Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Niepozorna, malutka książeczka, nie została zapisana przez żadnego filozofa czy teoretyka a jednak przypadkowe spotkanie z tą pozorną „makulaturą” pozwoliło mi na krótki moment przenieść się myślami do swojego „zagubionego raju” czy też odkryć te swoją cząstkę dziecięcości, gdzie nie rozważa się czy warto być dobrym czy nie, gdzie nie debatuje się o sensie ekologii czy kulturowym charakterze miłości oraz małżeństwa - pozostaje to wszystko kwestiami nie podlegającymi dyskusji, motywującymi do lepszego, pełnego miłości i wiary w siebie życia, do cieszenia się chwilą oraz cieszenia się innymi. Ten zbiór właściwie poetyckich aforyzmów był bardzo przyjemny i relaksujący. Oprócz swojego silnie moralnego przekazu to autor też nie ucieka w konformizm - stoi na twardym stanowisku, wbrew otaczającej rzeczywistości, by radykalnie poddać się miłości.
Świetna, krótka i sympatyczna

Niepozorna, malutka książeczka, nie została zapisana przez żadnego filozofa czy teoretyka a jednak przypadkowe spotkanie z tą pozorną „makulaturą” pozwoliło mi na krótki moment przenieść się myślami do swojego „zagubionego raju” czy też odkryć te swoją cząstkę dziecięcości, gdzie nie rozważa się czy warto być dobrym czy nie, gdzie nie debatuje się o sensie ekologii czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Slavoj Zizek piszę mniej więcej tak jak i mówi a też i mówi zazwyczaj to samo co, gdy piszę - dlatego też praca była o tyle zaskakująca, że nie kryło się w niej żadne zaskoczenie, ot zebrane standardowe wybiegi myślowe Źiźka. Praca opiera się na pytaniach skierowanych do Źiźka i jego odpowiedziach: skupia się na kierunku w jakim idzie świat, jak powinna wyglądać rewolucja, jak powinien wyglądać postęp i dużo analiz aktualnej (w tamtym czasie) sytuacji politycznej. Źiźek, jak to ma w zwyczaju, oferuje pewną różnorodność swoich myśli, ciekawe podejścia oraz ciekawe uwagi, jednak zazwyczaj na tyle abstrakcyjne czy przesiąknięte lacanizmem lub heglizmem by bardzo słabo utrwalały się w pamięci.
Już teraz, bezpośrednio po przeczytaniu książki (czy też nawet w trakcie czytania) zastanawiałem się co mi zostanie z analizy „kawy bez kofeiny” czy „pochwały nieagresywnej przemocy” - przykry wniosek był taki, że zapewne ćwiartka tego.

Mimo tej, w moim odczuciu, „niepraktyczności” i luźności większości treści tej książki to była ona sympatycznie, przystępnie zapisana i niemalże pochłonąłem ją w jednym posiedzeniu - może być to ciekawa lektura na plażowanie, bystra acz nie na tyle by się przy niej szczególnie męczyć.

Slavoj Zizek piszę mniej więcej tak jak i mówi a też i mówi zazwyczaj to samo co, gdy piszę - dlatego też praca była o tyle zaskakująca, że nie kryło się w niej żadne zaskoczenie, ot zebrane standardowe wybiegi myślowe Źiźka. Praca opiera się na pytaniach skierowanych do Źiźka i jego odpowiedziach: skupia się na kierunku w jakim idzie świat, jak powinna wyglądać rewolucja,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo, że Herbert Marcuse uchodzi powszechnie za „neomarksistę” to praca sama w sobie bardzo skromnie odnosi się do Marksa i marksistowskiego żargonu - dużo bardziej za to opiera się na psychoanalizie, która stanowi podstawę wszelkich wniosków tej pracy. W konsekwencji: praca raczej nie zadowoli zbytnio nikogo, kto nie odnajduje przyjemności czy prawdy w psychoanalitycznych rozważaniach - wszystko Marcuse wyciąga z tez Freuda o popędowej naturze człowieka, represywności kultury, tłumieniu libido itd.
Dla mnie, jako dla sceptyka freudyzmu, cała ta praca to był męczący bełkot, który nieprzyjemnie zderzył się z moją intuicją, jakoby Marcuse był powiewem świeżości w lewicowej myśli

Mimo, że Herbert Marcuse uchodzi powszechnie za „neomarksistę” to praca sama w sobie bardzo skromnie odnosi się do Marksa i marksistowskiego żargonu - dużo bardziej za to opiera się na psychoanalizie, która stanowi podstawę wszelkich wniosków tej pracy. W konsekwencji: praca raczej nie zadowoli zbytnio nikogo, kto nie odnajduje przyjemności czy prawdy w psychoanalitycznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejne opracowanie Marcusego wychodzące spod pióra marksistowsko-leninowskiego betonu. Tutaj autor mniej się ukrywał ze swoim anty-frankfurckizmem i wydzielał sobie osobny dział w którym krytykował wcześniej opracowany materiał (np przybliża koncept Erosa i popędu śmierci, następnie wydziela sobie fragment gdzie go krytykuje).
Mimo wszystko lepiej zrozumiałem, dzięki tej pracy treść „Erosa i cywilizacji” w pewne niezrozumiałe dla mnie fragmenty stały się jasne (okazuje się bowiem, że nikt nie wie co konkretnie ma na myśli Marcuse pisząc o „siłach dominacji”!).
Również kluczowe polemiczne refleksje autora nieraz robiły na mnie wrażenie, bowiem były logiczną refleksją a nie, jak to często bywa, najzwyczajniejszym powoływaniem się na nieomylny autorytet Marksa czy Lenina. Np polemika z Freudyzmem oraz zasadą przyjemności była bardzo ciekawa (autor zwrócił uwagę na wtórność przyjemności; ergo - nie jest istotą aktywności człowieka).
Inne argumenty pozwoliły się uśmiechnąć np powoływanie się przez autora na radzieckiego uczonego, który twierdził, że człowiek może żyć wiecznie (nieznajomość tej zwariowanej tezy radzieckiego uczonego autor uznał za ignorancję Marcusego).

Reasumując; nie było źle, ale wystarczy

Kolejne opracowanie Marcusego wychodzące spod pióra marksistowsko-leninowskiego betonu. Tutaj autor mniej się ukrywał ze swoim anty-frankfurckizmem i wydzielał sobie osobny dział w którym krytykował wcześniej opracowany materiał (np przybliża koncept Erosa i popędu śmierci, następnie wydziela sobie fragment gdzie go krytykuje).
Mimo wszystko lepiej zrozumiałem, dzięki tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo, że tytuł wskazuje na relacje między marksizmem a szkołą Frankfurcką to jest to raczej krytyka szkoły frankfurckiej z perspektywy marksistowsko-leninowskiego betonu. Jest to przykład tej pracy w której zebrany potężny materiał i cenna dogłębna analiza znika w drugim tle, bowiem na pierwszym bryluje iście „stalinowski” komentarz.
Autor podejmując się analizy frankfurtczyków i ich koncepcji nie może się powstrzymać by za każdym razem nie podkreślić, gdzie w tych koncepcjach mamy do czynienia z odstępstwem od marksizmu-leninizmu a następnie zauważenie, że świadczy to o krótkowzroczności czy naiwności owych teoretyków, następnie zostajemy zalani cytatami zwolenników realnego socjalizmu by utwierdzić się w przekonaniu, że każde to odstępstwo było niewątpliwie błędem.
Tak więc z czasem zacząłem tracić zaufanie do autora, który zamiast obiektywnie przedstawiać same rozbieżności teoretyczne między ortodoksyjnym marksizmem a teorią krytyczną zaczyna robić za tubę propagandową realnego socjalizmu.

Przykłady takiego zjawiska można by mnożyć, ale biorąc pierwszy pod lupę: Herbert Marcuse uważa, że potencjał rewolucyjny klasy robotniczej już nie istnieje a przynajmniej nie jest tak silny jak kiedyś a narracja robotnicza traci sens - dostajemy zatem komentarz, że Marcuse jest intelektualistą burżuazyjnym, który nie potrafi właściwie przeanalizować stanu późnego kapitalizmu, w dodatku zabija rewolucyjnego ducha i utrwala system kapitalistyczny. Przykład ten jest o tyle dla mnie kluczowy, że dziś jak na dłoni możemy zobaczyć słuszność analiz Marcusego i krótkowzroczność czy brak pojęcia samego autora.

W podsumowaniu już cały duch pracy zostaje skondensowany; tam to autor gromadzi wszystkie analizy, które prowadzą do wniosku, że teoria krytyczna była pogubiona, anty-rewolucyjna, wewnętrznie sprzeczna i płytka a de facto (zdaniem Malinowskiego) już umiera - w przeciwieństwie do zwartej teorii marksizmu-leninizmu; tak więc ponownie autora zweryfikowała sama historia.

Kończąc ten krytyczny komentarz a propos wartościowania i osobistych wyprawek autora; jest to nieliczna praca na polskim rynku poświęcona historii i teorii szkoły frankfurckiej i mimo negatywnego komentarza jest przeprowadzona dosyć rzetelnie i z dużą ilością materiału pomocniczego i za to zasługuje na wszystkie gwiazdki jakie dostanie - musimy doceniać to co mamy.
Mimo tego; nie polecałbym tej pracy jako pierwszy kontakt ze szkołą frankfurcką, ponieważ wieczny narrator prowadzący nasze myśli w prawidłowym kierunku może łatwo nam obrzydzić teorie krytyczną i zamaskować jej oryginalnego ducha.

Mimo, że tytuł wskazuje na relacje między marksizmem a szkołą Frankfurcką to jest to raczej krytyka szkoły frankfurckiej z perspektywy marksistowsko-leninowskiego betonu. Jest to przykład tej pracy w której zebrany potężny materiał i cenna dogłębna analiza znika w drugim tle, bowiem na pierwszym bryluje iście „stalinowski” komentarz.
Autor podejmując się analizy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kombinacja Heideggera, Hegla, Marksa, Freuda a nawet Schillera czy Nietzschego - niewątpliwie wszechstronnie rozeznany myśliciel, który swoimi dziełami wpisał się w historię jako inicjator i główny teoretyk „Nowej Lewicy”.
Ciekawa analiza kapitalizmu i społeczeństwa przemysłowego: zwracająca uwaga na złożoność totalitaryzmu i jego występowanie nawet w warunkach „pozornie” liberalnych.
Zachęcony zostałem do wgryzienia się w jego filozofię przez większą czytelność niż Adorna - i póki co jestem pozytywnie nastawiony.

Kombinacja Heideggera, Hegla, Marksa, Freuda a nawet Schillera czy Nietzschego - niewątpliwie wszechstronnie rozeznany myśliciel, który swoimi dziełami wpisał się w historię jako inicjator i główny teoretyk „Nowej Lewicy”.
Ciekawa analiza kapitalizmu i społeczeństwa przemysłowego: zwracająca uwaga na złożoność totalitaryzmu i jego występowanie nawet w warunkach „pozornie”...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezwykła książka, bardzo głęboka, mimo faktu bycia dedykowaną dla dzieci. Muminki kojarzyły mi się, zapewne jak większości, głównie z bajką w wieczorynce - okazuje się jednak, że autorka pochodzi z artystycznej rodziny, ma pojęcie o filozofii a opracowań jej twórczości, analiz i wykładów jest bez liku.
Szczególnie urzekła mnie pierwsza historia małego stworzonka, które zaczepiło Włóczykija - stworzonko było tak małe, że nawet nie posiadało imienia i było zdane na „żywioły”. Dopiero, gdy Włóczykij je nazwał „Ti-Ti-U” - wtedy to Ti-Ti-U odkrył swoją tożsamość, swoją substancjalność i przestał być biernym obserwatorem - zaczęło czuć, że żyje i być kowalem swego losu a i sam Włóczykij stracił swój autorytet w oczach stworzonka. Historia była bardzo głęboka, morałem wkraczała już w nurt szkoły frankfurckiej i nie wiem czy taka historia była dedykowana dziecku czy jednak dorosłym.

Inna historia z zakresu pedagogiki również była wybitna; o niewidzialnej dziewczynce, która stała się niewidoczna przez swoją ironiczną, złośliwą ciotkę a jedyne dzięki czemu wiadomo było gdzie jest to dzwoneczek na szyi - dopiero pozwolenie jej na autonomie i wyzwalanie jej dziecięcości pozwoliło na jej powtórne pojawienie się i bycie widoczną.

Są to nieliczne z tych wielu bardzo ciekawych, sympatycznych i mądrych bajek przeznaczonych dla dzieci; wiele innych historii różnych postaci też przemawia jak np sfrustrowany pracą Paszczak pragnący tylko spokoju czy też mierzący się z marzeniami tata Muminka - wszystko to jest warte przeczytania, nawet przez dorosłego. W dodatku wszystkie te historie podsycone są niezwykłym, leśnym klimatem, pewną melancholijnością czy może nawet neurotycznością a autorka perfekcyjnie wytwarza świat przedstawiony w krótkich zdaniach i nierozpasanych opisach. Szybki opis wielkich starodawnych okien, kilku starych obrusów i małgo fotela w kącie by poczuć się jak w norce jednego z bohaterów.

Niezwykła książka, bardzo głęboka, mimo faktu bycia dedykowaną dla dzieci. Muminki kojarzyły mi się, zapewne jak większości, głównie z bajką w wieczorynce - okazuje się jednak, że autorka pochodzi z artystycznej rodziny, ma pojęcie o filozofii a opracowań jej twórczości, analiz i wykładów jest bez liku.
Szczególnie urzekła mnie pierwsza historia małego stworzonka, które...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa, drobna praca wprowadzająca w kontekst gotyku oraz zapoznaje z kluczowymi nazwiskami

Ciekawa, drobna praca wprowadzająca w kontekst gotyku oraz zapoznaje z kluczowymi nazwiskami

Pokaż mimo to


Na półkach:

Poruszający myśliciel, z ciekawymi obserwacjami, wrażliwością a w dodatku z wielkim bagażem doświadczeń, dwie wielkie wojny oraz studencki zryw z 1968.
Książka zachęciła do dalszego poznawania myśliciela

Poruszający myśliciel, z ciekawymi obserwacjami, wrażliwością a w dodatku z wielkim bagażem doświadczeń, dwie wielkie wojny oraz studencki zryw z 1968.
Książka zachęciła do dalszego poznawania myśliciela

Pokaż mimo to


Na półkach:

Praca nieco bogatsza w refleksje, rozwijająca pewne wątki w ciekawy sposób, z pewnością wiele nowych oraz uderzających myśli - mimo to, nie jest to praca, która w moim odczuciu zawierałaby jakieś kluczowe dla zrozumienia Schopenhauera nowości. Można zostać przy pierwszym tomie

Praca nieco bogatsza w refleksje, rozwijająca pewne wątki w ciekawy sposób, z pewnością wiele nowych oraz uderzających myśli - mimo to, nie jest to praca, która w moim odczuciu zawierałaby jakieś kluczowe dla zrozumienia Schopenhauera nowości. Można zostać przy pierwszym tomie

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wymęczona książka.
Niby jej intencją było przedstawianie pewnych prostych myśli a nie systematycznej filozofii, jednak słuchanie rad od takiej ofiary życiowej jak Artur Schopenhauer jest podobne do słuchania Petersona w jaki sposób żyć czy też Korwina o tym jak zakładać biznes. Książka pełna anegdotek o tym jak rozmawiać z ludźmi, czego się wystrzegać, jak rozmawiać w towarzystwie, jacy ludzie ciągną ku jakim a wszystko jest poparte najzwyczajniejszą obserwacją Artura Schopenhauera.
Może w gimnazjum (czy w XVIII wieku) praca ta byłaby czymś nowym, ciekawym, ale na te chwilę przypomina pouczenia gimnazjalisty w sekcji komentarzy na YT/FB. Nie polecam, tylko dla fascynatów Schopenhauera, albo ludzi którzy nie wyrośli z poradników typu „jak żyć”

Wymęczona książka.
Niby jej intencją było przedstawianie pewnych prostych myśli a nie systematycznej filozofii, jednak słuchanie rad od takiej ofiary życiowej jak Artur Schopenhauer jest podobne do słuchania Petersona w jaki sposób żyć czy też Korwina o tym jak zakładać biznes. Książka pełna anegdotek o tym jak rozmawiać z ludźmi, czego się wystrzegać, jak rozmawiać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor posiada ewidentnie obszerną wiedzę w temacie hinduizmu oraz buddyzmu - w sposób przekonujący i ciekawy przedstawiający połączenia między filozofią religii dharmicznych z systemem filozoficznym Artura Schopenhauera.

Jedyne zastrzeżenie jakie mam do książki to dosyć chaotyczny język, wstawki hinduistyczne wydawały się za mało zaakcentowane i często wpadałem w zagubienie nie wiedząc czy czytam właśnie coś o systemie Schopenhauera czy może coś o hinduizmie.
Ale oprócz tego - fajna praca i dla sympatyków religii dharmicznych jak i zagłębiających się w Schopenhauera

Autor posiada ewidentnie obszerną wiedzę w temacie hinduizmu oraz buddyzmu - w sposób przekonujący i ciekawy przedstawiający połączenia między filozofią religii dharmicznych z systemem filozoficznym Artura Schopenhauera.

Jedyne zastrzeżenie jakie mam do książki to dosyć chaotyczny język, wstawki hinduistyczne wydawały się za mało zaakcentowane i często wpadałem w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaskoczyło mnie poruszanie tematu społeczeństwa w tak skupionej na indywidualności filozofii jak filozofia Artura Schopenhauera.
Mimo to dało się coś z tego wykrzesać.
Główna treść książki to przybliżanie podstawowych koncepcji Schopenhauera z wstawkami o społeczeństwie, na początku mamy gruby kontekst historyczny a na końcu J. Garewicz skupia się na meritum czyli społeczeństwie.
Książkę czytało się przyjemnie i nie wymaga uprzedniego przygotowania a propos filozofii Schopenhauera

Zaskoczyło mnie poruszanie tematu społeczeństwa w tak skupionej na indywidualności filozofii jak filozofia Artura Schopenhauera.
Mimo to dało się coś z tego wykrzesać.
Główna treść książki to przybliżanie podstawowych koncepcji Schopenhauera z wstawkami o społeczeństwie, na początku mamy gruby kontekst historyczny a na końcu J. Garewicz skupia się na meritum czyli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to już standardowy manewr Schopenhauera - z początku rujnuje standardowy obraz rzeczywistości przedstawiając nędze i okrucieństwo świata by na sam koniec, po egzystencjalnych torturach, zapewnić przyjemny okład jakim jest wychwalanie współczucia, miłości i pokazywanie promyków światła w tym mrocznym, odmalowanym przez niego obrazie. Zaczynam odczuwać pewną urazę za te emocjonalne zagrania, ale nie mogę ukryć, że śledzę wnioski Schopenhauera niczym dobry film.

Z kolei sama końcówka jest nadzwyczaj piękna i niespodziewana jak na renomę tego filozofa; rozpatrywanie końca egzystencji jako zacierania granic z tymi których się kochało i razem z nimi współodczuwało, by dalej uczestniczyć w ich życiu, ale już bez barier. Niespodziewanie ładna i sympatyczna myśl jak na dekadentyste.

Praca dobra, mimo że atakowanie mojego ulubionego Kanta bardzo bolało

Jest to już standardowy manewr Schopenhauera - z początku rujnuje standardowy obraz rzeczywistości przedstawiając nędze i okrucieństwo świata by na sam koniec, po egzystencjalnych torturach, zapewnić przyjemny okład jakim jest wychwalanie współczucia, miłości i pokazywanie promyków światła w tym mrocznym, odmalowanym przez niego obrazie. Zaczynam odczuwać pewną urazę za te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawdopodobnie jedna z najbardziej przystępnych i najlepiej wyjaśniających determinizm książek jakie w swojej karierze przeczytałem, tutaj też dobre 7 lat temu spotkałem się pierwszy raz z tym poglądem i zostałem do niego przekonany - polecam bardzo, wyjątkowa przenikliwość oraz względnie bezstronna analiza tego pojęcia na tle historii filozofii.

Przedmowa również jest wyjątkowa, bo nareszcie zawiera bardzo sowitą analizę (i chłoste) heglizmu - nareszcie nie padały wyłącznie obelgi a również i argumenty!
Tak więc treść książki niczym mnie nie zaskoczyła, ale prawdopodobnie dla początkujących filozofów może być ciekawym kąskiem

Prawdopodobnie jedna z najbardziej przystępnych i najlepiej wyjaśniających determinizm książek jakie w swojej karierze przeczytałem, tutaj też dobre 7 lat temu spotkałem się pierwszy raz z tym poglądem i zostałem do niego przekonany - polecam bardzo, wyjątkowa przenikliwość oraz względnie bezstronna analiza tego pojęcia na tle historii filozofii.

Przedmowa również jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Schopenhauer wyraża myśl jakoby miłość była tworem kulturowo wyidealizowanym - poszukiwanie bratniej duszy, spełnienia w drugiej osobie oraz przyjemność z wzajemnej obecności jest wyłącznie fortelem mającym na celu ukrycie naszych autentycznych motywacji.
Potrzeba współżycia jest zdaniem filozofa ważna, jednak jest dla nas tak istotna ze względu na to, że w niej najmocniej musi się objawiać wola życia, ażeby przedstawienie dalej trwało. Zostajemy otumanieni rozkoszą, korzyścią własną, przyjemnościami, ażeby nieświadomie realizować interes gatunku.

Temat miłości to tylko wybieg by Schopenhauer mógł przedstawić w pełnej okazałości wnioski swojego systemu o pozorności jaka często charakteryzuje „interes własny” - poczucie naszego własnego spełnienia najczęściej wiąże się ze spełnianiem zachcianek wiecznie pragnącej Woli.
Następnie Schopenhauer rozwodzi się nad coraz to bardziej zdeaktualizowanymi teoriami o przyciąganiu się przeciwieństw, fetyszach, niesmaku wysokich kobiet do wysokich mężczyzn by nie rodziły się giganty itd itd.

Oczywiście, całkowita zgoda z Schopenhauerem byłaby zbyt „edgy” dla kogokolwiek poważnego a wiele fałszywych tez Schopenhauera o miłości weryfikuje XXI wieczna rzeczywistość - mimo to fajny, krótki tekst wprowadzający w system i rozumowanie Schopenhauera.

Schopenhauer wyraża myśl jakoby miłość była tworem kulturowo wyidealizowanym - poszukiwanie bratniej duszy, spełnienia w drugiej osobie oraz przyjemność z wzajemnej obecności jest wyłącznie fortelem mającym na celu ukrycie naszych autentycznych motywacji.
Potrzeba współżycia jest zdaniem filozofa ważna, jednak jest dla nas tak istotna ze względu na to, że w niej najmocniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tutaj daje swoją recenzję wyłącznie pierwszego tomu;
a co to było za dzieło!
Jak wiele tematów można poruszyć, na ilu strunach ludzkiej namiętności można zagrać - w pełnej okazałości pokazuje to Artur Schopenhauer w swoim opus magnum, którego czytanie były huśtawką emocjonalną a każdemu posiedzeniu towarzyszyły inne uczucia. W tak obszernym (bo 800-stronicowym dziele) miło, że można liczyć na taką różnorodność tematyczną.
Schopenhauer czasem niczym wybitny krytyk wprowadza w niuanse sztuki, emanuje od niego wyraźna sympatia do tego tematu, romantyzuje dzieło ludzkich rąk, bijące idee z tych tworów, które uwalniają na pewien czas człowieka z własnego jestestwa by doznał ulgi w egzystencji - nikt tak przekonująco nie zachęcił mnie do zgłębienia się w estetyke oraz sztuke samą. Innym razem Schopenhauer przekonująco mówi o iluzoryczności świata i naszego jestestwa wzbudzając niepokój, następnie akcentuje mrok i egoizm egzystencji by na samych końcowych stronach zacząć czule mówić o współczuciu jakie można czasem w świecie spotkać, o heroicznej walce świętych z mrokiem świata oraz możności wyrwania się z okowów iluzji oraz paskudnej woli poprzez to co potocznie rozumiemy jako miłość.

Książka ma oczywiście wady, szczególnie że niektóre jej części są bardzo wydłużone i często wzbogacane nazbyt dużą ilością przykładów czy „badań”, w innych przypadkach często można spotkać się ze zbyt szybko wyciąganymi wnioskami, łatwymi w obaleniu bzdurami czy wewnętrznymi sprzecznościami systemu - jednak mimo niedoskonałości oraz mimo swojej niechęci do pesymizmu Schopenhauera; muszę przyznać, że jest to praca poruszająca i skłaniająca do refleksji; natłok bardzo różnorodnych myśli prawdopodobnie każdego w końcu intelektualnie zaspokoi i każdy w tej pracy znajdzie swoje wrażliwe kwestie. Pióro Schopenhauera też jest wyjątkowo lekkie jak na filozofa XIX wieku.

Tak więc; mimo że nie jestem sympatykiem filozofii Schopenhauera i nie wszystko przeczytałem z należną uwagą (zwłaszcza „Dodatek” o Kancie, który uznałem po pewnych próbach dla mnie za nieistotny) to Schopenhauer ostatecznie ze swym przekazem do mnie dotarł i zmusił do zastanowienia nad własnym podejściem do rzeczywistości.
Dla wytrwałych adeptów filozofii, których nie zniechęca przedzieranie się przez setki stron by wykrzesać dla siebie kilka ciekawych myśli - bardzo polecam.

Tutaj daje swoją recenzję wyłącznie pierwszego tomu;
a co to było za dzieło!
Jak wiele tematów można poruszyć, na ilu strunach ludzkiej namiętności można zagrać - w pełnej okazałości pokazuje to Artur Schopenhauer w swoim opus magnum, którego czytanie były huśtawką emocjonalną a każdemu posiedzeniu towarzyszyły inne uczucia. W tak obszernym (bo 800-stronicowym dziele) miło,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawdopodobnie jedna z najbardziej czytelnych, przyjemnych oraz nieinfantylnych prac poświęconych wprowadzeniu w pesymistyczną filozofię Artura Schopenhauera.
Wszystkie wątki istotne dla jego filozofii zostały omówione bez zbędnego prze-intelektualizowania, jasno z sensownymi argumentami a nieraz i komentarzem krytycznym.
Jeśli ktoś chcę zacząć poznawać Schopenhauera to jest to moja sugestia na pierwszą pozycje.

Prawdopodobnie jedna z najbardziej czytelnych, przyjemnych oraz nieinfantylnych prac poświęconych wprowadzeniu w pesymistyczną filozofię Artura Schopenhauera.
Wszystkie wątki istotne dla jego filozofii zostały omówione bez zbędnego prze-intelektualizowania, jasno z sensownymi argumentami a nieraz i komentarzem krytycznym.
Jeśli ktoś chcę zacząć poznawać Schopenhauera to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiele artykułów, zwykle naciąganych na innego myśliciela niż sam Schopenhauer. Wydała mi się szczególnie nudna

Wiele artykułów, zwykle naciąganych na innego myśliciela niż sam Schopenhauer. Wydała mi się szczególnie nudna

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem jak to się stało, ale Schopenhauer ani razu nie wspomniał o tym perfidnym Heglu.
Nie uważam się za laika w temacie religijności a jednak świeży „z lotu ptaka” punkt widzenia Schopenhauera na sprawę religii skłonił mnie do rozważań, nie spodziewałem się po takiej pracy czegokolwiek ambitniejszego niż wyrzucanie hipokryzji chrześcijaństwu.
Zwrócenie uwagi na wyjątkowe, względem innych religii, zabarwienie egzystencjalno-etyczne chrześcijaństwa nigdy nie rzuciło mi się tak wyraźnie w oczy - podobnie jak doszukiwanie się kontrastrów między judaizmem i chrześcijaństwem i z taką szybkością wyjaśnienie jak u chrześcijan świat należy do diabła a u żydów do Boga.

Jednak Schopenhauer krąży głównie wokół dosyć nieprecyzyjnie wyłożonej myśli jakoby religia stanowiła alegorie prawdy, urozmaiconą poprzez symbolikę, mity oraz rytuały etc - religia ma pełnić funkcje „metafizyki dla ludu” a zdaniem Schopenhauera należy pozbyć się już tego religijnego zabarwienia by prawda mogła objawić się niezmącona w chwale.
W tej pracy najczęstszym bohaterem jest buddyzm oraz hinduizm, które Schopenhauer wskazuje jako najgłębsze, najmądrzejsze religie o najlepszym kodeksie etycznym oraz punkcie widzenia.

To wydanie w przeciwieństwie do „Poczwórnej…” posiada tłumaczenie co ważniejszych cytatów a to na plus.

Tak więc praca mimo jakiejś liczby komunałów to miała dużo ciekawych, mało ostatnio poruszanych myśli i dała poczucie świeżości jakie rzadko jest oferowane przez prace zajmujące się religią. Miłe zaskoczenie

Nie wiem jak to się stało, ale Schopenhauer ani razu nie wspomniał o tym perfidnym Heglu.
Nie uważam się za laika w temacie religijności a jednak świeży „z lotu ptaka” punkt widzenia Schopenhauera na sprawę religii skłonił mnie do rozważań, nie spodziewałem się po takiej pracy czegokolwiek ambitniejszego niż wyrzucanie hipokryzji chrześcijaństwu.
Zwrócenie uwagi na...

więcej Pokaż mimo to