rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Jest napisana bardzo przystępnym i prostym językiem, szczególnie w kontraście do podejmowanego tematu. Niestety coś za coś. Bardzo dużo miejsca zajmują dygresje autorki, które z punktu widzenia podejmowanego tematu, nie mają żadnego sensu - np. o tym jak to Mladić grał ze swoją rodziną w "okręty", albo o tym dlaczego żona Milosevića przywdziewała kokardy bądź inne ozdoby do włosów. Zdecydowanie więcej miejsca można by poświęcić dla opisu faktycznych działań zbrodniarzy oraz tego co wydarzyło się w Hadze. Z drugiej strony wiem, że Drakulić jest dziennikarką i nie jest to kompleksowa praca na temat tych procesów, więc moje "widzi-mi-się" nie jest tu tak istotne. Poza tym książka bardzo dobra, szczególnie dla osób nie zaznajomionych z tematem i ze skalą zbrodni w Jugosławii.

Jest jednak jedna duża wada tej pozycji, chodzi mianowicie o przedostatni rozdział, gdzie autorka opisuje przypadek Biljany Plavsić. Jest to kobieta, która jako jedna z nielicznych przyznała się do winy, dzięki czemu Drakulić opisuje ją jako bohaterkę - używają zdań typu "odważna kobieta na tle tchórzliwych mężczyzn". Zresztą słowo "kobieta" było tak często podkreślone w tym fragmencie, że ma się wrażenie, iż heroziacja Plavsić jest związana tylko z jej płcią. Nie miałbym zresztą nic przeciwko, by opisywać heroizm kobiety, gdyby Plavsić faktycznie na to zasługiwała. Jednak Drakulić - po pierwsze - dobrała złe proporcje, bo o samych czynach tamtej Pani jest niewiele, tak jak i o tym, że na początku nie przyznała się do winy. Druga rzecz dotyczy tego, że Drakulić dopatruje się cudownej przemiany, tak jakby zupełnie naiwnie wierzyła w to, że Plavsić faktycznie żałuje za swoje czyny, podczas gdy jakiś czas później (po wydaniu książki) przyznała, że tak naprawdę nie żałuje za swoje czyny a jej oświadczenie w Hadze miało charakter strategiczny. Drakulić musiała to wiedzieć? Oczywiście że nie, ale skoro pisze najpierw o tym, w jak bestialski sposób wypowiadała się Plavsić podczas pierwszych dni procesu o ludności muzułmańskiej w Bośni, a niedługi czas potem zmienia swoją retorykę o 180 stopni, to coś jednak jest podejrzane.

Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Jest napisana bardzo przystępnym i prostym językiem, szczególnie w kontraście do podejmowanego tematu. Niestety coś za coś. Bardzo dużo miejsca zajmują dygresje autorki, które z punktu widzenia podejmowanego tematu, nie mają żadnego sensu - np. o tym jak to Mladić grał ze swoją rodziną w "okręty", albo o tym dlaczego żona Milosevića...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No cóż, od beletrystyki zazwyczaj stronię, szkoda mi na nią czasu. Wolę przeczytać kolejną biografię zbiegłego nazisty, filozoficzny trakt, czy naukową monografię. Ale... ale zrobiłem wyjątek.

Dlaczego? Arche znalazłem w popularnych "internetach". Tak się złożyło, że przeczytałem opis dołączony do książki. No i się stało. Pomyślałem - spróbuję, bo głęboko w podświadomości miałem wrażenie, że ten krótki opisik pasuje też do mnie. Chyba powinienem przeczytać tę książkę?

Jak wrażenia? Przede wszystkim nie żałuję, książka jest ultraciekawa, trzyma w napięciu i skłania do refleksji. Rewelacyjna sprawa. O tej refleksji nie będę zbyt dużo wspominał, bo wolę tę przyjemność zostawić Wam. Ja naprawdę nie wiedziałem, gdy sięgałem po tę pozycje, co tam znajdę. I wiecie co, to była naprawdę niesamowita niespodzianka, a może raczej - terapia szokowa. Tak czy tak, Arche polecam każdemu.

No cóż, od beletrystyki zazwyczaj stronię, szkoda mi na nią czasu. Wolę przeczytać kolejną biografię zbiegłego nazisty, filozoficzny trakt, czy naukową monografię. Ale... ale zrobiłem wyjątek.

Dlaczego? Arche znalazłem w popularnych "internetach". Tak się złożyło, że przeczytałem opis dołączony do książki. No i się stało. Pomyślałem - spróbuję, bo głęboko w podświadomości...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Swastyka nad Skandynawią Franciszek Bernaś, Teresa Bernaś
Ocena 6,3
Swastyka nad S... Franciszek Bernaś,&...

Na półkach:

Książka napisana dość przystępnym językiem. Opowiedziana jest w niej historia ekspansji oraz koneksji Rzeszy z czterema państwami - Norwegia, Danią, Szwecją, Finlandią. Praca jest poparta licznymi cytatami takich autorytetów naukowych jak Batowski. Kwestie opisywane są z perspektywy wojny militarnej jak i dyplomatycznej. Zainteresowanym historią państw skandynawskich podczas II Wojny Światowej zdecydowanie polecam.

Zastrzeżeń kilka też się znajdzie. Tak jak wspomniałem wyżej, jest to bardziej historia państw skandynawskich podczas II Wojny Światowej. Tej "swastyki" z każdą kolejną stroną jest coraz mniej. O ile przykład norweskich neofaszystów z pod znaku Quislinga opisany jest dość kompleskowo, o tyle w przypadku innych państw wątki "Piątej Kolumny" są szczątkowe. Zawiódł mnie ostatni period książki na temat Finlandii, który ograniczył się właściwie do opisu wojen - zimnej, kontynuacyjnej i lapońskiej. Słowo "naziści" i "Niemcy" pojawia się tam bardzo rzadko (a przecież "fińscy faszyści" też byli). Za to pojawia się sporo wzmianek o ZSRR i właśnie przy ostatnich rozdziałach na temat Finlandii da się wyczuć bardzo proradziecki stosunek autora. Lekko może to zniesmaczyć

Książka napisana dość przystępnym językiem. Opowiedziana jest w niej historia ekspansji oraz koneksji Rzeszy z czterema państwami - Norwegia, Danią, Szwecją, Finlandią. Praca jest poparta licznymi cytatami takich autorytetów naukowych jak Batowski. Kwestie opisywane są z perspektywy wojny militarnej jak i dyplomatycznej. Zainteresowanym historią państw skandynawskich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dość krótka, za to bardzo obrazowa. Nie ma tu obszernych i niekiedy nudnych analiz. Ton publicystyczny, rzekłbym.
Fest w znakomity i ciekawy sposób opisuje ostatnie dni Rzeszy. Skupia się zarówno na demoralizacji najbliższego otoczenia Hitlera, na realiach "mrocznego bunkra", na działaniach propagandy, a także na samym Hitlerze. Wszystko to oczywiście jest obszernym tłem do tragicznych wydarzeń, które zamieniły Berlin w drugą Kartaginę - jak powiedział Churchill.
Pasjonatom historii (nie tylko Rzeszy) bardzo polecam!

Dość krótka, za to bardzo obrazowa. Nie ma tu obszernych i niekiedy nudnych analiz. Ton publicystyczny, rzekłbym.
Fest w znakomity i ciekawy sposób opisuje ostatnie dni Rzeszy. Skupia się zarówno na demoralizacji najbliższego otoczenia Hitlera, na realiach "mrocznego bunkra", na działaniach propagandy, a także na samym Hitlerze. Wszystko to oczywiście jest obszernym tłem do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka w dużej mierze skupia się na działalności "dyplomatycznej" Ribbentropa. Szeroko opisuje jego działania w Wielkiej Brytanii, gdzie był ambasadorem, a także gdy został ministrem spraw zagranicznych. O samym Ribbentropie i jego życiu, poza dyplomacją jest niewiele. Informacje na temat historii dyplomacji Rzeszy też pozostawiają wiele do życzenia. Ominięta jest np. całkowicie kwestia negocjacji z Jugosławią w sprawie przystąpienia do Paktu Antykominternowskiego. Otrzymujemy za to tzw. "informacje w pigułce" dotyczące dyplomacji Rzeszy oraz Ministra Spraw Zagranicznych.

Książka w dużej mierze skupia się na działalności "dyplomatycznej" Ribbentropa. Szeroko opisuje jego działania w Wielkiej Brytanii, gdzie był ambasadorem, a także gdy został ministrem spraw zagranicznych. O samym Ribbentropie i jego życiu, poza dyplomacją jest niewiele. Informacje na temat historii dyplomacji Rzeszy też pozostawiają wiele do życzenia. Ominięta jest np....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka godna polecania, szczególnie osobom niezaznajomionym z szerszą literaturą dotyczącą Hitlera, a których interesuje historia Fuhrera i Rzeszy.

Rozgraniczam te dwa pojęcia, bo właściwie "biografia Fuhrera", to tak naprawdę historia Trzeciej Rzeszy w pigułce, z większym akcentem na osobę Hitlera. Można zaliczyć to jednocześnie do wady i zalety pozycji. Nie spotkamy tu szczegółowej analizy osoby Hitlera, pod jakimkolwiek kątem. Niewiele się dowiemy o jego przeżyciach z dzieciństwa lub z okresu "wiedeńskiego". Pozycja jest jednak doskonała do tego by uporządkować sobie wszelkie informacje. Autor jest też w miarę obiektywny, wyzbywa się notorycznego osądzania Hitlera, nie próbuje egzemplifikować w każdym zdaniu okrucieństwa tej postaci. A ów nawyk jest wśród wielu historyków bardzo popularny. Niektórzy zarzucają pro-radzieckie nastawienie autora. Niezupełnie się z tym zgadzam. Autor faktycznie nie ocenia krytycznie polityki ZSRR, jednak nie ocenia jej też pozytywnie, Grunberg nie ocenia jej po prostu wcale. Zaletą tej książki jest wiele odniesień do różnych hipotez oraz innych biografów Hitlera, np. Joachima Festa. Grunberg czasami podejmuje dyskusje z Festem, np. w sprawie oceny polsko-niemieckich stosunków i postulatów strony niemieckiej.

Książka godna polecania, szczególnie osobom niezaznajomionym z szerszą literaturą dotyczącą Hitlera, a których interesuje historia Fuhrera i Rzeszy.

Rozgraniczam te dwa pojęcia, bo właściwie "biografia Fuhrera", to tak naprawdę historia Trzeciej Rzeszy w pigułce, z większym akcentem na osobę Hitlera. Można zaliczyć to jednocześnie do wady i zalety pozycji. Nie spotkamy tu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kompleksowa analiza znaczenia Konferencji Wannsee w historii ludobójstwa. Autor dzieła, nie skupia się tylko na tym jednym dniu - 20 stycznia, roku 1942. Próbuje odpowiedzieć na pytania, które rodzą się właśnie w cieniu owej konferencji. Mowa tu oczywiście o meandrach najbardziej zbrodniczego planu w dziejach ludzkości - eksterminacji Żydów. Czy decyzje na temat holocaust podjęte były już wcześniej? I jak mamy właśnie rozumieć owe "decyzje", bo nad tym głównie głowi się autor.

Roseman nie przedstawia nam jednego obrazu Konferencji w Wannsee, nie formułuje też żelaznych wniosków. Ta książka to forma analizy, która zostawia czytelnika z problemem. Momentami odebrałem wrażenie, że jest zbyt mało faktów i konkluzji, a zbyt dużo dywagacji. To pewna kosmetyczna wada, tym bardziej, że chciałbym polecić tę książkę każdemu zainteresowanemu enigmatyczności planów holocaustu. Mimo to.

Kompleksowa analiza znaczenia Konferencji Wannsee w historii ludobójstwa. Autor dzieła, nie skupia się tylko na tym jednym dniu - 20 stycznia, roku 1942. Próbuje odpowiedzieć na pytania, które rodzą się właśnie w cieniu owej konferencji. Mowa tu oczywiście o meandrach najbardziej zbrodniczego planu w dziejach ludzkości - eksterminacji Żydów. Czy decyzje na temat holocaust...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgnąłem po książkę z dużymi nadziejami, ponieważ interesuje mnie bardzo wątek rozliczenia zbrodniarzy nazistowskich, ich procesów etc.

Niestety, zawiodłem się. Z tą pozycją mam taki sam problem jak z książkami Pani Lipstadt. Przepełnione są "płaczem, goryczą, żalem" oraz przypisują wszystkich winę za Holocaust.

W rzeczywistości ta czarna karta ludzkiej historii jest faktycznie ciężkim tematem i należy się nad nią pochylić i oddać hołd ofiarom. Nikt racjonalny, nie podważa dziś "istnienia komór gazowych". Nikt racjonalny nie gloryfikuje Hitlera. Ale na Boga, czy średnio co 2 zdania autor musi wprost pisać jakimi to "zwyrodnialcami" byli naziści. Książkę czytało by się lepiej gdyby McKale nie raczył nas co chwilę swoimi przemyśleniami. Zakładamy, że czytelnik jest człowiekiem inteligentnym, sam powinien dojść do podobnych wniosków.

Druga rzecz to pewna forma manipulacji historią. Autor osądza wszystkich o "brak adekwatnej pomocy" Żydom podczas II Wojny Światowej. Twierdzi także, że świat nie upamiętnia holocaustu w należyty sposób, że marginalizuje Żydowski problem. Świat według McKale wygląda tak, że wszyscy nienawidzą Żydów. Natomiast największym minusem i grzechem tej książki był rozdział na temat "sytuacji polskich Żydów". Nie neguję tego, iż mamy sporo za uszami, że w Polsce było sporo antysemitów, ale autor grubo przesadził. Zdaniem McKale pogromy kieleckie cieszyły się ogromną aprobata w całym kraju (co jest jawnym kłamstwem). Z opisu McKale'a wynika, że każdy Polak to antysemita, który gotowy był pomóc nazistom w wykonaniu ich planu (zresztą inne narody też, może z wyjątkiem Duńczyków).

Na plus wymienić muszę bardzo szeroki bagaż informacyjny. Autor opisał bardzo szeroko najróżniejsze przypadki funkcjonowania nazistów po 1945 roku, skupiając się na grubych rybach takich jak Goring czy Eichmann, a także na niemal zupełnie nieznanych urzędnikach nazistowskich takich jak Robert Wagner, czy Karl Loffler. Nie była to kompleksowa analiza te problematyki, bo przy ilości opisanych przypadków książka nie liczyłaby pięciuset stron a pewnie pięć tysięcy. Natomiast praca została zepsuta przez styl jaki obrał autor, a także przez jego "irytujące" i niekiedy po prostu "błędne" wnioski.

Polecam tylko zainteresowanym tematyką. Ostrzegam, że to ciężka pozycja, a niekiedy bywa też irytująca.

Sięgnąłem po książkę z dużymi nadziejami, ponieważ interesuje mnie bardzo wątek rozliczenia zbrodniarzy nazistowskich, ich procesów etc.

Niestety, zawiodłem się. Z tą pozycją mam taki sam problem jak z książkami Pani Lipstadt. Przepełnione są "płaczem, goryczą, żalem" oraz przypisują wszystkich winę za Holocaust.

W rzeczywistości ta czarna karta ludzkiej historii jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mengele: Polowanie na anioła śmierci Gerald Posner, John Ware
Ocena 7,0
Mengele: Polow... Gerald Posner, John...

Na półkach: ,

Bardzo dobra książka, która w kompleksowy i szczegółowy sposób opisuje "ukrywanie się Mengelego" na dwóch płaszczyznach (prawdziwej i tej fikcyjnej). Autorzy za cel postawili sobie skonfrontowanie mitów płynących od żądnych profitów łowców nagród, z twardymi faktami, które przedstawiają inny obraz Mengelego po 1945 roku. Inny od tego, który serwował nam Szymon Wiesanthal, Tuvia Friedman i reszta tropicieli nazistów. Obława Mengelego była groteską, władze RFN i służby specjalne szukały go w Paragwaju gdzie przebywał tylko przez rok, a detektywi specjalizujący się w poszukiwaniu byłych zbrodniarzy wojennych wypuszczali co chwile niesprawdzone rewelacje dotyczące Mengelego. Autorzy nie omijają żadnych, nawet największych bujd, które regularnie trafiały do prasy w latach 60 i 70. Mengele w fikcyjnym wymiarze był potężny, nieuchwytny, wplątany w mafię narkotykową, wydawał wyroki śmierci na swoich tropicieli, prowadził eksperymenty medyczne na plemionach w dżungli. Wire i Poster jednak szybko sprowadzą nas na ziemie, przypominając nam, iż powojenne życie Mengelego było przeciwieństwem obrazu, który towarzyszył jego poszukiwaniom. Obraz doktora z Auschwitz był bardziej żałosną karykaturą byłego nazisty, który nigdy nie był wstanie się ukorzyć, wiódł marny żywot w wiecznym strachu przed wymiarem sprawiedliwości, do końca swoich dni czuł się samotny i upokorzony przez los.

Książka robi także szczególne wrażenie, gdyż autorzy włożyli ogromny trud w zebraniu wszelkich materiałów źródłowych w sprawie, która do dzisiaj nie pozostaje w stuprocentach jasna. Tym bardziej chylę czoła, gdyż głównymi źródłami tej pracy były rozległe relacje osób, które mogły mieć wspólnego cokolwiek z Josefem Mengele.

Polecam!

Bardzo dobra książka, która w kompleksowy i szczegółowy sposób opisuje "ukrywanie się Mengelego" na dwóch płaszczyznach (prawdziwej i tej fikcyjnej). Autorzy za cel postawili sobie skonfrontowanie mitów płynących od żądnych profitów łowców nagród, z twardymi faktami, które przedstawiają inny obraz Mengelego po 1945 roku. Inny od tego, który serwował nam Szymon Wiesanthal,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nieco się zawiodłem. I nie dlatego, że książka jest napisane źle bądź nieobiektywnie. Po prostu ta książka nie spełniła moich oczekiwań. Po przeczytaniu książki Bascomba o poszukiwaniu Adolfa Eichmanna i schwytaniu zbrodniarza wojennego, liczyłem na skrupulatny opis procesu i jego kulisów. Kulisy faktycznie były, ale nijak nie odnosiły się do Adolfa Eichmanna.
Eichmann w dziele Pani Lipstadt jest tylko tłem. Tłem do antysemityzmu, holokaustu, do wydarzeń w Izraelu z lat 60 oraz do… książki Hanny Arendt, z którą polemizuje autorka od pierwszego do ostatniego słowa w „Procesie Eichmanna”. I właśnie to jest moim największym bólem. Na pewno inaczej podszedłbym do dzieła Pani Lipstadt, gdybym najpierw zaznajomił się z „Eichmannem w Jerozolimie” Hanny Arendt, który jest relacją z procesu.
Jak się okazuje, obie autorki, mimo pewnych zbieżności, różnią się co do konkluzji w ocenie Adolfa Eichmanna. Hannah Arendt widzi w Eichmannie „biurokratę”, „urzędnika” oraz „dość tępego wykonawcę”, Eichmann według Arendt to jedynie „trybik”. Jednak jak uznała – każdy trybik w maszynie jest niezbędny do funkcjonowania urządzenia; potwierdzając tym samym zasadność kary śmierci. Lipstadt obala tę tezę, iż Eichmann był tylko trybikiem, przez cały swój wywód udowadnia, iż wszystkie zeznania zbrodniarza są stekiem kłamstw i manipulacji, konkludując także, iż Hannah Arendt prawdopodobnie pozwoliła się zauroczyć obronnej strategii Eichmanna.
Książka jest właściwie o tym, że kwestia Eichmanna jak i wielu innych wykonawców planu ostatecznego rozwiązania, to nie rzecz „o banalności zła” (jak twierdzi Arendt), lecz długofalowy proces eskalacji antysemityzmu.

Książka, choć skłania bardzo mocno do refleksji, jak zresztą każdy „pomnik holokaustu”, to jednak pozostawiła mi ogromny niedosyt, a nawet uczucie lekkiej irytacji, gdy Lipstadt nie daje czytelnikowi możliwości oceny, tylko narzuca swój punkt widzenia, widząc wszędzie (czasami do przesady) wrogość wobec Żydów. Mimo to czasu i pieniędzy na książkę nie żałuję.

Nieco się zawiodłem. I nie dlatego, że książka jest napisane źle bądź nieobiektywnie. Po prostu ta książka nie spełniła moich oczekiwań. Po przeczytaniu książki Bascomba o poszukiwaniu Adolfa Eichmanna i schwytaniu zbrodniarza wojennego, liczyłem na skrupulatny opis procesu i jego kulisów. Kulisy faktycznie były, ale nijak nie odnosiły się do Adolfa Eichmanna.
Eichmann w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka prezentuje nam krótki zarys myśli neofaszystowskiej oraz jej rozwój. Świetnie nadaje się do pracy przy jakimkolwiek zagadnieniu związanym z problematyką neofaszyzmu. Mam jedną uwagę, niektóre kwestie przedstawione są zbyt ogólnikowe, można byłoby rozwinąć wątek Leona Degrelle i neofaszyzmu w Belgii, a i także we Francji.

Książka prezentuje nam krótki zarys myśli neofaszystowskiej oraz jej rozwój. Świetnie nadaje się do pracy przy jakimkolwiek zagadnieniu związanym z problematyką neofaszyzmu. Mam jedną uwagę, niektóre kwestie przedstawione są zbyt ogólnikowe, można byłoby rozwinąć wątek Leona Degrelle i neofaszyzmu w Belgii, a i także we Francji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak na ten typ literatury książkę czyta się niezwykle szybko. Początkowo liczyłem na więcej szczegółów związanych z życiem Eichmanna w Argentynie; chodzi mi o bardziej szczegółowy opis jego kontaktów z byłymi nazistami oraz większe zwrócenie uwagi na rozmowy z Sassenem. No i jego proces jest przedstawiony bardzo lakonicznie (aż za bardzo). Wiem, że tytuł tyczy się pościgu, ale kilka stron poświęconych procesowi to stanowczo za mało!

Jak na ten typ literatury książkę czyta się niezwykle szybko. Początkowo liczyłem na więcej szczegółów związanych z życiem Eichmanna w Argentynie; chodzi mi o bardziej szczegółowy opis jego kontaktów z byłymi nazistami oraz większe zwrócenie uwagi na rozmowy z Sassenem. No i jego proces jest przedstawiony bardzo lakonicznie (aż za bardzo). Wiem, że tytuł tyczy się pościgu,...

więcej Pokaż mimo to