Tak więc Login, Martuś, aniołeczek. Był też Albert niewidzialny przyjaciel Longina oraz jego młodszy brat, zwany Bracholem, który strasznie działał mu na nerwy.

A jak wyglądała codzienność Longina? To gra w kapsle, zakazane jeżdżenie windą, jazda na łyżwach oraz wakacje u dziadków na wsi. Longin nie wie co to internet, bo za jego czasów go nie ma, a szczytem marzeń jest Atari. Ale to nie jest ważne, bo wystarczy odrobina wyobraźni i nic nie stoi na przeszkodzie by dobrze się bawić, szczególnie resorakami! A wyobraźnia plus najlepsi kumple równa się oczywiście z kłopotami, szczególnie, gdy chce się wysadzić szkołę albo wybiera się na przejażdżkę samochodem ojcem, cale dwa metry do przodu, potem do tyłu a potem to już zostaje tylko załatanie dziury plasteliną.

„Jego wysokość Longin” Marcina Prokopa to książka ukazująca nam życie w PRL-u. Napisana jest lekkim językiem, z dużym poczuciem humoru. Czyta się ją z wielką przyjemnością, ale i wielkim uśmiechem na twarzy. Do tego ilustracje, nieco karykaturalne, świetnie oddają jej klimat. To naprawdę dobra lektura, dla starszych by powspominać ale i dla młodszych, by pokazać im trochę inną rzeczywistość.

Polecam Wam!

Lubicie wracać wspomnieniami do swojego dzieciństwa? Ja tak. Urodziłam się na początku lat osiemdziesiątych i były to na swój sposób piękne lata, tak jak moje dzieciństwo. W sklepach nie było za dużo, nikt się przez to nie wyróżniał, i każdy cieszył się z tego co ma. Do tego całe dnie spędzane z kolegami na podwórku, wspólne zabawy. To były zupełnie inne niż obecnie czasy i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Brakowało mi twórczości pani Małgorzaty. Tak dawno już nic jej nie czytałam, że jak tylko wpadła w moje ręce najnowsza książka, to rzuciłam wszystko, by znów spędzić czas z rodziną Borejków. Ah jaki to był miły powrót, jak fajnie było znów spędzić chwile z Idą, Gabrysią, Natalią i Patrycją.

Ida, to od niej wszystko się zaczyna, od jej biegu i potknięcia się na mostku. I to Dorotka ją znajduje oraz udziela pomocy. Ida zła na męża oraz syna postanawia na jakiś czas zaszyć się na wsi i wynajmuje pokój u Dorotki, która mieszka wraz z babcią i jej siostrą. Dorota nie jest zwykła nastolatką, jak na swój wiek jest bardzo dojrzała i poważnie myśli o życiu, dlatego tak dobrze dogaduje się z Idą. Jednak kontuzja Idy to dopiero początek nieszczęśliwych albo szczęśliwych zbiegów okoliczności.

Kłopotów sercowych jest całkiem sporo, Ignaś i jego Magdalenka, Iga, oraz Dorotka, która choć twardo stąpa po ziemi, to w głębi ducha czeka na swojego księcia z bajki.

Fajnie znów było wrócić na „stare śmieci”, zobaczyć jak radzą sobie starzy przyjaciele, jak rodzą się nowi. Może i jestem nieobiektywna w tym przypadku, ale ja po prostu lubię ten klimat, ciepło które bije z książek pani Musierowicz. Aż znów zachciało mi się wrócić do początku i przeczytać od nowa wszystkie części. To książki idealne na wszystkie smutki i poprawę nastroju!

Brakowało mi twórczości pani Małgorzaty. Tak dawno już nic jej nie czytałam, że jak tylko wpadła w moje ręce najnowsza książka, to rzuciłam wszystko, by znów spędzić czas z rodziną Borejków. Ah jaki to był miły powrót, jak fajnie było znów spędzić chwile z Idą, Gabrysią, Natalią i Patrycją.

Ida, to od niej wszystko się zaczyna, od jej biegu i potknięcia się na mostku. I to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hello Kitty – któż jej nie zna, mała przesympatyczna kotka, która wkradła się w serca wielu dzieci, szczególności małych dziewczynek. Ale nie tylko dzieci ją znają, bo i dorosłym jest ona znana, mi głównie z dużej ilości gadżetów z wizerunkiem Hello Kitty. Ale jak się okazuje, to nie tylko marka, przygody małej Kitty mogą bawić ale też i uczyć.

Hello Kitty wraz z siostrą bliźniaczką Mimmy właśnie idą do trzeciej klasy, ale obie bardzo się boją. To ich pierwszy dzień w nowej szkole i w różnych klasach. Jednak siostry najbardziej boją się tego czy znajdą tam nowych przyjaciół. Na szczęście każda z nich zna już jedną osobę, i tak Hello Kitty spotyka się z Dear Danielem i wkrótce poznaje Tammy i Fifi. Cała czwórka postanawia założyć klub przyjaciół, jednak czy to jest możliwe, gdy każdy lubi coś innego?

Hello Kitty i przyjaciele to nowa seria dla dzieci w wieku od 6 do 9 lat. Jest ona idealna do nauki czytania ze względu na duże literki i przejrzystość, ale nie tylko. Przygody przyjaciół bardzo wciągają, pozwalają się dobrze bawić ale i uczyć. Książeczka pokazuje jak ważna jest przyjaźń ale i tolerancja, że każdy z nas jest inny i nie jest to przeszkodą ale zaletą, że wspólna zabawa może łączyć i najważniejsze, że zawsze trzeba sobie pomagać.

Książka też pobudza wyobraźnię, każda strona zawiera czarno-białą ilustrację, którą koloruje treść. Ale to też nie wszystko, oprócz przygody na końcu książeczki znajdują się projekty i zabawy w które dzieci mogą bawić się razem z przyjaciółmi, oraz wstęp do następnej historii.

W każdej z sześciu książeczek znajduje się również tajemnicze angielskie słówko do rozszyfrowania a całość pozwoli na odblokowanie gry na stronie Hello Kitty.

Polecam! To niezwykła seria która zaczaruje każde dziecięce serduszko!

Hello Kitty – któż jej nie zna, mała przesympatyczna kotka, która wkradła się w serca wielu dzieci, szczególności małych dziewczynek. Ale nie tylko dzieci ją znają, bo i dorosłym jest ona znana, mi głównie z dużej ilości gadżetów z wizerunkiem Hello Kitty. Ale jak się okazuje, to nie tylko marka, przygody małej Kitty mogą bawić ale też i uczyć.

Hello Kitty wraz z siostrą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę czasu już minęło od mojego ostatniego spotkania z twórczością pana Jacka Getnera, ale się doczekałam kolejnego, trzeciego już, tomu przygód nieco cynicznego, ale za to romantycznego, amatora detektywa – Jacka Przypadka.

Wielkie korporacje, to w ich środowisko tym razem trafia Jacek, by rozwiązać trzy kolejne, trochę nietypowe sprawy. I tak pierwsza z nich o kryptonimie „Morderstwo w Orient Espresso” przenosi nas do małej kawiarni, gdzie jeden z klientów zginął od drewnianej pałeczki wbitej w klatkę piersiową. Sprawa dość nietypowa, bo sam pan komisarz Łoś prosi naszego amatora detektywa o drobną konsultację, gdyż pozostali klienci to dość wpływowi ludzie, a główny podejrzany utknął w wąskim okienku.

Druga sprawa dotyczy największej zbrodni jaka może się zdarzyć w dużej korporacji, a mianowicie zdrady, jakiej dopuścił się jeden z „korpoludków”. Jacek Przypadek musi znaleźć winowajcę, bezwstydnego człowieka, który odważył się palić papierosy konkurencji. Sprawa dość trudna ale na szczęście banalność ludzi bardzo szybko pozwala wykryć winowajcę. I tak przechodzimy do kolejnej, trzeciej już sprawy zatytułowanej „Moralność pana Julskiego”, w której Jacek będzie musiał odnaleźć złodzieja, który okradł … złodzieja?

Ubawiłam się co niemiara, kolejny tom i co raz lepszy. Chociaż muszę przyznać, że zabrakło mi trochę małej obecności komisarza Łosia. Za to co raz lepiej poznajemy Jacka, i zmiany w jego rodzinie oraz u bożyszcza kobiet – Błażeja. Dzieje się, oj dzieje. Ale najważniejsze to oczywiście kolejne przypadki ludzkiej przewidywalności, które trafiają się niezawodnemu detektywowi – Jackowi.

Autor skupił się tym razem na dość specyficznym środowisku, a mianowicie pracownikach dużych korporacji. Na szczęście dla mnie, nigdy nie musiałam w takim miejscu pracować, chociaż to oczywiście rzecz gustu. Ciągła walka o awans i uznanie szefa, długie godziny w pracy i nawet weekendy poświęcone wyjazdom i „wymuszonym integracjom” zamiast rodziny. To nie dla mnie, ale pan Jacek Getner świetnie podszedł do tematu i przedstawił go z dużym poczuciem humoru i lekkim przymrużeniem oka.

„Pan Przypadek i korpoludki” Jacka Getnera to już trzeci tom przygód amatora detektywa Jacka Przypadka. Kolejny raz mamy okazję nie tylko sprawdzić przewidywalność ludzką, ale też zobaczyć jak zmieniają się nasi bohaterowie. Ja jak zwykle się nie zawiodłam i już czekam na kolejny czwarty tom!

Polecam, wszystkim tym, którzy mają ochotę nie tylko rozwiązać zagadkę, ale też przy tym dobrze się bawić :)

Trochę czasu już minęło od mojego ostatniego spotkania z twórczością pana Jacka Getnera, ale się doczekałam kolejnego, trzeciego już, tomu przygód nieco cynicznego, ale za to romantycznego, amatora detektywa – Jacka Przypadka.

Wielkie korporacje, to w ich środowisko tym razem trafia Jacek, by rozwiązać trzy kolejne, trochę nietypowe sprawy. I tak pierwsza z nich o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nigdy jakoś szczególnie nie interesowałam się mitologią, co nieco pamiętam jeszcze z czasów szkolnych, jednak była ona tak przedstawiona, że nie wspominam jej za pozytywnie. Dlatego gdy usłyszałam o książce „Pegaz” Kate O'Hearn postanowiłam ponownie zmierzyć się z bogami olimpijskimi.

Trzynastoletnia Emily mieszka wraz z ojcem w Nowym Jorku, niedawno zmarła jej mama, i dziewczynka musi sobie jakoś radzić, szczególnie gdy tata bardzo dużo pracuje. I tak jest i tym razem, nad miastem szaleje straszna burza, niebo ciska piorunami gdzie tylko się da, a tata Emily, który jest policjantem ma ręce pełne pracy. Dziewczyna dzielenie czeka na niego sama w domu, do czasu gdy coś ciężkiego uderza w dach wieżowca w którym mieszka. Do tego dziwne odgłosy, powodują, że rusza ona na dach by przekonać się co tam się dzieje.

Emily nie może uwierzyć w to co widzi, na dachu jej domu leży ranny Pegaz. To wprost niewiarygodne, jednak coś jej mówi, że musi mu pomóc tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Jednak to nie jedyna dziwna rzecz tej nocy, do szpitala trafia chłopiec, ze złotą uzdą, któremu po upadku z wysokości nie dosyć że nic za bardzo się nie stało, to jeszcze bardzo szybko dochodzi do siebie, zupełnie jak nie człowiek.

O co w tym wszystkim chodzi? Jaką misje ma ranny koń, oraz Pelen, no i jak pokonać dziwne istoty zwane Niradami?

„Pegaz. Ogień życia” to pierwszy tom serii fantastyczno – przygodowej, skierowanej dla dzieci i młodzieży. Kate O'Hearn postanowiła przybliżyć nam świat mitologiczny, wplatając go w czasy współczesne. I muszę powiedzieć że to nie tylko był bardzo dobry pomysł, ale i świetne wykonanie. Choć nie zaliczam się już od dawna do młodzieży, to książka wciągnęła mnie bardzo, kibicowałam małej Emily w jej misji ratowania świata, oraz poznawania tego co nie znane. Język jakim pisze autora jest prosty, tak by dzieciom łatwo było zrozumieć treść, ale za to bardzo barwny, przez co cały czas mam przed oczami przepięknego latającego konia, od którego bije niesamowity blask.

Książkę polecam wszystkim tym, którzy mają ochotę przeżyć nową przygodę, wziąć udział w ratowaniu świata mitologicznego, w odnalezieniu ognia olimpijskiego, który płonie w sercu pewnego dziecka. Ale w książce Kate O'Hearn znajdziemy nie tylko zderzenie dwóch światów, ale też poznamy co to prawdziwa przyjaźń. A ja już czekam na kolejny tom :)

Nigdy jakoś szczególnie nie interesowałam się mitologią, co nieco pamiętam jeszcze z czasów szkolnych, jednak była ona tak przedstawiona, że nie wspominam jej za pozytywnie. Dlatego gdy usłyszałam o książce „Pegaz” Kate O'Hearn postanowiłam ponownie zmierzyć się z bogami olimpijskimi.

Trzynastoletnia Emily mieszka wraz z ojcem w Nowym Jorku, niedawno zmarła jej mama, i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo lubię czytać polskich autorów, mam wielu ulubionych pisarzy, jednak tak się składało, że najczęściej były to książki obyczajowe, romanse, czasem fantastyka. Do kryminałów jakoś nie mogłam się przekonać, na szczęście do czasu. „Elita” to drugi kryminał, który w krótkim czasie wpadł w moje ręce i po raz drugi jestem bardzo zadowolona, a wręcz zachwycona.

„Wielkie interesy, wielkie pieniądze, wielkie afery. Konstancin pod Warszawą. Ogromne rezydencje, luksusowe samochody i piękne kobiety... Życie elit Konstancina zostaje niespodziewanie zaburzone ...”

Ewa, samotna matka, wdowa, i malarka. Jej życie jest ustabilizowane od dłuższego czasu i kreci się wokół pracowni, próby wychowania dorastającej córki i tych niesamowitych chwil spędzanych na grzbiecie swojego konia. Są jeszcze przyjaciółki i ich problemy oraz brat, dziennikarz, który lubi załazić za skórę wpływowym ludziom. Ale wszystko jest do czasu, gdy Ewa staje się świadkiem morderstwa, po którym podczas ucieczki powoduje wypadek i traci pamięć. Od tej pory jej życie ulega całkowitej zmianie i zdecydowanie nabiera tempa. I chociaż nikt początkowo nie wie, co strzeliło jej do głowy, to z czasem zaczynają podejrzewać, że widziała ona za dużo.

Czy Ewie uda się odzyskać pamięć, a przede wszystkim uciec przed porachunkami przestępców, którzy nie cofną się przed niczym?

Książka mi się podobała i to bardzo. Już od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w walkę o życie, ucieczkę i jej konsekwencje. Czasami wszystko zależy od przypadku, i tak było i tym razem, Ewa znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. I od tej chwili już nic nie będzie takie jak przedtem. Ewa wie, że jej życie wisi na włosku, i że wszystko zależy od tego, jak szybko wróci jej pamięć.

Autor stworzył ciekawe postacie, a głównej bohaterki po prostu nie na się nie lubić. Do tego jej koleżanki, takie trochę „słodkie idiotki", które wiedzą jak się ustawić, by życie było wygodne. Całość napisana prostym językiem, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. No i sama intryga, powoduje że sami nie wiemy, kiedy nagle wszystko staje się jasne i ostatnia strona za nami.

„Elita” Dominika W. Rettingera to kryminał z dużą dawką czarnego humoru. Znajdziemy w nim życie warszawskich elit, politykę oraz ciemne interesy, poznamy życie żon biznesmenów, oraz dowiemy czym może skończyć się spotkanie z pewnym niemieckim arystokratą. I muszę powiedzieć, że czuję niedosyt, że chciałabym jeszcze i jeszcze, aż żal mi się rozstawać z Ewą i jej przyjaciółmi.

Bardzo lubię czytać polskich autorów, mam wielu ulubionych pisarzy, jednak tak się składało, że najczęściej były to książki obyczajowe, romanse, czasem fantastyka. Do kryminałów jakoś nie mogłam się przekonać, na szczęście do czasu. „Elita” to drugi kryminał, który w krótkim czasie wpadł w moje ręce i po raz drugi jestem bardzo zadowolona, a wręcz zachwycona.

„Wielkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od zawsze marzyły mi się wielkie podróże, zostawić wszystko za sobą, i całkowicie oddać się wielkiej przygodzie. A jako wielka miłośniczka wody, nigdy nie potrafiłam obojętnie przejść obok pięknych jachtów, dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy w moje ręce wpadła książka pana Wiesława Cybulskiego, kapitana jachtu „Free.Dom” oraz byłego Prezesa Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych.

Michał i Wojtek to najlepsi koledzy z czasów studiów, ich drogi się rozeszły, dlatego spotkanie po latach wywołuje wiele wspomnień ale i nowych planów. Michał wraz z Mirką zapraszają Wojtka i jego żonę na trzytygodniowy rejs po Bałtyku. Wszystko zapowiada się wspaniale, wielkie plany i przygotowania, niestety już po pierwszym dniu, Mirka schodzi na ląd, zostawiając nie tylko towarzyszy ale też i Michała. Dalej też nie jest aż tak super jak się zapowiadało, kłopoty małżeńskie Agaty i Wojtka, powodują co raz więcej zgrzytów, do czasu aż załogę opuszcza również niezadowolony małżonek. Agata nie może pogodzić się z jego zdradami.

Czy Agata i Michał zdecydują się popłynąć dalej? Czy bohaterom uda się zachować wyznawane wartości?

Pełne morze, wiatr we włosach, i dwie pary – zapowiadało się świetnie. Jednak jak to w życiu bywa nic nie trwa wiecznie, i trudno ukryć problemy w związkach. Autor przedstawia nam historię starą jak świat, i może nieco schematyczną, jednak na swój sposób wyjątkową. Bo przecież wiadomo, że nic nie jest czarno - białe, a życie lubi zaskakiwać w najmniej oczekiwanym momencie. I tak skupiamy się na miłosnym trójkącie, bliżej poznając Michała – pełnego energii i życiowych planów młodego mężczyzny, zapatrzonego w siebie Wojtka oraz Agatę, która wraz z coraz większym kryzysem małżeńskim, zaczyna brnąć w narkotyki.

Podobała mi się ta historia, wpadłam po uszy, jak tylko zaczęłam czytać, wiedziałam, że nie odłożę książki aż jej nie skończę. Podobał mi się klimat jaki stworzył pan Wiesław Cybulski, do tego fachowe nazewnictwo sprzętów żeglarskich, zwroty dodawały jeszcze większej autentyczności całej tej historii. No i sama przygoda, burze, sztormy jak i żeglowanie w pięknym słońcu, zwiedzanie nowych lądów – coś niesamowitego. Aż chciałoby się zamienić z bohaterami.

Polecam książkę Wiesława Cybulskiego wszystkim tym którzy mają ochotę poznać nie tylko historię trójki bohaterów, ale przede wszystkim poczuć wiatr we włosach!!!

Od zawsze marzyły mi się wielkie podróże, zostawić wszystko za sobą, i całkowicie oddać się wielkiej przygodzie. A jako wielka miłośniczka wody, nigdy nie potrafiłam obojętnie przejść obok pięknych jachtów, dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy w moje ręce wpadła książka pana Wiesława Cybulskiego, kapitana jachtu „Free.Dom” oraz byłego Prezesa Stowarzyszenia Armatorów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O twórczości pani Jolanty Kosowskiej słyszałam wielokrotnie, wiele osób zachwycało się jej książkami - „Niepamięć” czy „Deja vu”, dlatego gdy trafiła do mnie „Niemoralna gra” bardzo się ucieszyłam. Dużo się po niej spodziewałam i na szczęście się nie zawiodłam. Ale o tym za chwilę.

Konrad, lekarz, nauczyciel etyki na jednej z medycznych uczelni, wiedzie dość spokojne życie. Jego świat kręci się wokół zdobywania, następnie stabilizacja by na koniec porzucić, gdy robi się za poważnie. I jak widać nie bardzo to się ma do jego nauczania. Ale wszystko do czasu, gdy umiera jego przyjaciel, a on sam bierze dyżur w studenckim telefonie zaufania.

Jedna rozmowa może wiele zmienić, jedna spowiedź przyszłej samobójczyni zaczyna wypełniać sen z powiek i wypełnia dni. Konrad czuje się winny, że być może zawalił, że jednak nie nadaje się na słuchacza. Od tej pory zrobi wszystko by odnaleźć dziewczynę, jednak wszystko zaczyna wymykać się z jego rąk, a on sam wpada w zastawioną na niego pułapkę.

Książka pani Jolanty Kosowskiej to taka obyczajówka, połączona z dramatem psychologicznym i wplecionym w to wątkiem kryminalnym – i jak dla mnie to świetne połączenie. Poznajemy historię nauczyciela etyki, który chyba sam nie do końca wie co to postępowanie etyczne, poznajemy głównego bohatera ale też i osoby go otaczające. Poznajemy miłość i różne jej odmiany, i to jak łatwo jest zranić drugą osobę.

Autorka przenosi nas do malowniczej Saksonii, i to tam rozegrają się dramatyczne wydarzenia, to tam okaże się co jest prawdą a co fikcją. Po bardzo dobrym poznaniu bohatera, akcja zaczyna nabierać szybkiego tempa i sami nie wiemy, kiedy ta historia całkowicie nas pochłania, kiedy to sami niby zaczynamy wszystko składać w całość, a jednak i tak zostajemy zaskoczeni. Niby taka trochę banalna historia a jednak ukazująca ludzkie słabości, zawiłości ludzkiej psychiki. Bardzo łatwo jest oceniać, jednak każdy z nas jest inny, każdy z nas kieruje się innymi wartościami. Jedno słowo może zmienić całe nasze życie, może skrzywdzić ale też pomóc wyjść na prostą.

„Niemoralna gra” Jolanty Kosowskiej to książka, która daje do myślenia, odkrywa życiowe prawdy, która wciąga i pozostawia ślad. To fascynująca historia, opowiedziana malowniczym językiem. Dla mnie to niezapomniane chwile, poznawania ludzkiej duszy, kruchości życia i różnych odmian miłości. Polecam, nie zawiedziecie się !!!

O twórczości pani Jolanty Kosowskiej słyszałam wielokrotnie, wiele osób zachwycało się jej książkami - „Niepamięć” czy „Deja vu”, dlatego gdy trafiła do mnie „Niemoralna gra” bardzo się ucieszyłam. Dużo się po niej spodziewałam i na szczęście się nie zawiodłam. Ale o tym za chwilę.

Konrad, lekarz, nauczyciel etyki na jednej z medycznych uczelni, wiedzie dość spokojne...

więcej Pokaż mimo to