-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2024-05-18
2024-04-27
2024-03-22
2024-03-27
2024-04-03
2024-04-27
2024-04-25
post na ig: https://www.instagram.com/p/C6MQacZtR01/
W Malibu to ja nigdy nie byłam, a po przeczytaniu bardzo bym chciała, choć może niekoniecznie w czasie gdy płonie. Myślę, że rodzeństwo Riva też nie było zadowolone jak dom Niny stanął w płomieniach, w przy okazji wyszła na jaw masa tajemnic i brudów z przeszłości ich rodziny 😶🌫️
Historia zatoczyła koło. Jaka matka taka córka byście powiedzieli, bo poza główną linią fabularną rodzeństwa, dostajemy też smaczki z przeszłości ich rodziców. Łatwo jest więc zauważyć pewne schematy i podobieństwa pokoleniowe. Równie łatwo jest poczuć litość dla Niny, obserwując co musiała przejść i co poświęcić, żeby utrzymać wszystko w ryzach jako najstarsza siostra. Mimo wszystko przewrotny los postanowił zrobić z niej gwiazdę, dokładnie jak z jej ojca. Jednak nie zapominajmy o reszcie ferajny, bo czymże byłaby ta książka bez rozterek Huda, ambicji Jaya czy tajemnic Kit. Każdy z nich dostaje swoją małą historię, co nadaje trochę więcej barw 🌈
Książka z pozoru obyczajowa, lekka i prosta, a jednak z trudnymi emocjami i ładnym przesłaniem. Miłość i poświęcenie dla rodziny to jedno, a własne dobro i szczęście to drugie. Gdzie jest ta granica i kiedy powiedzieć „nie”, żeby nie zatracić siebie? Nina nie wiedziała, i chyba dalej do końca nie wie, ale właśnie nadszedł jej czas 🌊
Całość czytało mi się fantastycznie. Uwielbiam ten klimat małej społeczności, gdzie każdy każdego zna, tę ironię i sarkazm czy nieidealność postaci. Konstrukcja książki dobrze buduje napięcie i angażuje. Nie jest może to jakoś niezwykle porywająca czy odkrywcza pozycja, ale na pewno można się przy niej świetnie bawić 🩷
post na ig: https://www.instagram.com/p/C6MQacZtR01/
W Malibu to ja nigdy nie byłam, a po przeczytaniu bardzo bym chciała, choć może niekoniecznie w czasie gdy płonie. Myślę, że rodzeństwo Riva też nie było zadowolone jak dom Niny stanął w płomieniach, w przy okazji wyszła na jaw masa tajemnic i brudów z przeszłości ich rodziny 😶🌫️
Historia zatoczyła koło. Jaka matka...
2024-02-19
post na ig: https://www.instagram.com/p/C3e_hKotchm/
Daisy ma naprawdę popapraną rodzinę. Wiele lat problemów, dram, uzależnień, faworyzowania, uciekania od odpowiedzialności i niespełnionego życia przez rodziców na pewno nie wpływa pozytywnie na wychowanie dzieci. Dobrze, że była jeszcze babcia, która otoczyła miłością tę, która była najmniej kochana. Lecz Daisy też ma swój sekret. A gdy wiele lat później wszyscy spotykają się na urodzinach babci, co godzinę zaczynają po kolei umierać.
Widać tutaj wyraźną inspirację „I nie było już nikogo” Christie i czytając opis książki, to właśnie to mnie zachęciło. Uważam, że ten motyw jest trudny i trzeba się wykazać sporym talentem, inteligencją i ciekawym pomysłem żeby naprawdę dobrze go napisać i jednocześnie nie sprawić wrażenia naciągania fabuły. No niestety, co prawda pomysł tutaj był, ale z wykonaniem coś poszło nie tak.
Na pewno plusem tej książki jest to, że ma do rozwiązania wiele problemów. Po pierwsze, co takiego wydarzyło się w przeszłości sióstr, że ich relacje wyglądają tak jak wyglądają? Po drugie, dlaczego wszyscy zdają się ignorować Daisy? I po trzecie, kto stoi za tymi śmierciami? Dzięki tym pytaniom i stopniowym dostarczaniu informacji, książka nie jest nudna i zachęca do dalszego czytania. I fragmenty dotyczące tych dwóch pierwszych kwestii są w moim odczuciu bardzo dobre. Autorka zgrabnie przedstawia nam dzieciństwo dziewczynek, zachowania ich rodziców i jednocześnie nadaje temu taki mroczny klimat, dający poczucie wyczekiwania na jakieś straszne wydarzenie. I szczerze, to co się w końcu stało, było szokujące i świetnie opisane, chociaż samego twistu z postacią Daisy domyśliłam się już na 80 stronie.
To co tutaj nie gra, to właśnie motyw Christie i trochę kreacja postaci. Wszystko zaczyna się świetnie, ale im głębiej tym gorzej. Już pomijając płytkość postaci, doświadczają oni fali morderstw, a ich reakcje są nieadekwatne do sytuacji. Przez chwilę „stoją w szoku”, a później spokojnie oglądają nagrania na kasetach albo bawią się w Sherlocka. Halo, umiera wam rodzina, nie jest wam przykro?
Autorka też się sili na jakieś wymyślne te śmierci, żeby pasowały do charakteru zabijanej postaci, ale wypada to żenująco i bez polotu, przede wszystkim dlatego, że te postacie są strasznie blade. Teoretycznie próbuje nas nakierować jakimiś szczegółami na rozwiązanie, ale albo jest to kompletnie niezauważalne albo całkowicie oczywiste. Trochę jakby nie umiała znaleźć złotego środka.
A zakończenie jest, mówiąc wprost, absurdalne. Motywy osoby odpowiedzialnej są tak naciągane, jak tylko mogą. Duże rozczarowanie.
post na ig: https://www.instagram.com/p/C3e_hKotchm/
Daisy ma naprawdę popapraną rodzinę. Wiele lat problemów, dram, uzależnień, faworyzowania, uciekania od odpowiedzialności i niespełnionego życia przez rodziców na pewno nie wpływa pozytywnie na wychowanie dzieci. Dobrze, że była jeszcze babcia, która otoczyła miłością tę, która była najmniej kochana. Lecz Daisy też ma...
2024-02-11
post na ig: https://www.instagram.com/p/C3NMdRCNLVL/
Mam problem z oceną tej książki. Po pierwszym tomie oczekiwałam dużo, a ten był po prostu kompetentny.
Podczas gdy pierwszy tom był odkrywczy zarówno w formie jak i treści, tak w tym przypadku nic nowego nie otrzymujemy. Zarówno forma jak i treść opierają się na tym samym schemacie co wcześniej historia z Niną. Najpierw mamy perspektywę Millie, która dostaje nową pracę, poznaje krzywdzoną kobietę, chce jej pomóc, dzieją się rzeczy, a później Wendy wyjaśnia całą intrygę. No znamy to już.
Nie zrozumcie mnie źle, książkę czyta się bardzo szybko. Wciąga, zaciekawia, chce się więcej i szybciej. Intryga jest dość kompleksowa i inteligentnie przedstawiona. Można się dość szybko domyślić pewnych rzeczy, ale na pewno nie wszystkich i nie z pełną pewnością. Na zaskoczenie możemy tutaj oczywiście liczyć. Mamy więcej miejsc akcji, więc autorka pokazuje, że doskonale sobie radzi także z bardziej otwartym światem. Literacko wszystko jest poprawne i przyjemne w odbiorze. Millie również jest na innym etapie w życiu, więc dostajemy też trochę jej prywaty. Widać także rozwój jej postaci przez ten czas, ukształtowane wartości moralne, zmiany emocjonalne czy otwartość na nowe doświadczenia. To wszystko było jak najbardziej logiczne i ciekawe.
Książka jest naprawdę dobra, ale po prostu nie ma tego efektu wow, na który liczyłam. I może to jej właśnie zaszkodziło - nałożenie na nią presji i wielkich oczekiwań po fenomenalnym pierwszym tomie. Obiektywnie polecam ją, bo to silna, porządna pozycja wśród thrillerów, ale bardziej prywatnie jestem trochę rozczarowana 🤷🏻♀️
post na ig: https://www.instagram.com/p/C3NMdRCNLVL/
Mam problem z oceną tej książki. Po pierwszym tomie oczekiwałam dużo, a ten był po prostu kompetentny.
Podczas gdy pierwszy tom był odkrywczy zarówno w formie jak i treści, tak w tym przypadku nic nowego nie otrzymujemy. Zarówno forma jak i treść opierają się na tym samym schemacie co wcześniej historia z Niną. Najpierw...
2024-01-29
Post na IG: https://www.instagram.com/p/C2sVjDetu8_/
Kadet Elias, najlepszy uczeń akademii Czarnego Stoku kształcącej brutalnych Zamaskowanych, syn bezlitosnej Komendantki i być może przyszły Cesarz Imperium Marsyjskiego. A jednak, jego plany i rozterki nie przystoją jego pozycji. Czy dezercja to jedyny sposób na wolności?
I Laia, bojaźliwa dziewczyna z Dzielnicy Uczonych, cicha i nieśmiała, nosząca w sercu wielką miłość do brata. Czy przełamie swój strach, aby mu pomóc i przetrwa zadane wyznaczone przez ruch oporu? W jaki sposób drogi tych dwojga się splotą? Czy wiszące nad nimi fatum się spełni?
A z popiołów zrodzi się ogień to bardzo dobra fantastyka młodzieżowa, z age warningiem 14+ ze względu na dużą brutalność, nie tylko pod kątem przemocy, ale także z powodu trudnych sytuacji emocjonalnych. Bohaterowie są młodzi, a autorka jest dla nich brutalna. Ciągle stawia ich w sytuacjach kryzysowych, przypiera do muru i obserwuje jak sobie poradzą. Oboje znajdują się w skrajnie trudnych momentach życiowych, więc ich decyzje są w gruncie rzeczy podyktowane głównie chęcią przetrwania niż moralnością i jakąś nikłą nadzieją na lepszą przyszłość. Wszystko to składa się na kształtowanie ich charakterów i skłania do przemyśleń, którymi chętnie się dzielą z czytelnikiem, więc na bieżąco obserwujemy zmiany w ich zachowaniu pod wpływem ekstremalnych emocji i silnych pragnień. A co lepsze, sami odczuwamy część tych emocji. Z zafascynowaniem, choć również pewną dozą przerażenia, śledzimy ich losy. Powiem szczerze, że Trzecia Próba totalnie siadła mi na bani.
Powieść ta jest jednak naznaczona przez czasy, w których powstała. Tak jak większość książek wtedy, wykorzystuje ideę buntu, ruchu oporu, poświęcenia czy mnóstwa rozważań, więc czytając trzeba mieć to na uwadze. A mimo to ma w sobie coś co jednak ją wyróżnia. Świat jest bardzo złożony i wieloaspektowy, polityka jest dość skomplikowana i czasami wymaga większego skupienia. Historia angażuje, jest pełna akcji i mniejszych lub większych zwrotów, które naprawdę potrafią zaskoczyć i wzbudzają duże emocje. Głowni bohaterowie są wiarygodni, ich rozwój postępuje stopniowo i nie wpisują się w te sztampowe schematy w stylu „od zera do bohatera”, choć oczywiście w ogólnym rozrachunku ewaluują. Dla poparcia, gdy Laia dostaje misję szpiegowską, nie skupia się na niej bezmyślnie, bo nie pasuje to do jej bojaźliwej natury. Ciągle się boi, że zrobi coś podejrzanego i dopiero pod presją zaczyna wypełniać swoje obowiązki. Postacie drugoplanowe natomiast są dwuznaczne, a ich intencje trudne do rozszyfrowania prawie do końca, co wiąże się z tą wspomnianą polityką. Pojawia się także małe romansidło, ale w żadnym wypadku nie wychodzi ono na pierwszy plan, co jest wielkim plusem, bo książka traktuje o o wiele poważniejszych tematach.
W całej tej historii pojawia się także motyw fatum. Bohaterowie mają jakieś wybory, których muszą dokonać, ale czy na pewno aktywnie wpływają na swój los? Może wszystkie możliwe drogi tak naprawdę prowadzą ich do tego samego punktu, pomimo pozorów, że jest inaczej?
Jedyne czego mi zabrakło to rozwinięcie wątków magicznych, takich jak postaci Augurów związanych z tymże fatum czy mitycznych stworzeń, które się gdzieś tam pojawiały na dalszym planie.
Post na IG: https://www.instagram.com/p/C2sVjDetu8_/
Kadet Elias, najlepszy uczeń akademii Czarnego Stoku kształcącej brutalnych Zamaskowanych, syn bezlitosnej Komendantki i być może przyszły Cesarz Imperium Marsyjskiego. A jednak, jego plany i rozterki nie przystoją jego pozycji. Czy dezercja to jedyny sposób na wolności?
I Laia, bojaźliwa dziewczyna z Dzielnicy Uczonych,...
2024-01-24
post na ig: https://www.instagram.com/p/C2fbKmZNEa7/
Nawet nie wiem od czego zacząć 😅
Widzę i nawet rozumiem dlaczego ta książka się tak wybiła, choć świeżo po przeczytaniu byłam raczej na nie. Wykorzystuje praktycznie wszystkie motywy, które te 10 lat temu odniosły sukces i były najbardziej poczytne. Wiecie, akademia, pseudo igrzyska, treningi, super hot groźny chłop, i oczywiście, jestem taka malutka” i „nie jestem taka jak wszystkie” i „od zera do bohatera” główna kobieca postać. Dodać do tego modne smoki i sukces murowany. Czytanie tego może być wręcz sentymentalne, dawno nie mieliśmy takiej fantastyki. Lub frustrujące, bo może się też wydać, że autorka po prostu poleciała na łatwiznę i to w niezbyt przemyślanym stylu.
Przede wszystkim ta książka cierpi na kilka podstawowych błędów logicznych. Po pierwsze, trwa jakaś tam wojna, państwo ma za mało wojowników, każda osoba się liczy. Ponad połowa uczniów i potencjalnych uczniów umiera, bo tak i nikt się tym nie przejmuje. Nie lepiej próbować wyszkolić wszystkich i najwyżej ich wyrzucić ze szkoły? Albo przynajmniej zabronić zabijania się siebie nawzajem? Po drugie, pomysł żeby zmusić dzieci rebeliantów do pójścia do wojska i myśleć, że pozostaną wierni państwu, które zabiło ich rodziców, jest skrajnie głupi. Naprawdę. Nie trzeba mieć jakiejś super wyobraźni żeby wpaść na to jak się to może skończyć.
A relacja głównych bohaterów… Please, przestańmy o tym mówić, że to jest enemies to lovers. To od razu było lovers. Oni po prostu nie chcieli się do tego przyznać i byli dla siebie wredni, bo probowali sobie wmówić, że powinni się nienawidzić ze względu na przeszłość rodziców. A nawet to bycie wrednym niekoniecznie wyszło wrednie, tylko śmiesznie. Ci wszyscy ludzie mieli ponad 20 lat, a zachowywali się jakby byli gimbazie. Teksty suche jak żarty księdza na weselu.
I to zachwycanie się poszczególnymi częściami ciała Xadena co piąte zdanie… To chyba było coś co mnie najbardziej irytowało, bo jak już się wciągnęłam w akcję to zaraz była ona przerywana umięśnionymi ramionami i tyłkiem. Rozumiem, że romantasy, ale jak już się coś dzieje, to niech się dzieje w spokoju. Nie odpuszczę sobie jak nie wstawię mojego ulubionego zdania: „Dosłownie ślinię się na widok tych umięśnionych pleców i wyrzeźbionego tyłka” ❤️🤡
No sama nie wiem co ja myślę. Pierwsza połowa bajeruje dobrze pomimo skrajnej przewidywalności, i nawet plecy Xadena są spoko, bo coś się poza tym dzieje przynajmniej. W drugiej, po pierwszej scenie łóżkowej, balans zostaje zachwiany i pleców jest więcej niż akcji, a to już buja mniej. Językowo w sumie było napisane dobrze. Książka całkiem gruba, a przeczytałam w mniej niż tydzień pomimo egzaminów więc styl jest cacy i się płynie. I wiecie, ja nawet lubię te wszystkie wymymłane motywy i ten magiczny mroczny vibe, tylko po prostu tu było tyle cringowych momentów, że nie wiem czy jestem w stanie przetrwać powtórkę z rozrywki w postaci drugiego tomu.
post na ig: https://www.instagram.com/p/C2fbKmZNEa7/
Nawet nie wiem od czego zacząć 😅
Widzę i nawet rozumiem dlaczego ta książka się tak wybiła, choć świeżo po przeczytaniu byłam raczej na nie. Wykorzystuje praktycznie wszystkie motywy, które te 10 lat temu odniosły sukces i były najbardziej poczytne. Wiecie, akademia, pseudo igrzyska, treningi, super hot groźny chłop, i...
2024-01-12
O wow, ale to było dobre. Świetny pomysł, dobre tempo, dużo niepokoju, niestandardowa budowa i satysfakcjonujące zakończenie.
Trochę tych thrillerów w życiu przeczytałam, a im więcej się ich czyta, tym mniej kolejne zaskakują. "Pomoc domowa" była takim powiewem świeżości w tym gatunku. Zaczynała się jak wiele innych (najbardziej mi się skojarzyła z "Pod kluczem" R. Ware), ale im dalej tym więcej nowych motywów poruszała. I mimo, że czasem zahaczała o jakieś popularniejsze, to rozwijała je w całkiem inne kierunki niż znamy, co wspaniale budowało aurę niepokoju i niepewności.
Dodatkowo bardzo mi się podobało złamanie tego schematu akcja-plot twist-zakończenie, z jakim się zazwyczaj spotykamy. Tutaj plot twist odbywa się w połowie książki, a potem następuje jego eskalacja przypominająca lekko gorączkowy sen.
Bohaterowie również byli fenomenalni. Żadne z nich nie miało czystego sumienia ani za bardzo hamulców, przez co w ogólnie nie można było być pewnym co się zaraz wydarzy. Każdy dbał o swoje interesy i miał ukryte motywy. Dosłownie stresowałam się, że coś się komuś stanie albo ktoś zrobi coś co będzie miało poważne konsekwencje. A mimo to wszyscy byli ludzcy - z prawdziwymi ludzkimi problemami, naturalnymi przemyśleniami i większym lub mniejszym szaleństwem w głowie.
Gigantyczne polecanko i nawet kupię drugi tom w przedpremierze.
O wow, ale to było dobre. Świetny pomysł, dobre tempo, dużo niepokoju, niestandardowa budowa i satysfakcjonujące zakończenie.
Trochę tych thrillerów w życiu przeczytałam, a im więcej się ich czyta, tym mniej kolejne zaskakują. "Pomoc domowa" była takim powiewem świeżości w tym gatunku. Zaczynała się jak wiele innych (najbardziej mi się skojarzyła z "Pod kluczem" R....
2024-01-11
Z pozoru leciutka powieść dla młodzieży z zabawnym motywem magicznym i krwiożerczym zakwasem. Ale czy na pewno?
Mona, 14-letnia czarodziejka, ma moc wpływania na ciasto do wypieków. Na pierwszy rzut oka taka umiejętność wcale nie jest szczególnie istotna i potrzebna (pomijając potrzebę dobrego jedzenia), tym bardziej, że inni czarodzieje mają bardziej spektakularne moce. Jednak sytuacje kryzysowe potrafią zmusić ludzi do dużej kreatywności, a czarodziejów do upieczenia armii 4-metrowych wściekłych pierniczków.
Mona jest bardzo przyjazną postacią. Pomimo młodego wieku jest bystra i rezolutna, ale w taki sposób jak na 14-latkę przystało. Z ciekawością śledzimy jej losy, czasami jej współczujemy, ale głównie kibicujemy.
Fabuła jest całkiem prosta i niezbyt odkrywcza, ale trup na początku historii i lekki styl autorki porywają od pierwszych stron.
Z całej książki magiczna atmosfera aż się wylewa i może zauroczyć. Świat magiczny jest zgrabny i kompleksowy. Czytelnik ma okazję do pośmiania się, wzruszenia i nawet zestresowania wydarzeniami.
ALE, pomimo dużej dozy humoru i absurdu, książka nie porusza wcale tak prostych tematów. Możemy zaobserwować w niej represje wobec jednej z grup społecznych, bierność osób funkcyjnych, młodociane bohaterstwo czy ideę poświęcenia. Więc pomimo tego komediowego stylu i ukierunkowaniu na młodszego czytelnika, myślę że dorośli również odnajdą w tym coś dla siebie. A jeżeli nie, to przynajmniej można się pośmiać.
Minusem tej książki jest to, że ciągle mi się chciało jeść jak ją czytałam (zrobiłam w końcu te ciasteczka)
Z pozoru leciutka powieść dla młodzieży z zabawnym motywem magicznym i krwiożerczym zakwasem. Ale czy na pewno?
Mona, 14-letnia czarodziejka, ma moc wpływania na ciasto do wypieków. Na pierwszy rzut oka taka umiejętność wcale nie jest szczególnie istotna i potrzebna (pomijając potrzebę dobrego jedzenia), tym bardziej, że inni czarodzieje mają bardziej spektakularne moce....
2024-01-04
Popłakałam się na koniec, a rzadko płaczę na książkach, więc jak dla mnie to już samo w sobie dużo mówi.
Ove wcale nie jest takim starszym panem, który zachowuje się jakby był bardzo starszym panem. Zrzędliwy, gburowaty i złośliwy służbista - taki sąsiad, którego nikt nie lubi, i który wszystko traktuje poważnie. Ma pewne wyobrażenie o tym jak powinno wyglądać życie, trzyma się silnie tego wyobrażenia i każdego kto tego nie robi uważa za idiotę. Ostatnio jednak odczuwa brak sensu życia - jego żona umarła, wyrzucili go z pracy, więc postanawia popełnić samobójstwo. Wielokrotnie, bo za każdym razem ktoś albo coś mu przeszkadza. Dodatkowo nowi sąsiedzi właśnie wjechali przyczepą w jego skrzynkę na listy, a mop tej blond flądry zna przeciwka obsikał mu rabatkę, a tak być przecież nie może.
Backman pisze o zwyczajnej, trochę smutnej, ludzkiej historii, która mogłaby się komuś spokojnie przydarzyć, natomiast ujmuje ją w taki sposób, że sprawia wrażenie totalnego absurdu i czarnej komedii. Porusza mnóstwo tematów, od szczęśliwej miłości, zaskakujących przyjaźni, przyjemności codziennego życia, po bezdomnego kota, konflikty, chorobę i nawet śmierć (nie kota, jak coś), ale równocześnie z dużą dawką humoru i ciepła. Nie dość, że wzbudza w czytelniku silne emocje, to jeszcze może powodować wręcz rozbieżności emocjonalne, bo czasami to chciało mi się śmiać i płakać w tym samym momencie. Mało która książka to potrafi. Plus za klimacik zamkniętej społeczności. Wielkie polecanko.
Popłakałam się na koniec, a rzadko płaczę na książkach, więc jak dla mnie to już samo w sobie dużo mówi.
Ove wcale nie jest takim starszym panem, który zachowuje się jakby był bardzo starszym panem. Zrzędliwy, gburowaty i złośliwy służbista - taki sąsiad, którego nikt nie lubi, i który wszystko traktuje poważnie. Ma pewne wyobrażenie o tym jak powinno wyglądać życie,...
2023-12-31
Moja pierwsza japońska książka na koniec 2023.
Odczucia mam raczej pozytywne, bo książka była bardzo ciepła i komfortowa. I mimo tego, że treść była prosta - opowiadała o przyjaźni, baseballu, codziennym życiu, ciekawostkach matematycznych, to nie nużyła i zaciekawiała. Ciekawostki rzeczywiście były ciekawostkami, dostosowanymi do poziomu wiedzy pozostałych bohaterów - gosposi i syna Pierwiastka, a tym samym do poziomu wiedzy przeciętnego czytelnika, dzięki czemu my również mogliśmy zrozumieć przekaz. Liczby i równania były opisywane bardzo poetycko. Bohaterowie myśląc o niech odczuwali różne emocje w zależności co przedstawiały i jakie relacje między nimi zachodziły. Nie wiem czy to przemówi do wszystkich, a szczególnie do tych co nie pałają miłością do matematyki. Mogliśmy się również dowiedzieć co nieco na temat życia w Japonii - o tym co się tam je na obiad albo o popularności baseballu.
Główny wątek związany z pamięcią Profesora był bardzo smutny, ale to on nadawał tej powieści charakteru. Nie wiem jak odczucia innych osób, ale ja przez całą książkę miałam poczucie oczekiwania na coś - na jakiś przełom, poprawę zdrowia, mały plot twist, ale ostatecznie nic z tego się nie wydarzyło. I może właśnie to jest clue całej książki - życie to nie cud i każdego dnia walczymy na swój sposób o namiastkę komfortu - tak jak to robił Profesor za pomocą matematyki.
Moja pierwsza japońska książka na koniec 2023.
Odczucia mam raczej pozytywne, bo książka była bardzo ciepła i komfortowa. I mimo tego, że treść była prosta - opowiadała o przyjaźni, baseballu, codziennym życiu, ciekawostkach matematycznych, to nie nużyła i zaciekawiała. Ciekawostki rzeczywiście były ciekawostkami, dostosowanymi do poziomu wiedzy pozostałych bohaterów -...
2023-12-28
Dość przyjemny współczesny młodzieżowy kryminał, chociaż czasami zalatywał bardziej obyczajówką z elementami kryminału. Obiektywnie rzecz ujmując, nie była to szczególnie dobra książka, natomiast połączenie aktualnych czasów (telefonów, technologii, podcastów, mediów społecznościowych) z vibem Hogwartu sprawiało, że odnajdywałam w tym dużą przyjemność.
Audrey przeprowadza się z Ameryki do Anglii i trafia do szkoły z internatem. Ma pecha, bo ucieka przed przeszłością, żeby tutaj również natrafić na zbliżoną sytuację. Na początku wakacji zginęła uczennica tej szkoły i choć policja uznaje sprawę za zamkniętą, to w internecie pojawia się podcast podający w wątpliwość ogłoszone przyczyny śmierci. Dodatkowo współlokatorka Audrey nie jest zbyt chętna do zawierania przyjaźni. Pierwsze dni są zatem trudne, musi przestrzegać nieco dziwnych zasad panujących w szkole, albo nauczyć się je obchodzić. Trochę nie rozumiem kwestii z zakazem korzystania z telefonów w trakcie tygodnia, bo z laptopami chyba nie ma tutaj problemów, a zasadniczo też są rozpraszaczami. A jeżeli laptopy też są zakazane (nie ma nic na ten temat powiedziane czy są czy nie są), to dlaczego nauczyciele nie dziwią się, że uczniowie na tygodniu mieli dostęp do tego podcastu? Troszkę luka fabularna.
Dwie główne bohaterki - Audrey i Ivy, były całkiem fajnie zarysowane. Ich relacja była dynamiczna i na bieżąco ewoluowała od niechęci do przyjaźni, co było przedstawione w wiarygodny sposób. Szkoda trochę reszty bohaterów, którzy pojawiali się bardziej jako statyści. Pierwszoosobowa narracja została tu głównie wykorzystana do zgłębiania charakterów głównych bohaterek, ale mogła też dobrze zadziałać w kwestii innych postaci. Niestety zostali oni potraktowani dość po macoszemu. Po prostu robili rzeczy bez większych pobudek. Tak naprawdę nie poznaliśmy nawet za bardzo motywacji osoby odpowiedzialnej za podcast. Z resztą całe rozwiązanie tego śledztwa dziewczyn na temat śmierci Loli i poszukiwań podcastera było nieco rozczarowujące. Bez żadnego twistu, zaskoczenia czy nawet napięcia. Natomiast samo zakończenie było trochę jak gorączkowy sen. Ja akurat takie czasem lubię - dynamiczne, zmienne, z niedopowiedzeniem i bez wyjaśnienia wyłożonego jak krowie na miedzy, ale do tej książki to nie do końca pasowało.
Jakoś trudno mi tę książkę jednoznacznie ocenić. Wydaje mi się, że jak na młodzieżówkę była naprawdę w porządku. Miała trochę luk fabularnych i urwanych wątków, ale nadrabiała vibem i dość świeżym pomysłem na połączenie starej szkoły z nowoczesnością. Również relacja bohaterek była dobrze przedstawiona, styl pisania był bardzo w porządku, mimo współautorstwa nie było widać różnic czy niekonsekwencji. Bawiłam się naprawdę nieźle, jedynie to zakończenie zepsuło mi wrażenia.
Dość przyjemny współczesny młodzieżowy kryminał, chociaż czasami zalatywał bardziej obyczajówką z elementami kryminału. Obiektywnie rzecz ujmując, nie była to szczególnie dobra książka, natomiast połączenie aktualnych czasów (telefonów, technologii, podcastów, mediów społecznościowych) z vibem Hogwartu sprawiało, że odnajdywałam w tym dużą przyjemność.
Audrey przeprowadza...
2023-12-23
Takie bardziej 6.5 niż 7, ale niech będzie.
Przyjemna, prosta, zabawna, ale niezbyt odkrywcza.
W wyniku trudności życiowych matka Anna postanawia zabrać swoje dwie córki w podróż kamperem po Skandynawii. Ucieszył mnie kierunek wyprawy, bo sama bardzo lubię Norwegię i także swego czasu brałam udział w podobnej objazdówce więc fajnie było czytać o znajomych miejscach. Opisy otoczenia były, ale dość skąpe jak na mój gust. Autorka skupiała się raczej na rozwoju relacji dziewczyn i ich interakcji z innymi kamperowcami, do których się przyłączyły. Musiały znosić siebie nawzajem, bo tak daleko od domu nie miały dokąd pójść w razie sprzeczki. Czasami było miło, czasami mniej, padło trochę nieprzyjemnych słów, ale były też momenty zwierzeń i zrozumienia. Było to ładne i budujące jeżeli ktoś lubi takie rodzinne tematy. W przypadku Anny (mama) i Chloe (starsza córka, 17 lat) zostały dodane poważniejsze problemy związane z przemocą i akceptacją siebie, z którymi na pewno mnóstwo osób może się utożsamić, a które również miały wpływ na ich relację. Podnosiło to wiarygodność historii i robiło z nich ludzkie bohaterki. Lily (młodsza córka, 12 lat) dodawała całości trochę humoru i takiego jeszcze prostego, dziecięcego myślenia.
Lekka, fajna książka na świąteczny odpoczynek.
Takie bardziej 6.5 niż 7, ale niech będzie.
Przyjemna, prosta, zabawna, ale niezbyt odkrywcza.
W wyniku trudności życiowych matka Anna postanawia zabrać swoje dwie córki w podróż kamperem po Skandynawii. Ucieszył mnie kierunek wyprawy, bo sama bardzo lubię Norwegię i także swego czasu brałam udział w podobnej objazdówce więc fajnie było czytać o znajomych miejscach. Opisy...
post na ig: https://www.instagram.com/p/C7EIOiWt3dF/?img_index=1 - znajdziecie tam trochę ciekawostek z książki :)
Pingwiny kupiłam właściwie pod wpływem impulsu, bo akurat dowiedziałam się o Dniu Pingwina jak byłam w sklepie (25 kwietnia jak coś). Bałam się, że znajdę w niej tylko suche fakty i naukowy język, którego mam już dość po ostatnich 5 latach studiów 😂 ale na szczęście styl okazał się być całkiem powieściowy.
Całość jest podzielona na dwie części. W pierwszej Kooyman opowiada o historii swoich wypraw na Antarktydę, logistyce, organizacji, lokalizacjach stad pingwinów, sprzęcie, którego używał do ich monitorowania czy warunkach jakie panowały w tym odklejonym od reszty świata miejscu (te były przerażające 🥶). Fajnie mi się to czytało, bo widziałam też wiele podobieństw do ekspedycji polarnej, w której sama brałam udział (tyle że do Arktyki, na północ jak coś 😜). W ten sposób autor też buduje swój autorytet w oczach czytelnika i miejscami może się nawet delikatnie chwali. Ale no ma facet czym, więc dla mnie spoko. Druga część książki z kolei jest już skupiona na tytułowych bohaterach - słodkich, choć często niezbyt zgrabnych, nielotach. Tutaj pojawia się trochę więcej słownictwa naukowego, szczególnie w kwestiach przystosowań fizjologicznych do głębokich nurkowań, ale wciąż jest to język zrozumiały. Wymaga tylko większego skupienia 😛
Poza autorem i pingwinami występuje tu też trzeci bohater. Antarktyka sama w sobie. Absolutnie fascynujące miejsce ze skrajnymi warunkami środowiskowymi. Wiedzieliście, że temperatura odczuwalna może tam przekraczać nawet -80 stopni?! Kooyman pięknie nam opisuję tę krainę, z dużą dozą szacunku i podziwu, choć sam przyznawał że miejscami i on był przerażony 😆
Książkę czytałam z dużą ciekawością. Bardzo fajnym elementem były fotografie w środku książki i link do nagrań z zachowaniami pingwinów, do których odnosił się tekst. Mega plus za to 🤗 Dodatkowo możemy też poczytać o innych zwierzakach takich jak weddelki (nie, nie chodzi o małe czekoladki Wedla) czy orki. Jedyne co to polecam, żeby mieć mapę pod ręką przy fragmentach opisujących lokalizacje. Daje to trochę szerszy pogląd na dostępność niektórych miejsc i odległości jakie przebywają pingwiny.
post na ig: https://www.instagram.com/p/C7EIOiWt3dF/?img_index=1 - znajdziecie tam trochę ciekawostek z książki :)
więcej Pokaż mimo toPingwiny kupiłam właściwie pod wpływem impulsu, bo akurat dowiedziałam się o Dniu Pingwina jak byłam w sklepie (25 kwietnia jak coś). Bałam się, że znajdę w niej tylko suche fakty i naukowy język, którego mam już dość po ostatnich 5 latach studiów 😂 ale na...