Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Odcięci Sebastian Fitzek, Michael Tsokos
Ocena 7,5
Odcięci Sebastian Fitzek, M...

Na półkach: , , , ,

Bardzo dobrze czytało mi się kryminał duetu Fitzek i Tsokos. Ta książka jest jak rozsypane puzzle – dużo krótkich rozdziałów, ale na końcu wszystko pasuje do siebie.
Autorom udało się stworzyć bohaterów, którym kibicuję i o których się martwię. To ludzie z krwi i kości, z dobrze zarysowaną przeszłością i własną osobowością. Świetnie wypadło budowanie dusznej i klaustrofobicznej atmosfery na odciętej od świata wyspie Helgoland. Ciemne i ciche korytarze, opuszczone budynki i ... zwłoki. Oraz to przeczucie, że nie jesteśmy sami... Fitzek i Tsokos bawią się z czytelnikiem i do końca nie wiemy, czy to strach i ludzka psychika, czy jednak rzeczywiście ktoś czai się w ciemnościach.
Jest trochę krwawych scen na stole sekcyjnym, ale autorom udaje się zachować w tym umiar i nie epatują krwawą miazgą bez sensu. Już na samym końcu miałam małe „ale” jeśli chodzi o logikę rozwoju wydarzeń, ale jestem w stanie przymknąć oko na ten mały błąd. I tak bawiłam się świetnie.

Bardzo dobrze czytało mi się kryminał duetu Fitzek i Tsokos. Ta książka jest jak rozsypane puzzle – dużo krótkich rozdziałów, ale na końcu wszystko pasuje do siebie.
Autorom udało się stworzyć bohaterów, którym kibicuję i o których się martwię. To ludzie z krwi i kości, z dobrze zarysowaną przeszłością i własną osobowością. Świetnie wypadło budowanie dusznej i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tylko dla masochistów.

Tylko dla masochistów.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tak bardzo chciałam polubić tę książkę…. Ale nie dałam rady jej dokończyć i na 153 stronie (z 857) skapitulowałam. Może po prostu miałam inne oczekiwania. Bo z okładki wywnioskowałam, że to będzie historia o dwóch lekarkach przecierających szlaki kobietom w środowisku medycznym, o ich codziennych zmaganiach z chorobami, niesprawiedliwością i biedą, o walce o szacunek i prawa kobiet do decydowania o własnym losie…. Coś w stylu serialu „The Knick”, ale z nutką girl power.

A dostałam romans. A nawet dwa. I oba jakieś dziwne i mało przekonujące. Bohaterowie wydają się papierowi i mało interesujący. Owszem, gdzieś tam pojawia się wzmianka o ciężkiej pracy lekarki pod koniec XIX wieku, ale to tyle. To ja już wolę Doktor Quinn.


Może kiedyś jeszcze dam szansę „Złotej godzinie”, ale na razie wędruje na półkę „Niedokończone”.

Tak bardzo chciałam polubić tę książkę…. Ale nie dałam rady jej dokończyć i na 153 stronie (z 857) skapitulowałam. Może po prostu miałam inne oczekiwania. Bo z okładki wywnioskowałam, że to będzie historia o dwóch lekarkach przecierających szlaki kobietom w środowisku medycznym, o ich codziennych zmaganiach z chorobami, niesprawiedliwością i biedą, o walce o szacunek i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Całkiem przyjemne czytadełko do pociągu albo poczekalni. Mamy intrygującego podejrzanego (ale czy to na pewno podejrzany?) i zdecydowanie mniej intrygującego detektywa. Niestety, ale w szóstym tomie o przygodach detektywa Huntera postać ta jest nadal drewniana i nie rozwinęła się ani trochę od pierwszej części serii. A szkoda, ponieważ możliwości zarysowania ciekawej postaci są duże. W końcu nasz detektyw tropi najgroźniejszych i najokrutniejszych przestępców, na co dzień widzi najgorsze zbrodnie, co powinno odcisnąć się w jakiś sposób na jego psychice. A tymczasem nic. Zero. W kwestii rozwoju bohatera jesteśmy dokładnie w tym samym miejscu co kilkanaście spraw i ohydnych zbrodni wcześniej. Dostajemy niemal dokładnie te same informacje o bohaterze co poprzednio. Wszystkie kobitki łapczywie spoglądają na naszego detektywa Huntera (musi być rzeczywiście niesamowicie przystojny, bo elokwencji w nim za grosz w kontaktach damsko-męskich). W ogóle jakaś sierota z niego. No i to zakończenie: pośpieszne, psujące logikę opowieści. Na plus dla książki: zdecydowanie mniej nieapetycznych opisów tortur.
Jednak kompletnie niezrozumiałe są dla mnie te wysokie oceny książki. Dziesięć gwiazdek mogę przyznać „Władcy much”, ale nie średniej klasy thrillerowi.

Całkiem przyjemne czytadełko do pociągu albo poczekalni. Mamy intrygującego podejrzanego (ale czy to na pewno podejrzany?) i zdecydowanie mniej intrygującego detektywa. Niestety, ale w szóstym tomie o przygodach detektywa Huntera postać ta jest nadal drewniana i nie rozwinęła się ani trochę od pierwszej części serii. A szkoda, ponieważ możliwości zarysowania ciekawej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Straszna kupa. A główna bohaterka jeszcze bardziej wkurzająca niż Anastasia z "50 Shades of Grey", co jest OGROMNYM wyczynem.

Straszna kupa. A główna bohaterka jeszcze bardziej wkurzająca niż Anastasia z "50 Shades of Grey", co jest OGROMNYM wyczynem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ja naprawdę nie rozumiem fenomenu tej książki. Miliony sprzedanych egzemplarzy, ekranizacja z Emily Blunt, tytuł książki roku na LC, zachwycony Stephen King…. Czy na pewno mówimy o te samej powieści??? „Dziewczyna z pociągu” to niestety najlepszy przykład na to jak intensywny marketing może wmówić setkom czytelników, że przeciętna i średnio dobrze napisana powieść to cudowne literackie odkrycie. Guzik prawda. Wynudziłam się strasznie, cały czas czekałam na jakiś przełom, bo rozwiązanie PRZECIEŻ NIE MOŻE BYĆ AŻ TAK OCZYWISTE, prawda?
Autorce dużo lepiej wyszła część obyczajowa książki. Szkoda, że próbowała stworzyć z „Dziewczyny z pociągu” thriller, bo wyszło miernie.

Ja naprawdę nie rozumiem fenomenu tej książki. Miliony sprzedanych egzemplarzy, ekranizacja z Emily Blunt, tytuł książki roku na LC, zachwycony Stephen King…. Czy na pewno mówimy o te samej powieści??? „Dziewczyna z pociągu” to niestety najlepszy przykład na to jak intensywny marketing może wmówić setkom czytelników, że przeciętna i średnio dobrze napisana powieść to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Zaczyna się od Hitchcockowskiego Trzęsienia Ziemi, w pierwszej połowie książki pojawia się pełno zwrotów akcji, a niespodzianka goni niespodziankę. Potem fabuła nieco zwalnia, ale i tak nie mogłam się oderwać od nowej powieści Cobena. To idealna lektura do pociągu, chociaż nie nazwałabym jej ,,Najlepszą powieścią Harlana Cobena od czasu >>Nie mów nikomu<<”. Zagadka jest rzeczywiście intrygująca. Niestety, główny bohater, Adam, wyszedł nieco „styropianowy”. Mimo wszystko polecam jako niezobowiązujący odstresowywacz.

Zaczyna się od Hitchcockowskiego Trzęsienia Ziemi, w pierwszej połowie książki pojawia się pełno zwrotów akcji, a niespodzianka goni niespodziankę. Potem fabuła nieco zwalnia, ale i tak nie mogłam się oderwać od nowej powieści Cobena. To idealna lektura do pociągu, chociaż nie nazwałabym jej ,,Najlepszą powieścią Harlana Cobena od czasu >>Nie mów nikomu<<”. Zagadka jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

„Co wyście zrobili z tym światem?? Z moim światem?!?”

Rok 2033, po wyniszczającej ludzkość wojnie nuklearnej ostatni przedstawiciele gatunku homo sapiens zostali zmuszeni do schronienia się w moskiewskim metrze. A metro w Moskwie to gęsta sieć tuneli i stacji, łączących oddalone od siebie regiony miasta. Po nuklearnej katastrofie, która zmiotła z powierzchni ziemi wszystkie żywe istoty, metro staje się dla ocalałych jedynym schronieniem. Starsi pamiętają jeszcze jak wyglądało życie na powierzchni. Młodszym pozostaje tylko słuchanie tych opowieści siedząc przy ogniskach, które – prócz nielicznych lamp i latarek – są jedynym źródłem światła w ciemnych przestrzeniach metra. W ciemnościach kryją się zmutowane szczury oraz tajemniczy Czarni, przystosowani do życia na powierzchni, czyhający na życie mieszkańców metra.

Poznajemy Artema, młodego chłopaka mieszkającego na stacji zwanej WOGNem, sierotę wychowanego przez obcego człowieka. Artem wiedzie nudne życie (na ile postapokaliptyczne realia moskiewskiego metra pozwalają), pracując w fabryce grzybowej herbaty i pełniąc nocne patrole na stacji. Ale pewnego dnia to się zmienia, gdy poznaje Huntera, tajemniczego stalkera, który powierza Artemowi niebezpieczną misję. Nasz bohater, niczym Frodo Baggins, wyrusza na daleką wyprawę, z tym że zamiast Środziemia musi podróżować przez tunele i stacje metra.

Tak w dużym uproszczeniu można przedstawić fabułę wydanej w 2005 r. powieści Dmitrija Głuchowskiego. Najmocniejszym punktem książki jest świat przedstawiony, ponury, ciemny, przygnębiający i przytłaczający czytelnika. Ciemność, cisza i pustka otaczają stacje rosyjskiego metra, na których wegetują ostatni ludzie, próbując zachowywać resztki człowieczeństwa w tych degradujących warunkach. I chociaż książka należy do gatunku fantastyki naukowej, ta rzeczywistość jest na tyle przerażająca i prawdopodobna, że wielokrotnie miałam ciarki na plecach, towarzysząc Artemowi w wędrówce po ciemnych tunelach. Jak się okazuje, niebezpieczeństwo nie zawsze czai się w ciemnościach, czasem to ludzie są największym wrogiem drugiego człowieka.

Miejscami pojawiają się wątki metafizyczne, pytania o miejsce człowieka we wszechświecie. I chociaż nie jest to Kierkegaard ani Nietsche, a taka filozofia w wydaniu pop culturowym, cieszy mnie, że autor próbuje czegoś więcej, niż tylko formowania zgrabnej prozy.

Jeśli chodzi o minusy: mocnym punktem książki z pewnością nie są pogłębione opisy psychologiczne postaci. Portrety psychologiczne bohaterów drugoplanowych naszkicowane są tylko pobieżnie, ale również Artem nie ulega znaczącej transformacji w czasie swojej wędrówki, no może wyjątkiem jest tu ostatni rozdział, który swoją drogą jest absolutnie porywający.

Druga uwaga dotyczy tempa akcji, która miejscami za bardzo zwalnia, a podróż naszego bohatera może się czytelnikowi chwilami dłużyć.

Mimo wszystko – solidne 7 gwiazdek, głównie za stworzenie niesamowitego świat, i jeszcze jedna gwiazdka za to zakończenie, które na długo pozostanie w mojej głowie.

„Co wyście zrobili z tym światem?? Z moim światem?!?”

Rok 2033, po wyniszczającej ludzkość wojnie nuklearnej ostatni przedstawiciele gatunku homo sapiens zostali zmuszeni do schronienia się w moskiewskim metrze. A metro w Moskwie to gęsta sieć tuneli i stacji, łączących oddalone od siebie regiony miasta. Po nuklearnej katastrofie, która zmiotła z powierzchni ziemi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To, wstyd przyznać, ale moje pierwsze spotkanie z Cobenem. Do tej pory wystrzegałam się jego kryminałów, właściwie sama nie wiem czemu.

Powieść (przynajmniej w angielskim wydaniu) wciągnęła mnie od pierwszych rozdziałów. Ciekawie skonstruowana fabuła, w której autor wodzi czytelnika za nos, co rusz podrzucając mylne tropy, nie pozwala się oderwać od kiążki. W sumie najmniej udanymi konstrukcjami jest dwoje głównych bohaterów, czyli dziennikarka Sara i jej mąż, Michael. Mało w nich wyrazistości, są nieco przytłumieni przez akcję książki. Ale to w końcu kryminał, ma być wciągający, odstresować, a nie oferować pogłębioną analizę postaci, więc przymykam na tę usterkę oko i z pewnością sięgnę po kolejne książki autora. Polecam.

To, wstyd przyznać, ale moje pierwsze spotkanie z Cobenem. Do tej pory wystrzegałam się jego kryminałów, właściwie sama nie wiem czemu.

Powieść (przynajmniej w angielskim wydaniu) wciągnęła mnie od pierwszych rozdziałów. Ciekawie skonstruowana fabuła, w której autor wodzi czytelnika za nos, co rusz podrzucając mylne tropy, nie pozwala się oderwać od kiążki. W sumie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Londongrad” to jedna z tych książek, przy których czyta się stronę, przewraca kolejną kartkę i kompletnie nie pamięta się, co miało miejsce przed chwilą. Styl Reggie Nadelson jest absolutnie przezroczysty. Niby są zdania, dialogi, ale wszystko to jest wyjątkowo drewniane i mało przekonujące, a bohaterowie nie wzbudzają większego zainteresowania, niektórzy wręcz irytują – jeden z bohaterów miał wyjątkowo denerwującą manierę wtrącania w każdą wypowiedź przynajmniej kilka razy wyrażenia „człowieku” („Jestem kapitanem policji, człowieku (…), tego nie trzeba wiedzieć, człowieku (…), gdzie jest fikcja, człowieku?”). Bohaterki płci żeńskiej znają za to tylko jedno czułe określenie: „kochanie”, a główny bohater – detektyw FBI Artie Cohen – wydaje się być detektywem tylko z przypadku.

Przez ¾ powieści miałam nadzieję, żeby wreszcie COŚ SIĘ WYDARZYŁO. Żeby bohater przestał wreszcie opisywać swojego wspaniałego przyjaciela Tolę, jego działalność gospodarczą, zamiłowanie do dobrego wina i drogiego jedzenia; skończył z rozterkami na temat swojego rosyjskiego pochodzenia/ojca/sytuacji politycznej w Rosji/mafii w Rosji/mafii rosyjskiej w USA etc. Punkt kulminacyjny książki znajdziemy na początku tego 420-stronicowego tomu. Później mamy oczywiście naszego bohatera, który usiłuje rozwiązać zagadkę (przy pomocy wielu „przypadków” i mało interesujących „zwrotów akcji”) w aż TRZECH krajach. Ale ilość nie przechodzi w jakość. Niepotrzebne dłużyzny i powtarzające się informacje o bohaterach nudziły i nie wnosiły niczego nowego.

„Londongrad” popełnia największy grzech, jaki może zdarzyć się kryminałowi – jest kompletnie nieinteresujący. Czytelnik czeka na jakieś rozwiązanie „zagadki”, a kiedy ono wreszcie nadchodzi to prawie tego nie zauważamy. Czytamy w nadziei, że COŚ SIĘ WRESZCIE wydarzy, że detektyw Cohen zacznie kierować się logiką i dedukcją, a nie osobistą vendettą. A tu nic. Dodam jeszcze, że rozwiązanie „zagadki” dostaje podane na tacy od innego bohatera, sam po prostu wcześniej „wie”, „ma przeczucie”.

Myślę, że po lekturze tej części na razie daruję sobie pozostałe powieści z detektywem Cohenem. Powieść polecam tylko osobom zainteresowanym współczesną Rosją, ponieważ autorka koncentruje się na przedstawieniu sytuacji Rosjan i rosyjskiej mentalności. Odniosłam wrażenie, że motyw rosyjski przeważył jednak nad wątkiem kryminalnym powieści, nie tego oczekiwałam.

„Londongrad” to jedna z tych książek, przy których czyta się stronę, przewraca kolejną kartkę i kompletnie nie pamięta się, co miało miejsce przed chwilą. Styl Reggie Nadelson jest absolutnie przezroczysty. Niby są zdania, dialogi, ale wszystko to jest wyjątkowo drewniane i mało przekonujące, a bohaterowie nie wzbudzają większego zainteresowania, niektórzy wręcz irytują –...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to