rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Świetna, ale czegoś mi zabrakło. To nie jest tytuł, którego kontynuacji będę wyglądać z niecierpliwością, ale moje serduszko pałające miłością do dystopijnych klimatów zadowolił w 100%. Jeśli lubicie książki Westerfelda (Brzydcy, Sliczni, Wyjątkowi), albo Suzane Collins (trylogia Igrzysk Śmierci), to ta też was usatysfakcjonuje, bo ma wszystko: nierówności społeczne, kłamstewka, hipokryzję, obłude i tego jednego bohatera, który wcale nie chce nim być, ale los się akurat tak poskładał, że nie ma wyboru.

Świetna, ale czegoś mi zabrakło. To nie jest tytuł, którego kontynuacji będę wyglądać z niecierpliwością, ale moje serduszko pałające miłością do dystopijnych klimatów zadowolił w 100%. Jeśli lubicie książki Westerfelda (Brzydcy, Sliczni, Wyjątkowi), albo Suzane Collins (trylogia Igrzysk Śmierci), to ta też was usatysfakcjonuje, bo ma wszystko: nierówności społeczne,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ból Jaymin Eve, Jane Washington
Ocena 7,3
Ból Jaymin Eve, Jane Wa...

Na półkach:

Najsłabsza z całej serii. Jak Willa przestaje się potykać i zabijać o każdy narożnik w pomieszczeniu, to cała powieść traci sporo uroku.

Najsłabsza z całej serii. Jak Willa przestaje się potykać i zabijać o każdy narożnik w pomieszczeniu, to cała powieść traci sporo uroku.

Pokaż mimo to

Okładka książki Oszustwo Jaymin Eve, Jane Washington
Ocena 7,1
Oszustwo Jaymin Eve, Jane Wa...

Na półkach:

Cudna rozrywka. Uśmiałam się przednio.

Cudna rozrywka. Uśmiałam się przednio.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja babcia byłaby nią zachwycona.

Moja babcia byłaby nią zachwycona.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dałam temu szansę po fatalnej pierwszej części i okazuje się, że może być jeszcze gorzej.
Gdzieś zniknęło budowanie świata, ulotnił się humor, ominięto wszystkie możliwości sytuacyjnych żarcików jakie stwarzają studia magiczne. Zamiast tego dostajemy temat przemocowej relacji głównej bohaterki, w której (PONOWNIE) zostaje skrzywdzona, oraz ponownie nie ucieka gdzie pieprz rośnie. Wydaje się być w ogóle nieświadoma gnoju, w którym tkwi po uszy.
To już się robi męczące, niektóre sytuacje (które autorka chyba chciała zaprezentować jako jakieś romantyczne?) ciężko było czytać. Główni bohaterowie nie potrafią rozwiązywać konfliktów, Dyrektor nie potrafi ogarniać i wyrażać zdrowo gniewu, jego matka nie potrafi nie być klasistowską stereotypową teściową (no serio, klasyczek).
Nuda, czerwona flaga wielkości Pałacu Kultury i rozczarowanie.

Dałam temu szansę po fatalnej pierwszej części i okazuje się, że może być jeszcze gorzej.
Gdzieś zniknęło budowanie świata, ulotnił się humor, ominięto wszystkie możliwości sytuacyjnych żarcików jakie stwarzają studia magiczne. Zamiast tego dostajemy temat przemocowej relacji głównej bohaterki, w której (PONOWNIE) zostaje skrzywdzona, oraz ponownie nie ucieka gdzie pieprz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W sumie odgrzewane kotlety. Przepisów jest niewiele, za to wiele informacji to powtórzenie (i skrót) z Glukozowej Rewolucji.

W sumie odgrzewane kotlety. Przepisów jest niewiele, za to wiele informacji to powtórzenie (i skrót) z Glukozowej Rewolucji.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo myślałam, że klimatem będzie jej blisko do Gromyko czy Rudej, bo sam koncept akademii i humoru mocno to zapowiadał.
Niestety, jakże srodze się rozczarowałam.
Dawno nie czytałam niczego tak szkodliwego. Jedna z postaci w powieści doświadcza napaści seksualnej, a jej przyjaciel nie raczy jej uświadomić, ze w sumie to sama ją sprowokowała (idąc do domu ciemną ulicą), sama dziewczyna też ma jakieś chore pomysły, że to niby jej wina. Zresztą przemoc, postępowanie bez zgody zainteresowanych i przedmiotowe traktowanie kobiet, to tutaj jakiś temat przewodni.

Ale do rzeczy - humor bardzo Gromykowo-Rudy, jak już pojawiają się żarciki, czy to sytuacyjne, czy językowe, to można się uśmiechnąć pod nosem. Główna bohaterka jest kreowana na rezolutną. Do tego mamy tutaj próbę rozwiązania pewnych nierówności społeczno-ekonomicznych, które na pierwszy rzut oka nie są tak oczywiste i to jest jak najbardziej OK. Reformy wprowadzone przez dyrektora w akademii faktycznie mają sens. Sama akademia jest bardzo Potterowa - ot, jeśli uczą się o jakiejś klątwie, czy uroku, to prawdopodobnie gdzieś dalej będzie on użyty. To bardzo mało subtelne wprowadzenie.
Bardzo zatarta jest granica między studentami, a kadrą wykładowczą.

Poza tym - festiwal czerwonych flag, w który aż ciężko było mi uwierzyć. Sceny intymne, czy romantyczne są przecringe'owe. Nikt, nigdzie, nigdy nie wytłumaczył jednej z postaci (tej napadniętej), że to nie jej wina. Aż zastanawiam się, czy autorka przypadkiem nie wspiera kultury gw*łtu, i czy to, co tam przepycha, to nie są jej prywatne poglądy na kwestie tego typu.

Początkowo myślałam, że klimatem będzie jej blisko do Gromyko czy Rudej, bo sam koncept akademii i humoru mocno to zapowiadał.
Niestety, jakże srodze się rozczarowałam.
Dawno nie czytałam niczego tak szkodliwego. Jedna z postaci w powieści doświadcza napaści seksualnej, a jej przyjaciel nie raczy jej uświadomić, ze w sumie to sama ją sprowokowała (idąc do domu ciemną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaskakująco dobra - bohaterka ma cel, którego nie porzuca dla pierwszego z brzegu samca. Cała drużyna, która się tam zebrała jest pokiereszowana, ma swoje wady i zalety, jest dość wielowymiarowa. Sam koncept świata jest na tyle interesujący, że czytało się to z ciekawością. Czekam niecierpliwie na drugą część!

Zaskakująco dobra - bohaterka ma cel, którego nie porzuca dla pierwszego z brzegu samca. Cała drużyna, która się tam zebrała jest pokiereszowana, ma swoje wady i zalety, jest dość wielowymiarowa. Sam koncept świata jest na tyle interesujący, że czytało się to z ciekawością. Czekam niecierpliwie na drugą część!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Co za gniot. Jacy my wszyscy musieliśmy być zdesperowani w tych latach 2000, że taka książka zyskała popularność do tego stopnia, że doczekała się wydania całej SERII.

Co za gniot. Jacy my wszyscy musieliśmy być zdesperowani w tych latach 2000, że taka książka zyskała popularność do tego stopnia, że doczekała się wydania całej SERII.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem jak to się stało, bo zupełnie nie spodziewałam się bawić przy tej książce AŻ TAK dobrze. A tu nagle, proszę bardzo - oto jestem. Świetny humor, ciekawa bohaterka, akcja w sumie tak idzie, że nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam.
Główna bohaterka nie jest nietykalną mimozą, tylko gdy robi głupie i samolubne rzeczy, to zawsze znajdzie się ktoś, kto jej to palcem zaprezentuje.
Sama fabuła też wciąga, relacje między bohaterami są przyjemne. Jest mniej toksyczności niż się spodziewałam:D
No generalnie - wow.
Dla mnie dodatkową zaletą jest fakt, że ta część czyta się jak samodzielną powieść. Gdyby przygody bohaterów urwały się w takim momencie, też byłoby spoko. Niespecjalnie kocham cliffhangery, więc dla mnie to duży plus.

Nie wiem jak to się stało, bo zupełnie nie spodziewałam się bawić przy tej książce AŻ TAK dobrze. A tu nagle, proszę bardzo - oto jestem. Świetny humor, ciekawa bohaterka, akcja w sumie tak idzie, że nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam.
Główna bohaterka nie jest nietykalną mimozą, tylko gdy robi głupie i samolubne rzeczy, to zawsze znajdzie się ktoś, kto jej to palcem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ma w niej niczego nowego. Spodziewałam się, że ktoś wreszcie podszedł do tematu konkretnie - ot, jakiś przykładów postępowania socjalizacyjnego, jak wspierać różne przypadki (np. jak socjalizować lękusa, a jak pewnego siebie kitku), jak przyzwyczajać do transportera i przeprowadzać trening medyczny. W jakim wieku i w jaki sposób przyuczać kota do chodzenia na smyczowe spacerki. Jakie są sygnały przebodźcowania, po których powinniśmy kociakowi dać spokój spacerowo/socjalizacyjnie. Może jakieś protokoły treningu (jak np. w "Purr", w której samo opisanie treningu transportera było GENIALNE). To nie. To dostałam poradnik, z którego połowę mogę wywalić do kosza, bo mnie nie dotyczy i dotyczyć nie będzie (ciąża i odchów kitku poniżej wieku odbioru z hodowli), a połowa jest POPRAWNA, ale ma vibe zapychacza i jest średnio wartościowa bez informacji uzupełniających (np. rozwodzenie się nad wyborem transportera i cążków do pazurów, ale już bez protokołów przyzwyczajania do nich kota i pracowania na świadomej zgodzie).
ALE na plus zdecydowane stanowisko w kwestii wypuszczania kotów, zabezpieczania balkonów i okien, szczepień i żywienia. Małgorzata nie bierze jeńców, nie patyczkuje się, przedstawia sprawę rzeczowo. Tak się powinno pisać książki z podejściem science-based - odniesienia do badań, statystyk, potwierdzone informacje oraz BIBLIOGRAFIA na końcu książki. Świetne!
Zaleta, której nie można pominąć, to również ilustracje od Zwierzostworów!

Więc generalnie - poprawny ten poradnik, ale niczego nowego nie wnosi.

Nie ma w niej niczego nowego. Spodziewałam się, że ktoś wreszcie podszedł do tematu konkretnie - ot, jakiś przykładów postępowania socjalizacyjnego, jak wspierać różne przypadki (np. jak socjalizować lękusa, a jak pewnego siebie kitku), jak przyzwyczajać do transportera i przeprowadzać trening medyczny. W jakim wieku i w jaki sposób przyuczać kota do chodzenia na smyczowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bawiłam się przaśnie.

Bawiłam się przaśnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niemcy to zabawny kraj. Potrzebowali 18 lat i zakazu używania OE, żeby odkryć łańcuch łowiecki i możliwość wzmocnienia metodą BAT kilku jego ogniw poprzedzających ruszenie w pogoń.
Nie dajcie się zwieść okładce - Simone Mueller to opiekunka dwóch owczarków australijskich (nie żadnych tam myśliwskich psów typu wyżeł, albo pierwotniaków z popędem do polowanka jak husky, czy łajka). PST wymyśliła w związku z problemami poprzedniego psa - kundla, o którego pochodzeniu możemy jedynie teoretyzować.
I tak oto powstała metoda PST.
Hurra.
Proponowane tutaj PST games to nic nowatorskiego - rozsypywanie smaczków w trawie, szukanie dummy, czy zguby na własnym śladzie.
Jeśli masz psa, który na spacerze nie interesuje się jedzeniem, to autorka poświęciła temu rozdział, który na jakieś 80% kompletnie Ci nie pomoże, bo skrobie temat co najwyżej po powierzchni.
Ta książka nie niesie niczego nowego, ani nie wnosi niczego nowego do dyskursu szkoleniowego. Zawiera stare, znane już informacje:
- łańcuch łowiecki i popęd łupu (pozwolę sobie wtrącić, że graficzne pokazanie jak wygląda u psów pasterskich, chartów i spanieli jest OKROPNE i NIECZYTELNE)
- krzywa pobudzenia
- BAT
- kilka gier mających pomóc psu rozładować popęd łupowy + wytłumaczenie na których ogniwach łańcucha się skupiają.

Poza tym wszystkim książka jest koszmarnie zredagowana (np. chaotycznie napisane części książki, albo dosłownie dwa akapity, których zrobiono kopiuj+wklej z jednego miejsca książki, w inne), paskudnie sformatowana (brak odstępów między liniami, brak konsekwencji w nagłówkach, olbrzymie przerwy między paragrafami, kiepskie formatowanie punktorów). Zupełnie jakby redakcja opuściła chat, a korekta nawet na niego nie zajrzała.

I to wszystko zamknięte w broszurce o objętości 160 stron można dostać za jedyne 75zł :)

Niemcy to zabawny kraj. Potrzebowali 18 lat i zakazu używania OE, żeby odkryć łańcuch łowiecki i możliwość wzmocnienia metodą BAT kilku jego ogniw poprzedzających ruszenie w pogoń.
Nie dajcie się zwieść okładce - Simone Mueller to opiekunka dwóch owczarków australijskich (nie żadnych tam myśliwskich psów typu wyżeł, albo pierwotniaków z popędem do polowanka jak husky, czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kocham reportaże o TOPRze Beaty Sabały-Zielińskiej. Są one zdecydowanie na moim prywatnym reportażowym piedestałku i nic tego nie zmieni.

Ale książki dla dzieci? To już zupełnie inna kategoria. Po pierwsze - ta książka napisana jest "z punktu widzenia" psa i to takiego punktu widzenia, nad którym nikt się mocniej nie zastanowił (ot, ludzie wartości, reakcje, nawet spektrum widzianych barw jest ludzkie, a nie psie). Gdyby to trąciło zbyt małym cringem, to dodam jeszcze, że jest to postać mocno antropomorfizowana, a przez to autentycznie ciężki mi było ją polubić.

Autorka na prawo i lewo próbuje umoralniać czytelnika, stwierdzenie o tym, że "Służba innym to najwyższa wartość" pojawiające się w tym, czy innym kontekście, pada jakieś 3 razy w tej cienkiej książeczce. To nachalne, męczące i zupełnie niepotrzebne. A w dodatku nie jest jedyne.

Dalej - Beata ma kompletnie w pompie LATA pracy szkoleniowców, behawiorystów i zwyczajnych psiarzy - lata tłuczenia i uświadamiania ludzi w temacie komunikacji na linii pies-dziecko i pisze beztrosko scenkę, w której szczenię dręczone przez potomka jego "Pana" ostrzegawczo warczy i kłapie zębami, bo ma dość. Na co Pan: Hej, psie, NIE WOLNO. No bo wiecie: pies komunikuje, że czuje się źle w tej sytuacji, prosi o przestrzeń i granicę, której nie potrafią ogarnąć dorośli ludzie. A co na to człowiek: ZAMKNIJ SIĘ. Nie jakieś zarządzanie przestrzenią, tłumaczenie dziecku. Nie. Rypanie po głowie OFIARY za reakcję na naruszanie jej granic.

Szkoda, że to nie jest książka edukacyjna, w której takie działania mają konsekwencje. Zamiast tego nasz antropomorfizowany trzy/czteromiesięczny szczeniak stwierdza w końcu, że a, no, chyba nie jestem najważniejszy w tej rodzinie. A potem, że CÓŻ ZA WSPANIAŁY DOM MU SIĘ TRAFIŁ (co?).

Cringe leje się tu wiadrami - gdy tylko pojawia się psia ratowniczka, szczenię (!) pierwsze co zauważa, to że ładnie wygląda w ratowniczych szelkach. A potem jeszcze, gdy ona zwraca mu uwagę na coś, co szczeniakowi się nie podoba, że "co prawda to prawda, ale czy musiała wytykać mi ją taka ŚLICZNA ratowniczka.":D Dalej, podkreśl jeszcze pięć razy to, że nomen-omen DZIECIAK przejmuje się takimi cechami płci przeciwnej jak uroda. I to pies, na litość boską. Bo mało dziewczynki mają presji dotyczącej wyglądu, wdrukujemy im, że to się liczy jeszcze w książce O PSACH.

Kiedy w pewnym momencie pojawia się psi ratownik-emeryt, jeden z młodych psów wpada mu w słowo i przerywa, bo obawia się, że Elgos zacznie wspominać dawne czasy. "Znał go nie od dziś i wiedział, że staruszek lubił przynudzać." - rewelacyjny szacunek do starszych. SPOILER: Ten pies w żadnym dalszym momencie książki NIE przynudza, a dzieli się cennym doświadczeniem, wykazuje zrozumieniem, pomaga Zuchowi w nauce i opowiada przeciekawe historie o psich ratownikach. Ale hej, przecież jest stary, to pociśniemy mu klasycznym w naszym kraju lekceważeniem starszych.

Fajne te wartości.

Może to książka dla dzieci, ale takich 15+, które potrafią same wyłapać momenty absurdu, które próbuje im się tu wtykać w ręce. Wisienka na torcie to ilustracje. Więc niech ten potencjalny piętnastolatek nie będzie przypadkiem kimś, kto miłuje się w estetycznych obrazkach.

ALE SĄ TEŻ ZALETY.

Sneak-peak na szkolenie psów ratowniczych i tego jak ważne są w całej akcji jest świetny. Szkoda, że tak niewiele jest książek (także dziecięcych) o psach lawinowych i ratowniczych w ogóle. Informacje dotyczące samego TOPRu, jego działania, czy przemycanie właściwego zachowania się w górach też wyszło tutaj wspaniale. Opowieści Elgosa o dawnych (i pierwszych) psich ratownikach są też cudownym easter eggiem. Relacja głównego bohatera z przyjaciółką (Doliną) też jest cieplutka i dość miło pokazana. Jednak czytając ją młodszym, miejcie z tyłu głowy to, jakie wartości chcecie im przekazać.

Kocham reportaże o TOPRze Beaty Sabały-Zielińskiej. Są one zdecydowanie na moim prywatnym reportażowym piedestałku i nic tego nie zmieni.

Ale książki dla dzieci? To już zupełnie inna kategoria. Po pierwsze - ta książka napisana jest "z punktu widzenia" psa i to takiego punktu widzenia, nad którym nikt się mocniej nie zastanowił (ot, ludzie wartości, reakcje, nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zadziwiająco dobry ten polski tytuł o papisiach, ale w zasadzie po Magdzie zawsze spodziewam się dobrych rzeczy. To taki poradnik 3P: przystępny, przyjemny i pomocny. Nie ma w nim przedawnionych bzdur, nie frustruje, nie podkłada ludzko-psiej relacji świni.


Podzielony jest na 4 części:
1. Przygotowanie do adopcji
2. Świat oczami psa
3. Ze szczeniakiem przez życie
4. Szczenięce wybryki


Każdy marzący o pieskach człowiek znajdzie tu więc bardzo sensowny rozdział o tym, które aspekty własnego życia należy przemyśleć przed wzięciem czworonoga pod swój dach.
Przy tematach kontrowersyjnych (jak np. kwarantanna) przedstawiane są wady i zalety, oraz punkty widzenia różnych specjalistów, a następnie decyzję podejmujesz TY and I think it’s beautiful.
Przy okazji przechodzimy przez potencjalne problemy weterynaryjne i ściągawkę o tym kiedy należy się zaniepokoić i gnać z maluchem na psi oiom, a kiedy tylko zaktualizować mu antywirusa.


Wychowawczo jest w niej sporo wyrozumiałości dla szczeniaczków i wskazywania na to, że niektóre rzeczy się zdarzają, na inne możemy się przygotować, bo pies to pies - nie zna jeszcze życia i zasad panujących w ludzkim świecie, miasto jest dla niego środowiskiem skomplikowanym, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość i moce dydaktyczne.


Część dydaktyczna porusza naukę podstawowych umiejętności i wytłumaczenia, dlaczego pies powinien nabyć właśnie je poniekąd w pierwszej kolejności. To m.in. reakcja na imię, czy trening medyczny :) Świetne jest to, że każda umiejętność ma tę samą strukturę w książce: dowiadujemy się najpierw “po co?”, następnie “jak ćwiczyć?”, a na końcu “jak doskonalić?” (podnosić poprzeczkę :)).
Magda zwraca też uwagę na to, żeby dać psu możliwość wyboru, czy odmowy (np. przy procedurach medycznych) oraz dużo pozytywnego wsparcia. Chwalmy nasze szczeniaczki, pokazujmy im alternatywne zachowania, szukajmy źródeł problemów, zastanówmy się nad tym jak często mówimy im “nie”, “fe”, “nie wolno”, a jak często je chwalimy.
I w takim duchu jest ta książka.


Trudne zachowania okresu szczenięcego to najczęstsze problemy i podane proste rozwiązania. Wiadomo, jak to z psami - u jednych zadziała, u innych trzeba będzie radzić się psiego trenejro.

Zadziwiająco dobry ten polski tytuł o papisiach, ale w zasadzie po Magdzie zawsze spodziewam się dobrych rzeczy. To taki poradnik 3P: przystępny, przyjemny i pomocny. Nie ma w nim przedawnionych bzdur, nie frustruje, nie podkłada ludzko-psiej relacji świni.


Podzielony jest na 4 części:
1. Przygotowanie do adopcji
2. Świat oczami psa
3. Ze szczeniakiem przez życie
4....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta ocierająca się objętością o broszurę książka porusza kilka najczęściej występujących psich problemów i podsuwa prosty plan treningowy mający pomóc ci je rozwiązać. Nie można odmówić jej organizacji - elementy szkoleniowe łączą się naturalnie z problemowymi, a umiejętności nabyte w treningu będą niezbędne w uporaniu się z życiem przez co całość się uzupełnia.
Nie wyczerpuje jednak poruszanych tematów - ten cienki zeszyt ma około 70 stron treści (+ moje nemezis: kody QR), więc siłą rzeczy tematy są skrobane po powierzchni.

Poruszone problemy:
- lęk separacyjny
- pies reagujący szczekaniem na dźwięki (domofon, ludzie kręcący się po klatce schodowej itp.)
- załatwianie potrzeb w domu (u szczeniaka i dorosłego psa. Fantastyczny rozdział)
- zachowanie przy gościach
- wprowadzenie dziecka do domu
- reakcja na dźwięki
- bronienie zasobów

Na każdy z tych tematów przeznaczono średnio 5 stron (na których zmieściły się także zdjęcia ;)), co prowadzi do sytuacji, w której jedne problemy są na tych kilku stronach ciśnięte jak cytrynka (nauka czystości), podczas gdy inne są posmyrane po skórce (lęk separacyjny), bo trudno złożony temat wyczerpać w takim skrócie. Również jeśli macie psa, który nie jest żarty (albo jak w naszym przypadku - jedzenie jest u niego kwestią problematyczną z innych powodów) - część z tych porad będzie wam trudno wprowadzić w życie, chociaż Magda podsuwa w niektórych przypadkach również alternatywne sposoby wzmacniania/nagradzania zachowań uwzględniające np. użycie zabawki.

Jako uzupełnienie resocjalizacji, są poruszone także tematy treningu zachowań, które ułatwią ci pracę:
- odsyłanie na legowisko
- przywołanie (ale bogowie, miejcie w opiece te psy przywoływane po 30 razy na pojedynczym spacerze XD)
- komendy “nie”, “koniec”, “równaj”
- luźna smycz
- trening posłuszeństwa (ćwiczenia mające pomóc nam zmęczyć psa)
- zabawy w zdobywanie pokarmu
- wprowadzenie klatki
Powyższe tematy są wspierane wideowarsztatami, do których dostęp otrzymujemy po przeskanowaniu kodu QR.

Ta ocierająca się objętością o broszurę książka porusza kilka najczęściej występujących psich problemów i podsuwa prosty plan treningowy mający pomóc ci je rozwiązać. Nie można odmówić jej organizacji - elementy szkoleniowe łączą się naturalnie z problemowymi, a umiejętności nabyte w treningu będą niezbędne w uporaniu się z życiem przez co całość się uzupełnia.
Nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Junior. Opiekun osób starszych Barbara Gawryluk, Agata Kopff
Ocena 7,9
Junior. Opieku... Barbara Gawryluk, A...

Na półkach:

Mam wrażenie, że ta książeczka w całej serii jest najbardziej niedoceniona (wyjątkowo niesłusznie) - jest bardzo ciepła, otulająca i chyba moja ulubiona w tej serii - pokazuje na kilku stronach pozytywnie tak wielu bohaterów, że nawet nie wiedziałabym gdzie zacząć ich wymienianie.

Mam wrażenie, że ta książeczka w całej serii jest najbardziej niedoceniona (wyjątkowo niesłusznie) - jest bardzo ciepła, otulająca i chyba moja ulubiona w tej serii - pokazuje na kilku stronach pozytywnie tak wielu bohaterów, że nawet nie wiedziałabym gdzie zacząć ich wymienianie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ależ to była dobra książka z gatunku "jak polubić się z książkami popularnonaukowymi i historycznymi". Eleanor doskonale odmalowała klimat ówczesnych czasów i atmosferę pałaców. Brud i smród średniowiecza oraz zagubienie medycyny. A to wszystko bez przynudzania, lekkim tonem, doskonale równoważąc opowieść i przytaczanie źródeł.
Książka dzieli się na trzy części - pierwsza daje nam kontekst, druga skupia się na konkretnych przypadkach i rozważaniach, czy dany przypadek "otrucia" faktycznie nim był, trzeci pokazuje, że trucizna wcale nie jest reliktem czasów minionych i wskazuje na kilka współczesnych ofiar politycznego pozbywania się "problematycznych" jednostek.

Ależ to była dobra książka z gatunku "jak polubić się z książkami popularnonaukowymi i historycznymi". Eleanor doskonale odmalowała klimat ówczesnych czasów i atmosferę pałaców. Brud i smród średniowiecza oraz zagubienie medycyny. A to wszystko bez przynudzania, lekkim tonem, doskonale równoważąc opowieść i przytaczanie źródeł.
Książka dzieli się na trzy części - pierwsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytałam ten tytuł po przebrnięciu przez rynsztok jakim jest seria o Mercy Thompson, więc siłą rzeczy zyskała wiele przez porównanie z poprzednim doświadczeniem: przedstawiony jest świat, który rządzi się pewną logiką, bohaterowie mają swoje osobowości i motywacje, między głównymi bohaterami jest sporo miłej chemii, a sama główna bohaterka MYŚLI. Zupełne przeciwieństwo Mercedes i za to pokochałam tę książkę.
Ciężko w tym gatunku o coś nowego, więc i tutaj powtarzają się pewne schematy, ale imho autorka całkiem umiejętnie się nimi posługuje. Jest więc zmiana stron, dojrzewanie w relacji kontrolujący rodzic-dziecko, jest "odnaleziona rodzina" i system państwowy żerujący na mocnych nierównościach sił, władzy i zasobów.
Jeśli ktoś spodziewa się enemies to lovers, to odpuśćcie sobie. To bardziej trust issues to lovers albo prejudice to lovers. Generalnie nie próbowali się nawet dobrze na serio powybijać, zanim przeszli do etapu uprzejmego zainteresowania i mokrych gaci.
Na minus: to kolejny tytuł o typie 300+ i lasce 23+.

Czytałam ten tytuł po przebrnięciu przez rynsztok jakim jest seria o Mercy Thompson, więc siłą rzeczy zyskała wiele przez porównanie z poprzednim doświadczeniem: przedstawiony jest świat, który rządzi się pewną logiką, bohaterowie mają swoje osobowości i motywacje, między głównymi bohaterami jest sporo miłej chemii, a sama główna bohaterka MYŚLI. Zupełne przeciwieństwo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fantastyczna! Trzeba mieć tylko gdzieś z tyłu głowy, że połowa tej książki to przedstawienie przez Devona dlaczego uważa, że lenistwo nie istnieje, a opieranie swojej wartości o sukcesy i zajeżdżanie się w pracy nie jest najlepszym pomysłem. Druga połowa to metody na poukładanie sobie w głowie, odcięcie się od spraw, które nas dołują, zjadają nam czas, nie pozwalają cieszyć się życiem.
Bardzo ciekawa, otwierająca oczy i nasuwająca interesujące refleksje.

Fantastyczna! Trzeba mieć tylko gdzieś z tyłu głowy, że połowa tej książki to przedstawienie przez Devona dlaczego uważa, że lenistwo nie istnieje, a opieranie swojej wartości o sukcesy i zajeżdżanie się w pracy nie jest najlepszym pomysłem. Druga połowa to metody na poukładanie sobie w głowie, odcięcie się od spraw, które nas dołują, zjadają nam czas, nie pozwalają cieszyć...

więcej Pokaż mimo to