-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-05-21
2024-05-18
Dziwna Sally Diamond to nieco złożony thriller psychologiczny. Na fabułę składają się dwa rozdziały, z Sally oraz pewnym Peterem. Dla mnie pomysł na fabułę jest bardzo okej i wykonanie również.
Historia Sally zaczyna się kontrowersyjnie. Kobieta pali zwłoki ojca, dlaczego? Ojciec Sally, psychiatra w żartach powiedział, że może go nawet spalić kiedy ten umrze. Posłuchała.
Tytułowa bohaterka nie jest do końca osobą, która odczuwa to co odczuwa świadomy człowiek. Jest inna i ona o tym wie.
Jej matka została porwana i latami trzymana na uwięzi. Bohaterka urodziła się w przybudówce, bez jakiegokolwiek dostępu do świata przez 5 lat.
Sally jest bardzo kompleksową osobą. Mimo 42 lat jej mózg pracuje jak mózg dziecka. Sally mówi prosto z mostu, nie krępując się niczym ani nikim. Jej zachowanie bywa nieadekwatne do sytuacji. Bywa nieempatyczna i nie rozumie emocji. Nienawidzi kontaktu fizycznego, nie lubi przebywać wśród ludzi i mogłabym tak wymieniać. Zachowanie Sally wiąże się z przeszłością, której dokładnie nie pamięta.
Peter to kolejny bohater, ale nie chcę pisać zbyt dużo o nim, bo nie chcę zdradzić za dużo. Wydawać by się mogło, że życiowa droga Petera była nieco łatwiejsza, ale czy aby na pewno? Rzecz w tym, że przebywał z psych0patą, który manipulował nim na każdy możliwy sposób. Miał w tym jednak konkretny cel.
Kto z kim przestaje, takim się staje; czy w tym przypadku to się sprawdzi? Tego nie powiem.
Pierwsza połowa mnie wciągnęła, druga nieco już mniej, bo zaczęło mi się nieco dłużyć i pewne rzeczy mogły być skrócone. Najlepsze rozdziały to te z Peterem. Samo zakończenie jest okej, choć obstawiam, że wiele osób może być na nie.
Autorka wykreowała ciekawe postaci pod względem psychologicznym. Dla mnie to najlepsza książka od Liz Nugent jaką przyszło mi czytać. Lektura porusza też inne tematy takie jak np. rasizm, mizoginia.
7/10⭐️
Dziękuję wydawnictwu #znakcrime za książkę do recenzji.
Dziwna Sally Diamond to nieco złożony thriller psychologiczny. Na fabułę składają się dwa rozdziały, z Sally oraz pewnym Peterem. Dla mnie pomysł na fabułę jest bardzo okej i wykonanie również.
Historia Sally zaczyna się kontrowersyjnie. Kobieta pali zwłoki ojca, dlaczego? Ojciec Sally, psychiatra w żartach powiedział, że może go nawet spalić kiedy ten umrze. Posłuchała....
2024-05-14
Co ja w ogóle przeczytałam? Bo zrozumiałam z tego tyle co nic.
Jestem na nie. Miała to być bajka dla starszych czytelników? Średnio rozumiem sens tej całej magii, wiele niedomówień. Nawet nie wiem co mogłabym więcej napisać. Nie czegoś takiego spodziewałam się po tak osławionym nazwisku.
Co ja w ogóle przeczytałam? Bo zrozumiałam z tego tyle co nic.
Jestem na nie. Miała to być bajka dla starszych czytelników? Średnio rozumiem sens tej całej magii, wiele niedomówień. Nawet nie wiem co mogłabym więcej napisać. Nie czegoś takiego spodziewałam się po tak osławionym nazwisku.
2024-05-13
2,5/10⭐️
Śmiem twierdzić, że Masterton nie jest dla mnie.
Nie wiem jakim cudem skończyłam książkę.
Pierwsza połowa w miarę ok a później to już autor odpływał na maksa. Niby jest logiczna całość, ale dla mnie meh. Strasznie wszystko się dłuży.
Lubieżnością autor nie grzeszy.
Są elementy horroru, ale mnie jakoś nie wystraszyły w ogóle. Bardziej dla mnie jest to erotyczny horror, o ile coś takiego w ogóle istnieje.
2,5/10⭐️
Śmiem twierdzić, że Masterton nie jest dla mnie.
Nie wiem jakim cudem skończyłam książkę.
Pierwsza połowa w miarę ok a później to już autor odpływał na maksa. Niby jest logiczna całość, ale dla mnie meh. Strasznie wszystko się dłuży.
Lubieżnością autor nie grzeszy.
Są elementy horroru, ale mnie jakoś nie wystraszyły w ogóle. Bardziej dla mnie jest to erotyczny...
2024-05-10
Piotr Langer nie wymaga opisu.
Na książkę skusiłam się przez przypadek. Nie wiedziałam nawet, że Langer nie wymaga opisu. Dla mnie wymagał, bo Chyłki nie czytałam.
Dowiedziałam się, że to nadziany psych0pata, który nie zna umiaru w swojej „pracy”.
Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego co dostałam.
Powiem tak, dostałam tak wykolejonego p0paprańca, dewianta że było to tak wyborowe, że aż obrzydliwe. Tyle jestem w stanie napisać i myślę, że to wystarczy by nie zaspoilerować. Wiem, że to zabrzmi odpychająco i być może nieludzko, ale Langer to osobowość dyssocjalna pierwszej klasy. Aj, jaj, lubię takich psych0patów.
Czytałam komentarz, że chyba ktoś sam musi być chory psychicznie by czytać Langera i tylko ludzie o mocnych nerwach mogą sobie na to pozwolić. Hmm, nie mnie oceniać, ale z tym drugim mogę się nieco zgodzić. Już dawno nie miałam w ręku lektury, w której bym czytała o tak skrzywionej psychice, przebiegłości bohatera.
Zauważyłam, że styl pisania/język Remka uległy progresowi na lepsze(oczywiście porównuje do tych poprzednich książek z którymi miałam styczność). Nie nudziłam się, zwroty akcji były, niektóre mnie zaskoczyły. Czy były minusy? Coś bym znalazła, ale po co się skupiać na nich skoro fabuła mnie pochłonęła? Nie ma sensu.
Myślę, że Langer ma szansę na dostanie się na listę książek roku.
Piotr Langer nie wymaga opisu.
Na książkę skusiłam się przez przypadek. Nie wiedziałam nawet, że Langer nie wymaga opisu. Dla mnie wymagał, bo Chyłki nie czytałam.
Dowiedziałam się, że to nadziany psych0pata, który nie zna umiaru w swojej „pracy”.
Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego co dostałam.
Powiem tak, dostałam tak wykolejonego p0paprańca, dewianta że było...
2024-05-08
1,5/10⭐️
Powieść grozy pt. „Dom na Wyrębach”.
Co dostajemy? Już piszę.
✔️Marek przenosi się po rozwodzie do nowego domu.
✔️Milion razy odwiedza kumpla Huberta.
✔️Śpi.
✔️Szuka ekipy remontowej.
✔️Remont domu.
✔️Marek poznaje pewnego sąsiada. Nie wiem czy to love story miało być czy po prostu bohater od tak byle był jakiś.
✔️Alkohol.
✔️Jazda do pracy.
✔️Rozmowy o grzybach i chodzenie na nie.
✔️Zabawa w ornitologa.
Rzekomo z grozy: duch, strzyga czy co to było i uwaga bodajże w dwóch krótkich scenach. Tyle. Jeszcze jakieś tam zwodzenie na pokuszenie.
I ja ją mam uznać za powieść grozy? Nigdy w życiu.
Nie jest strasznie, nie jest mrocznie, nie ma żadnego klimatu, nie ma grozy, nie ma nic. Tak nudnej, nijakiej, bezsensownej historii dawno nie czytałam. Dawnooooo.
Bardzoooo słabe dialogi, niepotrzebne opisy wszystkiego i niczego, wszystko rozwleczone. Nie ma żadnej akcji.
Człowiek sięga po powieść grozy a otrzymuje jej strzępki strzępków i tych jeszcze ich strzępków. Gdybym chciała przeczytać lekturę o 🍄 i 🦉 sięgnęłabym po poradniki. No jak tak można? To już nawet śmieszne nie jest.
Nie mam na celu obrażać autora, ale nie mam też zamiaru milczeć kiedy takie coś się dzieje. Ktoś musi. Tego nie tłumaczy nawet to, że to jest „starsza” książka, bo z tego co wiem cechy gatunków nie ulegają zmianom. Przykre to, ale no tak to widzę.
Najlepsza jest okładka.
1,5/10⭐️
Powieść grozy pt. „Dom na Wyrębach”.
Co dostajemy? Już piszę.
✔️Marek przenosi się po rozwodzie do nowego domu.
✔️Milion razy odwiedza kumpla Huberta.
✔️Śpi.
✔️Szuka ekipy remontowej.
✔️Remont domu.
✔️Marek poznaje pewnego sąsiada. Nie wiem czy to love story miało być czy po prostu bohater od tak byle był jakiś.
✔️Alkohol.
✔️Jazda do pracy.
✔️Rozmowy o...
2024-05-06
Fabuła to skakanie od jednego do drugiego bohatera. Fabuła w głównej mierze oparta jest na krótkich dialogach, opisach które miały wnieść klimat, napięcie ale nie wniosły nic, wręcz były zbędne.
1 rozdział to Agatka gadająca sama ze sobą, w kolejnych 5 nie dzieje się nic. Nie ma takiego typowego wątku przewodniego.
Bohaterka Agata jest głupia jak but, jej zachowanie jest bardzo dziecinne, kompletnie nie myśli. W ilości wulgaryzmów przebiła nawet mnie. To było po prostu niepotrzebne.
Policjant Jan niby zna sprawcę, ale nie dopuszcza do tego myśli.
Zero skupienia na bohaterach i ich rozwoju, tylko gonitwa od jednego do drugiego.
Z wytypowaniem tego i owego nie będziecie mieć żadnego problemu. Żadnego. Zero klimatu, zero emocji, zero napięcia. Szkoda, bo pomysł jak i miejsce bardzo fajne.
Są lepsze momenty, ale one nie są w stanie uratować książki jako całości. Nie u mnie. W trakcie czytania naszła mnie myśl: dziadek King i jego Misery, choć różnica jest widoczna to tak mnie jakoś naszło.
Ogrom literówek i innych błędów, jeśli tak to będzie wyglądać w wersji papierowej to czytelnicy będą „zachwyceni”.
Myślę, że książka jednak znajdzie swoich zwolenników.
Fabuła to skakanie od jednego do drugiego bohatera. Fabuła w głównej mierze oparta jest na krótkich dialogach, opisach które miały wnieść klimat, napięcie ale nie wniosły nic, wręcz były zbędne.
1 rozdział to Agatka gadająca sama ze sobą, w kolejnych 5 nie dzieje się nic. Nie ma takiego typowego wątku przewodniego.
Bohaterka Agata jest głupia jak but, jej zachowanie jest...
2024-05-05
Bawiłam się okej. Potraktowałam ją jako typowy „odmóżdżacz”, gdyż bardzo rzadko sięgam po takie książki, prawie w ogóle.
Najbardziej polubiłam Reginalda. Tylko zakończenie takie w sumie bez większego szału.
Bawiłam się okej. Potraktowałam ją jako typowy „odmóżdżacz”, gdyż bardzo rzadko sięgam po takie książki, prawie w ogóle.
Najbardziej polubiłam Reginalda. Tylko zakończenie takie w sumie bez większego szału.
2024-05-04
2024-05-02
Uważam, że ta książka sprawdzi się najlepiej wśród młodszych czytelników. Kara to taki thriller młodzieżowy, tak bym ją określiła. Czytając Karę pomyślałam klimat jak u Marcela Mossa. 🙈
Gdyby było mniej gdybania a więcej działań bohaterów to byłoby idealnie. Początek kompletnie mnie nie zaciekawił, później zaczyna się fabuła nieco rozwijać.
Zachowania bohaterów było nieco dziecinne i kuriozalne ,monetami zaczęli mnie irytować.
Dość ciekawe zakończenie, ale gdzieś tam głęboko miałam podejrzenia. Były momenty napięcia, takiej tajemniczości.
Uważam, że ta książka sprawdzi się najlepiej wśród młodszych czytelników. Kara to taki thriller młodzieżowy, tak bym ją określiła. Czytając Karę pomyślałam klimat jak u Marcela Mossa. 🙈
Gdyby było mniej gdybania a więcej działań bohaterów to byłoby idealnie. Początek kompletnie mnie nie zaciekawił, później zaczyna się fabuła nieco rozwijać.
Zachowania bohaterów było nieco...
2024-05-01
2024-04-29
Być może nie byłam targetem tej książki, więc ocenię ją neutralnie. Najlepiej wyszło zakończenie. Nie jest to zła książka jest przeciętna. Bohaterowie bez większego wyrazu, główny wątek nieco spłycony. Trochę powtórzeń. Nie chciałabym żyć w świecie przedstawionym przez autorkę, za żadne skarby świata.
Być może nie byłam targetem tej książki, więc ocenię ją neutralnie. Najlepiej wyszło zakończenie. Nie jest to zła książka jest przeciętna. Bohaterowie bez większego wyrazu, główny wątek nieco spłycony. Trochę powtórzeń. Nie chciałabym żyć w świecie przedstawionym przez autorkę, za żadne skarby świata.
Pokaż mimo to2024-04-27
Bez streszczonka, bo po przeczytaniu mojej recki stwierdziłam, że ujęłam w niej to co powinno być tu.
Fabuła jest zgrabnie prowadzona od samego początku do samego końca. Mamy trzy główne rozdziały a w tych rozdziałach mamy trzech głównych uczestników; Hannah, Meg i Cartera. Trzy historie w trzech różnych miejscach, w których trwa walka o przetrwanie. Akcja jest jak najbardziej okej. Wszystko dzieje się stopniowo, ale nie w ślimaczym tempie.
Nie będę się rozpisywać o bohaterach, bo chodzi oto, że oni są spoiwem całej fabuły a mianowicie jeden bohater. Mogę jedynie napisać, że są interesujący.
Część z Carterem to odosobniony azyl. Część z Hanną to rozbity autokar, a z kolei Meg utknęła w górskiej kolejce liniowej. Jest jednak więcej bohaterów prócz tej trójki. Wszyscy, bez wyjątku będą eliminowani, nie tylko przez panujący wirus, który zagraża ludzkości.
Klimat Debitu jest mroźny, „ciasny”, odosobniony. Czuć obecność mrocznej natury, matki natury i natury człowieka. Tajemniczość bohaterów, ich cele, te wszystkie niedopowiedzenia, nadały książce tego czegoś. W połowie, pomyślałam że autorka odpłynęła aż za bardzo, bo jak niby chce połączyć wszystko w całość? Otóż pani Tudor zrobiła pewien mały „psikus”. Autorka mąci w kotle i wychodzi z tego niezła mikstura. Styl pisania autorki, język okej.
Nie jest to typowy thriller. Dla mnie, podkreślam dla mnie jest to thriller z elementami postapo. Mamy w niej pewnego wirusa i to jak to oddziałuje na ludzi i byłych już ludzi, ale o dziwo nie ma tego dużo.
Jest też trochę czarnego humoru.
Dość sporo bohaterów jest w książce.
Kredziarza uważam za fatalną lekturę, to była mordęga.
Debit to jej przeciwieństwo, Debit to układanka i jestem miło zaskoczona, że tak to się potoczyło.
Czy Wam się spodoba? Ciężko jest mi stwierdzić czy wejdziecie w ten klimat. To jest książka „musisz przeczytać by obrać stronę”.
✨Współpraca recenzencka
Dziękuję #wydawnictwoczarnaowca oraz pani Bognie za książkę do recenzji. 🫶🏻✨
Bez streszczonka, bo po przeczytaniu mojej recki stwierdziłam, że ujęłam w niej to co powinno być tu.
Fabuła jest zgrabnie prowadzona od samego początku do samego końca. Mamy trzy główne rozdziały a w tych rozdziałach mamy trzech głównych uczestników; Hannah, Meg i Cartera. Trzy historie w trzech różnych miejscach, w których trwa walka o przetrwanie. Akcja jest jak...
Prolog zapowiadał, że będzie to mocna historia i ciekawa, ale… jest to bardzo sztampowy, mało ciekawy kryminał. Czytając Wiatrołomy odniosłam wrażenie jakby książka została napisana ze 20 lat temu.
Dużo powtórzeń, niepotrzebnych rzeczy. Nie będąc nawet w połowie książki myślałam o DNF, ale myślałam że jakoś się rozkręci, skończyło się na myślałam.
Językowo czy stylistycznie bez szału aż w zdziwiona jestem, bo to jeden z naszych lepszych autorów tego gatunku.
Nie mogłam w ogóle wejść w fabułę, a im dalej tym gorzej było.
Oczywiście policjant i jego erotyczne fantazje są tak potrzebne, że aż wcale , ale polscy autorzy bez takich „rzeczy” nie są w stanie napisać kryminału.
Główna bohaterka jest okej, ale nie mogłam z nią poczuć żadnej więzi.
Dla mnie jako fana kryminału, książka jest rozczarowująca, bo nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym. Ten sam powielany schemat u polskich autorów jest do bólu nudny. Ktoś kto się już naczytał takich motywów z porwanym dzieckiem będzie wiedział co w trawie może piszczeć.
Prawda jest taka, ilu czytających tyle opinii a co widać te są wysokie. Czytałam inne pozycje od autora i były lepsze.
Warto się samemu przekonać. 🫶🏻
Prolog zapowiadał, że będzie to mocna historia i ciekawa, ale… jest to bardzo sztampowy, mało ciekawy kryminał. Czytając Wiatrołomy odniosłam wrażenie jakby książka została napisana ze 20 lat temu.
więcej Pokaż mimo toDużo powtórzeń, niepotrzebnych rzeczy. Nie będąc nawet w połowie książki myślałam o DNF, ale myślałam że jakoś się rozkręci, skończyło się na myślałam.
Językowo czy...