-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant30
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać372
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel2
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać8
Biblioteczka
2024-05-09
2023-05-13
2023-05-26
Niezwykle słabe i bezbarwne zakończenie równie bezbarwnej trylogii. Jakość zakończenia boli tym bardziej, że "Klejnot" miał potencjał. Może ten potencjał udałoby się przekuć w coś lepszego, gdyby zamiast trylogii skrócić całość do dylogii - i połączyć drugi tom z trzecim. Może wtedy udałoby się utrzymać napięcie i poczucie zagrożenia, które powinno towarzyszyć Violet - niestety ostatecznie otrzymaliśmy długie, bezbarwne opisy.
Niezwykle słabe i bezbarwne zakończenie równie bezbarwnej trylogii. Jakość zakończenia boli tym bardziej, że "Klejnot" miał potencjał. Może ten potencjał udałoby się przekuć w coś lepszego, gdyby zamiast trylogii skrócić całość do dylogii - i połączyć drugi tom z trzecim. Może wtedy udałoby się utrzymać napięcie i poczucie zagrożenia, które powinno towarzyszyć Violet -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05-20
Jakimś cudem "Biała Róża" wytraca całą energię, jaka kryła się za pomysłem "Klejnotu". Dzieje się tu dużo, a jednocześnie cała historia się rozłazi - podejrzewam, że bardziej by całości posłużyło zrobienie z tego dylogii i rozbicie akcji "Białej Róży" między pierwszy a trzeci tom. Lekturze nie pomaga wszechobecny Ash, który swoim zachowaniem jest coraz bardziej irytujący - aż dziw, że Violet to jego wybrała na swojego ukochanego a nie kogokolwiek innego (ja wiem, nikogo innego nie było pod ręką, ale Ash, serio?). Pozostaje mi mieć nadzieję, że finałowy tom wynagrodzi mi mękę związaną z lekturą tej części.
Jakimś cudem "Biała Róża" wytraca całą energię, jaka kryła się za pomysłem "Klejnotu". Dzieje się tu dużo, a jednocześnie cała historia się rozłazi - podejrzewam, że bardziej by całości posłużyło zrobienie z tego dylogii i rozbicie akcji "Białej Róży" między pierwszy a trzeci tom. Lekturze nie pomaga wszechobecny Ash, który swoim zachowaniem jest coraz bardziej irytujący -...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-05-26
Pierwsze entuzjastyczne recenzje "Klejnotu" porównywały tę książkę z "Igrzyskami śmierci" skrzyżowaną z "Rywalkami". Faktycznie, częściowo te skojarzenia są słuszne, jednak "Klejnotom" bliżej do młodzieżowej, lżejszej wariacji na temat "Opowieści podręcznej". A zatem - mamy surogatki, mamy odebranie władzy nad ciałem, mamy wreszcie totalną kontrolę.
Różnica (oczywiście oprócz jakości obu tekstów i celów ich napisania) polega głównie na tym, że kiedy Atwood pisała o systemie totalitarnym/konserwatywnym zawłaszczającym ciało, Ewing porzuca swoje rozważania na ten temat na rzecz wprowadzonego gdzieś niespodziewanie romansu. A szkoda, bo pierwsza połowa powieści była prowadzona niezwykle obiecująco, próbując nieco wpisać się w ten gorzki dyskurs o władzy podjęty wcześniej przez Collins. Niestety wprowadzenie wątku romansowego była decyzją o zrealizowaniu klisz, których oczekuje się od dystopijnych powieści młodzieżowych. Dodatkowo nie pomaga fakt, że potencjalny wybranek Violet jest nijaki w najlepszych momentach, a irytujący i pełen pretensji w najgorszych.
Można mieć tylko nadzieję, że Ewing w drugim tomie wróci do tego obiecującego początku i skupi się na dystopijnym wymiarze aniżeli na tym romansowym.
Pierwsze entuzjastyczne recenzje "Klejnotu" porównywały tę książkę z "Igrzyskami śmierci" skrzyżowaną z "Rywalkami". Faktycznie, częściowo te skojarzenia są słuszne, jednak "Klejnotom" bliżej do młodzieżowej, lżejszej wariacji na temat "Opowieści podręcznej". A zatem - mamy surogatki, mamy odebranie władzy nad ciałem, mamy wreszcie totalną kontrolę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRóżnica (oczywiście...