Najnowsze artykuły
-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant18
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[3]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Średnia ocen:
8,5 / 10
6 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 16
Opinie: 0
Średnia ocen:
7,8 / 10
3313 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 7570
Opinie: 463
Średnia ocen:
5,6 / 10
12 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (1 plus)
Czytelnicy: 18
Opinie: 3
Zobacz opinię (1 plus)
Po długim milczeniu głos wybrzmiewa pięknie i czysto. Tak też wybrzmiewa nowy, drugi tom Martyny Buliżańskiej, której debiutancki zbiór „moja jest ta ziemia” z 2013 roku (to aż 4 lata ciszy!) doczekał się słusznego uznania w postaci Nagrody Poetyckiej „Silesius”.
Chciałbym, aby moja recenzja była podobna wierszom, których dotyczy: zwięzła, a zarazem pulsująca treścią. Martyna Buliżańska wyraźnie nie lubi przegadania i pustosłowia. Jej poezja jest tym, czym poezja powinna być: głębią zamkniętą w dłoni. Ta dłoń bywa kobieco delikatna; innym razem, gdy trzeba, twarda, szorstka, ironiczna. Wachlarz uczuć, myśli jest tutaj naprawdę imponujący. Od utworów, które pozwalają nam niemal bezpośrednio obcować z osobowością autorki, towarzyszyć jej emocjom, refleksjom i błyskotliwym spostrzeżeniom – a tej bezpośredniości jest więcej, niż w poprzednim tomie: w „wizyjnej” znajdziemy utwory niezwykle osobiste, m.in. poświęcone dziadkowi, ojcu, najbliższym przyjaciółkom; garstka wersów z pasją rzucona na płótno sprawia, że te osoby stają się bliskie i nam – po teksty zwracające naszą uwagę na zewnątrz, na to, co się dzieje dookoła, teksty świadome roli poety jako kreatora społecznej wrażliwości.
Ze strof to sączy się szept, to dudni klubowy hałas; atakują nas iluminacje barw, po których nagle kurtyną zapada mrok. Zdecydowanie nie jest to tom jednolity w takim stopniu, jak „moja jest ta ziemia”. I może właśnie w tej niejednolitości tkwi jego siła. Z nowych wierszy Martyny Buliżańskiej przebija większa otwartość – bez szkody dla sztuki, która pozostała na najwyższym poziomie. Ale mniej tutaj unarracyjnienia, częściej pojawia się pierwszoosobowy podmiot, a świat „wizyjnej” bliższy jest naszej rzeczywistości, niż „ziemia”. I przez to – bliższy czytelnikowi. Można pokusić się o sąd, że niegdyś skryta w swojej onirycznej krainie dziewczyna teraz, jako dojrzała już kobieta, wyszła nam naprzeciw.
Owo „wyjście naprzeciw” nie oznacza bynajmniej pisania pod gusta czytelników. Co to, to nie. Wręcz przeciwnie. Przypuszczam, że nowy tom Martyny Buliżańskiej nie przekona wielu, przyzwyczajonych do innego typu poezji. Czy typu gorszego, czy lepszego – nieważne, bo każdy i tak ma swoje zdanie: po prostu innego. Bo „wizyjna”, nie mniej niż tom poprzedni, wyłamuje się ze schematów współczesnej twórczości poetyckiej. I to nie tylko pod względem formy – która, nawiasem mówiąc, po większości różni się od tej z „ziemi”, na dodatek zaskakując różnorodnością w obrębie całego zbioru.
Gorąco polecam ten tom każdej odpowiednio wrażliwej osobie, poszukującej w poezji nie krzyku dla krzyku, ale bodźców do refleksji oraz wiercących na wskroś, estetyczno-lirycznych doznań.
Po długim milczeniu głos wybrzmiewa pięknie i czysto. Tak też wybrzmiewa nowy, drugi tom Martyny Buliżańskiej, której debiutancki zbiór „moja jest ta ziemia” z 2013 roku (to aż 4 lata ciszy!) doczekał się słusznego uznania w postaci Nagrody Poetyckiej „Silesius”.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toChciałbym, aby moja recenzja była podobna wierszom, których dotyczy: zwięzła, a zarazem pulsująca treścią....