-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
Intryga ciekawa; ma w sobie coś z Seven i to świadoma inspiracja - bohaterowie wspominają o tym filmie. Za to superirytująca męska megalomania Szackiego np. w scenie z niesprzątniętymi okruchami i naczyniami po śniadaniu - aż trudno uwierzyć, że to mogłoby się zdarzyć. Ile lat ma ten gość, żeby się tak zachowywać jak dzieciuch?
Wydaje się, że bohaterowie i zbrodnie przeraziły samego autora, bo pod koniec jakoś tak spłaszczył, ściszył i wytłumił coś, co narastało i mocno straszyło od pierwszych stron.
Szkoda, że pisarz nie poradził sobie z zakończeniem. Może w czasach Conan Doyle'a takie chwyty były oryginalne i dzięki temu uchodziły. Dziś czytelnik jest nieco bardziej wymagający.
Intryga ciekawa; ma w sobie coś z Seven i to świadoma inspiracja - bohaterowie wspominają o tym filmie. Za to superirytująca męska megalomania Szackiego np. w scenie z niesprzątniętymi okruchami i naczyniami po śniadaniu - aż trudno uwierzyć, że to mogłoby się zdarzyć. Ile lat ma ten gość, żeby się tak zachowywać jak dzieciuch?
Wydaje się, że bohaterowie i zbrodnie...
2015-02-25
Wolałam oryginały, czyli Pana Samochodzika i Chmielewską.
Akcja jest miejscami nużąca, miejscami wartka; przez to się można wciągnąć. Całość to taki keks, gdzie jest dużo kolorowych bakalii, ale w sumie wszystko smakuje tak samo - słodko. Trochę zgapień humorystycznych z Chmielewskiej, ogólny klimat pansamochodzikowy, po drodze niszczy się jedno fajne auto...
Irytujące jest kompletne zacofanie w opisanych relacjach międzyludzkich - jakaś utopia pseudoromantyczna (z bohaterką Zosią, oczywiście) - oraz mizoginiczne opisy wszystkich postaci żeńskich, brrrr. Że też w XXI wieku względnie młody człowiek może takie coś wyprodukować.
Wolałam oryginały, czyli Pana Samochodzika i Chmielewską.
Akcja jest miejscami nużąca, miejscami wartka; przez to się można wciągnąć. Całość to taki keks, gdzie jest dużo kolorowych bakalii, ale w sumie wszystko smakuje tak samo - słodko. Trochę zgapień humorystycznych z Chmielewskiej, ogólny klimat pansamochodzikowy, po drodze niszczy się jedno fajne auto...
Irytujące...
Fajny kryminał, w dodatku z kilkoma momentami tzw. drugiego dna. Choć co najmniej jednym zresztą naciąganym ("przecież nie mówiłem mu o córce..." - jasne, ale przecież jest internet, gościu, a facet umie z niego korzystać).
Autor zadał sobie trud i poczytał o ustawieniach hellingerowskich, bardzo ciekawe i nietypowe jak na polskiego pisarza. Ale bohatera stworzył tu strasznie jęczącego, użalającego się, niebiorącego odpowiedzialności za siebie. Np. żali się nasz Teo w myślach, że żona chodzi po domu w wygodnych kapciach - chociaż sam też w takich chodzi... No, ale ona powinna chodzić w seksipantofelkach. I cały czas umalowana, ufryzowana i gotowa paść przed nim na kolana. Ech, aż ma się ochotę przyfasolić czymś w ten jojczący czerep. Widać tu, że kryzys męskości bierze się ze zbyt lekkiego życia i na własne żądanie.
Mam uwagi do wszystkich przeczytanych "miłoszewskich": niepotrzebne kalki z angielskiego, także gramatyczne (czasem ona powinna mieć "swoją" ciotkę, a nie - jej i jej), powtórzone przytyki. Raz wystarczy, dziękujemy. Jak się nam zechce przeczytać znowu, to sobie wrócimy parę stron. To nie agitka na wiecu, nie trzeba w kółko powtarzać tych samych haseł.
Fajny kryminał, w dodatku z kilkoma momentami tzw. drugiego dna. Choć co najmniej jednym zresztą naciąganym ("przecież nie mówiłem mu o córce..." - jasne, ale przecież jest internet, gościu, a facet umie z niego korzystać).
więcej Pokaż mimo toAutor zadał sobie trud i poczytał o ustawieniach hellingerowskich, bardzo ciekawe i nietypowe jak na polskiego pisarza. Ale bohatera stworzył tu...