-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać3
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2015-11-02
2014-06-10
(...)
„Za rękę z Koreańczykiem” to true stories – czyli prawdziwe historie. Wywiady, luźne rozmowy z żywymi istotami, niekiedy tylko zmianie uległy imiona i drobne szczegóły z życia wzięte, gdyż czasami pragnie podzielenia się czymś nie równa się ujawnieniu całej prawdy. Oto czytamy relacje sześciu osób pochodzenia polskiego pozostających (bądź jak w jednym przypadku nie do końca) w związku z Koreańczykiem – czy to w Korei, czy to w Polsce. Podczas czytania dowiadujemy się o drobnostkach składających się na egzystencję z drugą osobą – początkowy rozwój relacji międzyludzkiej, chwile przełomowe jak zaręczyny, ślub, przeprowadzki, nauka dogadywania się i trudny dnia codziennego. Ujawnione są wady i zalety, wzloty i upadki, korzyści i straty w sferze personalnej, życiowej. Poznajemy rzeczywistość z innej bajki niż rodem z opery mydlanej.
(...)
Ukazana w książce otwartość, ujawnienie rąbka rodzinnej intymności powoduje, że lektura przebiega w harmonijnym i płynnym rytmie. Taka już natura ludzka, że ciekawi nas życie innych. Dodatkowym plusem jest oprawa graficzna – każde małżeństwo można określić mianem rozdziału, do którego wprowadzają Czytelnika dane z datami i imionami, oryginalne ilustracje przypominające szkice ołówkiem, a także krótki wstęp opisujący w jaki sposób autorka nawiązała kontakt z poszczególną osobą. Oczywiście, wisienką na torcie jest wywiad z samą Panią Anną Sawińską, który zachowano na sam koniec, na podsumowanie, dopełnienie całości.
(...)
Osobiście książka bardzo przypadła mi do gustu, dowiedziałam się wielu nowych rzeczy o Korei i troszkę poukładałam sobie myśli w głowie. Coś czuję, że będzie to kolejny bestseller. Polecam
...
Powyżej zamieściłam urywki z moich przemyśleń. Na całą recenzję zapraszam pod adres:
www.hanmunsi.wordpress.com
잔디 © 한•문•시
(...)
„Za rękę z Koreańczykiem” to true stories – czyli prawdziwe historie. Wywiady, luźne rozmowy z żywymi istotami, niekiedy tylko zmianie uległy imiona i drobne szczegóły z życia wzięte, gdyż czasami pragnie podzielenia się czymś nie równa się ujawnieniu całej prawdy. Oto czytamy relacje sześciu osób pochodzenia polskiego pozostających (bądź jak w jednym przypadku nie do...
2014-06-01
Kim Soweol
Słowa ułożone w luźne, a za razem złożone zdania przypominają urwane myśli, jakby wyrwane z kontekstu. Połączone są z personalnymi uwagami, z nawiązaniami do odmiennych sfer życiowych. Wprowadzone urozmaicenia wzorowane są na tzw. zwroty akcji, jednakże niepowodujące wzburzonych fal na morzu umysłu. Czysta i wyczuwalna zaduma, tkliwość, nostalgia, dominująca uczuciowość świadczy o wielkiej wrażliwości autora, twórczego kunsztu oraz niezwykłej umiejętności wprowadzenia Czytelnika w stan uczuciowy przybliżony temu towarzyszącemu podmiotowi, a zapewne i samemu Kim Soweolowi. Osobiście dałam się wciągnąć i oderwać od realiów mnie otaczających.
Yun Dongju
Poematy Yun Dongju to artystyczne wyzwanie dla Czytelnika, ale wyzwanie wzbogacające. Poeta prezentuje teraźniejszość uniesioną, realia ubrał w barwne i zawiłe szaty. Jednakże, w tym szaleństwie jest metoda – ofiarowanie wytchnienia własnej duszy i przynoszenie ulgi, ostoi patriotyzmu dla uwięzionego narodu. Yun Dongju nie doczekał chwil, o które tak walczył… ale pamięć o nim i jego czynach przetrwała – śmiem sądzić, że nigdy nie przeminie – tak jak pamięć o Baczyńskim, Borowskich czy też Różewiczu. Najbardziej zadbać muszą o to następujące pokolenia młodości. Zapewne nigdy nie doświadczymy tego samego, ale poprzez poezję i wspomnienia, będziemy w stanie chociaż sobie to wyobrazić… i docenić.
Seo Jeongju
Poeta – i jego poezja – problematyczny do określenia jednym słowem, zdaniem. Dzięki skupieniu się na uczuciach jednostki w połączeniu z humorzastą naturą, sięga w ponadczasowy głąb ludzkich pragnień… przez co staje się uniwersalny. Słowami kreuje obraz rzeczywistości, ale nieco innej, nieco odmiennej, aby wyciągnąć z niej coś więcej… aby nadać jej magicznych cech. Gdyż nigdy nie jest ona czarno-biała. Należy zaczerpnąć innych barw z palety życia.
...
Na całą recenzję - dogłębną interpretację wierszy Kim Soweola, Yun Dongju, Seo Jeongju i podsumowanie całości - zapraszam:
www.hanmunsi.wordpress.com
잔디 © 한•문•시
Kim Soweol
Słowa ułożone w luźne, a za razem złożone zdania przypominają urwane myśli, jakby wyrwane z kontekstu. Połączone są z personalnymi uwagami, z nawiązaniami do odmiennych sfer życiowych. Wprowadzone urozmaicenia wzorowane są na tzw. zwroty akcji, jednakże niepowodujące wzburzonych fal na morzu umysłu. Czysta i wyczuwalna zaduma, tkliwość, nostalgia, dominująca...
Dawno, bo już prawie rok, nie zaczytałam się w lekturze poświęconej do cna tematyce Północnokoreańskiej, więc powrót do niej ponownie spowodował niesamowity kontrast odczuć. Proces czytania podążał dość wartko, co zawdzięcza się przede wszystkim kompatybilnemu z polskim umysłem tłumaczeniu jak i konstrukcji książki niezwykle w swojej kwintesencji przemyślanej. Tutaj nie ma miejsca na chaotyczny opis, autorka chronologicznie, z precyzją powraca do wspomnień, miejscami bardzo drastycznych. Choć dokładnie wiadomo, jakie rzeczy dzieją się w Kraju Wiecznego Słońca to ponownie doznałam dość mocnego szoku, gdyż nadal trudno uwierzyć, że coś takiego może się dziać w obecnych latach, aż niemożliwe. Szczególnie, gdy natknęłam się na fragment o publicznej egzekucji, pierwszej, której świadkiem stała się autorka i tytułowa bohaterka.
Inną kwestią jaka wybiła się i zapadła w mojej pamięci spowodowała, że bardziej niżeli „Dziewczyna o siedmiu imionach” nadałabym książce tytuł „Dziewczyna o niespotykanym szczęściu”. Motywem przewodnim jest fakt, że Lee Hyeonseo podczas tułaczki ku wolności siedmiokrotnie musiała zmienić tożsamość. Okazała się na tyle silną i niesamowitą kobietą, pomimo napotykanych załamań, nie zatraciła się i potrafiła kroczyć dalej, co niejednego by złamało. Co do samego szczęścia, to nie opuszczało jej ani na kroku. Choć doświadczyła kilka krytycznych sytuacji spowodowanych niekiedy nieprzemyślanymi decyzjami, z których początkowo zapewne prorokowała, że nie wyjdzie cało, koniec końców kończyły się dobrze. Zapewne analizując przeszłe wydarzenia niejednokrotnie można zdziwić się, że ktoś miał aż tyle pomyślności od losu… tudzież dobrego anioła stróża, którym w przypadku autorki był jej ojciec. Często zastanawiałam się, czy autorka opisała wszystkie najważniejsze sytuacje jakich doświadczyła, czy niekiedy nie dopowiedziała wszystkiego, czy czegoś nie przemilczała… bo aż trudno było mi niekiedy uwierzyć, że nic poważniejszego się jej nie stało. Jeśli większość potoczyła się jak podała to naprawdę, miała niezwykle dużo szczęścia tudzież los przewidział dla niej taki, a nie inny obrót spraw, aby mogła walczyć dla tych, którym nie poszczęściło się jak jej, gdyż obecnie jest jedną z z bardziej znanych rzeczniczek walki o prawa człowieka w Korei Północnej.
Podsumowując przemyślenia, książka jawi się jako biograficzna opowieść uciekinierki z Korei, których w sumie nie brak na rynku, jednakże im człowiek inny tym opowieść staje się zupełnie odmienna… i w tym przypadku jest odmienna, gdyż osobiście autorka nie doświadczyła boleśnie północnokoreańskiego reżimu jak i cała tułaczka nie była „drogą przez męki”. „Dziewczyna o siedmiu imionach” to relacja kobiety początkowo nie zdającej sobie sprawy z nadchodzących zmian jakie są czekają, nie planującej ucieczki z kraju ku przedostaniu się do Chin, aby tam zacząć życie w lepszym świecie – ba – nawet nie nie myślącej o próbie przedostania się do Korei Południowej… jest naprawdę godna uwagi, godna wysłuchania historii z innej perspektywy, na pierwszy rzut oka wydającej się nieprawdopodobną. Nie jest to książka w całości obładowana drastycznymi opowieściami żywcem z Korei Północnej, gdyż Lee Hyeonseo tak naprawdę nic poważnego się nigdy nie stało – takie zdarzenia opisane są w formie przytoczenia sytuacji jakich stała się świadkiem i sytuacji, o jakich usłyszała. Dodatkowo, podczas wieloletniego pobytu w Chinach na ‚legalnych papierach’, opisuje sytuację innych uciekinierów na chińskiej ziemi. Warto wysłuchać opowieść o realiach północnokoreańskich z innej perspektywy, mniej brutalnej choć nadal szokującej.
***
www.hanmunsi.wordpress.com
Karolina.L/서희 © 한•문•시
Dawno, bo już prawie rok, nie zaczytałam się w lekturze poświęconej do cna tematyce Północnokoreańskiej, więc powrót do niej ponownie spowodował niesamowity kontrast odczuć. Proces czytania podążał dość wartko, co zawdzięcza się przede wszystkim kompatybilnemu z polskim umysłem tłumaczeniu jak i konstrukcji książki niezwykle w swojej kwintesencji przemyślanej. Tutaj nie ma...
więcej Pokaż mimo to