rozwiń zwiń
Puchaty_Rosomak

Profil użytkownika: Puchaty_Rosomak

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 5 tygodni temu
15
Przeczytanych
książek
15
Książek
w biblioteczce
15
Opinii
25
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Po co wchodzić tu regularnie, skoro można publikować jedną opinię co kilka miesięcy :')

Opinie


Na półkach:

Słuchajcie, próbowałam napisać obiektywną recenzję.

Starałam się wyprodukować wyważony tekst, w którym opisywałabym zalety i wady tej książki, prowadzenie bohaterów, płynność fabuły i tak dalej. Ale to Percy Jackson i wobec niego nie potrafię - choć, szczerzę mówiąc, może bardziej nie chcę - być obiektywna.

Nie czekałam jakoś specjalnie na „Puchar bogów”, dużo bardziej niecierpliwie wyczekiwałam wcześniejszego „Słońca i gwiazdy”. Nie przeszkodziło mi to jednak popędzić do księgarni w dzień premiery, by zanurzyć się w lekturze. I momentalnie wróciłam wspomnieniami do czasów szkolnych, kiedy pierwszy raz pochłaniałam książki Ricka Riordana. Szósta odsłona oryginalnej serii, mimo że dużo bardziej kameralna i spokojna od pozostałych, ma najlepsze cechy poprzednich pięciu książek. Pełno tu humoru, także tego sarkastycznego, da się poczuć przyjemny dreszczyk przygody, a bohaterowie nie zawodzą. Percy jest empatyczny, impulsywny, czasem głupiutki, ale wtedy, gdy trzeba przenikliwy i inteligentny, a więc taki, jakiego poznaliśmy i pokochaliśmy. Co prawda czasami niektórzy delikatnie zachowują się ciut niezgodnie ze swoim charakterem, ale nie są to na tyle drastyczne zmiany, by przeszkadzały w lekturze.

Fabuła, jak już wspominałam, jest bardzo przyziemna, jakże odmienna od standardowego Ratowania Świata Przed Apokalipsą Numer 17. To otoczenie pozwala jednak stworzyć opowieść tak bardzo wypełnioną ciepłem, że lektura otula jak ciepły kocyk pozwalający zapomnieć na chwilę o codzienności. I właśnie to najbardziej w książkach Riordana lubię - mogę dzięki nim zamknąć się w świecie swojej wyobraźni z fikcyjnymi bohaterami tak mi bliskimi jak prawdziwe osoby. Jeśli to nie jest prawdziwą magią, to nie wiem, jak ją określić.

MINI-SPOILER DLA DOCIEKLIWYCH
.
.
.
.
.
Czyż nie jest to piękne, że pierwszy element misji to udanie się do centrum nostalgii stworzonego przez Hebe? Tak jak ta książka jest nostalgiczną podróżą dla wszystkich nas, starszych fanów, którzy czytali serię lata temu w czasach swojej młodości?

Słuchajcie, próbowałam napisać obiektywną recenzję.

Starałam się wyprodukować wyważony tekst, w którym opisywałabym zalety i wady tej książki, prowadzenie bohaterów, płynność fabuły i tak dalej. Ale to Percy Jackson i wobec niego nie potrafię - choć, szczerzę mówiąc, może bardziej nie chcę - być obiektywna.

Nie czekałam jakoś specjalnie na „Puchar bogów”, dużo bardziej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zainteresowanie Irlandią zaczęło się dla mnie w podstawówce, gdy zgłosiłam się do konkursu wiedzy o tym kraju. Czytałam coś wtedy o Kłopotach, ale nastoletni dzieciak niewiele mógł zrozumieć na temat skomplikowanych relacji między protestantami a katolikami. Zresztą w tej kwestii nawet dorośli nieraz wykazują się niezrozumieniem, bo do ogarnięcia jest tu wiele wątków. Z pomocą przychodzi Patrick Radden Keefe, który przedstawia historię wojny domowej w Irlandii Północnej najbardziej przystępnie, jak tylko się da - oczami jej uczestników.

Głównymi bohaterami reportażu są działacze IRA, którzy przez cały czas trwania konfliktu angażowali się w nieraz wręcz terrorystyczne akcje. Ich relacje na temat porwań, lęku o bliskich, życia w ciągłym poczuciu zagrożenia to największa siła tej książki. Wraz z postępującą chronologicznie narracją można zaobserwować, jak zmieniają się postawy poszczególnych działaczy oraz rodzin ofiar, co rysuje boleśnie prawdziwy i w dużej mierze uniwersalny obraz krajobrazu społecznego podczas każdego konfliktu zbrojnego. Z kart reportażu aż wylewają się emocje - głównie te trudne, ale mimo tego całość czyta się bardzo dobrze.

Keefe nasycił swoją książkę faktami i doskonale widać ogrom pracy, jaki włożył w jej pisanie. Nie chodzi mi nawet o masę przypisów informacyjnych i rozszerzających (są zgromadzone na końcu, zajmując niemal 100 stron!), lecz o precyzyjność narracji. Poszczególne wydarzenia autor pokazuje z różnych punktów widzenia, budując trójwymiarowy obraz sytuacji, a do tego powołuje się na różnorodne źródła, od policyjnych akt, przez wycinki prasowe, po wywiady z uczestnikami wydarzeń.

Po przeczytaniu różnych recenzji widzę, że niektórym osobom przeszkadzało skakanie od osoby do osoby w jednym rozdziale. Dla mnie nie było to uciążliwe pod kątem zrozumienia treści, jedynie pewne wątki okazały się dla mnie mniej ciekawe niż inne. Przez to fragmenty z perspektywy niektórych osób czytało mi się ciężej. Wszystko wynagradzały jednak części o osobach, które interesowały mnie bardziej. Książka bywa zatem nierówna, ale ten zarzut mam do większości reportaży.

Uważam, że “Cokolwiek powiesz…” to świetna lektura przybliżająca nie tak odległy - zarówno w kategoriach czasowych, jak i geograficznych - konflikt, który warto znać lepiej. Nie ma bowiem nic gorszego niż wojna domowa, a rozpętanie jednej z nich nigdy nie jest zbyt trudne.

Zainteresowanie Irlandią zaczęło się dla mnie w podstawówce, gdy zgłosiłam się do konkursu wiedzy o tym kraju. Czytałam coś wtedy o Kłopotach, ale nastoletni dzieciak niewiele mógł zrozumieć na temat skomplikowanych relacji między protestantami a katolikami. Zresztą w tej kwestii nawet dorośli nieraz wykazują się niezrozumieniem, bo do ogarnięcia jest tu wiele wątków. Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja relacja z Neilem Gaimanem jest dosyć skomplikowana. Bardzo chciałabym go polubić i docenić, ale nie potrafię przełknąć jego prozy. Na "Amerykańskich bogów" trafiłam przypadkiem i, zupełnie jak w przypadku głównych bohaterów, moja podróż była niełatwa.

Podczas lektury miałam bardzo silne wrażenie, że książka jest dokładnie taka, jak zaplanował sobie autor. Bardzo mocno czuć tutaj jego wkład, "esencja" stylu wręcz wylewa się z kart. Chciałabym, aby to była zaleta, ale niestety dla mnie tak nie było. Powieść jest bardzo rozwleczona, zwłaszcza że co jakiś czas pojawiają się fragmenty niezwiązane z fabułą, które bardzo wybijają z rytmu. Oprócz tego zakończenie - bez spoilerów - było dla mnie bardzo niesatysfakcjonujące. Rozmyło mi ono jakiekolwiek przesłanie czy myśl przewodnią tej książki.

Tym, co uderzyło mnie jednak najbardziej, jest to, jak mdła okazała się książka. Zabrakło mi w niej emocji, bo narrator jest tutaj wybitnie bezosobowy - wszelkich przejawów emocji trzeba się doszukiwać. Z jednej strony ta subtelność w niektórych fragmentach mi się podobała, ale z drugiej przez większość lektury po prostu mnie to męczyło. Mam wrażenie, że gdzieś pod tą leniwą narracją ukryta była solidna, angażująca opowieść. Szkoda, że pozostała dla mnie schowana.

Całość mogliby uratować bohaterowie, ale niestety przez brak emocji trudno było ich lepiej zrozumieć. Nie pomogło też to, że nie polubiłam żadnego z nich. Oczywiście to super, gdy pojawiają się antypatyczne postaci; gorzej jeśli wszyscy tacy są.

Mimo że jestem fanką inkorporowania wątków różnych religii do prozy, to "Amerykańscy bogowie" zupełnie mi nie podeszli. Ot, proza Gaimana nie jest po prostu pisana mojemu gustowi.

Moja relacja z Neilem Gaimanem jest dosyć skomplikowana. Bardzo chciałabym go polubić i docenić, ale nie potrafię przełknąć jego prozy. Na "Amerykańskich bogów" trafiłam przypadkiem i, zupełnie jak w przypadku głównych bohaterów, moja podróż była niełatwa.

Podczas lektury miałam bardzo silne wrażenie, że książka jest dokładnie taka, jak zaplanował sobie autor. Bardzo mocno...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Puchaty_Rosomak

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
15
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
25
razy
W sumie
wystawione
5
ocen ze średnią 7,0

Spędzone
na czytaniu
83
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
5
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]