Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Są takie książki, które potrafią zawładnąć wyobraźnią czytelnika na długo. I nie chodzi tu wcale o to, że tworzą cykl... Pamiętam, że wydałam całe swoje stypendium (no, może prawie całe), na "Diunę". Kupiłam ją w niewielkim antykwariacie. Właściciel był zdziercą, ale nie potrafiłam się nawet potargować. Bardzo chciałam ją mieć. Mam ją do dzisiaj. I wydanie, w miękkiej oprawie, i chociaż uwielbiam ilustracje Wojciecha Siudmaka, nie kupiłam sobie nowego, pięknego wydania I części...
"Diuna" to świat - skomplikowany, rozbudowany, fascynujący. Herbert wymyślił go niezwykle precyzyjnie. Co więcej korzenie tego świata tkwią głęboko w naszej, ziemskiej, przeszłości. Wszak ród głównych bohaterów nosi nazwisko Atrydów, tych Atrydów. Podobnie jak ten mitologiczny ród, ten z przyszłości również musi borykać się z tragicznym, przewrotnym losem. Centrum tego wymyślonego przez Herberta świata jest Arrakis, pustynna planeta, miejsce o ekstremalnych warunkach - miejsce pozbawione wody i wydawałoby się peryferie ówczesnego świata. Wydawałoby się. W rzeczywistości od tego miejsca zależy istnienie tamtego uniwersum - Cesarstwa, zrzeszającego wszystkie zamieszkałe światy. Na Arrakis jest melanż, a bez melanżu świat rozpadłby się...
Tajemnica melanżu jest fascynująca, ale nie ona stanowi o sile tej książki. Jej siłę stanowią postaci: Paul, jego matka, jego ojciec, Chani... Herbert stworzył postaci o silnych osobowościach, kazał im dokonywać dramatycznych wyborów, dojrzewać, popełniać błędy. Naprzeciw nich postawił godnych wrogów - Harkonnenowie też maja swoje cele i racje.
Ta powieść opisuje kosmiczną intrygę, a właściwie całą plątaninę intryg "Fintę w fincie". Każdy walczy o swoje. Czy ktoś walczy o Arrakis? I tak i nie.
Metamorfoza, której ulega Paul, jest szczególna. Świat ulegnie zmianie. Nic nie będzie takie samo, może poza tym, że nie ubędzie intryg. Każdy będzie chciał Arrakis dla siebie.
Kolejne tomy dorównują I części. Oczywiście nie wszystkie są aż tak dobre, ale wciąż fascynują.
Nie nawet oprzeć się pokusie i czytam te powieści, które "dopisuje" syn Franka Herberta. Potrzeba powrotu do tamtego świata jest we mnie jak widać ogromna.
Tak, "Diuna" Franka Herberta to jedna z tych książek, które należą do tych najważniejszych. Dla mnie na pewno.

Są takie książki, które potrafią zawładnąć wyobraźnią czytelnika na długo. I nie chodzi tu wcale o to, że tworzą cykl... Pamiętam, że wydałam całe swoje stypendium (no, może prawie całe), na "Diunę". Kupiłam ją w niewielkim antykwariacie. Właściciel był zdziercą, ale nie potrafiłam się nawet potargować. Bardzo chciałam ją mieć. Mam ją do dzisiaj. I wydanie, w miękkiej...