Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2003-01-01
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu przerwanej lektury. Śniłem o niej, szkoda mi było czasu na spotkania ze znajomymi, tak bardzo w nią wsiąkłem. Całość rozpalała dyskusje na długo po skończeniu lektury. I co najlepsze, z wiekiem nic temu dziełu nie ubywa. Mimo 6-krotnej lektury całości, w odstępie lat, nadal zachwyca i wciąga, tak samo jak za pierwszym razem. Czar i magia to jakaś.
Opisy walki najlepsze, jakie czytałem. Opisy relacji damsko-męskich - wow. Polityka - zachwyca. Dialogi i opisy - pierwsza klasa. Saga na zawsze ukształtowała moje oczekiwania odnośnie całej literatury, z którą stykałem się w późniejszym życiu. I na pewno sprawiła, że żadna książka fantasy nie smakowała po niej już tak dobrze.
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu przerwanej lektury. Śniłem o niej, szkoda mi było czasu na spotkania ze znajomymi, tak bardzo w nią wsiąkłem. Całość rozpalała dyskusje na długo po skończeniu lektury. I co najlepsze, z wiekiem nic temu dziełu nie ubywa. Mimo 6-krotnej lektury całości, w odstępie lat, nadal zachwyca i wciąga, tak samo jak za pierwszym razem. Czar i magia to jakaś.
Opisy walki najlepsze, jakie czytałem. Opisy relacji damsko-męskich - wow. Polityka - zachwyca. Dialogi i opisy - pierwsza klasa. Saga na zawsze ukształtowała moje oczekiwania odnośnie całej literatury, z którą stykałem się w późniejszym życiu. I na pewno sprawiła, że żadna książka fantasy nie smakowała po niej już tak dobrze.
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu przerwanej lektury. Śniłem o niej, szkoda mi było czasu na spotkania ze znajomymi, tak bardzo w nią wsiąkłem. Całość rozpalała dyskusje na długo po skończeniu lektury. I co najlepsze, z wiekiem nic temu dziełu nie ubywa. Mimo 6-krotnej lektury całości, w odstępie lat, nadal zachwyca i wciąga, tak samo jak za pierwszym razem. Czar i magia to jakaś.
Opisy walki najlepsze, jakie czytałem. Opisy relacji damsko-męskich - wow. Polityka - zachwyca. Dialogi i opisy - pierwsza klasa. Saga na zawsze ukształtowała moje oczekiwania odnośnie całej literatury, z którą stykałem się w późniejszym życiu. I na pewno sprawiła, że żadna książka fantasy nie smakowała po niej już tak dobrze.
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu przerwanej lektury. Śniłem o niej, szkoda mi było czasu na spotkania ze znajomymi, tak bardzo w nią wsiąkłem. Całość rozpalała dyskusje na długo po skończeniu lektury. I co najlepsze, z wiekiem nic temu dziełu nie ubywa. Mimo 6-krotnej lektury całości, w odstępie lat, nadal zachwyca i wciąga, tak samo jak za pierwszym razem. Czar i magia to jakaś.
Opisy walki najlepsze, jakie czytałem. Opisy relacji damsko-męskich - wow. Polityka - zachwyca. Dialogi i opisy - pierwsza klasa. Saga na zawsze ukształtowała moje oczekiwania odnośnie całej literatury, z którą stykałem się w późniejszym życiu. I na pewno sprawiła, że żadna książka fantasy nie smakowała po niej już tak dobrze.
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu przerwanej lektury. Śniłem o niej, szkoda mi było czasu na spotkania ze znajomymi, tak bardzo w nią wsiąkłem. Całość rozpalała dyskusje na długo po skończeniu lektury. I co najlepsze, z wiekiem nic temu dziełu nie ubywa. Mimo 6-krotnej lektury całości, w odstępie lat, nadal zachwyca i wciąga, tak samo jak za pierwszym razem. Czar i magia to jakaś.
Opisy walki najlepsze, jakie czytałem. Opisy relacji damsko-męskich - wow. Polityka - zachwyca. Dialogi i opisy - pierwsza klasa. Saga na zawsze ukształtowała moje oczekiwania odnośnie całej literatury, z którą stykałem się w późniejszym życiu. I na pewno sprawiła, że żadna książka fantasy nie smakowała po niej już tak dobrze.
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu przerwanej lektury. Śniłem o niej, szkoda mi było czasu na spotkania ze znajomymi, tak bardzo w nią wsiąkłem. Całość rozpalała dyskusje na długo po skończeniu lektury. I co najlepsze, z wiekiem nic temu dziełu nie ubywa. Mimo 6-krotnej lektury całości, w odstępie lat, nadal zachwyca i wciąga, tak samo jak za pierwszym razem. Czar i magia to jakaś.
Opisy walki najlepsze, jakie czytałem. Opisy relacji damsko-męskich - wow. Polityka - zachwyca. Dialogi i opisy - pierwsza klasa. Saga na zawsze ukształtowała moje oczekiwania odnośnie całej literatury, z którą stykałem się w późniejszym życiu. I na pewno sprawiła, że żadna książka fantasy nie smakowała po niej już tak dobrze.
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektory poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu...
więcej mniej Pokaż mimo to1999
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2001
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2002
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2002
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2002
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2002
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2002
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2003
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2003
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2003
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2000
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2003
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
2004
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu numerach. W środku historie ze świetną i świeżą fabułą, czasem wręcz genialną kreską i sposobem kadrowania. Zawsze z humorem, który potrafił rozbawić do łez (kultowe wnętrze okładki pierwszego Produktu). Do moich ulubionych zadań podczas lektury należało zawsze poszukiwanie nazw zespołów, na kadrach np. Osiedla Swoboda, których sam wówczas słuchałem. Mega rzecz! Szkoda, że tak rzadko pojawia się coś takiego. Z drugiej jednak strony, Produkt wypromował całą rzeszę młodych komiksiarzy - Śledzia, autorów KRL'a, WilQ'a, Likwidatora i wielu innych.
Ten magazyn, to rzecz niemal tak kultowa jak moonwalk Jacksona, jak włosy Violetty Villas, jak pulp fiction! Pamiętam to podniecenie, z którym wybiegałem do kiosku sprawdzić, czy kolejny numer już się ukazał, a czas oczekiwania mógł być naprawdę długi.
Nie śmiem nawet oceniać poszczególnych numerów, dla mnie to zawsze będzie całość, mimo spadku jakości po kilkunastu...
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektury poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu przerwanej lektury. Śniłem o niej, szkoda mi było czasu na spotkania ze znajomymi, tak bardzo w nią wsiąkłem. Całość rozpalała dyskusje na długo po skończeniu lektury. I co najlepsze, z wiekiem nic temu dziełu nie ubywa. Mimo 6-krotnej lektury całości, w odstępie lat, nadal zachwyca i wciąga, tak samo jak za pierwszym razem. Czar i magia to jakaś.
Opisy walki najlepsze, jakie czytałem. Opisy relacji damsko-męskich - wow. Polityka - zachwyca. Dialogi i opisy - pierwsza klasa. Saga na zawsze ukształtowała moje oczekiwania odnośnie całej literatury, z którą stykałem się w późniejszym życiu. I na pewno sprawiła, że żadna książka fantasy nie smakowała po niej już tak dobrze.
Długo zbierałem się do napisania tych kilku słów. Przede wszystkim dlatego, że gdy myślę o wrażeniu, jakie cała saga na mnie wywarła, o jej znaczeniu dla mnie i jakości... to po prostu nie mam słów. Gdy czytałem całość po raz pierwszy, jako 15-latek dla lektury poświęcałem najważniejszą dla mnie rzecz - sen. Gdy byłem w szkole, marzyłem o powrocie do domu i kontynuowaniu...
więcej Pokaż mimo to