Cytaty
-Nie zakochałeś się jeszcze we właściwiej osobie? -Niestety, moją jedyną miłością pozostaję ja sam. -Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze. -Niekoniecznie. Od czasu do czasu się odtrącam, żeby było ciekawiej.
Sarkazm to ostatnia deska ratunku, dla osób o upośledzonej wyobraźni.
-Powiedziałeś, że chcesz się przejść. Jaki spacer trwa sześć godzin?! -Długi?
Co mnie nie zabiję... lepiej niech zacznie uciekać.
-Jesteś moją siostrą- rzekł w końcu.- Moją siostrą, moją krwią, moją rodziną. Powinienem cię chronić- zaśmiał się bez krzty wesołości.- Chronić przed chłopcami, którzy pragną zrobić z tobą to, co ja bym chciał.
W tym momencie drzwi się otworzyły, a Jocelyn wydała cichy okrzyk. – Jezu! – To tylko ja – odezwał się Simon. – Choć już mi mówiono, że podobieństwo jest uderzające.
Jace? – Tak? – Skąd wiedziałeś, że mam w sobie krew Nocnych Łowców? Po czym poznałeś? (...) – Zgadywałem – odparł Jace, zamykając za nimi drzwi. – Uznałem, że to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie. – Zgadywałeś? Musiałeś być dość pewien, zważywszy na to, że mogłeś mnie zabić.(...) – Byłem pewny na dziewięćdziesiąt procent. – Rozumiem. Ton jej głosu sprawił, że Jace obrócił s...
Rozwiń-Lubię kaczki - wtrącił dyplomatycznie Jem. - Zwłaszcza te z Hyde Parku. - Zerknął z ukosa na przyjaciela. Obaj siedzieli na brzegu wysokiego stołu, z nogami zwieszonymi nad podłogą. - Pamiętasz, jak próbowałeś kiedyś mnie namówić, żebym rzucił im piróg nadziewany mięsem, bo chciałeś sprawdzić, czy uda się wyhodować rasę kaczek kanibali? -I zjadły go - przypomniał Will. - Krwio...
Rozwiń- Gotowa, Gwendolyn? - zapytał w końcu. Uśmiechnęłam się do niego. - Gotowa, jeśli i ty jesteś gotów.
-Co to jest? -Dziewczyna - odparł Jace (...)- Na pewno widywałeś je wcześniej. Twoja siostra też nią jest.
-W przyszłości, Clarisso, może byłoby rozsądnie wspomnieć, że masz już mężczyznę w swoim łóżku, żeby uniknąć takich niezręcznych sytuacji - powiedział. -Zaprosiłaś go do łóżka? - spytał Simon, wstrząśnięty. -Śmieszne, co? - rzucił Jace - Przecież wszyscy byśmy się nie zmieścili. -Nie zapraszałam go do łóżka - warknęła Clary. - Po prostu się całowaliśmy. -Tylko całowaliśmy? - To...
Rozwiń- Nie traktuj mnie z góry. - Trudno byłoby mi traktować ciebie z dołu. Jesteś za niska.
- Powiedz Isabelle, że nie. - Ale ona uważa, że to dobry pomysł - zaprotestował Alec. - Więc powiedz jej nie dwa razy.
– Myślałem, że będzie większy. Clary spojrzała na kielich, który trzymała w ręce. Był wielkości zwykłego kieliszka do wina, tylko dużo cięższy. Szumiała w nim moc, niczym krew płynąca w żyłach. – Jest w sam raz stwierdziła z urazą. – Tak, ale spodziewałem się czegoś, no wiesz... – rzucił protekcjonalnie i nakreślił rękami kształt mniej więcej wielkości kota. – To Kielich Anioła...
Rozwiń