Natalia

Profil użytkownika: Natalia

Kraków Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 16 tygodni temu
451
Przeczytanych
książek
616
Książek
w biblioteczce
74
Opinii
919
Polubień
opinii
Kraków Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , , ,

Człowiek to nie maszyna; nie można go zaprogramować wedle własnych upodobań – to przekonanie, które jasno wyziera z powieści Hessego.

Książka w dużej mierze wciąż aktualna; o odwiecznych rozdźwiękach pomiędzy nauką a sztuką, o szkodzie płynącej z bezmyślnego przyswajania wiedzy, niszczycielskiej sile wytyczania „granic” i tępienia wszelkich przejawów indywidualizmu.

Głównym bohaterem powieści jest Hans – świeżo upieczony seminarzysta, który dzięki sumienności oraz chęci zgłębiania wiedzy pojęciowej, zyskuje rangę „kujona” w środowisku szkolnym. Mimo licznych umiejętności, nie można o nim powiedzieć, by był w pełni ukształtowany pod względem charakteru; chłopak często ugina się pod presją otoczenia, bywa niezdecydowany i niepewny, co podświadomie wykorzystują inni – ojciec, znajomi oraz nauczyciele. Hans stanowi w ich oczach idealny materiał na przykładnego ucznia – jednostkę produkcyjną; żyjącą w zgodzie z narzuconymi przez państwo ideałami. W imię niewłaściwie rozumianego poczucia obowiązku zaszczepia się więc w nim bierność i bezwzględne posłuszeństwo wobec autorytetów. Początkowo Hans z obojętnością podchodzi do narzuconych mu prawideł, z czasem zaczyna dostrzegać, że nie tylko książki stanowią istotną treść życia. Przyjaźń z Hermanem – charyzmatycznym buntownikiem – wyzwala w nim chęć zakosztowania szczęścia. Rodzące się w chłopaku zaczątki indywidualności nie uchodzą jednak uwadze wykładowców, którzy nieprzychylnym okiem spoglądają na ten „niebezpieczny płomień” w jego oczach. Podejmowane przez nich środki zaradcze, mające nawrócić chłopaka na właściwą (w ich rozumieniu) drogę, przyczyniają się do … – no właśnie, walka z ogniem bywa trudna, chyba że płomień jest wyjątkowo wątły.

Tematyka – wydawać by się mogło – kłopotliwa i złożona. Hesse z powodzeniem udowadnia jednak, że nawet najbardziej zawiłe kwestie da się podać w sposób strawny i atrakcyjny dla czytelnika. Mimo nieśpiesznie prowadzonej narracji, fabuła zwyczajnie angażuje (chociaż trudno tutaj mówić o przyspieszonym biciu serca). Problemem są bohaterowie; Hesse tak pięknie się w nich zagłębia, że wręcz podaje nam ich na tacy – nagich, nagusieńkich. Jak dla mnie, za dużo tutaj wykładni. Lepiej pozwolić czytelnikowi na samodzielny osąd; mniej opisywać, więcej udowadniać lub sugerować. Tak czy owak, Hesse to jeden z moich ulubionych pisarzy, a ta książka tylko utwierdza mnie w przekonaniu o jego wielkości.

Człowiek to nie maszyna; nie można go zaprogramować wedle własnych upodobań – to przekonanie, które jasno wyziera z powieści Hessego.

Książka w dużej mierze wciąż aktualna; o odwiecznych rozdźwiękach pomiędzy nauką a sztuką, o szkodzie płynącej z bezmyślnego przyswajania wiedzy, niszczycielskiej sile wytyczania „granic” i tępienia wszelkich przejawów indywidualizmu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na wstępie zaznaczę, że nie zamierzam pastwić się nad postawą głównego bohatera (i zarazem autora tej książki). To zbyt delikatny temat, by tak bezceremonialnie deptać odczucia oraz motywacje chłopaka – jakkolwiek absurdalne i wysoce nieodpowiedzialne się wydają.

Najchętniej w ogóle wstrzymałabym się od jakiegokolwiek komentarza, jednak nie mogę; przyjęta przez autora forma narracji do tego stopnia zniechęcała do dalszej lektury, że z trudem hamowałam się przed wznoszeniem oczu ku górze. Zazwyczaj doceniam wszelkie próby „uatrakcyjniania" tekstu, ale nie w tym przypadku – zastosowanie tak rozszczepionej narracji wydaje się tutaj całkowicie bezcelowe, przynajmniej w moim odczuciu. By lepiej zobrazować chaos na poziomie konstrukcyjnym, przytoczę króciutki rys fabularny; oto młody mężczyzna, Edouard, napotyka na ulicy nieznajomego, który – niemal od razu - oczarowuje go swoją powierzchownością, w następstwie czego obaj lądują w mieszkaniu tego pierwszego. Po upojnie spędzonej nocy, bohater orientuje się, że nieznajomy ma w stosunku do niego dość mętne zamiary i otwarcie oskarża go o kradzież telefonu. Dochodzi do dramatycznej w skutkach przepychanki słownej, w wyniku której Edouard pada ofiarą gwałtu.

Przejdźmy zatem do narracji; rekonstrukcja ww. zdarzenia z perspektywy pierwszej osoby-ofiary poprzecinana zostaje wypowiedziami siostry Eduarda, która relacjonuje przebieg tych wypadków swojemu mężowi (wcześniej zasłyszała je z ust samego chłopaka). I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jej opis jest zbyt obfity w szczegóły – w pewnym momencie dochodzi już do tego, że zaczyna ona analizować stan emocjonalny, w którym znajdował się wówczas jej brat. Jakkolwiek rozumiem, że chłopak mógł odkryć przed nią wypadki tamtej nocy, jednak nie chce mi się wierzyć, aby uzewnętrzniał się członkom rodziny z tak intymnych przeżyć jak np. intensywność doznań przed i podczas stosunku z nieznajomym. O ile wiarygodniejsza byłaby ta relacja, gdyby wyszła z ust samej ofiary.
Jakby tego było mało, Eduardo przysłuchuje się wypowiedziom siostry, a następnie uzupełnia je lub prostuje w swoich myślach – co niestety wiąże się z koniecznością zastosowania kursywy. Na czytelność tekstu wpływają także liczne nawiasy, które skutecznie wytrącają z lektury i odciągają uwagę od najistotniejszej treści. Obserwacje w nich zawarte nie wydają na tyle znaczące, aby warto je było podawać w takiej formie. Rozumiem, że tak urozmaicona narracja może mieć swoich zwolenników, jednak ja z pewnością do nich nie należę.

Na wstępie zaznaczę, że nie zamierzam pastwić się nad postawą głównego bohatera (i zarazem autora tej książki). To zbyt delikatny temat, by tak bezceremonialnie deptać odczucia oraz motywacje chłopaka – jakkolwiek absurdalne i wysoce nieodpowiedzialne się wydają.

Najchętniej w ogóle wstrzymałabym się od jakiegokolwiek komentarza, jednak nie mogę; przyjęta przez autora...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Gide to czytelnicze odkrycie roku; już dawno nikt tak zręcznie mną nie manipulował. Daruję sobie streszczanie fabuły, bo żadne słowa nie oddadzą w pełni jej złożoności; autor co rusz przenosi środek ciężkości z jednego bohatera na drugiego, aby pod koniec – misterną siecią zależności – sprowadzić ich na tę samą scenę. Gide igra z czytelnikiem na różne sposoby; od bezpośrednich zwrotów wysuniętych w naszą stronę, aż po wyrażanie wątpliwości w związku z kierunkiem, w jakim nieopatrznie podąża fabuła (wydawać by się mogło, zupełnie bez udziału jego woli). Przyznaję, tymi wyznaniami niejednokrotnie wzbudzał moją konsternację, ale to nie szkodzi – lubię być w ten sposób zaskakiwana. Fragment, w którym autor otwarcie boleje nad powołaniem do życia pewnych postaci, jest przezabawny. Jak sam zastrzega, cyt: „Gdy mi się jeszcze kiedy zdarzy wymyślić jakąś historię, zaludniać ją będą tylko charaktery zahartowane, które życie zamiast stępić – zaostrzy”.

Gide wkłada w usta swojego bohatera zdanie, które świetnie oddaje klimat „Fałszerzy”; w jego opinii powieść powinna być jednocześnie tak prawdziwa i tak odległa od rzeczywistości, jak to tylko możliwe. Cel osiągnięty; bohaterowie tej książki są do tego stopnia nieprzewidywalni, że śmiało mogłabym uwierzyć w ich istnienie, z drugiej zaś strony nie mogę przymknąć oczu na liczne zbiegi okoliczności, które przypominają o fikcyjnym charakterze całej intrygi.
Jak już wspominałam, trudno określić problematykę tego utworu; nie ma tu bowiem jednej treści. Edward, jeden z głównych bohaterów, wyraża zresztą życzenie, aby fabuła jego przyszłej książki skupiała w sobie wszystko; bez krajania jej nożyczkami i ingerowania w jej substancję. Po raz kolejny fikcja przeplata się z rzeczywistością, a mówiąc ściślej z rzeczywistymi intencjami samego autora.

Warto nadmienić, że w powieści aż roi się od dwuznaczności, ale – co ważne – granica dobrego smaku nigdy nie zostaje naruszona. Pod tym względem Gide idealnie wpisuje się w moje czytelnicze upodobania. Na koniec warto też wspomnieć o bohaterach; autor z taką niekonsekwencją przystępuje do ich kreacji, że nigdy nie wiadomo, co uczynią na kolejnych stronach powieści. I to jest fantastyczne – Gide daje bowiem złudzenie, że wykreowane przez niego charaktery wymykają się spod jego pióra. O ile w istocie jest to złudzenie.

Gide to czytelnicze odkrycie roku; już dawno nikt tak zręcznie mną nie manipulował. Daruję sobie streszczanie fabuły, bo żadne słowa nie oddadzą w pełni jej złożoności; autor co rusz przenosi środek ciężkości z jednego bohatera na drugiego, aby pod koniec – misterną siecią zależności – sprowadzić ich na tę samą scenę. Gide igra z czytelnikiem na różne sposoby; od...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Natalia

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [6]

Charlotte Brontë
Ocena książek:
6,9 / 10
16 książek
0 cykli
Pisze książki z:
663 fanów
Jarosław Iwaszkiewicz
Ocena książek:
7,0 / 10
200 książek
4 cykle
Pisze książki z:
326 fanów
Hermann Hesse
Ocena książek:
7,5 / 10
38 książek
2 cykle
Pisze książki z:
805 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
450
książek
Średnio w roku
przeczytane
56
książek
Opinie były
pomocne
919
razy
W sumie
wystawione
405
ocen ze średnią 6,0

Spędzone
na czytaniu
2 147
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
52
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]