AnnaS

Profil użytkownika: AnnaS

Warszawa Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 8 lata temu
14
Przeczytanych
książek
15
Książek
w biblioteczce
6
Opinii
38
Polubień
opinii
Warszawa Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Istnieje teoria, że nie należy oglądać filmów opartych na książkach. Wiele osób się z nią zgadza i ja jestem jedną z tych osób, które też śmią tak twierdzić (aczkolwiek istnieją wyjątki od tej reguły). Po lekturze Igrzysk śmierci muszę jednak wysnuć teorię odwrotną. Gdy powieść Suzanne Collins została zekranizowana, obejrzałam ją i byłam naprawdę przejęta. I tak, jak powinnam być, zgodnie z teorią, rozczarowana filmem, tak ja jestem lekko rozczarowana lekturą, którą przeczytałam dopiero teraz.

Oczywiście muszę zaznaczyć, że nie rozczarowuje mnie fabuła, ani bohaterowie. Wszystko jest doskonale przemyślane, a jak na książkę dla młodzieży wręcz bym powiedziała, że bardzo głębokie. Przynajmniej nie ma tu uganiania się za błyszczącym wampirem (swoją drogą, do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, jak można było zrobić coś tak słodkiego z istot, których od zarania dziejów się bała ludzkość) lub dramatu z cyklu "jaka jestem nieszczęśliwa, bo ja go chcę, a on mnie też, ale się boi" albo na odwrót. Igrzyska śmierci jednak niosą w sobie jakieś przesłanie. Pokazują, że w bezdusznej tyranii giną wszelkie jednostki. Śledząc naszą rodzimą historię, widzieliśmy już podobne działania "tych, co na górze". Jednakże Collins do ogólnie stosowanego zestawu tortur dodała jeszcze coś od siebie - Głodowe Igrzyska - kolejny bat na uciśnionych. I nie bójmy się tego powiedzieć, zdecydowanie sadystyczny bicz.

Co więc mogę zarzucić autorce? Odpowiedź brzmi: poziom. Zdania są bardzo krótkie i proste. Wręcz bym rzekła, że prostackie. Liczne powtórzenia, czasem nawet błędy stylistyczne, sprawiają, że ma się wrażenie, że autorka ma najwyżej szesnaście lat. I tak, wiem, czepiam się. Może dlatego właśnie, że fabuła dobra, a wykonanie już nie? Może dlatego, że gdyby styl pisania był troszkę wyższych lotów, to można by z łatwością zakwalifikować tę powieść jako publikację dla dorosłych i pewnie by okrzyknięto ją drugim 1984 rokiem Orwella? Nie wiem. Aczkolwiek książkę i tak polecam wszystkim nastolatkom szczególnie zamiast cukrowych, juziowych wąpierzy.

Istnieje teoria, że nie należy oglądać filmów opartych na książkach. Wiele osób się z nią zgadza i ja jestem jedną z tych osób, które też śmią tak twierdzić (aczkolwiek istnieją wyjątki od tej reguły). Po lekturze Igrzysk śmierci muszę jednak wysnuć teorię odwrotną. Gdy powieść Suzanne Collins została zekranizowana, obejrzałam ją i byłam naprawdę przejęta. I tak, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kod Leonarda da Vinci jest chyba wszystkim znany przede wszystkim jako ekranizacja z Tomem Hanksem w roli głównej. O filmie teraz nie będę tu pisała. Za to napiszę o publikacji, która została wydana kilkanaście miesięcy przed Kodem Leonarda, czyli Zwodniczym Punkcie. Gatunkowo, powieść ta należy do thrillerów, chociaż ja bym ją raczej zaklasyfikowała do kategorii akcja.



Jedną z głównych bohaterek jest Rachel Sexton, pracownica Narodowego Biura Wywiadowczego, przygotowująca na co dzień tzw. skróty najważniejszych informacji. Jej ojciec Sedgwick Sexton, senator idący po trupach do celu, jest przeciwnikiem obecnego prezydenta, otwarcie krytykującym poczynania rządu, a co za tym idzie usilnie namawia swoją córkę do rezygnacji z pracy. Pewnego pięknego dnia, codzienna rutyna Rachel zostaje zakłócona przez głowę państwa. W efekcie dziewczyna ląduje na Arktyce, gdzie zostaje świadkiem wyciągnięcia spod lodu 8 tonowego meteoru. Chwilę później wraz z kilkoma niezależnymi naukowcami dokonuje niepokojących odkryć.

Wprawdzie Dan Brown mija się z prawdą w kwestiach ściśle naukowych, to jednak samą powieść czyta się z zapartym tchem. Przeczytało mi się ją w jeden wieczór. Dynamika akcji jest niesamowita. Ma się wrażenie, że coraz szybciej pędzi się pociągiem, bez możliwości opuszczenia jego pokładu. Każdy z bohaterów, nawet tych pobocznych, jest doskonale wykreowany, przez co ma się wrażenie, że rzeczywiście istnieje. Konflikty emocjonalne, jak choćby nienawiść Rachel do ojca i jednoczesne poczucie, że jest on jej jedyną rodziną, sprawiają, że postaci stają przed oczami jak żywe.

Sama intryga jest nieźle usnuta. Sprawia, że czytelnik zastanawia się, co jeszcze jest możliwe i czego tak naprawdę człowiek nie wymyśli i ile poświęci, żeby to zrealizować.

Jedyne co można zarzucić autorowi, to przewidywalne zakończenie. Ponoć prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna... Cóż, wszystkiego mieć nie można.

Niemniej myślę, że bez wahania sięgnę po kolejne książki tego autora.

Kod Leonarda da Vinci jest chyba wszystkim znany przede wszystkim jako ekranizacja z Tomem Hanksem w roli głównej. O filmie teraz nie będę tu pisała. Za to napiszę o publikacji, która została wydana kilkanaście miesięcy przed Kodem Leonarda, czyli Zwodniczym Punkcie. Gatunkowo, powieść ta należy do thrillerów, chociaż ja bym ją raczej zaklasyfikowała do kategorii akcja.

...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po książkę autorstwa Stephena Clarke'a sięgnęłam z pewną dozą nieśmiałości. Może głupio się do tego przyznawać, ale mam francuzofobię. Można się pytać, jak osoba, która uwielbia tworzyć w kuchni, może nie lubić wszystkiego, co francuskie? Ano może. Nie znoszę ich przesłodzonego języka, wywyższania się i wielu innych tematów, ale nie o tym tutaj chciałam...

Zacznijmy od samego początku. Czyli od pójścia do mojej siostry w celu przegrzebania biblioteczki. Młodsza wręczyła mi, pomiędzy innymi książkami, właśnie ową publikację. Mam coś takiego w sobie, że pomimo niechęci do czegoś, staram się samą siebie przekonać, więc wzięłam dzieło sztuki współczesnej i wyjechałam w głuszę. A co? W końcu tam, gdzie cisza, tam lepiej się kontempluje bądź kątem pluje.

Oczywiście nie od razu po nią sięgnęłam. Najpierw musiałam przeczytać każdą inną, zanim dotarłam do tej. Z ciężkim sercem otworzyłam ją na pierwszej stronie i... kaputt, nie ma mnie. Tak mi się ją zaczęło płynnie czytać od pierwszej strony, że pochłonęłam ją w jeden wieczór.

Fabuła opowiada o Brytyjczyku, który wyjechał na rok do pracy w Paryżu. Bohater, dwudziestokilkuletni Paul West, uosabia wszystkie cechy stereotypowego młodego Angola, który całowanie się wszystkich ze wszystkimi na powitanie nazywa orgiami. Podejrzewam, że to porównanie przychodzi mu na myśl tylko dlatego, że sam praktycznie non stop myśli o seksie. Marketingowiec, wprawdzie sam teoretycznie na początku nie wie co sądzić o Francuzach, jednak z opowieści kolegów wie, że Francuzki są przede wszystkim łatwe. I rzeczywiście, temat seksualności przewija się tam raz za razem.

Dla typowego obcokrajowca, świat przedstawiony oczami głównego bohatera, może się jawić jako swoisty poligon i teren manewrów wojskowych, w którym przetrwać potrafią tylko najbardziej wytrwali. Francja jest krajem, w którym sportem narodowym wydaje się być uprzykrzanie sobie życia wzajemnie poprzez uprawianie strajków przez wszystkie grupy zawodowe, jakie tylko przyjdą nam do głowy i notoryczne zostawianie odchodów swoich pupilów na paryskich chodnikach. Jeśli do tego dorzucimy specyficzny język kelnerów, bez którego możemy zapomnieć o normalnym zamówieniu, to chyba lepiej założyć na siebie mundur z kolorami maskującymi i biegać po lesie, udając Rambo.

Sama książka jest napisana bardzo lekkim językiem, dzięki któremu owe stereotypy sprawiają, że człowiek się uśmiecha. Czyta się ją bardzo szybko i płynnie. Jedyne czego bym się doczepiła, to francuskie wstawki, które często nie są tłumaczone. Wprawdzie człowiek, nie znając języka, w wielu przypadkach się domyśla co autor miał na myśli, jednak mnie one drażniły, ale czy już wspomniałam, że jestem swoistym francuzofobem? Niemniej, książkę polecam, jako dobry odstresowywacz i lekką lekturę.

Po książkę autorstwa Stephena Clarke'a sięgnęłam z pewną dozą nieśmiałości. Może głupio się do tego przyznawać, ale mam francuzofobię. Można się pytać, jak osoba, która uwielbia tworzyć w kuchni, może nie lubić wszystkiego, co francuskie? Ano może. Nie znoszę ich przesłodzonego języka, wywyższania się i wielu innych tematów, ale nie o tym tutaj chciałam...

Zacznijmy od...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika AnnaS

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
14
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
38
razy
W sumie
wystawione
12
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
114
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]