-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
2018
2018
2019
2020
W naszych głowach tkwi obraz przodków pochylonych nad rolą i rodziną. Uczymy się historii, jednak nie dopuszczamy do siebie faktu, że wszystkie kultury się przenikały. Coś się łączyło, coś ingerowało w inne coś. Nie dociera do nas, że historia to żywi ludzie. Podręczniki podają suche fakty, co nie pomaga ujrzeć nam przeszłości jako czasu pełnego żądz. Czasu takiego jak ten, w którym żyjemy. Jacek Fleiszfreser w swojej powieści „Jeszcze starsza baśń” ukazuje ludzi takich jakimi byli: zachłannych, rozczochranych czy z brakami w uzębieniu. Przeszłość nie jest tu sztywna, a całkiem żywa, wręcz pełna wigoru. Autor bardzo zwinnie korzysta z dorobku kulturowego wplatając i modyfikując legendy i wierzenia ludów o których pisze. Książkę czytałam szybko, z przekonaniem, że przecież wiem co się wydarzy. Jacek jednak zagrał mi na nosie. Pokazuje, że nie taka historia jak ją namalowano. W końcu dowiedziałam się kim jest Wanda co nie chciała Niemca, jak to było z tym chrztem i dlaczego Sawa miała męskie imię.
W naszych głowach tkwi obraz przodków pochylonych nad rolą i rodziną. Uczymy się historii, jednak nie dopuszczamy do siebie faktu, że wszystkie kultury się przenikały. Coś się łączyło, coś ingerowało w inne coś. Nie dociera do nas, że historia to żywi ludzie. Podręczniki podają suche fakty, co nie pomaga ujrzeć nam przeszłości jako czasu pełnego żądz. Czasu takiego jak ten,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Moje motto życiowe to słowa Johna Lennona: „Na końcu wszystko będzie dobrze. Jeśli nie jest dobrze, to znaczy że to jeszcze nie koniec”. Czytając „Marcina” Patrycji Żurek widziałam te słowa w perypetiach każdego z bohaterów. Kim są? To zwykli ludzie, pełni wad i ułomności. I chyba to, że są tacy prawdziwi pozwala wczuć się w ich losy. „Marcin” siedział mi głowie przez dłuższy czas po przeczytaniu książki. Autorka nie cacka się z czytelnikiem. Świat w jej opowieści jest brutalny, zimny i taki jak nasz: prawdziwy. Siniaki bolą, a psychika ludzka płata figle. Myślałam, że zakończenie uspokoi moje emocje, bo nie tak powinny potoczyć się losy tych ludzi. Jednak i tu dostałam od autorki po nosie. Zakończenie zaskoczyło mnie i zostawiło z poczuciem niedosytu. Choć nawet na ostatnich stronach widać, że to jednak nie koniec.
Moje motto życiowe to słowa Johna Lennona: „Na końcu wszystko będzie dobrze. Jeśli nie jest dobrze, to znaczy że to jeszcze nie koniec”. Czytając „Marcina” Patrycji Żurek widziałam te słowa w perypetiach każdego z bohaterów. Kim są? To zwykli ludzie, pełni wad i ułomności. I chyba to, że są tacy prawdziwi pozwala wczuć się w ich losy. „Marcin” siedział mi głowie przez...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to