rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Niesamowita opowieść spełniająca dwa najważniejsze kryteria jakie stawiam książkom historycznym - jest przystępna, ciekawie napisana oraz zmienia sposób postrzegania naszej historii.

Punktem wyjścia dla Leszczyńskiego i jednocześnie osią wzdłuż której konstruuje swoją historię jest układ zależności ekonomicznych między grupami społecznymi. W jaki sposób sprawowana jest władza rządzących nad poddanymi, jak jest uzasadniana i egzekwowana. Oraz w jaki sposób rozdzielane są dobra produkowane przez społeczeństwo. I oczywiście największą uwagę autor zwraca na grupę najszerszą i najniżej położoną - włościan, chłopów - tą, która musi pracować i oddawać plony swojej pracy.

Ogromną moc ma ten punkt widzenia. Nagle wszystkim nam znane wydarzenia z historii Polski zyskują nową interpretację - przyglądamy się im z punktu widzenia ludu, zaczynamy dostrzegać postępujące stopniowo zmiany, które spychają tenże lud w coraz czarniejszą czeluść niewolniczej pracy, pogardy, osamotnienia, wyzbycia praw, przemocy i bezwzględnego wyzysku.

Jakże inaczej patrzy się z tej perspektywy na prawa szlacheckie, zabory, powstania, wojny.

Warto.

Niesamowita opowieść spełniająca dwa najważniejsze kryteria jakie stawiam książkom historycznym - jest przystępna, ciekawie napisana oraz zmienia sposób postrzegania naszej historii.

Punktem wyjścia dla Leszczyńskiego i jednocześnie osią wzdłuż której konstruuje swoją historię jest układ zależności ekonomicznych między grupami społecznymi. W jaki sposób sprawowana jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rodziny himalaistów Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, Joanna Sokolińska
Ocena 6,3
Rodziny himala... Katarzyna Skrzydłow...

Na półkach: ,

Dość irytująco napisana książka. Głównie z tego powodu, że autorki podchodzą do tematu z gotową tezą - wspinaczka wysokogórska obarczona jest wielkim ryzykiem (śmierci) i osoby, które mają rodziny powinny z niej zrezygnować. Co gorsza, autorki są odporne na refleksję, nawet wtedy gdy bohaterowie wprost im mówią, że się z tą tezą nie zgadzają.
Równie dobrze, możemy przeprowadzić wywiady z rodzinami ofiar wypadków samochodowych i dopytywać się, czy nie byłoby lepiej gdyby w ich rodzinach nigdy nie było auta.

Prowadzi to szybko do tego, że z mnóstwa górskich przygód autorki wybierają tylko te, które kończą się dramatami rodzinnymi i budują z tego sensacyjno-melodramatyczną opowieść reporterską o szaleńcach, którzy idą w góry, podczas gdy ich rodziny samotnie cierpią, a po ich smierci cierpią jeszcze bardziej. Wkurza to tym bardziej, że autorki w tani sposób próbują zarobić kasę na popularności dyscypliny (pasji), której nie rozumieją i którą na dłuższą metę dyskredytują.

Zainteresowanych tym trudnym tematem odsyłam do książek Olgi Morawskiej (żona Piotra Morawskiego, który zginął w górach) - "Góry na opak czyli Rozmowy o czekaniu", polecam również wywiady z Agnieszką Korpal, której narzeczony był ofiarą pechowej wyprawy na Broad Peak.

Dość irytująco napisana książka. Głównie z tego powodu, że autorki podchodzą do tematu z gotową tezą - wspinaczka wysokogórska obarczona jest wielkim ryzykiem (śmierci) i osoby, które mają rodziny powinny z niej zrezygnować. Co gorsza, autorki są odporne na refleksję, nawet wtedy gdy bohaterowie wprost im mówią, że się z tą tezą nie zgadzają.
Równie dobrze, możemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyka współczesnej, amerykańskiej, dziecięcej fantastyki. Opowieść o rodzeństwie, które trafia do tajemniczej posiadłości swoich dziadków, w której urzędują magiczne stworzenia... Intrygująca opowieść, niezwykła wyobraźnia i dobrze rozrysowane charaktery sprawiają, że "Baśniobór" wciąga i urzeka. Fantastyczny świat jaki jest tu nakreślony składa się z elementów zaczerpniętych z róznych tradycji basniowych, to taki trochę amerykański miks, ale dzieki temu autor potrafi nieźle zaskoczyć czytelnika. Dla dzieci od 7 juz lat i więcej - polecam.

Klasyka współczesnej, amerykańskiej, dziecięcej fantastyki. Opowieść o rodzeństwie, które trafia do tajemniczej posiadłości swoich dziadków, w której urzędują magiczne stworzenia... Intrygująca opowieść, niezwykła wyobraźnia i dobrze rozrysowane charaktery sprawiają, że "Baśniobór" wciąga i urzeka. Fantastyczny świat jaki jest tu nakreślony składa się z elementów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Klasyka. Nadal dostarcza wiele emocji, zwłaszcza w drugiej części, tej bardziej w dżungli. Oczywiście odbija XIX wieczne wyobrażenie świata swojego autora, dlatego dobrze jest czytać ją (lub słuchać) wspólnie z dziećmi i prostować stereotypy, którymi jest na wskroś przesiąknięta (odnośnie muzułmanów, dzikich, kobiet etc). Co nie zmienia faktu, że przekazuje również mnóstwo wartości, chwaląc odpowiedzialność, odwagę, wiedzę. No i nadal jest fascynującą przygodą.

Klasyka. Nadal dostarcza wiele emocji, zwłaszcza w drugiej części, tej bardziej w dżungli. Oczywiście odbija XIX wieczne wyobrażenie świata swojego autora, dlatego dobrze jest czytać ją (lub słuchać) wspólnie z dziećmi i prostować stereotypy, którymi jest na wskroś przesiąknięta (odnośnie muzułmanów, dzikich, kobiet etc). Co nie zmienia faktu, że przekazuje również mnóstwo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poradnik dla pragnących trenować i startować w długodystansowych biegach górskich. Bardzo dużo rzetelnych informacji i niezłe wprowadzenie do biegów ultra. Problem w tym, że z jednej strony mnóstwo informacji jest dla początkujących, a z drugiej wiadomo, że do ultra powinni się zabierać już doświadczeni biegacze. Stąd duży rozdźwięk - dla zaawansowanych najbardziej wartościowe okażą się porady treningowe, dla początkujących - cała reszta.

Zainteresowanym jednak polecam.

Poradnik dla pragnących trenować i startować w długodystansowych biegach górskich. Bardzo dużo rzetelnych informacji i niezłe wprowadzenie do biegów ultra. Problem w tym, że z jednej strony mnóstwo informacji jest dla początkujących, a z drugiej wiadomo, że do ultra powinni się zabierać już doświadczeni biegacze. Stąd duży rozdźwięk - dla zaawansowanych najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka mocno się już zestarzała. Kiedy ukazywała się na rynku niosła się na fali rosnącej popularności triathlonu oraz swojego autora. Dziś, kiedy podobnych tytułów ukazało się już całkiem sporo, mocno trąci banałami.
Wiadomo, że autor jest entuzjastą triathlonu, ale szkoda, że nie zrównoważył opowieści o wszystkich kolorach i wartościach tej dyscypliny choćby odrobiną dziegciu. Jakimiś opowieściami o ciemniejszej stronie tej dyscypliny - o śmierciach podczas zawodów (a zdarzają się), o nadwyrężaniu życia rodzinnego długimi treningami, o amatorach sięgających po doping. Niektóre problemy są lekko wzmiankowane, ale zaraz zostają przykryte grubą warstwą zachwytów.
Poza tym jest to opowieść jakich wiele o przeobrażeniu z korpo-grubasa w atletę. Dobre dla zainteresowanych triathlonem, dobre dla entuzjastów, dobre na zachętę i do zbudowania motywacji, ale jako całość - jednak rozczarowujące.

Ta książka mocno się już zestarzała. Kiedy ukazywała się na rynku niosła się na fali rosnącej popularności triathlonu oraz swojego autora. Dziś, kiedy podobnych tytułów ukazało się już całkiem sporo, mocno trąci banałami.
Wiadomo, że autor jest entuzjastą triathlonu, ale szkoda, że nie zrównoważył opowieści o wszystkich kolorach i wartościach tej dyscypliny choćby odrobiną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niesamowita baśń Salmana Rushdie, w której przejawia się całe bogactwo wyobraźni autora. Wielokroć nie mogłem uwierzyć, jak dalece potrafi wypuścić wodze fantazji i jak mało przejmować się konwencjami tego typu opowieści. W sumie to była dobra zabawa podczas lektury, taka licytacja "co on tu jeszcze wymyśli"...

Książka nie spodoba się miłośnikom sztywnej formy i baśniowej konwencji. Tu nie ma granic i autor wciąż puszcza oko do czytelnika. Trzeba też przebrnąć przez dwa - trzy pierwsze rozdziały, w których pisarz chyba jeszcze nie wiedział czy tworzy baśń czy satyrę. Na szczęście zdecydował się na baśń.

Ku mojemu zaskoczeniu książka bardzo spodobała się moim córkom, zwłaszcza od momentu kiedy bohaterowie przybywają na Księżyc Kahani. Bezkrytycznie zaakceptowały brak granic formalnych i popłynęły z nurtem wyobraźni Salmana Rushdie.

Niesamowita baśń Salmana Rushdie, w której przejawia się całe bogactwo wyobraźni autora. Wielokroć nie mogłem uwierzyć, jak dalece potrafi wypuścić wodze fantazji i jak mało przejmować się konwencjami tego typu opowieści. W sumie to była dobra zabawa podczas lektury, taka licytacja "co on tu jeszcze wymyśli"...

Książka nie spodoba się miłośnikom sztywnej formy i baśniowej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla mnie spore rozczarowanie. Pierwsza książka z serii o Martinie Servazie, która mnie mocno wymęczyła.

Niby wszystko jest w porządku, osadzenie akcji jest interesujące (Francuski Instytut Badań Kosmicznych), zwrotów akcji jest naprawdę sporo i są dość zaskakujące, klimat jest mroczny, jak wcześniej u Miniera, ale...

1. Główną postacią przestaje być Martin Servaz, punkt ciężkości przenosi się na dziennikarkę Christine Steinmayer, która z rozdziału na rozdział wydawała mi się postacią coraz bardziej antypatyczną. Niby jest ofiarą, wokół której zacieśnia się pętla uporczywego nękania, jednak jej czyny i przemyślenia sprawiały, że coraz mniej było mi jej żal.

2. Psychologia postaci mocno kuleje. Pomimo tego, że autor konsultował się z psychologami zwłaszcza odnośnie ofiar stalkingu, to jednak autentyczność charakterów ostatecznie poświęcił na rzecz zwrotów akcji. Trudno jest czasem przełknąć jak osoba kreowana na czarny charakter, nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki jest przedstawiana jako w sumie niewinna, a jej przewiny nagle idą w zapomnienie. Takich karkołomnych przeobrażeń jest tu niestety nader dużo.

3. Zakończenie. Nie będę nic zdradzał, ale zakończenie pod względem naiwności przebija całą resztę książki i celuje w dokonania autorek powieści znacznie niższych lotów.

Kryminał moim zdaniem na wielu polach przestrzelony (nomen omen). Wiem jednak, że ten autor potrafi wzbić się w wyższe rejony, więc może to chwilowy kryzys.

Dla mnie spore rozczarowanie. Pierwsza książka z serii o Martinie Servazie, która mnie mocno wymęczyła.

Niby wszystko jest w porządku, osadzenie akcji jest interesujące (Francuski Instytut Badań Kosmicznych), zwrotów akcji jest naprawdę sporo i są dość zaskakujące, klimat jest mroczny, jak wcześniej u Miniera, ale...

1. Główną postacią przestaje być Martin Servaz, punkt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dużo ciekawych anegdot i historii ale wartość praktyczna bardzo niska. Charles Duhigg definicję "nawyku" rozciąga przeraźliwie szeroko obejmując nią zjawiska, których na pierwszy rzut oka nawykami byśmy nie nazwali. Reakcje odruchowe, które w sporcie od zawsze są niezwykle cenione dla Duhigga są "nawykami". Ściśle określone procedury postępowania w firmach i szpitalach są "nawykami" korporacyjnymi. Odkrywczość hipotez Duhigga, niestety też sprowadza się do tego, jak wiele zjawisk można podciągnąć pod kategorię nawyku.

Niemniej jednak książkę czyta się dobrze, jest napisana z pewną swadą i polotem, kolejne historie są dość wciągające, choć oczywiście po amerykańsku mocno przerysowane. Moim zdaniem najciekawsze są te dotyczące psychologii i funkcjonowania ludzkiego mózgu.

Dużo ciekawych anegdot i historii ale wartość praktyczna bardzo niska. Charles Duhigg definicję "nawyku" rozciąga przeraźliwie szeroko obejmując nią zjawiska, których na pierwszy rzut oka nawykami byśmy nie nazwali. Reakcje odruchowe, które w sporcie od zawsze są niezwykle cenione dla Duhigga są "nawykami". Ściśle określone procedury postępowania w firmach i szpitalach są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzecia część przygód młodego adepta szkoły czarodziejstwa w Hogwarcie moim zdaniem nieco obniża poprzeczkę.

Objętość rośnie, ale powtarzalność pewnych schematów fabularnych z poprzednich części zaczyna nieco nudzić. Znowu początek u nieznośnych mugoli, znowu mniej lub bardziej ciekawe lekcje u niezwykłych nauczycieli, znowu cykl roku szkolnego, rywalizacja o Puchar Domów i turniej quidditcha.

Na szczęście są też elementy zaskakujące i ciągnące akcję do przodu. Tajemniczy dementorzy, tajniki więzienia w Azkabanie i główny wątek, który odsłania nieco rąbek tajemnicy osnuwającej rodziców Harrego, zwłaszcza jego ojca i jego przyjaciół.

Finalny zwrot akcji był dla mnie już zbyt siermiężny i pisany grubymi nićmi, ale moje dzieci były zachwycone. Możliwe więc, że ta książka jest jednak doskonała, tylko ja się nieco za bardzo postarzałem. Tak czy inaczej magia Harrego działa i moje latorośle już głośno dopominają się o "Czarę Ognia".

Trzecia część przygód młodego adepta szkoły czarodziejstwa w Hogwarcie moim zdaniem nieco obniża poprzeczkę.

Objętość rośnie, ale powtarzalność pewnych schematów fabularnych z poprzednich części zaczyna nieco nudzić. Znowu początek u nieznośnych mugoli, znowu mniej lub bardziej ciekawe lekcje u niezwykłych nauczycieli, znowu cykl roku szkolnego, rywalizacja o Puchar Domów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Natknąłem się na tę pozycję przypadkowo, w sklepie z tanią książką, a ponieważ zawsze ciekawiła mnie historia polskiego piwa, zwłaszcza na tle bogatych tradycji piwnych naszych sąsiadów - Niemców i Czechów, więc "Polskie Piwo" wylądowało w moim koszyku. Szybko przekonałem się, że historia odkrywana przez Marcina Jakuba Szymańskiego jest naprawdę fascynująca i pochłonęła mnie bez reszty. Ale uwaga! To nie jest dowcipna powiastka skrząca się od anegdot, niewyszukanych żarcików czy rubasznych historyjek dobrych do opowiadania przy piwku. To pełnokrwista podróż w przeszłość, rzetelna historia pewnej gałęzi przemysłu targanej polskimi wichrami losu.

Początkowo nie mogłem uwierzyć jak bardzo w zwykłej opowieści o browarnictwie na ziemiach polskich odbijają się (nomen omen) zjawiska, które wywierały wpływ na naszą historię, nasze społeczeństwo. Po wstępie dotyczącym wiekowych tradycji domowego przyrządzania piwa obserwujemy jak produkcja piwa specjalizuje się, trafia pod opiekę cechów do miast, w których wytrawni piwowarzy przyrządzają świetny trunek. Śledzimy jak stopniowego zamachu na cechy dokonuje szlachta, za pomocą przywilejów i nadań wprowadzając produkcję piwa na szlacheckie dwory (czyż nie brzmi to znajomo?). Powstaje tam piwo gorsze niż miejskie, ale z pomocą odpowiednich dekretów cieszące się czymś w rodzaju monopolu.

Potem wpadamy już w niesamowity wir polskich dziejów - rozbiory, podział kraju, co odciska wielkie piętno na browarnictwie w danym regionie; zaznajemy niemieckiej germanizacji ale i uprzemysłowienia oraz rosyjskiego bałaganu i zacofania. Poznajemy całą galerię niesamowitych postaci - browarników, zarządców, przemysłowców, hochsztaplerów. Przebijamy się przez jedną wojnę, wielki kryzys, przypominamy sobie jak trudnym okresem było dwudziestolecie międzywojenne, wpadamy w drugą wojnę i lądujemy w siermiężnych realiach PRL, tuż obok budki z piwem. Powoli doczekujemy się Wolnej Polski i rewolucji piwnej XXI w. Naprawdę niesamowita jest to podróż i mimo, iż momentami nieco przytłoczona danymi czy statystykami produkcji, to dała mi naprawdę wiele satysfakcji.

Polskie piwo jest bezwzględnie związane z naszymi dziejami, a jego wytwórcy zmagali się z wszystkimi burzami nawiedzającymi ten piękny, skrzący się zbożem kraj. Dziś rozumiem, że nie możemy mieć marek piwa sięgających tradycją do średniowiecza, a wszystkie daty na etykietach to zwykły marketing. Zbyt wiele po drodze było zniszczeń, zawłaszczeń, prób wykorzenienia, upaństwowień, kryzysów i wojen. Ale ta świadomość sprawia, że sięgam po polskie piwo z dumą, ciesząc się że po tylu latach upokorzeń browarnictwo w Polsce po raz kolejny i z uporem maniaka podnosi się i rozkwita. A piwo smakuje wybornie.

Natknąłem się na tę pozycję przypadkowo, w sklepie z tanią książką, a ponieważ zawsze ciekawiła mnie historia polskiego piwa, zwłaszcza na tle bogatych tradycji piwnych naszych sąsiadów - Niemców i Czechów, więc "Polskie Piwo" wylądowało w moim koszyku. Szybko przekonałem się, że historia odkrywana przez Marcina Jakuba Szymańskiego jest naprawdę fascynująca i pochłonęła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powrót do lektury dzieciństwa. Teraz czytałem "Hobbita" swoim córkom i niezmiernie cieszył mnie entuzjazm, z jakim domagały się kontynuacji lektury każdego wieczoru. Jednak magia tej opowieści wciąż działa. Zresztą i ja miałem ogromną satysfakcję z powrotu do Śródziemia. Co prawda tym razem uproszczenia fabularne, korzystne zbiegi okoliczności i naciągane do granic rozsądku zdarzenia unaoczniły mi się z pełną mocą, ale łatwo byłem w stanie przymknąć na nie oko. W końcu to opowieść mitologiczna, heroiczna, w której wielkiego znaczenia nabierają pojęcia dziś niezbyt popularne: honor, odwaga, skromność, współczucie, odpowiedzialność.

Powrót do lektury dzieciństwa. Teraz czytałem "Hobbita" swoim córkom i niezmiernie cieszył mnie entuzjazm, z jakim domagały się kontynuacji lektury każdego wieczoru. Jednak magia tej opowieści wciąż działa. Zresztą i ja miałem ogromną satysfakcję z powrotu do Śródziemia. Co prawda tym razem uproszczenia fabularne, korzystne zbiegi okoliczności i naciągane do granic...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Północ. Jak odnalazłem siebie na Szlaku Appalachów Jenny Jurek, Scott Jurek
Ocena 7,5
Północ. Jak od... Jenny Jurek, Scott ...

Na półkach: ,

Największą zaletą tej książki jest jej autor i jego osobowość. Niesamowita mieszanka sprzecznych na pierwszy rzut oka cech charakteru. Skromność połączona z nieustępliwością, łagodność z zawziętością, wyrozumiałość i empatia z chęcią rywalizacji. I może właśnie dlatego Scott Yurek cieszy się tak wielką sympatią biegaczy na całym świecie. Wystarczy jeden jego wpis na instagramie i rzesze biegowych wariatów są gotowe stawić się w wyznaczonym przez niego punkcie i biec wspólnie ile będzie trzeba.

"Północ" jest opowieścią biegowego weterana, który w wieku 42 lat postanawia raz jeszcze zadziwić sportowy świat. Postanawia pokonać jeden z najbardziej znanych górskich szlaków pieszych w USA - Szlak Apallachów w najszybszym znanym czasie. Oczywiście biegiem. Problem w tym, że szlak mierzy 3524 km, a najszybszy znany do tej pory wynik to 46 dni, 11 godzin i 20 minut. Z prostego rachunku wynika, że przez półtora miesiąca, każdego dnia trzeba przebiec około 77 km.

Książka jest zapisem zmagań Scotta z trasą, z wyzwaniem, ze słabościami, z przeciwnościami losu. Na szczęście autor jest naturalnie impregnowany na heroizację i nie przedstawia się w roli superbohatera. Wręcz przeciwnie, przez większość czasu towarzyszymy osobie gnębionej przez codzienny wysiłek, brak snu, bolączki, kontuzje, presję otoczenia. Autor nieźle oddaje odrealnione stany umysłu, załamania psychiczne, słabość powodowaną brakiem snu i regeneracji. Obserwujemy również jak podróż nabiera rozgłosu, a wokół biegacza nakręca się spirala popularności i presji.

Niezwykła podróż i wciągająca opowieść. Oczywiście książka przypadnie do gustu przede wszystkim amatorom sportów wytrzymałościowych, ale Scott w swojej bezwzględnej szczerości, przemyca w niej dużo więcej treści, niż tylko zwykła motywacja do biegania.

Największą zaletą tej książki jest jej autor i jego osobowość. Niesamowita mieszanka sprzecznych na pierwszy rzut oka cech charakteru. Skromność połączona z nieustępliwością, łagodność z zawziętością, wyrozumiałość i empatia z chęcią rywalizacji. I może właśnie dlatego Scott Yurek cieszy się tak wielką sympatią biegaczy na całym świecie. Wystarczy jeden jego wpis na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Providence. Tom 1 Jacen Burrows, Alan Moore
Ocena 6,9
Providence. Tom 1 Jacen Burrows, Alan...

Na półkach: , ,

Największa zaleta tego komiksu jest jednocześnie jego największą wadą. Odniesienia do twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta napotykamy tu na każdym kroku, a ich pełen zestaw znajduje się na końcu komiksu. Niestety właśnie z tego powodu cała opowieść jest jakby utkana z nawracających epizodów. W każdej części (komiks jest złożony z czterech zeszytów) główny bohater udaje się w odwiedziny do jakiejś tajemniczej postaci i ona odsłania mu pewne wydarzenia sprzed lat. Nie należy więc się nastawiać na wartki potok akcji, a raczej na cały wodospad aluzji, odniesień, przekazów i wskazówek. Klimat jest oczywiście niesamowity i miłośnicy prozy Lovecrafta natychmiast go pokochają. Sama historia jednak nie przekonuje. Być może nadchodząca kontynuacja rozwinie fabułę i nada jej blask, ale w tej cześci nie jest ona mocną stroną komiksu. Mimo wszystko polecam.

Największa zaleta tego komiksu jest jednocześnie jego największą wadą. Odniesienia do twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta napotykamy tu na każdym kroku, a ich pełen zestaw znajduje się na końcu komiksu. Niestety właśnie z tego powodu cała opowieść jest jakby utkana z nawracających epizodów. W każdej części (komiks jest złożony z czterech zeszytów) główny bohater udaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pełna autoironii i humoru obrazkowa opowieść o Francuzie, który wraz z żoną i przyjaciółmi wybiera się na maraton do Nowego Jorku.

Historia na pierwszy rzut oka zdaje się błaha i wtórna, a jednak "Mój nowojorski maraton" przykuwa uwagę czytelnika już od pierwszych stron i nie pozwala się oderwać aż do samego końca. Jest to przede wszystkim zasługa autora, który ma dobrze naostrzony zmysł obserwacji, odpowiednie zasoby dobrego humoru i umiejętność komiksowego skrótu, dzięki któremu narracja jest bardzo płynna, a żarty czytelne.

Głównym tematem opowieści jest tu nie tylko sam maraton, ale przede wszystkim Nowy Jork oraz społeczność biegaczy, których autor obserwuje niejako z boku, wkraczając w jej szeregi jako absolutny nowicjusz, samemu dokonując biegowej inicjacji podczas tytułowej imprezy.

Polecam przede wszystkim biegaczom - ci początkujący odnajdą tu samych siebie, ci z dłuższym stażem przypomną sobie pierwsze wzruszenia i wątpliwości. Także wszystkim, którzy chcieliby zacząć biegać, by nabrali dystansu i przekonali się, że każdy może.

Pełna autoironii i humoru obrazkowa opowieść o Francuzie, który wraz z żoną i przyjaciółmi wybiera się na maraton do Nowego Jorku.

Historia na pierwszy rzut oka zdaje się błaha i wtórna, a jednak "Mój nowojorski maraton" przykuwa uwagę czytelnika już od pierwszych stron i nie pozwala się oderwać aż do samego końca. Jest to przede wszystkim zasługa autora, który ma dobrze...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Głosy. Co słyszał morderca? Dionisios Sturis, Ewa Winnicka
Ocena 7,5
Głosy. Co słys... Dionisios Sturis, E...

Na półkach: ,

Niesamowity, wciągający, świetnie napisany i jeszcze lepiej zrealizowany reportaż. Przyznam, ze dla mnie jest to wzorcowy przykład jak powinno się realizować reporterskie słuchowiska oparte na faktach.

Autorzy, którzy napisali książkę "Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey" przystępując do nagrania jej wersji dźwiękowej (audiobooka) nie starali się okroić, a następnie zwyczajnie jej przeczytać. Oni stworzyli jej nową, bardziej poruszającą zmysły i wyobraźnię wersję - a to dlatego, że użyli w niej autentycznych nagrań z przeprowadzanych rozmów, a także rejestrowanych na bieżąco (już podczas pracy nad materiałem) opinii.

Autentyczność - to słowo klucz, które jest ostoją "Głosów". Nie ma tu żadnej próby dopasowywania wydarzeń do własnych założeń, wszystkie opinie są wyraźnie odseparowane od faktów. Każde nagranie jest opatrzone na wstępie informacją czy jest autentycznie zarejestrowaną rozmową czy rekonstrukcją nagraną z udziałem lektorów. Autorzy już na etapie pracy nad reportażem, uważnie czuwali nad dźwiękowym zapisem, tego czego są świadkami. Dzięki temu mamy dostęp do czasem niedoskonałych, ale niesamowicie wiarygodnych nagrań z pierwszej ręki.

Mnóstwo wysiłku musiało kosztować ułożenie tego całego materiału w tak spójną i jednocześnie intrygującą opowieść. Autorzy nie próbują "być niewidzialni", świadomie i bezwzględnie wychodzą z roli wszechwiedzącego narratora i opowiadają o swojej podróży na wyspę Jersey, o próbie przebicia się przez wyspiarską niechęć do opowiadania o wydarzeniach rzucających złe światło na ich okolicę. Docierają do świadków potwornej zbrodni, odtwarzają jej przebieg (w każdym momencie zaznaczając słuchaczom, co opiera się na faktach, co na relacjach świadków a co na czystych domysłach).

Słuchowisko polecam wszystkim miłośnikom reportażu, ale również wielbicielom kryminałów, thrillerów prawniczych i dramatów psychologicznych. Sama opowieść jest fascynująca i poruszająca, choć - jak to w prawdziwym świecie bywa - bolesna i niejednoznaczna.

Niesamowity, wciągający, świetnie napisany i jeszcze lepiej zrealizowany reportaż. Przyznam, ze dla mnie jest to wzorcowy przykład jak powinno się realizować reporterskie słuchowiska oparte na faktach.

Autorzy, którzy napisali książkę "Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey" przystępując do nagrania jej wersji dźwiękowej (audiobooka) nie starali się okroić, a następnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Komeda/Mazolewski Krzysztof Komander, Wojtek Mazolewski
Ocena 7,1
Komeda/Mazolewski Krzysztof Komander,...

Na półkach: ,

Niestety ten audiobook to produkt wybrakowany. Próba upchnięcia zbyt wielu tematów i pomysłów w jeden zbyt mały format. Zapowiada się świetnie: historia Krzysztofa Komedy, wspaniałego jazzmana, autora tematów muzycznych do filmów Polańskiego, którego przedwczesna i zagadkowa śmierć stała się w Polsce legendą. Gościnny udział Wojciecha Mazolewskiego, współczesnego muzyka, który pracuje nad płytą z własnymi aranżacjami utworów Komedy dodana jako tło muzyczne. Marcin Dorociński - popularny i świetny aktor w roli narratora. Jednak efekt końcowy bardzo rozczarowuje.

Sama opowieść jest bardzo uproszczonym przedstawieniem historii życia Krzysztofa Komedy. Opowieść napisana jest monotonnie, liniowo obrazuje kolejne etapy życia artysty od czasu do czasu przerwane kilkoma autentycznymi wypowiedziami nagranymi przez Magdalenę Grzebałkowską na potrzeby jej reportażu "Komeda. Osobiste życie jazzu". Słuchacz jednak nie dowiaduje się kto jest autorem konkretnej wypowiedzi, jedynie na końcu wyliczone są wszystkie nagrane osoby. Kiedy dochodzimy do ostatniego aktu - zagadkowej śmierci muzyka, zostaje nam błyskawicznie przedstawiona jedna wersja wydarzeń, ale nie dowiadujemy się jakie powstały wokół niej kontrowersje, jaki był udział Marka Hłaski, co orzekła policja... Wszystko to, co jest ciekawe w reportażu Grzebałkowskiej, tutaj jest jedynie zasygnalizowane.

I to największy problem tej produkcji - nie jest ona pełnym reportażem, tak jak książka o Komedzie, a co najwyżej ubogim streszczeniem. Nie jest ucztą muzyczną, choć być może taką będzie album Mazolewskiego poświęcony muzyce Krzysztofa. Trudno więc traktować projekt "Komeda/Mazolewski" jako coś więcej niż rozbudowaną reklamę, która może zachęcić do sięgnięcia zarówno po książkę Grzebałkowskiej, jak i płytę Mazolewskiego. Nie wiem czemu nie nagrano pełnego tekstu książki o Komedzie. Być może wychodziło za drogo, za długo, być może ktoś miał inny pomysł na tę opowieść. Rezultat jednak jest mizerny.

Audioteko proszę - nie idź tą drogą!

Niestety ten audiobook to produkt wybrakowany. Próba upchnięcia zbyt wielu tematów i pomysłów w jeden zbyt mały format. Zapowiada się świetnie: historia Krzysztofa Komedy, wspaniałego jazzmana, autora tematów muzycznych do filmów Polańskiego, którego przedwczesna i zagadkowa śmierć stała się w Polsce legendą. Gościnny udział Wojciecha Mazolewskiego, współczesnego muzyka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety po "Lwie, czarownicy i starej szafie" jest to pozycja słabsza i mocno wtórna. Znowu spotykamy głównych bohaterów, którzy zostają wezwani do Narnii, gdzie w potrzebie znajduje się tytułowy książę Kaspian. Okazuje się, że w tym świecie minęło wiele czasu, pojawili się w nim nowi przybysze - Telmarowie, którzy wyparli dawnych Narnijczyków z ich terenów, a ich władca Miraz postanawia zgładzić prawowitego następcę tronu - Kaspiana.

Opowieści daleko jest do magicznej aury pierwszej części. Oczywiście znowu spotykamy Aslana oraz niezwykłych mieszkańców Narnii, znowu mamy symboliczne nawiązania i chrześcijańskie alegorie ale polityczny konflikt budujący dramaturgię akcji jest nieco nużący i mało wciągający.

Być może warto przebrnąć przez tę opowieść, aby gładko przejść do kolejnych - i z tego co pamiętam - dużo lepszych części serii.

Niestety po "Lwie, czarownicy i starej szafie" jest to pozycja słabsza i mocno wtórna. Znowu spotykamy głównych bohaterów, którzy zostają wezwani do Narnii, gdzie w potrzebie znajduje się tytułowy książę Kaspian. Okazuje się, że w tym świecie minęło wiele czasu, pojawili się w nim nowi przybysze - Telmarowie, którzy wyparli dawnych Narnijczyków z ich terenów, a ich władca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po raz kolejny nie ufałem Twardochowi i po raz kolejny ten autor mnie zaskoczył.
Podchodziłem do tej książki ostrożnie, spodziewając się próby zdyskontowania sukcesu "Króla". Obawiałem się miałkich i pisanych na siłę wojennych losów bohaterów poprzedniej części i odwlekałem chwilę zapoznania się z tą historią. Jak bardzo się myliłem! Oddaję tutaj honor i po raz kolejny chylę czoła przed autorem, który napisał powieść w zupełnie innym stylu i o zupełnie innym charakterze, a jednak znowu wyśmienitą. Jestem wciąż pod wrażeniem.

"Król" był kryminalną, dość mroczną historią rozegraną w realiach szemranego, międzywojennego półświatka przestępczego. Główną postacią był żydowski bokser Jakub Szapiro robiący karierę w strukturach polskiej bandyterki. Atutem powieści była narracja oparta na zaburzonych wspomnieniach starego Szapiry (który wypierał z pamięci niektóre zdarzenia), oraz niesamowita atmosfera wiszącej nad tym całym kotłującym się bandyckim światem nieuchronnej zagłady (akcja toczy się w przededniu wybuchu II WŚ).

Tymczasem "Królestwo" jest już opowieścią zgoła inną. Główną postacią przestaje być Jakub, oś akcji przenosi się na losy towarzyszących mu kobiet - Ryfki oraz żony Emilii, a także jego syna Dawida. Wojenne okoliczności ukazuje Twardoch z punktu widzenia przedwojennej burdelmamy, próbującej uchronić siebie i swojego ukochanego przed śmiercią w czasie potwornej grozy.

"Królestwo" staje się historią przetrwania, zaszczutego, przerażonego przeżycia zhardziałego do tego stopnia, że staje się zdolne do każdego czynu. Wszystko jest tu odarte ze złudzeń, z patosu, z heroizmu, wszystko staje się przyziemne, skarlałe i kryjące się przed potwornością każdego dnia.

Szczepan Twardoch nie byłby sobą, gdyby nie szukał dla swojej opowieści specyficznej formy narracji i tak jest również tym razem. Swoim bohaterom każe przemawiać z jakiegoś pozaczasowego niebytu, w którym wszystko jest teraźniejszością i przeszłością naraz, w którym wszystko jest już wiadome i oczywiste.

Nie jest to może opowieść tak brawurowa w swojej akcji jak "Król", ale odciskająca dużo większą bruzdę w emocjach i pamięci czytelnika, dająca porażający obraz wojny widzianej oczami niezwykłych kobiet.

Po raz kolejny nie ufałem Twardochowi i po raz kolejny ten autor mnie zaskoczył.
Podchodziłem do tej książki ostrożnie, spodziewając się próby zdyskontowania sukcesu "Króla". Obawiałem się miałkich i pisanych na siłę wojennych losów bohaterów poprzedniej części i odwlekałem chwilę zapoznania się z tą historią. Jak bardzo się myliłem! Oddaję tutaj honor i po raz kolejny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niesamowicie słucha się tych opowiadań Singera. To jak echa ze świata, który zniknął. Świata, który tu był, a po którym zostały tylko takie właśnie opowieści. Dzięki nim mogłem wyjaśnić własnym dzieciom kim byli Żydzi, czym była synagoga, czym chanuka, co to był szabas. Dlaczego Żydzi mieszkali w Polsce i dlaczego tak wielu. I wtedy dochodzi się do oczywistego pytania: dlaczego ich tu już nie ma? Co się stało z Menasze i Rachelą, z ich dziećmi? Czy nadal urzędują mędrcy z Chełma? Trudne to rozmowy, ale chyba warto być w nich szczerym. To dobry wstęp do wizyty w Muzeum Polin, w części przeznaczonej dla dzieci. A opowiadania? Nadal wzruszają, śmieszą, przerażają. Polecam.

Niesamowicie słucha się tych opowiadań Singera. To jak echa ze świata, który zniknął. Świata, który tu był, a po którym zostały tylko takie właśnie opowieści. Dzięki nim mogłem wyjaśnić własnym dzieciom kim byli Żydzi, czym była synagoga, czym chanuka, co to był szabas. Dlaczego Żydzi mieszkali w Polsce i dlaczego tak wielu. I wtedy dochodzi się do oczywistego pytania:...

więcej Pokaż mimo to