Cytaty
- Belfegor, wyjdź stąd - rozkazał Lucyfer. - Mam spotkanie. - A może podam herbatę? - zaproponował, nie odrywając wzroku od niewzruszonego Beletha. - Nie trzeba. Belfegor? Belfegor... - Szatan pstryknął palcami, przywracając podwładnego do przytomności. - Drzwi są za tobą. Sprawdź, czy klamka z drugiej strony się zamyka.
Jedynym zaskoczeniem był dla mnie duży talerz ekierek z bitą śmietaną stojący przed Luckiem. Diabeł właśnie małym widelczykiem kończył jeść jedną z nich. - Smacznego - powiedziałam. Z niewiadomych przyczyn nagle się zakrztusił. Stanęliśmy w odległości kilku metrów od jego biurka. Tak na wszelki wypadek. - Wyjaśnijcie mi łaskawie, jak to się dzieje, że za każdym razem, kiedy was...
RozwińO, Wiki. - Złośliwie się do mnie uśmiechnął. - Czyżby urosły ci cycki? A i owszem - odparłam spokojnie i znacząco spojrzałam na jego krocze. - Za to tobie nic nie urosło. Chociaż zaraz... przecież tam nigdy niczego nie było.
- O! - odwróciłam się do niego zaskoczona. - A jak ty się tu tak szybko znalazłeś? - Czary - pocałował mnie w czubek nosa. - Berek. - Chcę zostać sama - oświadczyłam. Zrobił zbolałą minę. - Nie chcesz się pobawić? Nawet chwilę? Proponuję chowanego pod pościelą. Ja szukam pierwszy.
- Jeśli uważasz, że w gabinecie Lucyfera zedrę z ciebie garnitur, to się mylisz - oświadczyłam, a on zrobił minę zbitego psa. - A może chociaż same spodnie? - zaproponował nieśmiało. Spojrzałam na niego ostro. - Zboczeniec... - Ty zaczęłaś. - Uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Ślicznie wyglądasz, kochanie. - Beleth bezczelnie wpatrywał mi się w dekolt. - Dziękuję, ale oczy mam wyżej - mruknęłam z przekąsem. - Doskonale zdaję sobie z tego sprawę - odparł z lubieżnym uśmiechem. - Jednak twój dekolt jest znacznie bardziej kuszący.
Kochać" to mocne słowo. Bardzo mocne. Kochać można raz na całe życie
To dobrze, bo w sumie lubię Beletha. Czasami straszna z niego ciota trzęsąca portkami, ale lubię go.
- Witaj, Kleosiu - cicho odezwał się Azazel, wychylając się zza naszych pleców. - Wyglądasz nieziemsko. - To oczywiste - prychnęła. - W końcu jestem najpiękniejszą kobietą na całym świecie.
-No więc co ci się stało? Spojrzałem na swoje dżinsy, podarte, poplamione błotem i najeżone rzepami. - Randka z Lucy. - Jest na ciebie zła? Prychnąłem. - Nie. Przecież żyję, prawda?
Człowiek z gatunku „spójrzcie na mnie - szyję mam szerszą od czoła!
Zemsta to suka, a tak sie składało, że ja również.
Przypomniałam sobie bladą mor... ekhm, twarz tej przygłu... ekhm, mało inteligentnej dziewczyny, której głównym życiowym celem, jaki zdołał wyewoluować pod blond grzywką (podejrzewam, że farbowaną), było odhaczenie jak największej liczby facetów. Za złapanie zajętego faceta najprawdopodobniej przyznawała sobie dwie gwiazdki w klasyfikacji.
Helena zaczęła pałaszować chleb jak średniowieczny żarłok z niskim poziomem cukru. Noel znów się uśmiechnęła i poprosiła Hektora, żeby wyjął z lodówki żółty ser. Niechętnie zrobił, o co prosiła. Stawiając ser przed Heleną, zażartował, że boi się o swoje palce. - I kto to mówi? - mruknęła Pandora. - Jeszcze dwa tygodnie temu musiałam przeliczać sztućce po każdym posiłku, żeby s...
Rozwiń