rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W "Liberalizmie w tradycji klasycznej" Ludwig von Mises przedstawia w zwięzły sposób ideę liberalizmu. Poruszane są tu kwestie historii samej idei i jej praktyczne funkcjonowanie tam gdzie faktycznie była wprowadzana w życie, ekonomiczne podstawy liberalizmu i analiza innych typów systemów gospodarczych na bazie wiedzy ekonomicznej, idee przeciwstawne liberalizmowi, liberalna polityka wewnętrzna i zagraniczna, etc. Na końcu autor dodaje swoje uwagi na temat literatury liberalnej oraz znaczenia terminu liberalizm.

I mowa tu o liberalizmie w prawidłowym tego słowa znaczeniu, nazywanym obecnie liberalizmem klasycznym. Jest to istotne rozróżnienie, ponieważ w pewnym momencie słowo to zostało zawłaszczone przez różne środowiska antyliberalne. I tak często liberałami błędnie nazywa się umiarkowanych socjalistów, socjaldemokratów, czy niektórych konserwatystów lub stosuje się nienaukowe określenie "neoliberalizm".

Według Misesa tylko polityka liberalna, a więc gospodarka wolnorynkowa w połączeniu z demokracją parlamentarną może skutkować trwałością cywilizacji i wzrostem ogólnego poziomu życia wszystkich obywateli.

Jednak istotną wadą książki jest upływ czasu jaki minął od jej wydania - niemal sto lat. I choć była ona później wielokrotnie wydawana to Mises nie aktualizował jej w żaden sposób. Podejrzewam że, zostało to spowodowane faktem, iż w kwestii meritum (przedstawienia liberalizmu przeciętnemu czytelnikowi) książka była i jest nadal bardzo dobra, natomiast w przypadku innych tematów (sytuacji politycznej, idei nieliberalnych, kwestii rozwoju liberalizmu itd.) autor poświęcił później szereg książek i artykułów.

Pewnym problemem jest też to, że Mises w wielu miejscach opierał swoją argumentację na etyce utylitarnej, co osłabia nieco moc jego tez, choć są one w gruncie rzeczy poprawne.

Tak czy inaczej, książka na pewno będzie dobra dla każdego kto zaczyna interesować się kwestiami politycznymi i chciałby wiedzieć czym jest prawdziwy liberalizm.

W "Liberalizmie w tradycji klasycznej" Ludwig von Mises przedstawia w zwięzły sposób ideę liberalizmu. Poruszane są tu kwestie historii samej idei i jej praktyczne funkcjonowanie tam gdzie faktycznie była wprowadzana w życie, ekonomiczne podstawy liberalizmu i analiza innych typów systemów gospodarczych na bazie wiedzy ekonomicznej, idee przeciwstawne liberalizmowi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ekonomia dla każdego” to podręcznik ekonomiczny dla początkujących i średnio zaawansowanych w tej tematyce czytelników. I sprawdza się bardzo dobrze. W zasadzie jest to jeden z najlepszych wprowadzających podręczników do ekonomii.

Oczywiście książka ma problemy, a autor nie ustrzegł się błędów, jednak mimo tego, gdyby ktoś zapytał mnie o polecenie przystępnego podręcznika do ekonomii dla początkujących, który będzie jednocześnie obszerny i dostatecznie szczegółowy to poleciłbym właśnie "Ekonomię Dla Każdego".

Co prawda długość książki (600 stron) może przerażać, to jest ona jednak napisana dostatecznie prostym językiem i nie powinna stanowić jakiegoś wielkiego wyzwania. Ewentualnie, jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, można podzielić książkę na kilka razy, a watro ją przeczytać.
No chyba, że ktoś chce zacząć od czegoś jeszcze prostszego, wtedy oczywiście lepiej sięgnąć po krótsze podręczniki lub elementarze.

Thomas Sowell wykłada w swojej książce podstawy ekonomii w sposób przyjemny, bez szczególnie specjalistycznej terminologii, czy skomplikowanych wykresów i równań, dostarczając nam przy tym masę przykładów obrazujących omawiane zagadnienia.

Autor kładzie dodatkowo mocny nacisk na poprawne stosowanie terminów ekonomicznych i ukazuje na realnych przykładach w jak absurdalny i nacechowany emocjonalnie sposób media i politycy opisują całkowicie zrozumiałe wydarzenia gospodarcze.

Przy tym wszystkim również bibliografia książki robi wrażenie. Ilość jej stron opiewa na około 100. Co prawda w fizycznej formie nie znajduje się ona w książce (co jest minusem, jednak uzasadnionym oszczędnością), ale można ją znaleźć na specjalnie do tego przygotowanej stronie internetowej.

Zdarzają się też minusy. Na pewno autor mógł pokusić się o nieco głębszą analizę systemów gospodarczych i lepsze przedstawienie historii ekonomii. W tym drugim przypadku historia tej nauki jest przedstawiona bardzo ogólnie i na przykład kompletnie pominięta została szkoła austriacka (nie licząc wspomnienia Carla Mengera), choć autor przytaczał parę razy w książce ekonomistów z tejże szkoły.

Z rzadka zdarzają się drobne nieścisłości, ale na prawdę małe, nic co wprowadzałoby w poważny błąd, czy sprawiało, że należałoby książkę odradzać nieobeznanemu w temacie czytelnikowi.

Tak jak napisałem wcześniej "ekonomia dla każdego" ogólnie jest napisana prosto i przyjemnie, ale zdarzają się również rozdziały napisane ciężej, bardziej "podręcznikowo", niepotrzebnie przeciągnięte co sprawia, że przyjemność z czytania spada, a osoby, które nie jarają się ekonomią i chcą po prostu przebrnąć przez jakiś dobry opis procesów gospodarczych, mogą się na nich wynudzić. Ale tylko w tych rozdziałach, reszta książki jest przyjemna w czytaniu.

Podsumowując, mimo pewnych problemów "ekonomia dla każdego" to świetny i dobrze napisany podręcznik dla początkujących z przedmiotem ekonomii. Jedna z lepszych tego typu książek. Pewnie jedna z pięciu pierwszych książek ekonomicznych jakie poleciłbym laikowi.
Uzbraja ona czytelnika w niezbędną do zrozumienia gospodarki wiedzę, a także ukazuje absurdalność popularnych twierdzeń o rynku wygłaszanych w mediach, czy z ust polityków, czym zmniejsza ryzyko wpadnięcia w populistyczne pułapki stawiane społeczeństwu na każdym kroku. I dlatego zasługuje na tak wysoką ocenę.

Jeżeli więc jesteś szanującym się obywatelem, wyborcą i podatnikiem, jak głosi podtytuł książki, to powinieneś to wiedzieć. Polecam.

„Ekonomia dla każdego” to podręcznik ekonomiczny dla początkujących i średnio zaawansowanych w tej tematyce czytelników. I sprawdza się bardzo dobrze. W zasadzie jest to jeden z najlepszych wprowadzających podręczników do ekonomii.

Oczywiście książka ma problemy, a autor nie ustrzegł się błędów, jednak mimo tego, gdyby ktoś zapytał mnie o polecenie przystępnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra, ale jednak dość powierzchowna. Czyta się lekko, z drugiej strony mogła zostać napisana lepiej, czasem w strukturę książki wkrada się niewielki chaos.

W wielu kręgach postać Edwarda Gierka jest objęta mitem i czcią, a słuszna krytyka jego polityki nie jest przyjmowana do wiadomości. Zatem dobrze jest coś o tym wiedzieć.
Polecam, ale raczej osobą, które chcą poznać podstawowe fakty o "gierkowskiej dekadzie". Dla osób z bardziej zaawansowaną wiedzą o tym okresie Polskiej historii, będzie to powtórka z rozrywki.

Dobra, ale jednak dość powierzchowna. Czyta się lekko, z drugiej strony mogła zostać napisana lepiej, czasem w strukturę książki wkrada się niewielki chaos.

W wielu kręgach postać Edwarda Gierka jest objęta mitem i czcią, a słuszna krytyka jego polityki nie jest przyjmowana do wiadomości. Zatem dobrze jest coś o tym wiedzieć.
Polecam, ale raczej osobą, które chcą poznać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przedstawia w sposób ogólny zasady libertarianizmu. I tu autor naprawdę daję radę, dlatego też można ją polecić osobie, która nie ma zbyt dużej wiedzy na temat tejże idei.
Mamy tu opisaną historię libertarianizmu, podstawowe założenia oraz możliwe zastosowanie zasad libertariańskich do rozwiązania wielu współczesnych problemów.
Należy zaznaczyć, że autor nie jest radykalnym libertarianinem propagującym zniesienie państwa i stworzeniem ładu anarchokapitalistycznego, lecz libertariańskim minarchistą.

Jest też sporo minusów.
Książka napisana została dla amerykańskiego czytelnika, więc większość przykładów odnosi się do historii, polityki i sytuacji gospodarczej Stanów Zjednoczonych, a jednym z najczęstszych argumentów autora jest powoływanie się na tamtejszą konstytucję.

Została ona wydana w latach dziewięćdziesiątych, co automatycznie powoduje, że wiele statystyk i przykładów wymaga zaktualizowania, a część z przewidywań autora okazała się nietrafiona.
Boaz twierdził przykładowo, że Rosja nie jest w stanie zagrozić żadnemu państwu, a wiemy jak to się skończyło.

Dodatkowo autor ma manierę nazywania libertarianami osób, które realnie są/były klasycznymi liberałami. I tak F.A. Hayek, umiarkowany liberał (do tego stopnia umiarkowany, że co poniektórzy libertarianie nazywają go socjaldemokratą) jest określany przez Boaza jako libertarianin.

Niemniej książka spełnia swoją funkcję jaką jest przedstawienie podstaw libertarianizmu przeciętnemu czytelnikowi, dlatego daję 7.

Książka przedstawia w sposób ogólny zasady libertarianizmu. I tu autor naprawdę daję radę, dlatego też można ją polecić osobie, która nie ma zbyt dużej wiedzy na temat tejże idei.
Mamy tu opisaną historię libertarianizmu, podstawowe założenia oraz możliwe zastosowanie zasad libertariańskich do rozwiązania wielu współczesnych problemów.
Należy zaznaczyć, że autor nie jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zrozumieć bitcoina. Technologiczny i ekonomiczny przewodnik po kryptowalutach. Silas Barta, Robert P. Murphy
Ocena 6,5
Zrozumieć bitc... Silas Barta, Robert...

Na półkach:

Na przykładzie Bitcoina autorzy wyjaśniają działanie kryptowalut opartych o technologię blockchain.
W dalszej części przedstawiają dodatkowe kwestie związane z Bitcoinem oraz odpierają najpopularniejsze zarzuty wobec niego.
Całość oparta jest nie tylko o kwestie czysto techniczne, ale również o teorię ekonomii i przykłady empiryczne. Znajdziemy też kilka ciekawostek.
Pewne fragmenty wymagają więcej skupienia, ale ogólnie jest to lekki przewodnik dla laików.
Tak więc całość stanowi bardzo dobry wstępniak dla osób zielonych w kwestii Bitcoina i podobnych kryptowalut.

Brakuje tylko jakiegoś słowniczka na koniec, żeby czytelnik mógł w razie potrzeby szybko sprawdzić potrzebną definicję.

Na przykładzie Bitcoina autorzy wyjaśniają działanie kryptowalut opartych o technologię blockchain.
W dalszej części przedstawiają dodatkowe kwestie związane z Bitcoinem oraz odpierają najpopularniejsze zarzuty wobec niego.
Całość oparta jest nie tylko o kwestie czysto techniczne, ale również o teorię ekonomii i przykłady empiryczne. Znajdziemy też kilka ciekawostek.
Pewne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Naprawdę bardzo dobra książka opisująca zjawisko globalizacji.
Na początku należy zaznaczyć, że Norberg nie udaje bezstronnego obserwatora, lecz wprost już na wstępie ujawnia swoje przywiązanie do idei liberalnej. Sam początkowo miałem obawy, że w takim razie dostanę zwykłą ideologiczną tyradę bez większego oparcia w rzeczywistości. Jednak szybko rozwiał on moje wątpliwości, bo choć globalizacja jest mu bliska ideowo to do tematu podszedł z naukową rzetelnością.
I tak autor wychodzi na przeciw popularnym mitom związanym z tym zjawiskiem i (choć niekiedy przyznaje im częściową rację) sprawnie je obala, przy użyciu masy statystyk, badań, raportów, teorii ekonomicznej i przykładów empirycznych.
Johan Norberg nie jest, warto to zaznaczyć, jakimś radykałem. To nie jest książka napisana przez skrajnego libertarianina, a raczej umiarkowanego liberała. Popiera on patenty, przepisy o ochronie środowiska, czy chociażby finansowanie systemu edukacji i służby zdrowia z podatków. Widać to także na podstawie źródeł do jakich się odwołuje. Nie są to radykalni wolnorynkowcy (raz jedynie pojawia się nazwisko Rothbarda) lecz organizacje i ekonomiści prezentujący różne podejścia, zdarza mu się nawet zgodzić z poglądami strony przeciwnej.

Jako osoba rozeznana w kwestiach ekonomicznych mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę. Wyznawane przez autora wartości nie zaślepiły jego trzeźwego spojrzenia na świat i po prostu operuje on na faktach.
Zdarzają się oczywiście błędy merytoryczne i miejsca na polemikę z autorem. Dla przykładu w jednym fragmencie stwierdza, że gdyby nie patenty to nikt nie inwestowałby w rozwój medycyny, co jest po prostu bzdurą, zresztą autor dwie strony dalej sam podaje przykład fundacji, która na badania nad nowymi lekami wydaje potężne ilości pieniędzy.

Jednak ogólnie rzecz biorąc ma on po prostu rację. Globalizacja (poprawnie rozumiana) jest zjawiskiem głównie pozytywnym. A na pewno ma więcej zalet niż wad (które autor również opisuje).

Są oczywiście książki, które bardziej szczegółowo traktują o procesie globalizacji, ale one kierowane są raczej do osób bardziej zaawansowanych w temacie. Dla tych czytelników, którzy nie wiedzą o co chodzi z tą całą globalizacją poleciłbym właśnie książkę Norberga.

Patrząc na wzrost popularności antyglobalizacyjnych teorii spiskowych, zarówno w Polsce jak i na świecie przydałoby się nowe wydanie tej książki, z zaktualizowanymi statystykami i dodatkowymi rozdziałami opisującymi więcej obecnych problemów i kwestii spornych. Niemniej mocno polecam przeczytać "spór o globalizację", po lekturze tej książki ciężko będzie komukolwiek uwierzyć na powrót w teorie spiskowe rozpowszechniane przez antyglobalistów.

Naprawdę bardzo dobra książka opisująca zjawisko globalizacji.
Na początku należy zaznaczyć, że Norberg nie udaje bezstronnego obserwatora, lecz wprost już na wstępie ujawnia swoje przywiązanie do idei liberalnej. Sam początkowo miałem obawy, że w takim razie dostanę zwykłą ideologiczną tyradę bez większego oparcia w rzeczywistości. Jednak szybko rozwiał on moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem dobry wstęp do austriackiej szkoły ekonomii. Co prawda lepszą książką w tym temacie jest ta napisana przez Jesusa De Soto, ale praca Jacka Kacperskiego też będzie dobrym wyborem dla osoby niezaznajomionej z "Austriakami".

Natomiast bardzo dobry jest rozdział czwarty, ostatni. Autor przedstawia w nim bardziej współczesne problemy z perspektywy austriackiej szkoły: ekologia i ochrona środowiska, patenty i prawa autorskie, wymuszanie standardów przez rządy w gospodarkach rozwijających się, ale też problemy transformacji gospodarczej byłych krajów socjalistycznych.

Całkiem dobry wstęp do austriackiej szkoły ekonomii. Co prawda lepszą książką w tym temacie jest ta napisana przez Jesusa De Soto, ale praca Jacka Kacperskiego też będzie dobrym wyborem dla osoby niezaznajomionej z "Austriakami".

Natomiast bardzo dobry jest rozdział czwarty, ostatni. Autor przedstawia w nim bardziej współczesne problemy z perspektywy austriackiej szkoły:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książeczka, która pokazuje inspirującą, polityczną walkę z despotyzmem na rzecz ocalenia społeczeństwa. Dwoje polityków z odmiennych partii politycznych stoczyło bój ze swoimi partiami, aby wprowadzić reformy uzdrawiające praworządność i gospodarkę Nowej Zelandii. Już abstrahując od tego czy rzeczywiście mieli oni tak czyste intencje, to należy uczciwie przyznać, że ich działania przyniosły pozytywne efekty i położyli oni fundamenty pod dzisiejszy wysoki standard życia Nowozelandczyków.

Mimo, że większość tych reform wydaje się być rozsądna (choć nie idealna i nie zawsze dość radykalna) to jednak, jak zresztą zauważa autor książki, ich sukces mógł wynikać ze splotu korzystnych zdarzeń w nowozelandzkiej polityce.
Oczywiście część będzie uniwersalna, ale przełożenie całości reform na inny grunt może być problematyczne.

Autor nie uniknął co prawda uproszczeń i ogólników, ale ciężko byłoby to zrobić na zaledwie kilkudziesięciu stronach.
Tekst jest ciekawy i na pewno wart przeczytania, szczególnie, że temat transformacji polityczno-ekonomicznej Nowej Zelandii nie jest jakoś szczególnie znany.

Książeczka, która pokazuje inspirującą, polityczną walkę z despotyzmem na rzecz ocalenia społeczeństwa. Dwoje polityków z odmiennych partii politycznych stoczyło bój ze swoimi partiami, aby wprowadzić reformy uzdrawiające praworządność i gospodarkę Nowej Zelandii. Już abstrahując od tego czy rzeczywiście mieli oni tak czyste intencje, to należy uczciwie przyznać, że ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ależ to jest wybitnie zła książka. I nie jestem tym faktem zaskoczony, bo patrząc na recenzje nie spodziewałem się dobrej książki. Zaskoczeniem było to, że jest ona AŻ TAK ZŁA. Negatywne recenzje jakie można tu przeczytać nie oddają w pełni tego z jak wielkim dziadostwem mamy do czynienia. Bubel rodem z najgorszych koszmarów ekonomistów.

Może uznacie, że przesadzam, ale czytanie tej książki przez osobę, która ekonomie rozumie to zwykła męczarnia. Dość powiedzieć, że w samym wstępie znalazło się tyle głupot, błędów i przeinaczeń, że zapisałem aż trzy strony notatek. Tylko ze wstępu!!! A potem tych notatek było więcej i więcej.

W zasadzie jedyną zaletą (jeśli tak można o tym powiedzieć) jest to, że książka ta może posłużyć do demaskowania dyletantów ekonomicznych. To znaczy, kiedy zobaczymy, że ktoś zachwyca się nad jej treścią to z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że taka osoba nie ma pojęcia o czym mówi.

Ogrom błędów jest tak duży, że nie zdołam ich wszystkich umieścić w tej recenzji. Ale też nie zdążyłem przeredagować i opatrzyć komentarzem moich notatek, dlatego też dłuższą listę błędów dodam po jakimś czasie. Póki co skupię się jedynie na przedstawieniu ogólnych problemów jakie posiada książka.

Zacznijmy może od tego, że według autora "ideologia wolnorynkowa rządzi światem począwszy od lat 80", a wolnorynkowy kapitalizm jest dominującym modelem gospodarczym i cała polityka została podporządkowana zaleceniom wolnorynkowców.
Jest to oczywiście bzdura i nawet nie muszę tego komentować.
Jak widać zaczynamy z grubej rury, począwszy od niezrozumienia definicji jakiej używa, przez kłamstwa, aż po teorie spiskowe. Zresztą autor często używa słowa neoliberalizm, które to jest nienaukowym, pejoratywnym określeniem rzucanym w stronę oponentów politycznych, aby ich urazić oraz jednym z ulubionych wyrazów w słowniku każdego foliarza.

Potem autor stwierdza, że wolnorynkowcy nas oszukali, bo gospodarka nie działa tak jak mówili. No może dlatego, że politycy, wbrew twierdzeniom Changa, nie stosują się do zaleceń wolnorynkowych i prowadzą silnie interwencjonistyczną politykę. No któż by się spodziewał, że rynek nie działa jak należy kiedy nie pozwala się mu poprawnie działać.
Chociaż i tak według autora : "kapitalizm jest najlepszym systemem gospodarczym jaki wymyśliła ludzkość." Strasznie niezdecydowany to człowiek.
Ale dalej jest jeszcze lepiej.

Pamiętacie jak Chang zapewniał nas, że wolny rynek rządzi światem? No to teraz przygotujcie się na twist fabularny. Otóż autor stwierdza, że wolny rynek nie istnieje...
Nie tylko nie istnieje, ale też nie ma definicji wolnego rynku, nie da się stwierdzić jakie są jego granice i czy jakieś działanie władz jest czy nie jest wolnorynkowe. I jeszcze wymienia poszczególne regulacje rynku włącznie z bankowością centralną. Niezła schizofrenia.

W całej książce autor wymyśla absurdalne, chochole teorie, które następnie wciska w usta wolnorynkowców, a następnie dzielnie je obala. Zarzuca im niemalże religijne i nieuzasadnione przywiązanie do zasad wolnego rynku i nadmierne upraszczanie rzeczywistości. Oczywiście jeśli chcecie sprawdzić skąd autor wziął takie rewelacje to macie pecha. Odnośników w książce do rzekomych wypowiedzi wolnorynkowców brak. No może poza sporadycznym cytowaniem Adama Smitha, którego Chang przedstawia jako niepodważalnego guru tychże ekonomistów. Same twierdzenia wolnorynkowców nie dość, że poprzekręcane lub wymyślone na kolanie, to jeszcze przedstawione w tendencyjny sposób.

Jak wspomniałem konkretną listę dodam w przyszłości, a teraz skupię się na ogólnych błędach.
Z innych takich ogólnych problemów można wymienić takie jak:

-Autor próbuje krytykować główny nurt ekonomii. Tyle, że robi to tak nieudolnie i kłamliwie, że można się tylko załamać. A później stwierdza, że ekonomia to nawet nie jest nauka tylko praktyka polityczna. XD. No, kiedy uprawia się ją w taki sposób jak on to na pewno.

-Nie rozumie realiów jakie panowały w XIX wieku, więc nie rozumie też zjawiska pracy dzieci.

-Porównuje handel narkotykami do handlu ludzkimi organami XD

-Autor utożsamia przepisy prawne wprowadzone przez państwo z wolnym rynkiem

-Nie do końca rozumie zjawiska spółek z. o. o. On naprawdę myśli, że nikomu w korporacji nie zależy na rozwoju firmy. Mówi o powstaniu nowej profesji "zawodowych menadżerów" i nie potrafi połączyć kropek. Ich działalność polega na dbaniu o rozwój i zyskowność firm

-Snuje czarne wizje o tym jak to złe korporacje powodują, że bogaci się bogacą, oczywiście kosztem innych, więc biedni biednieją i tracą pracę. Będę łagodny i zrzucę to na fakt, że książka została napisana niedługo po kryzysie 2008, więc autor mógł pomylić konsekwencje kryzysu z działaniem rynku, ale to z kolei stawia w złym świetle jego wiedzę o kryzysach ekonomicznych.

-Autor tworzy obraz według, którego firmy nie mają pojęcia co faktycznie przynosi im zyski, co wykorzystują cyniczni menadżerowie i w ten sposób firmy prowadzą do swojego upadku. Oczywiście światli intelektualiści jak Chang o tym mówią, ale firmy nie chcą tego słuchać, bo żyją w neoliberalnym, wolnorynkowym przeświadczeniu, że tak musi być. XD

-według autora firmy dążą do maksymalnego wyciśnięcia pracownika, a nie do jego największej efektywności, więc nie obchodzi ich zmęczenie personelu.

-Według autora udziałowcy nie interesują się funkcjonowaniem firmy. Niech chang otworzy biznes sprzeda udziały i niszczy firmę a potem zobaczy czy udziałowcy i zarząd go nie zwolnią.

-Nie rozumie, że spadek i sprzedaż akcji firmy są negatywnymi skutkami, chang uważa, że to niczego nie zmienia. Przecież firmy wcale nie będą się starały aby zmienić sytuację, prawda? Tylko pracownicy tracą a inni mają wszystko w d...

-Autor nie potrafi powiązać złych przepisów prawnych i polityki monetarnej rządów z tendencjami do większego ryzyka firm i częstszego podejmowania błędnych decyzji

-nie widzi problemu w państwowym posiadaniu udziałów czy zagrożenia związanego z silnym uzwiązkowieniem firm. Jest ekonomistą a nie zna negatywnych skutków nacjonalizacji? Nie słyszał nigdy o teorii wyboru publicznego?

Chang tak naprawdę często krytykuje państwowy interwencjonizm zamiast wolnego rynku, ale nie potrafi tego dostrzec.
Nie rozumie wielu teorii ekonomicznych i to nawet tych podstawowych, czy różnicy między pracą dobrowolną, a przymusową. Nie wie dlaczego niewolnictwo nie jest częścią idei wolnorynkowej i w ogóle chyba zapomniał, że niewolnictwo istniało od dawien dawna, i to przyzwolenie instytucji państwa pozwalało na utrzymywanie tego barbarzyńskiego zjawiska.

No ogólnie nie ma żadnego pojęcia o wolnym rynku, kapitalizmie i jak widać również o ekonomii, przeinacza i wymyśla fakty. Ale książkę napisał, bo czemu nie.

I głównym problemem książki nie jest nawet ta nieudolna próba obalenia "ekonomii wolnorynkowej", lecz że to zwykły pseudonaukowy bubel, pełen dyletanctwa, teorii spiskowych, i wciskania ludziom głupot do głowy. Nieświadomy i naiwny czytelnik po lekturze tej książki będzie po prostu zmanipulowany.

W zasadzie jedyną zaletą (jeśli tak można o tym powiedzieć) jest to, że książka ta może posłużyć do demaskowania dyletantów ekonomicznych. To znaczy, kiedy zobaczymy, że ktoś zachwyca się nad jej treścią to z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że taka osoba nie ma pojęcia o czym mówi.

Podsumowując: książka to bubel, autor to dyletant, wydawcy to szarlatani, a ja straciłem czas na czytanie tego badziewia. Nie popełnijcie mojego błędu.

Ależ to jest wybitnie zła książka. I nie jestem tym faktem zaskoczony, bo patrząc na recenzje nie spodziewałem się dobrej książki. Zaskoczeniem było to, że jest ona AŻ TAK ZŁA. Negatywne recenzje jakie można tu przeczytać nie oddają w pełni tego z jak wielkim dziadostwem mamy do czynienia. Bubel rodem z najgorszych koszmarów ekonomistów.

Może uznacie, że przesadzam, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Obawiałem się, że książka okaże się apologią Platformy Obywatelskiej. Na szczęście jednak autor podszedł do tematu dość rzetelnie. Ogólnie obiektywie zestawił ze sobą okres lat 2020 - 2022 oraz przed i po dojściu PiS-u do władzy. A już to, że obiektywnie PiS jest partią gorszą nawet od PO nie jest winą autora, lecz samego PiS-u.

Dla osób, które są mocno z polską polityką zaznajomieni, książka D. Filara może być mało odkrywcza. W moim przypadku tak właśnie było. W zasadzie chyba tylko na osobach pogrążonych w politycznej ignorancji i wyborcach PiS-u książka będzie robić wrażenie. Reszta czytelników przeżyje deja vu z czytanych artykułów i oglądanych reportaży. Nie mniej jest to dobry przewodnik po błędnej polityce polskiego rządu.

Z pewnymi poglądami autora się nie zgadzam, szczególnie tymi dotyczącymi polityki klimatycznej ue i walki z Covidem.
Autor podchodzi zbyt bezkrytycznie do unijnych planów transformacji energetycznej i neutralności klimatycznej, często zresztą porównując polską sytuację do innych krajów UE jak do jakiegoś ideału, do którego trzeba bezkrytycznie dążyć.
Podobnie w kwestii lockdown-ów. Autor jako zwolennik gospodarki rynkowej nie miał problemu wygłaszać twierdzeń, że działania rządu powinny być bardziej radykalne. Musiałoby to oznaczać oczywiście jeszcze większe dokręcenie śruby, czyli jeszcze większą utratę wolności osobistej jak i (co w kontekście tej książki jest chyba ważniejsze) wolności gospodarczej społeczeństwa. Kłóci się to z obrazem autora jaki do tego momentu wyrabia sobie czytelnik. Obrazem gospodarczego liberała. A przecież lockdowny były jednym z najcięższych i najbrutalniejszych pokazów siły państwowego interwencjonizmu w gospodarkę w ostatnich latach i stanowiły główną przyczynę złej sytuacji ekonomicznej kraju.

Należy też zaznaczyć, że nie każda część książki jest tak samo ciekawa. Momentami wieje nudą i sporo informacji jest niezbyt potrzebna, a gdzie indziej temat został spłycony, a można było go rozwinąć.

Mimo tych minusów książka dobrze, i co ważniejsze, dość rzetelnie, przedstawia sytuację polskiej gospodarki w latach 2020-2022. A autor świetnie punktuje manipulacje pisowskiej propagandy i nieudolność rządu. Polecam przeczytać, szczególnie zwolennikom PiS-u.

Obawiałem się, że książka okaże się apologią Platformy Obywatelskiej. Na szczęście jednak autor podszedł do tematu dość rzetelnie. Ogólnie obiektywie zestawił ze sobą okres lat 2020 - 2022 oraz przed i po dojściu PiS-u do władzy. A już to, że obiektywnie PiS jest partią gorszą nawet od PO nie jest winą autora, lecz samego PiS-u.

Dla osób, które są mocno z polską polityką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Esej ukazujący jak zwykły obywatel, zapomniany podatnik dźwiga na swoich barkach ciężar rządowego rozdawnictwa, interwencjonizmu i reform wesoło wprowadzanych w życie przez różnych "społeczników", bez wcześniejszego zastanowienia się czy koszt nie jest może zbyt duży.
Przy czym warto zauważyć, że autor napisał ten tekst w czasach kiedy wydatki rządowe nie przekraczały 10%. Z dzisiejszej perspektywy, kiedy to wydatki te w wielu krajach odpowiadają za niekiedy nawet połowę PKB, problem "zapomnianego człowieka" jest niezwykle aktualny.

Tekst na pewno wart przeczytania, skłania do refleksji nad sensem "państwa socjalnego" i promuje szerokie spojrzenie na kwestie społeczno-ekonomiczne, ale do takiego Bastiata i jego eseju "co widać a czego nie widać" to się nawet nie umywa.
Autor prezentuje stanowisko leseferystyczne.

Esej ukazujący jak zwykły obywatel, zapomniany podatnik dźwiga na swoich barkach ciężar rządowego rozdawnictwa, interwencjonizmu i reform wesoło wprowadzanych w życie przez różnych "społeczników", bez wcześniejszego zastanowienia się czy koszt nie jest może zbyt duży.
Przy czym warto zauważyć, że autor napisał ten tekst w czasach kiedy wydatki rządowe nie przekraczały 10%....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To chyba najbardziej podstawowa książka po jaką można sięgnąć chcąc poznać austriacką szkołę ekonomii. Choć odniosłem wrażenie, że została napisana raczej z myślą o studentach pierwszego roku, to jednak, jeżeli ktoś ma jakiekolwiek rozeznanie w ekonomii, śmiało może po nią sięgać.
Autor przedstawia główne założenia, metodologie, historię szkoły i najważniejsze osobowości.
De Soto porównuje podejście "austriaków" do tego prezentowanego przez ekonomistów neoklasycznych. Na końcu zawarte zostały kontrargumenty broniące szkoły austriackiej przed krytyką neoklasyków.
I jak zawsze u tego autora, dostajemy obszerną bibliografię.

W zasadzie nie mam większych uwag względem tej książki, więc nie pozostaje mi nic innego jak wystawić wysoką ocenę.

To chyba najbardziej podstawowa książka po jaką można sięgnąć chcąc poznać austriacką szkołę ekonomii. Choć odniosłem wrażenie, że została napisana raczej z myślą o studentach pierwszego roku, to jednak, jeżeli ktoś ma jakiekolwiek rozeznanie w ekonomii, śmiało może po nią sięgać.
Autor przedstawia główne założenia, metodologie, historię szkoły i najważniejsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Kapitał i Kapitalizm XXI wieku" to esej, w którym George Reisman poddaje krytyce teorie ekonomiczne Thomasa Piketty'ego jakie przedstawił on w swoim popularnym, lecz pełnym błędów "dziele" pod tytułem "Kapitał w XXI wieku". Niestety popularność jego książki nie idzie w parze z wiedzą ekonomiczną.
Reisman skupia się w swoim tekście głównie na błędnym rozumieniu pojęcia kapitału przez Piketty'ego, logicznych sprzecznościach i co za tym idzie błędnych wnioskach Francuza. Poza tym Reisman przedstawia również inne swoje uwagi, chociażby na temat problemów ze statystykami jakie podaje Piketty dotyczącymi rynku nieruchomości i zysków jakie z niego płyną.
Nie ma w tymże eseju zawartych wszystkich problemów jakie posiada książka francuskiego autora, ale ten 100-stronicowy tekst w zupełności wystarczy, aby obnażyć jego niewystarczającą wiedzę o ekonomii.

Jeżeli chodzi o minusy, to uważam, że można było lepiej przetłumaczyć niektóre fragmenty.

Polecam, ale z góry zaznaczam, że momentami tekst będzie trudny do przyswojenia dla osób bez wiedzy ekonomicznej na przynajmniej podstawowym poziomie.

"Kapitał i Kapitalizm XXI wieku" to esej, w którym George Reisman poddaje krytyce teorie ekonomiczne Thomasa Piketty'ego jakie przedstawił on w swoim popularnym, lecz pełnym błędów "dziele" pod tytułem "Kapitał w XXI wieku". Niestety popularność jego książki nie idzie w parze z wiedzą ekonomiczną.
Reisman skupia się w swoim tekście głównie na błędnym rozumieniu pojęcia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Malutka objętościowo książeczka, w której autor przedstawia poglądy ekonomiczne Ludwiga von Misesa, jego życiorys i osiągnięcia, a także wpływ jaki miał on na naukę ekonomii.
Jako, że jest to tekst napisany prostym językiem sprawia, że można traktować ją poniekąd jak elementarz ekonomiczny w ujęciu misesowskim. Będzie to więc dobry wybór dla kogoś kto chce zacząć swoją przygodę z ekonomią.
Poza tym autor dobrze ukazuje błędy tzw. "głównego nurtu ekonomii" i marksizmu, przy okazji omawiania misesowskich teorii.

Niestety pojawiają się również błędy:

- Autor pisze, że "poszukiwanie "praw" ekonomii [...] skazane jest na niepowodzenie". Może to wprowadzać w błąd czytelników nie znających dzieł Misesa, a jeżeli autorowi chodziło w tym fragmencie o to jakoby Mises miał twierdzić, że nie istnieją prawa ekonomiczne, to jest to poważne niedopatrzenie. Mises twierdził wręcz przeciwnie i sprzeciwiał się chociażby historyzmowi, czyli poglądowi według, którego właśnie prawa ekonomii nie istnieją i można analizować sprawy ekonomiczne jedynie w ten sam sposób jak robi się to w nauce o historii. Mises obstawał przy stanowisku, że jak najbardziej istnieją pewne ponadczasowe prawa ekonomii, a celem ekonomistów jest, między innymi, ich odkrywanie.

- Dodatkowo autor (albo tłumacz) często używa określenia "ekonomia" mając na myśli gospodarkę. I tak na przykład zamiast napisać gospodarka wolnorynkowa, pisze "ekonomia wolnorynkowa". Może to wprowadzać w błąd osoby rozpoczynające przygodę z tą nauką i wytworzyć wyobrażenie, że istnieją jakieś różne nauki ekonomiczne: wolnorynkowe, czy socjalistyczne. W rzeczywistości oczywiście istnieje tylko jedna ekonomia jako nauka i dopiero w jej skład wchodzą poszczególne szkoły myśli ekonomicznej i różni ekonomiści. I tak możemy powiedzieć, że jakiś ekonomista jest wolnorynkowy, czy socjalistyczny, ale nie możemy mówić o ekonomii wolnorynkowej lub ekonomii socjalistycznej jak o odrębnej nauce. Nie to oczywiście miał autor na myśli, bo tak jak wspomniałem określeń tych używał w stosunku do opisu różnych typów gospodarek, ale nie mniej może to być mylące.

- Autor często się powtarza. Raz miałem nawet sytuację, że musiałem zatrzymać się i zastanowić czy nie czytałem już wcześniej danej strony, bo była tak podobna do jednej ze wcześniejszych.

- Nazwę "austriacka szkoła ekonomii" piszemy małą literą, w tej książce jest zawsze pisana z dużej, ale to już drobiazg.

Malutka objętościowo książeczka, w której autor przedstawia poglądy ekonomiczne Ludwiga von Misesa, jego życiorys i osiągnięcia, a także wpływ jaki miał on na naukę ekonomii.
Jako, że jest to tekst napisany prostym językiem sprawia, że można traktować ją poniekąd jak elementarz ekonomiczny w ujęciu misesowskim. Będzie to więc dobry wybór dla kogoś kto chce zacząć swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Interwencjonizm" to esej przedstawiający krytyczną analizę polityki interwencjonizmu państwowego w rynek.
Mises przedstawia podstawowe, najczęściej wykorzystywane przez rząd interwencje, założenia takiej polityki i problemy jakie z niej wynikają.
Różnice między kapitalizmem, socjalizmem, a interwencjonizmem, czym jest korporacjonizm i syndykalizm, płace minimalne, inflacjonizm, kontrole cen i wymiany waluty zagranicznej, konfiskata mienia i subwencje, czy gospodarka w czasie wojny (gdzie Mises wyjaśnia, między innymi, ekonomiczne powody, które spowodowały taką różnicę w sile militarnej nazistów względem państw zachodnich na początku wojny.), to tylko cześć poruszonych przez autora tematów.
Szkoda, że nie znalazła się tutaj austriacka teoria cyklu koniunkturalnego, która jest jednym z największych sukcesów naukowych Ludwiga von Misesa i austriackiej szkoły ekonomii.
Esej napisany jest w miarę prostym językiem i tylko czasem zdarzają się trudniejsze fragmenty. Dlatego też jest to dobry wybór jeśli ktoś chce zdobyć podstawową wiedzę na temat interwencjonizmu. Dla głębszego zaznajomienia się z tematem polecam książkę "Interwencjonizm, czyli władza a rynek".

"Interwencjonizm" to esej przedstawiający krytyczną analizę polityki interwencjonizmu państwowego w rynek.
Mises przedstawia podstawowe, najczęściej wykorzystywane przez rząd interwencje, założenia takiej polityki i problemy jakie z niej wynikają.
Różnice między kapitalizmem, socjalizmem, a interwencjonizmem, czym jest korporacjonizm i syndykalizm, płace minimalne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka przedstawiająca podstawy ekonomii. Nie spodziewałem się, że Elementarz Ballve będzie aż tak dobry, miło się zaskoczyłem. Nic dziwnego, że Witold Kwaśnicki rozpływał się we wstępnie nad tym małym dziełem.
Autor najpierw serwuje nam lekcję z historii ekonomii, a następnie w kolejnych rozdziałach przedstawia elementarne kwestie ekonomiczne. Struktura każdego rozdziału jest następująca:
- Wprowadzenie do tematu
- Przedstawienie, zwykle w kolejności historycznej, różnych koncepcji i teorii ekonomicznych, ich analiza oraz krytyka tych, które są błędne.
- I w końcu poprawna analiza danego zagadnienia, z której autor wyciąga wnioski.

Jedynym poważnym minusem, który jest oczywiście spowodowany wiekiem książki będzie tutaj fakt, że momentami ten wiek widać. To znaczy jest dosłownie kilka fragmentów gdzie książka się zestarzała. Tym trywialnym to oczywiście brak aktualnych statystyk, ale poza tym jest jeszcze opis systemu walutowego i bankowego. Jako, że książka została napisana w latach '50-tych, to autor opisuję ówczesną sytuację, a więc nie jest to opis zbyt współczesny. Oczywiście jest to jedynie kwestia różnic w polityce monetarnej i technologii wykorzystywanej w bankowości, a nie ekonomii. Na szczęście autor skupił się przede wszystkim na przedstawieniu poprawnej teorii ekonomicznej, a przykłady empiryczne służą jedynie jako pomoc w bardziej obrazowym przedstawieniu tematu, więc nie ma to większego znaczenia. Poza tymi niuansami książka nie straciła na jakości.

Jak widać po ocenie polecam elementarz przeczytać. I nie chodzi tylko o fakt, że jest to dobra książka na rozpoczęcie przygody z ekonomią, ale też zwyczajnie dlatego, że czyta się ją niesamowicie przyjemnie. Naprawdę wciągająca lektura, którą czyta się z pasją i zaciekawieniem.

Świetna książka przedstawiająca podstawy ekonomii. Nie spodziewałem się, że Elementarz Ballve będzie aż tak dobry, miło się zaskoczyłem. Nic dziwnego, że Witold Kwaśnicki rozpływał się we wstępnie nad tym małym dziełem.
Autor najpierw serwuje nam lekcję z historii ekonomii, a następnie w kolejnych rozdziałach przedstawia elementarne kwestie ekonomiczne. Struktura każdego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

George Orwell w swoim eseju ukazuje, na kilku przykładach, jak psuje się język. Jako głównych winowajców takiego procesu autor uznaje modną stylistykę językową i politykę.
Pierwszy winowajca ma powodować, że ludzie chętniej użyją modnych słów i sformułowań zamiast pomyśleć nad sensem ich użycia. Podobnie polityka sprawia, że w różnych wystąpieniach czy publikacjach wiele osób użyje słów/zdań-gotowców idąc za partyjną linią przekazu, nie zastanawiając się zbytnio.
To wszystko prowadzi do zbędnej zawiłości zdań, rozwodnienia wypowiedzi, niechlujstwa i bałaganu, utraty sensu słów i przekazu. Do stawiania na skomplikowanie zamiast precyzyjność. Do przekłamywania rzeczywistości.

Oczywiście mała ilość stron nie pozwoliła Orwellowi na bardziej szczegółowe przedstawienie tematu, ale mimo wszystko ciężko się z autorem nie zgodzić. Nie trzeba wiele namysłu aby znaleźć całe mnóstwo przykładów.
Weźmy na tapet takie słowo jak neoliberalizm. W istocie słowo to nic nie oznacza i jest używane tylko po to by kogoś napiętnować. Z innych przykładów: faszyzm, kapitalizm, postmodernizm. Są to oczywiście (w przeciwieństwie do poprzednika) terminy mające swoje naukowe i precyzyjne definicje, posiadające wartość poznawczą, ale nie trudno znaleźć wypowiedzi, w których są one używane bezmyślnie, w oderwaniu od definicji, prawdziwego znaczenia, czy nawet sytuację kiedy buduje się całą argumentację, pisze książkę czy tworzy ideologię w oparciu o błędne znaczenie tychże słów.
Słynna wypowiedź Morawieckiego o cenie chleba będzie tutaj dobrym przykładem uciekania w zawiłość, aby uniknąć prawdy, która jest niekorzystna dla mówcy.

Autor rozprawia nad tymi problemami i próbuje dać czytelnikom wskazówki jak ich uniknąć. Przy czym dodaje, że całkowite wyzbycie się tych błędów jest mało możliwe i on sam pewnie nieraz je popełnił.
Warto przeczytać, choćby po to by samemu częściej próbować ich unikać.

W niniejszej publikacji zawarta została też recenzja "Mein Kampf". Choć jest ona niezwykle krótka, to zawiera sporo ciekawych rozważań.

George Orwell w swoim eseju ukazuje, na kilku przykładach, jak psuje się język. Jako głównych winowajców takiego procesu autor uznaje modną stylistykę językową i politykę.
Pierwszy winowajca ma powodować, że ludzie chętniej użyją modnych słów i sformułowań zamiast pomyśleć nad sensem ich użycia. Podobnie polityka sprawia, że w różnych wystąpieniach czy publikacjach wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cenię sobie esej Thoreau mimo, że zdradza oznaki utopizmu i jest dość uproszczony.
Uważam, że mimo to warto zapoznać się z tym tekstem, ponieważ skłania do mocnej refleksji nad instytucją państwa i usprawiedliwianiem działań rządu. Oczywiście nie jest to pozycja jakkolwiek "rozstrzygająca" w tej kwestii, raczej otwarcie dyskusji, czy może inspiracja do podjęcia rozważań.
Choć zdarzają się słabsze momenty, to w gruncie rzeczy jest to tekst mądry.
Dodatkowo jest to istna kopalnia wspaniałych cytatów, worek z którego można czerpać garściami.

Cenię sobie esej Thoreau mimo, że zdradza oznaki utopizmu i jest dość uproszczony.
Uważam, że mimo to warto zapoznać się z tym tekstem, ponieważ skłania do mocnej refleksji nad instytucją państwa i usprawiedliwianiem działań rządu. Oczywiście nie jest to pozycja jakkolwiek "rozstrzygająca" w tej kwestii, raczej otwarcie dyskusji, czy może inspiracja do podjęcia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książeczka opisująca przyczyny, proces i skutki transformacji gospodarczej w Estonii. Autorka najpierw nakreśla nam kontekst historyczny, następnie podejmuje analizę ekonomiczną.
Oczywiście, ze względu na małą objętość tekstu, jest to dość uproszczona analiza, ale to co najważniejsze zostało w książce przedstawione.

Książeczka opisująca przyczyny, proces i skutki transformacji gospodarczej w Estonii. Autorka najpierw nakreśla nam kontekst historyczny, następnie podejmuje analizę ekonomiczną.
Oczywiście, ze względu na małą objętość tekstu, jest to dość uproszczona analiza, ale to co najważniejsze zostało w książce przedstawione.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nieduży tekst przedstawiający podstawowe fakty na temat Szwajcarii. Książka jest napisana dość ogólnikowo, jeżeli ktoś interesował się tym niedużym krajem to raczej nie znajdzie tutaj nic szczególnie zaskakującego.

Nieduży tekst przedstawiający podstawowe fakty na temat Szwajcarii. Książka jest napisana dość ogólnikowo, jeżeli ktoś interesował się tym niedużym krajem to raczej nie znajdzie tutaj nic szczególnie zaskakującego.

Pokaż mimo to