"Nie liczysz się z nikim, liczysz się tylko ty i ten twój cholerny ubaw. Myślisz tylko o tym, co ci dynda między nogami, i o tym, ile forsy albo ubawu możesz wydusić z ludzki, których później odtrącasz. A postępujesz przy tym głupio. Nigdy nie przychodzi ci do głowy, że życie jest czymś poważnym i że są tacy ludzie, którzy chcą przyzwoicie żyć, zamiast przez cały czas tylko błaznować."
Sam autor włożył w usta jednej z bohaterek kwestię, która idealnie opisuje nie tylko jedną z postaci, Deana, ale w pewien sposób część społeczeństwa, albo ideału, do którego młodzi ludzie mogli wzdychać. "W drodze" było na mojej półce od dobrych kilku lat i bałam się tej książki, myślałam, że ten strumień myśli mnie porwie i wypluje gdzieś na końcu, a ja nic z tego nie zrozumiem. Trochę tak było, ale nie w kwestiach językowych, a w kwestii wartości wyznawanych przez bohaterów. Nic mi do ich życia i do ich wyborów, choć lekkomyślność i brak odpowiedzialności za decyzje, którymi krzywdzili innych ludzi, drażniły na każdej stronie. Jack Kerouac nie pozwala nam za bardzo poznać myśli swoich bohaterów, po prostu opisuje to, co widać gołym okiem, bez większej refleksji.
Mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam. Czasem dobrze jest się zderzyć ze stylem życia, który totalnie nie imponuje, a nawet odpycha. Brak możliwości konfrontacji z życiem wewnętrznym bohaterów sprawia, że można oceniać ich jedynie po czynach albo nie oceniać wcale.
"Nie liczysz się z nikim, liczysz się tylko ty i ten twój cholerny ubaw. Myślisz tylko o tym, co ci dynda między nogami, i o tym, ile forsy albo ubawu możesz wydusić z ludzki, których później odtrącasz. A postępujesz przy tym głupio. Nigdy nie przychodzi ci do głowy, że życie jest czymś poważnym i że są tacy ludzie, którzy chcą przyzwoicie żyć, zamiast przez cały czas tylko...
"Nie liczysz się z nikim, liczysz się tylko ty i ten twój cholerny ubaw. Myślisz tylko o tym, co ci dynda między nogami, i o tym, ile forsy albo ubawu możesz wydusić z ludzki, których później odtrącasz. A postępujesz przy tym głupio. Nigdy nie przychodzi ci do głowy, że życie jest czymś poważnym i że są tacy ludzie, którzy chcą przyzwoicie żyć, zamiast przez cały czas tylko błaznować."
Sam autor włożył w usta jednej z bohaterek kwestię, która idealnie opisuje nie tylko jedną z postaci, Deana, ale w pewien sposób część społeczeństwa, albo ideału, do którego młodzi ludzie mogli wzdychać. "W drodze" było na mojej półce od dobrych kilku lat i bałam się tej książki, myślałam, że ten strumień myśli mnie porwie i wypluje gdzieś na końcu, a ja nic z tego nie zrozumiem. Trochę tak było, ale nie w kwestiach językowych, a w kwestii wartości wyznawanych przez bohaterów. Nic mi do ich życia i do ich wyborów, choć lekkomyślność i brak odpowiedzialności za decyzje, którymi krzywdzili innych ludzi, drażniły na każdej stronie. Jack Kerouac nie pozwala nam za bardzo poznać myśli swoich bohaterów, po prostu opisuje to, co widać gołym okiem, bez większej refleksji.
Mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam. Czasem dobrze jest się zderzyć ze stylem życia, który totalnie nie imponuje, a nawet odpycha. Brak możliwości konfrontacji z życiem wewnętrznym bohaterów sprawia, że można oceniać ich jedynie po czynach albo nie oceniać wcale.
"Nie liczysz się z nikim, liczysz się tylko ty i ten twój cholerny ubaw. Myślisz tylko o tym, co ci dynda między nogami, i o tym, ile forsy albo ubawu możesz wydusić z ludzki, których później odtrącasz. A postępujesz przy tym głupio. Nigdy nie przychodzi ci do głowy, że życie jest czymś poważnym i że są tacy ludzie, którzy chcą przyzwoicie żyć, zamiast przez cały czas tylko...
więcej Pokaż mimo to