-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-05-08
2024-05-08
Szok. To pierwsze wrażenie po wejściu w świat Alicji. Nie wiadomo, o co chodzi, ale jest strasznie, mrok dookoła i jakieś wyimaginowane potwory. Potem powoli coraz bardziej zaczynam rozumieć otoczenie, bohaterów, ale świat wcale nie jest mniej tajemniczy, jest jak z koszmaru pisarza horroru. Niczego nie można być pewnym, twardy realizm miesza się tu z magią, ale całość zaczyna wciągać.
Nie mogę powiedzieć, że bawiłem się świetnie, bo było niemal tak brutalnie, jak u Mastertona w najlepszych momentach, niemniej czyta się to całkiem sprawnie i po zakończeniu chce się jeszcze trochę pobyć z Alicją i Topornikiem. Na szczęście już dawno sobie ten powrót zapewniłem, a "Czerwona królowa" i "Lustro" czekają na swoją kolej, bo inne książki też chcą być przeczytane...
Szok. To pierwsze wrażenie po wejściu w świat Alicji. Nie wiadomo, o co chodzi, ale jest strasznie, mrok dookoła i jakieś wyimaginowane potwory. Potem powoli coraz bardziej zaczynam rozumieć otoczenie, bohaterów, ale świat wcale nie jest mniej tajemniczy, jest jak z koszmaru pisarza horroru. Niczego nie można być pewnym, twardy realizm miesza się tu z magią, ale całość...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-05
Seria o Pendergaście to nie jest literatura wysokich lotów, ale lekka rozrywka łącząca zagadkę sensacyjną z elementami fantastyki. I jako taka - spełnia całkowicie moje oczekiwania. Niemniej są w niej książki lepsze i gorsze. Ta zdecydowanie jest jedną z najlepszych. Była bardzo dynamiczna, z ciekawymi lokacjami, sporą liczbą zwrotów akcji i ciekawym zakończeniem.
Bawiłem sie całkiem nieźle, a całość czytało się szybko. Na pewno jednak nie warto zaczynać od tej książki - jak to w serii - trzeba historię poznać od początku, bo wszyscy pozytywni bohaterowie już wcześniej się w niej pojawili.
Seria o Pendergaście to nie jest literatura wysokich lotów, ale lekka rozrywka łącząca zagadkę sensacyjną z elementami fantastyki. I jako taka - spełnia całkowicie moje oczekiwania. Niemniej są w niej książki lepsze i gorsze. Ta zdecydowanie jest jedną z najlepszych. Była bardzo dynamiczna, z ciekawymi lokacjami, sporą liczbą zwrotów akcji i ciekawym zakończeniem.
Bawiłem...
2024-05-03
Masterton słynie ze swoich horrorów, jednak jego thrillery są po stokroć straszniejsze niż opowieści o demonach, diabłach czy dżinnach. Ludzie są jednak większymi bestiami i każda kolejna książka z serii o irlandzkiej nadkomisarz jest chyba bardziej przerażająca. W tym tomie autor uderza w nas zbrodnią, której obawiamy się najbardziej. Oprócz makabry dostajemy też wartką, spójną opowieść, która krok po kroku przybliża nas do końca. Na pewno niezłego, ale czy szczęśliwego? No cóż, Masterton nie pisze słodkich opowieści, więc na wiele liczyć nie można...
Masterton słynie ze swoich horrorów, jednak jego thrillery są po stokroć straszniejsze niż opowieści o demonach, diabłach czy dżinnach. Ludzie są jednak większymi bestiami i każda kolejna książka z serii o irlandzkiej nadkomisarz jest chyba bardziej przerażająca. W tym tomie autor uderza w nas zbrodnią, której obawiamy się najbardziej. Oprócz makabry dostajemy też wartką,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-09
Obejrzałem obie części Diuny, nigdy nie czytając książki. Zresztą po pierwszej części filmu kupiłem pierwszą powieść Herberta - ojca i postanowiłem poczekać z nią do obejrzenia "dwójki". Jednak po seansie uznałem, że na tyle mocno zafascynowała mnie opowieść, iż uznałem, że mogę spokojnie zacząć czytać o tym świecie zgodnie z chronologią zdarzeń. Jednak trochę niepokoiła mnie sugestia, że książki Briana Herberta to "popłuczyny po dziełach ojca". Trochę zaniepokojony postanowiłem przekonać się samemu i sięgnąłem po "Dżihad". Przyznam, że tytuł też mnie nie ujął, ale już treść jak najbardziej. Początkowo ciężko wchodziło mi się w przedstawiony świat, ale gdy już zrozumiałem co się w nim dzieje, a potem wyjaśniono mi wszelkie szczegóły - było mi łatwiej. Im dalej w książkę, tym trudniej było mi się od niej oderwać. Ostatnie 400 stron przeczytałem w dwa dni, a dla samej końcówki poświęciłem wieczór z piłkarską ligą mistrzów i genialne zapewne spotkanie Realu z Manchesterem City. Ale po skończeniu książki, nawet znając wynik (3:3) nie żałowałem, bo książka była doskonała, a ja zapewne sięgnę do portfela, by jak najszybciej uzupełnić brakujące pozycje serii. Książek obu Herbertów jest ponad 20 - ja mam na razie 10. Szykują się 2-3 lata systematycznych spotkań z tym światem (bo zwykle poszczególne pozycje z serii czy autora przetykam dziesięcioma innymi książkami, żeby nie popaść w monotonię, a czytam ledwie około 70 książek rocznie). Tyle, że teraz, gdy już Brian mnie nie zawiódł obawiam się o Franka...
Obejrzałem obie części Diuny, nigdy nie czytając książki. Zresztą po pierwszej części filmu kupiłem pierwszą powieść Herberta - ojca i postanowiłem poczekać z nią do obejrzenia "dwójki". Jednak po seansie uznałem, że na tyle mocno zafascynowała mnie opowieść, iż uznałem, że mogę spokojnie zacząć czytać o tym świecie zgodnie z chronologią zdarzeń. Jednak trochę niepokoiła...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-29
Cała książka naprawdę przyjemna, czyta się ją płynnie, lekko, jak to wszystkie te lepsze książki Koonza. A jednak mam wrażenie, że jest tu tak wiele niedopowiedzeń, że choć pomysł był świetny, realizacja niezła, a zakończenie naiwne ale i częściowo zaskakujące, to jako całość odebrałem Misterium jedynie jako pozycję dobrą. Niemniej Koonz nie zawiódł - po prostu napisał lekką fantastykę z elementami sensacji (lub jak kto woli - odwrotnie). Mam w planach przeczytać wszystko, co zostało opublikowane w Polsce i jeszcze kilkanaście książek przede mną. Ta jednak należy do tych, które będę miło wspominał. Zresztą, jak inną podobną. Chyba Koonz lubi psy...
Cała książka naprawdę przyjemna, czyta się ją płynnie, lekko, jak to wszystkie te lepsze książki Koonza. A jednak mam wrażenie, że jest tu tak wiele niedopowiedzeń, że choć pomysł był świetny, realizacja niezła, a zakończenie naiwne ale i częściowo zaskakujące, to jako całość odebrałem Misterium jedynie jako pozycję dobrą. Niemniej Koonz nie zawiódł - po prostu napisał...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-28
Skusiłem się na książkę odstawiając na chwilę swoje cykle, które czytam w dni powszednie, zabierając ją na majówkowy wyjazd. Wyjaz bogaty w atrakcje i ubogi w czas na lekturę. Niemniej w trzy dni książkę skończyłem, a opisana w powieści gra męczyła mnie w sennych koszmarach (może nie było to straszne, ale ciężkie). Już w trakcie lektury dokupiłem dwa pozostałe tomy i jeśli będę choć zbliżone jakościowo do tego - sięgnę po kolejne pozycje autora.
Jedyny ból, jaki mi towarzyszył to nazwiska bohaterów. Jest tu, jak z twarzami w azjatyckich filmach, gdzie rysy mi się zlewają i ciężko mi rozróżnić bohaterów. Na szczęście w chińskich książkach botarerowie są wypisani i wiele razy sięgałem do tych podpowiedzi, bo faktycznie nie chcieli mi się wbić do głowy.
Niemniej książka świetna, choć pewnie mocno science, to jednak wbiła mi się w świadomość i czuję się szczęśliwszy znając jej treść.
Skusiłem się na książkę odstawiając na chwilę swoje cykle, które czytam w dni powszednie, zabierając ją na majówkowy wyjazd. Wyjaz bogaty w atrakcje i ubogi w czas na lekturę. Niemniej w trzy dni książkę skończyłem, a opisana w powieści gra męczyła mnie w sennych koszmarach (może nie było to straszne, ale ciężkie). Już w trakcie lektury dokupiłem dwa pozostałe tomy i jeśli...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-18
Od pierwszych stron w książce czuć ten przytłaczający klimat, który z każdym kolejnym rozdziałem sprawiał, że coraz ciężej było mi oddychać. Robiło się duszno, strasznie, a nieuchronność wydarzeń wręcz bolała.
Gdy zacząłem czytać książkę (film widziałem już ładnych parę lat temu, więc wiedziałem mniej więcej o czym będzie) nie spodziewałem się, że zrobi na mnie aż takie wrażenie. Widziałem opinie, że powieść jest nudna, nic się w niej nie dzieje, a wydarzenia nic nie wnoszą. Teoretycznie wszystko się zgadza, ale to właśnie jest największa siła książki. Dawno nie czytałem niczego tak wstrząsającego i autentycznie przerażającego. A ta niezwykła niespieszność i pogodzenie z losem gwarantuje, że tej książki nigdy nie zapomnę, bo to jedna z lepszych, jakie kiedykolwiek czytałem. Choć na pewno nigdy do niej nie wrócę. Za bardzo mnie przygniotła...
Od pierwszych stron w książce czuć ten przytłaczający klimat, który z każdym kolejnym rozdziałem sprawiał, że coraz ciężej było mi oddychać. Robiło się duszno, strasznie, a nieuchronność wydarzeń wręcz bolała.
Gdy zacząłem czytać książkę (film widziałem już ładnych parę lat temu, więc wiedziałem mniej więcej o czym będzie) nie spodziewałem się, że zrobi na mnie aż takie...
2024-04-15
Jak na razie najsłabsza książka autora, jaką czytałem (choć dopiero trzecia). I oby wszystkie kolejne, jakie mam na półce wstydu trzymały choć taki poziom. Po dwóch cegłach serii o Matthew Corbetcie tym razem było znacznie krócej, ale nie mniej udanie. Uwielbiam styl McCammona. Genialnie snuje opowieści i uważam, że robi to lepiej niż król King. Ta opowieść łączy w sobie świetny, trzymający w napięciu thriller z motywem porwania i nutkę parapsychologii dając razem bardzo wciągającą mieszankę przyprawioną znakomitymi umiejętnościami pisarskimi. Ale - na pewno jest to gorsza książka niż dwie poprzednie. Miałem zresztą ją ocenić ciut niżej, ale jeszcze raz przemyślałem zakończenie i uznałem, że nic nie zostało popsute...
Jak na razie najsłabsza książka autora, jaką czytałem (choć dopiero trzecia). I oby wszystkie kolejne, jakie mam na półce wstydu trzymały choć taki poziom. Po dwóch cegłach serii o Matthew Corbetcie tym razem było znacznie krócej, ale nie mniej udanie. Uwielbiam styl McCammona. Genialnie snuje opowieści i uważam, że robi to lepiej niż król King. Ta opowieść łączy w sobie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-01
Jedenastka mistrzwów, którzy mistrzami świata nigdy nie zostalii, w co trochę trudno uwierzyć patrząc jaką drużyną w latach pięcdziesiątych dysponowali. Ale właśnie ta książka pokazuje dlaczego wygrywając w grupie 8:3 przegrali w finale z tą samą drużyną 2:3 prowadząc 2:0...
Historia smutna, wręcz przygnębiająca i przede wszystkim pasjonująca dla wszystkich fanów futbolu....
Jedenastka mistrzwów, którzy mistrzami świata nigdy nie zostalii, w co trochę trudno uwierzyć patrząc jaką drużyną w latach pięcdziesiątych dysponowali. Ale właśnie ta książka pokazuje dlaczego wygrywając w grupie 8:3 przegrali w finale z tą samą drużyną 2:3 prowadząc 2:0...
Historia smutna, wręcz przygnębiająca i przede wszystkim pasjonująca dla wszystkich fanów futbolu....
2024-03-23
Mam lekki problem z tą książką, bo z jednej strony był tam monolog kapitana straży pożarnej, który opowiadał o dzisiejszym społeczeństwie tak dokładnie, jakby je widział, a przecież autor pisał tę książkę prawie 70 lat temu! Dużo przerażających wizji podanych było jednak w mało wciągającej i mocno chaotycznej formie. Czytało mi się to kiepsko i to chyba zaważyło na ocenie. Jednak wizjonerskość naprawdę poraża. Na szczęście nikt nam dziś nie zabrania czytać, choć coraz mniej osób chce z tej możliwości korzystać. Idziemy w tanią rozrywkę, obrazy, które myślą za nas. Książka na pewno utkwi mi w głowie, ale tylko za przesłanie, nie za sposób podania treści...
Mam lekki problem z tą książką, bo z jednej strony był tam monolog kapitana straży pożarnej, który opowiadał o dzisiejszym społeczeństwie tak dokładnie, jakby je widział, a przecież autor pisał tę książkę prawie 70 lat temu! Dużo przerażających wizji podanych było jednak w mało wciągającej i mocno chaotycznej formie. Czytało mi się to kiepsko i to chyba zaważyło na ocenie....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-22
Chyba najsłabsza część serii o Pendergaście, choć przyznam, że im dalej w las, tym ciekawiej. A może tak ciężko mi się wchodziło, bo na samym początku autorzy zadali czytelnikom serii prawdziwy cios? W każdym razie ciężko mi się zaczynało, ale potem wciągnąłem się w ten nieco fantastyczy świat z mocno przerysowanymi głupimi policjantami. Ale to chyba już taki urok serii i autorów. Finał - zaskakujący, choć paru rzeczy się domyśliłem. Lekka seria na "odmóżdżenie" po trudach pracy umysłowej...
Chyba najsłabsza część serii o Pendergaście, choć przyznam, że im dalej w las, tym ciekawiej. A może tak ciężko mi się wchodziło, bo na samym początku autorzy zadali czytelnikom serii prawdziwy cios? W każdym razie ciężko mi się zaczynało, ale potem wciągnąłem się w ten nieco fantastyczy świat z mocno przerysowanymi głupimi policjantami. Ale to chyba już taki urok serii i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-11
Niezła historia ligi niemieckiej oglądana przez pryzmat życia sportowego Heinza Hohera, zmarłego w 2019 roku. Najpierw widzimy go jako zawodnika przy okazji powstawania Bundesligi. Następnie, jako trenera, który oszałamiających sukcesów nie miał. Niemniej był na pewno ciekawym człowiekiem, pełnym wad, który nie do końca poradził sobie ze swoim życiem. Przynajmniej z ksiąki płyneła myśl, że gdyby miał inny charakter zdobyłby znacznie więcej. Naprawdę solidna opowieść, choć mnie w tym wszystkim brakowało jakiegoś podsumowania statystycznego, ale... było nieźle!
Niezła historia ligi niemieckiej oglądana przez pryzmat życia sportowego Heinza Hohera, zmarłego w 2019 roku. Najpierw widzimy go jako zawodnika przy okazji powstawania Bundesligi. Następnie, jako trenera, który oszałamiających sukcesów nie miał. Niemniej był na pewno ciekawym człowiekiem, pełnym wad, który nie do końca poradził sobie ze swoim życiem. Przynajmniej z ksiąki...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-19
Opinia o książce - Conan i szalony bóg
Opinia napisana przez: Dariusz Jasiński
Nigdy czytając tę serię nie liczę na nic wielkiego, więc najczęściej jestem usatysfakcjonowany, czesem mile zaskoczony (sporadycznie), ale zdarza się, że męczę się straszliwie lub lekko nudzę. Tym razem było to coś pomiędzy znużeniem a zmęczeniem. Kolejna prosta opowieść, trochę bez sensu, gdzie z jednej strony magowie są prawie niezwyciężeni, ale potem się okazuje, że daleko im do tego. Intryga miała być zawiła i skomplikowana, ale niewiele - mam wrażenie - trzymało się tu kupy. Nie było jednak aż tak tragicznie, bo jednak coś się działo, a ja jednak dobrnąłem do końca historii bez większych pretensji do autora. Jednak lepiej chyba o treści tej pozycji zapomnieć, ciesząc jedynie, że na półce przeczytanych mam już 47 tomów czarnej serii, a więc 2/3 za mną...
Opinia o książce - Conan i szalony bóg
Opinia napisana przez: Dariusz Jasiński
Nigdy czytając tę serię nie liczę na nic wielkiego, więc najczęściej jestem usatysfakcjonowany, czesem mile zaskoczony (sporadycznie), ale zdarza się, że męczę się straszliwie lub lekko nudzę. Tym razem było to coś pomiędzy znużeniem a zmęczeniem. Kolejna prosta opowieść, trochę bez sensu, gdzie...
2024-03-19
Zdecydowanie najsłabsza z wszystkich dotychczasowych części, choć nadal nie zeszła poniżej bardzo przyzwoitego poziomu. Znów dostajemy dość dużo brutalnej, krawej rozrywki i znając Mastertona do samego końca nie możemy być pewni, kto z niej wyjdzie żywy. Dość ciężko mi się tym razem w powieść wchodziło i przez tydzień miałem przeczytanych ledwie 100 stron. resztę przeczytałem w trzy dni. Nie wciągnąłem się, jak w niektóre części, ale im dalej w las, tym robiło się ciekawiej. Nie na tyle, by podniosło to moją ocenę, ale na tyle, by czytało się fajnie.
Zdecydowanie najsłabsza z wszystkich dotychczasowych części, choć nadal nie zeszła poniżej bardzo przyzwoitego poziomu. Znów dostajemy dość dużo brutalnej, krawej rozrywki i znając Mastertona do samego końca nie możemy być pewni, kto z niej wyjdzie żywy. Dość ciężko mi się tym razem w powieść wchodziło i przez tydzień miałem przeczytanych ledwie 100 stron. resztę...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ależ jestem zaskoczony. Niemrawie i powoli zaczynająca się opowieść Asimova, z dość dużym progiem wejścia, z każdą stroną rozkręcała się coraz bardziej, aż do zaskakującego i zostawiającego świetne wrażenie zakończenia.
Serię "Wehikuł czasu" Rebisu kupuję i czytam, bo zdaję sobie sprawę, że mam spore zaległości w klasyce (to samo jest z serią "Artefakty" MAGa). Nie zawsze są to ciekawe książki, choć na pewno dobrze mi się czytało Odyseję Kosmiczną. Natomiast "Koniec wieczności" zaskoczył mnie całkowicie. Powieść napisana blisko 70 lat temu powinna się już mocno zestarzeć, ale nic z tych rzeczy. Są co prawda jakieś archaiczne nośniki danych, ale nawet i to można sobie jakoś wytłumaczyć.
To doskonała książka, do której nie warto się zrażać na początku. Potem wszystko zaczyna się klarować, choć do samego końca nie można być niczego pewnym.
Ależ jestem zaskoczony. Niemrawie i powoli zaczynająca się opowieść Asimova, z dość dużym progiem wejścia, z każdą stroną rozkręcała się coraz bardziej, aż do zaskakującego i zostawiającego świetne wrażenie zakończenia.
Serię "Wehikuł czasu" Rebisu kupuję i czytam, bo zdaję sobie sprawę, że mam spore zaległości w klasyce (to samo jest z serią "Artefakty" MAGa). Nie zawsze...
2024-03-06
Chyba trochę krzywdzę oceną tę książkę, ale za punkt odniesienia wziąłem pierwszy tom serii, który dla mnie był genialny. Nie dość, że nie mogłem się oderwać, to chłonąłem książkę jak gąbka wodę. Tu tylko nie mogłem się oderwać. A jednak to świetna książka, która zaostrzyła mi apetyt na kolejne tomy serii (ach to zakończenie), jak i inne książki autora, które już czekają na swoją kolej na półkach. W "Królowej Bedlam" spotykamy Matthew nieco starszego, ale wbrew temu, co gdzieś czytałem, jest wiele nawiązań do przygód z pierwszej części i z całą pewnością bez jej lektury drugi tom będzie mniej zrozumiały, choćby przez znajomość charakteru i przeszłości bohatera. Dziś Matthew mieszka w Nowym Jorku i jest pomocnikiem sędziego. W mieście (małym jeszcze) dochodzi do brutalnego zabójstwa, a nasz bohater wciągnie się zarówno w tę, jak i kilka innych spraw. Całość, jak wspomniałem czyta się świetnie. Jest kilka fajnych zwrotów i znów mocna końcówka. I naprawdę nie ma co się przejmować, że książki mają około 900 i 700 stron. Dla mnie to były na każdą z nich ledwie trzy znakomicie spędzone dni...
Chyba trochę krzywdzę oceną tę książkę, ale za punkt odniesienia wziąłem pierwszy tom serii, który dla mnie był genialny. Nie dość, że nie mogłem się oderwać, to chłonąłem książkę jak gąbka wodę. Tu tylko nie mogłem się oderwać. A jednak to świetna książka, która zaostrzyła mi apetyt na kolejne tomy serii (ach to zakończenie), jak i inne książki autora, które już czekają...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-21
Całkiem fajna pozycja. Cykl Diogenesa nie specjalnie przypadł mi do gustu, był mocno średni. Ale tuż po nim dostałem niezłą książkę, którą czytało się szybko i przyjemnie. Do tego doszedł klaustrofobiczny klimat statku, z którego jedyna ucieczka wiodła za burtę. Szybko i sprawnie, a do tego nawet wciągająco.
Całkiem fajna pozycja. Cykl Diogenesa nie specjalnie przypadł mi do gustu, był mocno średni. Ale tuż po nim dostałem niezłą książkę, którą czytało się szybko i przyjemnie. Do tego doszedł klaustrofobiczny klimat statku, z którego jedyna ucieczka wiodła za burtę. Szybko i sprawnie, a do tego nawet wciągająco.
Pokaż mimo to
Kolejny tom przygód Conana już za mną. Na szczęście, bo ten do tych lepszych z pewnością się nie zaliczał.
Nudna, ślamazarna akcja, większość opowieści była pustym wypełniaczem tylko po to, by na ostatnich 8 stronach zamknąć 192 nużące wprowadzenie.
No dobrze, nie było jednak aż tak źle. Nieconanowy wątek był nawet ciekawy, ale większość scen z głównym bohaterem można było mocno skrócić. Tyle, że zmieścilibyśmy się w 100 stronach.
Dało się to przeczytać, trzymała mnie do samego końca historia pewnej lalki. Ale nie będę nikogo specjalnie zachęcał, bo nie warto, zaś miłośnicy serii i tak przeczytają..
Kolejny tom przygód Conana już za mną. Na szczęście, bo ten do tych lepszych z pewnością się nie zaliczał.
więcej Pokaż mimo toNudna, ślamazarna akcja, większość opowieści była pustym wypełniaczem tylko po to, by na ostatnich 8 stronach zamknąć 192 nużące wprowadzenie.
No dobrze, nie było jednak aż tak źle. Nieconanowy wątek był nawet ciekawy, ale większość scen z głównym bohaterem można...