-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik6
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać16
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać39
Biblioteczka
2018-08-31
2018-03-14
2017-08-21
Po dobrym Pochłanaczu, lekko męczącym Okularniku dostaliśmy nudnawe Lampiony. Na dziś nie mam motywacji, aby sięgać, po jeszcze niewydanego, Pająka!
Po dobrym Pochłanaczu, lekko męczącym Okularniku dostaliśmy nudnawe Lampiony. Na dziś nie mam motywacji, aby sięgać, po jeszcze niewydanego, Pająka!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-06-27
Kapitalna książka.Miły powrót do Narnii!
Kapitalna książka.Miły powrót do Narnii!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Uhh... co ja robię ze swoim życiem??? Czytam orgazmokalipsę...
Ale od początku. Są książki głupie i nieprzekazujące żadnych wartości. Taka wydaje się być orgazmokalipsa. Te książki bronią się wyłącznie tym, że dostarczają atrakcji. No właśnie! Czy orgazmokalipsa jest nudna czy ciekawa?
Ostatnio przeczytałem dwie książki Złodzieja Dusz Jadowskiej i Kasację Mroza.
Obie książki okazały się totalnymi pomyłkami.
Jadowska obraża czytelnika, na chama lansuje własne poglądy oraz szczyci się największą Mary Sue w historii polskiej literatury.
Z kolei Mróz używa po kilka kur* na jednej stronie oraz namolnie reklamuje TVN.
Szczerze mówiąc orgazmokalipsa pozytywnie mnie zaskoczyła.
Spodziewałem się niewybrednych przekleństw. Nie było ich, wielki plus dla autora.
Spodziewałem się żenujących scen z pogranicza erotyków, nie było tego.
Autor stworzył całkiem przyjemnych bohaterów. Moje ulubione trio: Wikary, Hubert oraz Euzebia.
To czego Jadowska nie może pojąć, główny-pozytywny bohater może też mieć wady.
U Jadowskiej dobrzy są piękni, młodzi oraz mądrzy. Źli są łysi, niscy i głosują na PIS.
Ale to nie zmienia faktu, że orgazmokalipsa kwalifikuje się do literatury głupiej, nie niosącej wartości. I tu powinno się dużo dziać.
Ale niestety powiewało nudą...
Pierwsze opowiadanie to jedna wielka ekspozycja. Bardzo powolutku poznajemy bohaterów, przez co napięcie siada i robi się nudno.
Irytującym bywa ciągłe zapodawanie czego aktualnie słuchają bohaterowie. Słuchają wszystkiego na jedno kopyto. Ktoś kto nie śledzi tej muzyki, tylko przewraca oczami. Nie czyta tych nazwisk ani tytułów, bo i tak nic z tego nie wie!!!
Śmiesznym bywają opisy, co robią dani bohaterowie. Na przykładzie. Hubert nagle zahamował. Autor z mozołem przekazuje nam informację, że Euzebia wypluła szczękę. Wikary nadal śpi. A Adaś dalej dłubie w nosie. Kolejne wydarzenie. Kolejna informacja, że Adaś dłubie w nosie.
Bywa to śmieszne, ale nie w takim sensie jak myślał autor.
Mogę zaryzykować, że tę książkę czyta się dla bohaterów. Fabuła jest momentami mizerna. Czasami powiewa nudą. Opisy nie wbijają w fotel.
Ale za to bohaterowie wymiatają i to dosłownie!!! Euzebię kocha się od razu! Podobnie Wikarego! Ten kot rozwala system. Hubert również nie pozostaje w tyle.
Te trio na pewno zapamiętam na długo!
Teraz o wydaniu!
Te małe literki wołają o pomstę do nieba. Kto mógł tak wydać???
Te literki są tak naupychane... tak nie można. Zwłaszcza, że książka kosztuje 35,99. Za 240 stron??? Co stało na przeszkodzie, aby powiększyć czcionkę?
Chyba to, że wydawnictwo z Poznania...
Okładka jest całkiem całkiem. Ale już tyłówka. Znów naupychane. Tu jeszcze jakaś kobieta, tu potwór z jednym okiem, tu miliard patronatów, a i jeszcze dodamy 500 słów, bo im więcej tym lepiej. Oczywiście w czcionce chyba 6.
To wszystko jest mało estetyczne. Nieczytelne. Komu się chce przecierać oczy by przeczytać opis z tyłu w czcionce 6, na koszmarnym tle.
Zdjęcie autora powinienem oszczędzić milczeniem. Co stało na przeszkodzie, aby zmienić je na jakieś normalne. Ten zły gust kuje po oczach.
Podobnie jest z opisem autora. To BIIIP miało być śmieszne. Dla mnie nie jest. Mimo wszystko jest to książka i pewne ramy powinny być zachowane.
Zdobniki w książce również nie są estetyczne. Mamy tu miszmasz rożnych czcionek? Po co?
Podsumowanie:
język - 8+/10
bohaterowie - 10/10
fabuła - 5+/10
niosąca wartości - 0/10
okładka - 7/10
wydanie - 4/10 ! za małe literki
napotkane błędy - 10/10 nie znalazłem błędów, literówek, więc max ocena
tytuł - 2/10
świat przedstawiony - 6/10
dialogi - 5+/10
klimat - 6/10
zgodność z opisem - 2/10 wydawnictwo reklamuje książkę jako porno, erotyk/ zupełnie ma się to nijak z zawartością książki
ogólne wrażanie - 6/10
Ocena końcowa 71/130, czyli 54 %, czyli 6 gwiazdek!Dobra!
Uhh... co ja robię ze swoim życiem??? Czytam orgazmokalipsę...
Ale od początku. Są książki głupie i nieprzekazujące żadnych wartości. Taka wydaje się być orgazmokalipsa. Te książki bronią się wyłącznie tym, że dostarczają atrakcji. No właśnie! Czy orgazmokalipsa jest nudna czy ciekawa?
Ostatnio przeczytałem dwie książki Złodzieja Dusz Jadowskiej i Kasację Mroza.
Obie...
Thriller prawniczy pt. Kasacja Remigiusza Mroza jest przeciętną powieścią. Niby prawniczy, niby gangsterski, niby trzymający w napięciu, niby godny uwagi... a jednak... nie do końca. Przede wszystkim w Kasacji nie ma głębszego dna. Wszystko dzieje się na jednym poziomie - czyta się - odkłada się - i się zapomina. Również moją uwagę skupiło słownictwo, a raczej natrętne używanie wulgaryzmów. Na pierwszej stronie, drugiej, dziesiątej... znajdziemy jakieś k___a. Główna bohaterka jest postacią nielogicznie zbudowaną. Na początku powiedziane jest, że ma bardzo złe zdanie o liberałach i sama ma zupełnie inne poglądy(nacjonalistyczne, skrajnie prawicowe). Po czym beztrosko ogląda Kubę Wojewódzkiego i mówi jaki fajny facet. Śmieszny i w ogóle! Raczej nacjonaliści nie uważają za śmieszka Wojewódzkiego, warto choćby przypomnieć co ten człowiek wyprawiał z polską flagą??? Kolejną rzeczą denerwującą w powieści jest ciągłe lokowanie TVN. Nie wiem czy to tylko takie uwielbienie autora do tej stacji, czy może co innego... Jednakże ciągły TVN TVN TVN na kartach powieści potrafi zdenerwować. Gdzie, co, kiedy bohaterowie nie oglądają zawsze jest to TVN. Nie oglądają telewizji, oglądają TVN. Ewentualnie oglądają TVN24. Podsumowując książka mnie nie zachwyciła, abym wystawił jej więcej niż 2 gwiazdki. A autor nie zachęcił, abym sięgnął po dalsze jego publikację. W obawie przed nękaniem czytelnika Tvn-em.
Thriller prawniczy pt. Kasacja Remigiusza Mroza jest przeciętną powieścią. Niby prawniczy, niby gangsterski, niby trzymający w napięciu, niby godny uwagi... a jednak... nie do końca. Przede wszystkim w Kasacji nie ma głębszego dna. Wszystko dzieje się na jednym poziomie - czyta się - odkłada się - i się zapomina. Również moją uwagę skupiło słownictwo, a raczej natrętne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toChoć okładka mnie nie zafascynowała - zdjęcie ze stocku wklejone w jakieś kły(Novae Res powinno raczej stawiać na rysowników, ale to kosztuję. Wszystkie okładki Harrego Pottera były rysowane - to powinno dać do myślenia) - książka jest naprawdę dobrze napisana. Powracając do okładki - główna bohaterka Rose ma wyglądać jak ta z okładki - to nie dziwię się wcześniejszym opiniom, że Rose nie wzbudziła w nich sympatii. Tytuł książki jak dla mnie zbyt pokraczny - w sumie to dwa tytuły - jednej tytuł serii, a drugi pierwszego tomu. Ten pierwszy można by było nie uwidaczniać na okładce, wystarczyłaby o nim informacja z tyłu książki. Z przyjemnością będę czekał na kontynuację - bo fabuła potrafiła wciągnąć.
Choć okładka mnie nie zafascynowała - zdjęcie ze stocku wklejone w jakieś kły(Novae Res powinno raczej stawiać na rysowników, ale to kosztuję. Wszystkie okładki Harrego Pottera były rysowane - to powinno dać do myślenia) - książka jest naprawdę dobrze napisana. Powracając do okładki - główna bohaterka Rose ma wyglądać jak ta z okładki - to nie dziwię się wcześniejszym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-24
Książka Pani Jolanty Kosowskiej zachwyciła mnie o pierwszego spojrzenia na nią. Mianowicie - mamy do czynienia z genialnym tytułem i wprost niezwykłą okładką. Trochę minimalistyczną, ale zachęcającą do przeczytania tej pozycji literackiej. Wydawnictwo NOVAE RES wykonało niesamowitą pracę - wydanie jest bez zarzutów. Spoglądając na inne publikację tego wydawnictwa, można sądzić że jest to ich znak rozpoznawczy, ponieważ wydają naprawdę dopracowane powieści. A nadto mają dużo świetnych pomysłów. Ale tyle o wydawnictwie. Co do samej książki i treści w niej zawartej - muszę z bólem serca stwierdzić, że mnie rozczarowała. Na okładce napisane jest, że jest to pozycja obyczajowa. Dla mnie to kolejne romansidło z nieznacznym wątkiem lekarskim. Bardzo irytował mnie główny bohater - wszechobecny narrator(ale o tym później). Jak na faceta jest zbyt miałki. Zamiast działać wolał rozmyślać i rozmyślać i rozmyślać. A rozmyślał o Małgorzacie. Do tego stopnia o niej opowiadał, że znienawidziłem to imię. Przez pierwszą część książki to imię pojawiało się we wspomnieniach prawie, że na każdym kroku. A Małgorzata lubiła to, a z Małgorzatą to ja to... i tak w nieskończoność. Rzadko kiedy powieść jest w stanie mnie zdenerwować - nie ma nieba mnie denerwowało nie raz. Co też można przypisać jako plus tej książki. W końcu wywołała u mnie jakieś emocje. Powracając do narratora, to w nie ma nieba mamy do czynienia z narratorem pierwszoosobowym, czyli uczestnikiem wszystkich zdarzeń albo je referujących. Do autorki mam jedno pytanie - jakim cudem główny bohater powieści - nie będąc przecież bogiem - ma dostęp do myśli innych bohaterów - w tym najczęściej Małgorzaty. Jest to bardzo nierealistyczne w powieści obyczajowej. Mnie wręcz to kąsało i kuło i drażniło. Następną rzeczą, która mi się nie podobała to mało akcji obecnej. Dużo mamy wspomnień, opowiadań co się wydarzyło kiedyś - a obecnie akcja nie posuwa się do przodu. Z kolei to wpływa na brak napięcia. Czytelnik czyta, ale bez dreszczyku niepewności. Co się wydarzy to się wydarzy. I tyle. Nie ma trzymających za gardło zwrotów akcji, a tzw. twistów jest zbyt mało. Ale wystarczy tej krytyki! Autorkę należy pochwalić za styl, język. Pod tym względem książkę wręcz się połyka. Warto zwrócić na plastyczne opisy oraz bogate słownictwo Pani Jolanty Kosowskiej. Tutaj należą się brawa.
Podsumowując:
narracja - 0/10
słownictwo - 10/10
okładka - 10/10
wydanie - 10/10
tytuł - 10+/10
bohaterowie - 3/10
świat przedstawiony - 7/10
styl - 10/10
fabuła - 5/10
zwroty akcji - 0/10
charakterystyczny rys powieści - 7/10
dialogi - 10/10
temat zgodny z opisem z okładki - 3/10
klimat - 3/10
ogólne wrażenie - 5/10
Końcowa ocena(średnia wyżej wystawionych) - 93 pkt / 150 pkt.
93 / 15 = 6,2, czyli 62 %
Nie ma nieba ode mnie otrzymuję 6 gwiazdek.
Książka Pani Jolanty Kosowskiej zachwyciła mnie o pierwszego spojrzenia na nią. Mianowicie - mamy do czynienia z genialnym tytułem i wprost niezwykłą okładką. Trochę minimalistyczną, ale zachęcającą do przeczytania tej pozycji literackiej. Wydawnictwo NOVAE RES wykonało niesamowitą pracę - wydanie jest bez zarzutów. Spoglądając na inne publikację tego wydawnictwa, można...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Zapraszam na recenzję CZARODZIEI HATEWAY w nowej formule.
1.TYTUŁ.
Ktoś musiał długo myśleć, aby wymyślić coś tak okropnego. Jak można do tytułu dać - ani to przymiotnik, chyba rzeczownik - Hateway! Co to właściwie znaczy? Z lektury dowiadujemy się jakie znaczenie ma to nazwisko, ale większość ludzi nie będzie nawet wiedziała jak to wypowiedzieć! Kulą w płot. Polec na tytule, to tak jakby strzelić samobója.
0/10 pkt.
2. OKŁADKA.
I znowu muszę rozłożyć ręce. Okładka nie przypadła mi do gustu. Jednak doceniam, że ktoś ją namalował. Lepsze to niż jakieś kły wklejone ze stocku (dla tych, co się nie orientują, odsyłam do mojej recenzji AMULETU Cielas). Okładka na żywo wygląda dużo lepiej niż w komputerze, w tłumie ujdzie. Ale jak patrzę na tę okładkę - tutaj na lubimy czytać - dostaję drgawek. Wypikselowana i z białymi paskami po bokach.
5 (z dużym minusem)/ 10 pkt.
3. WYDANIE.
Jest dobre i solidne. Estetyczne na przodzie i na tyle. Papier nie męczy oczu. Czcionka dobrze dobrana, a podział na rozdziały ułatwia czytanie. Dzięki Bogu nie ma tutaj pierdyliard różnych czcionek (tutaj z kolei odsyłam do recenzji ORGAZMOKALIPSY Dąbrowskiego). Nasuwa mi się tylko jedno pytanie. Czy 5 rysunków już czyni książkę ilustrowaną? Kogoś chyba jednak poniosło!
8 (z dużym plusem)/10 pkt.
4. NARRACJA.
Narracja jest pierwszoosobowa. Głównie opowiada Demetriusz - główny bohater. Z tego powodu będzie on uczestnikiem wszystkich wydarzeń, a niejako ich zakładnikiem. Umiejętnie prowadzona narracja pierwszoosobowa zbliża czytelnika do głównego bohatera. Siedzimy w jego głowie. Wiemy, to co on wie (powiedziałbym, że nawet mniej, bo przecież nie o wszystkim nam musi mówić) i tylko to. Ta sytuacja utrudnia budowanie suspensu i napięcia. Znowu, chyba dzięki Bogu, autor uniknął błędu Jolanty Kosowskiej. Odsyłam do recenzji NIE MA NIEBA. Tam wytknąłem nielogiczność, ponieważ narrator pierwszoosobowy miał dostęp do cudzych myśli. Jak? Przecież nie był cholernym mistrzem Yoda!
10/10 pkt. (nie ma błędów w budowaniu narracji, jak pokazuje przykład Kosowskiej, to już u mnie zasługuje na maksymalną liczbę punktów)
5. ŚWIAT.
Żeby opisać świat musimy sięgnąć po informację, jaki gatunek reprezentuję książka. Oceniam książki zawsze w ich kategoriach. Jest to urban fantasy. W urban fantasy akcja powinna przede wszystkim odgrywać się w świecie realnym. Odsyłam do definicji urban fantasy Andrzeja Sapkowskiego. Wszystkie istoty magiczne wchodzą do naszego świata i w naszym świecie rozrabiają. W CZARODZIEJACH HATEWAY tak właśnie jest. Na świat tej powieści głównie składają się miasta takie jak Szczecin, San Francisco. I głównie te dwa miasta. Pomijam miejscowości, gdzie akcja toczy się przez chwilę. Trudno mi ocenić na ile jest realny ten Szczecin i to San Francisco. Nigdy w tych miastach nie byłem. I na tym mógłbym zakończyć, wystawiając za ŚWIAT 8/10 pkt. Jednak na świat CZARODZIEI HATEWAY składają się również inne miejsca, które są w pełni wymyślone przez autora. Np. Kraina Zagubionych Strapień czy Dolina Opuszczonych Porywów (tzw. DOP).
9/10 pkt. (Dlatego 9, BO W San Francisco dzieje się więcej niż w polskim Szczecinie)
6. BOHATEROWIE.
Jest dobrze. Bohaterowie są całkiem sympatyczni. Drugi plan jest genialny. Autorowi udało się stworzyć takich drugoplanowych bohaterów, którzy są jacyś, a jednocześnie nadal są drugoplanowi, bo taka ich rola. Wymienię tylko kilku, którzy najbardziej wryli mi się w pamięć: Klementyna, Lombardzista (co ciekawe nie poznajemy nawet jego imienia ), Bratysławski, Matt czy ksiądz Witalis. Trzeci plan również jest barwny: ksiądz Franca, mężatka Haberland czy mama mięczak. Ale powieścią mają rządzić pierwszoplanowi bohaterowie. Tutaj takim pierwszo... pierwszoplanowym bohaterem jest Demetriusz. Zresztą sama narracja wymusza, że to on jest numerem uno, [(!!!dygresja!!!) na przykładzie książki Dąbrowskiego narracja wymusza i nie wymusza. Bo w Orgazmokalipsie narratorem jest Hubert, a zdaje się, że główne skrzypce tam grają kot Wikary i staruszka Euzebia]. Demetriusz jest postacią dobrze zbudowaną. Ma wszystko, co główny bohater mieć powinien. Oryginalnie się nazywa, ma tajemnicę z przeszłości, popełnia dużo błędów, nie jest "ot tak genialny", bo tak! Genialna, bo tak - jest Dora Wilk Anety Jadowskiej. Moim zdaniem Jadowska zaliczyła na swoim koncie stworzenie największej Mary Sue w historii literatury.
10/10 pkt.
7. FABUŁA.
Znowu jest dobrze. Zaryzykowałbym, że tę książkę czyta się dla bohaterów i dla fabuły. Czym dalej tym jest lepiej. Tak się zastanawiam czy ta książka była pisana po kolei, czy metodą Bondy (nie po kolei). Bo są rozdziały perełki, i niestety są rozdziały bardzo słabe. Moje ulubione rozdziały: HATE THE WAY, TWOJE MOJE SZCZĘŚCIE, Z EMPATIĄ ZA PAN BRAT, WRW, DZIEDZIC ZŁA, UBOJNIA STAREGO PANA i pierwszy NIEOBECNI. A nie przypadły mi do gustu: SOJUSZ KAMIENNEGO TYGRYSA, OSTATNIA PROSTA i zdecydowanie najgorszy rozdział JAK ZABŁOCKI NA MYDLE, właśnie przy nim zwątpiłem w to co czytam.
7/10 pkt. (mimo, że jest dobrze, muszę odjąć punkty za pewne nierówności)
8. DATY I MIEJSCOWOŚCI POZA FABULARNE, NOWA KATEGORIA.
I tak mamy miejscowości: Szczecin, Kwiecień, Łódź, Poznań, a nawet Nowy Sącz na skrzydełku. Czy ta książka powstawała w całej Polsce? A z datami sprawa wygląda tak: 2014, 2016, 2017, 2018. Zapomniano o roku 2015! Chyba, że w tym roku książka nie powstawała? Dosyć zabawne. Bo każdy z tych roków i każda z tych miejscowości występuje w notkach redakcyjnych w różnych konfiguracjach. Chaos informacyjny!
2/10 pkt.
9. DIALOGI, OPISY, STYL, SŁOWNICTWO.
Zrobiłem jedną kategorię. W innych moich recenzjach były rozbite na osobne podkategorię. Może być. Dialogi ogólnie podnoszą ocenę, bogate słownictwo wyrównuje notę za styl!
6/10 pkt.
10. NIOSĄCA WARTOŚCI.
Każdy z nas zmagał albo dopiero będzie musiał zmagać się ze śmiercią. Śmiercią babci, dziadka, koleżanki czy kogoś dla nas ważnego. Te chwile zawsze są bardzo trudne. Ta książka podejmuję tematykę śmierci. Wałkuję ją od samego początku do samego końca. Autor pokazuje prawdziwe dylematy, przeprowadza głównego bohatera przez bardzo ciężką drogę.
10/10 pkt.
11. ODNIESIENIA POPKULTUROWE.
Zniknięcie obrazu z Pałacu Prezydenta RP, śmichy na rozdaniu nagród Orłów z roku 2016, tzw. choroba filipińska Aleksandra Kwaśniewskiego, słynne odmęty szaleństwa Bronisława Komorowskiego, pokolenie żal.pl Michnika, kłamstwa Beaty Szydło o obniżeniu podatku VAT, przywrócenie uboju rytualnego przez Trybunał Konstytucyjny, gorszy sort Jarosława Kaczyńskiego czy reporterka Stokrotka.
Te nawiązania są bardzo subtelne. I potrzeba dobrze się orientować w sytuacji politycznej, społecznej... aby je wszystkie wyłapać. Ja wyłapałem te, co powyżej wypisałem. Odniesienia są nienachalne, a i sprawiają, że książkę czyta się jeszcze lepiej (występuje złożoność kilku planów, odsyłam do recenzji KASACJI Mroza). Autor równo miażdży wszystkich. Nie ma tu takich kwiatków jak u Jadowskiej w ZŁODZIEJU DUSZ: (cytuję z pamięci) czy to, że głosował na PIS mogło tłumaczyć jego zryty beret. Tak mogło!
Jadowska - jak widać - nie jest mistrzem subtelności.
10 (z ogromniastym plusem)/ 10 pkt.
PODSUMOWANIE:
0 + 5 + 8 + 10 + 9 + 10 + 7 + 2 + 6 + 10 + 10 = 77
77/11 = 7.
CZARODZIEJE HATEWAY otrzymują ode mnie 7 gwiazdek. Ocena: bardzo dobra!
Zapraszam na recenzję CZARODZIEI HATEWAY w nowej formule.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1.TYTUŁ.
Ktoś musiał długo myśleć, aby wymyślić coś tak okropnego. Jak można do tytułu dać - ani to przymiotnik, chyba rzeczownik - Hateway! Co to właściwie znaczy? Z lektury dowiadujemy się jakie znaczenie ma to nazwisko, ale większość ludzi nie będzie nawet wiedziała jak to wypowiedzieć! Kulą w płot. Polec na...