Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Myślałam, że gorzej, niż w pierwszym tomie nie będzie. Naiwność czytelnicza nie zna granic.

Czy Zoya mogła być Mary Sue jeszcze bardziej? Dla Bardugo nie ma rzeczy niemożliwych. Czy Nikolaia w dylogii o Nikolaiu można było zeszmacić jeszcze bardziej? Pewnie tak, ale wtedy chyba bym nie doczytała do końca!

Niestety doczytałam. Po zamknięciu książki rozpłakałam się przez to, jak bardzo było to złe. Mamy nic niewnoszące wątki, zmartwychwstały Darkling zamienił się z kimś na charaktery, ale nie wiem z kim, w każdym razie było to żałosne. Nina zepsuta. Nikolai się z ch🍆🍆em na głowy zamienił. Kaz się pojawił tylko dla fanserwisu, reszta Wron to samo – no już przynajmniej ich mogli do tego szamba nie wciągać. Tak skopanego systemu magii ze świecą szukać. Tu spoiler: jeśli w świecie Małej Nauki nie spodziewałeś się przemiany w cholernego smoka, to nie martw się, ja też, a jednak jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Tak, oczywiście że to Zoya jest smokiem. Oczywiście, że zamieniła się w niego, żeby uratować jedną osobę, zostawiając armię swoich ludzi.

Ale wiecie co jest najgorsze? Zoya zostaje królową. Logiczne, nie? Logiczne, że w patriarchalnym świecie białych mężczyzn bez zaufania do Griszów królową zostaje POC laska, która jest griszowym Avatarem (a no tak, nie wspomniałam, że ona teraz jest wszechmogąca). Ale to jeszcze nie jest najlepsze. Bo okazuje się, że to rozwiązało wszystkie problemy, a świat stał się pięknym miejscem. Jedynym zmartwieniem Zoyi stało się żałowanie Darklinga zamkniętego na wieki w drzewie (swoją drogą jedyna warta przeczytania scena z tym drzewem, polecam). Oczywiście stanowi to preludium do kolejnej książki.

Jedno jest pewne, ja tej następnej książki nie przeczytam, bo się boję jak jeszcze można zniszczyć własne uniwersum.

Żałuję każdej chwili spędzonej z tym (u)tworem.

(no, może poza sceną z drzewem)

Myślałam, że gorzej, niż w pierwszym tomie nie będzie. Naiwność czytelnicza nie zna granic.

Czy Zoya mogła być Mary Sue jeszcze bardziej? Dla Bardugo nie ma rzeczy niemożliwych. Czy Nikolaia w dylogii o Nikolaiu można było zeszmacić jeszcze bardziej? Pewnie tak, ale wtedy chyba bym nie doczytała do końca!

Niestety doczytałam. Po zamknięciu książki rozpłakałam się przez...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie ocenia się książki po okładce. Każdy to kiedyś słyszał. Nie zawsze się to sprawdza, jednak w tym przypadku to powiedzenie ma dużo sensu. Wygląd książki jest zniewalający, obiecuje coś wyjątkowego, ale nic wyjątkowego tu nie ma.

Okej, czyta się to całkiem całkiem. Myślę, że dla młodszego czytelnika to będzie wciągająca przygoda. Fakt, dość dużo się tu dzieje, ale dla każdego, kto przeczytał więcej niż kilkanaście książek fabuła zdecydowanie może okazać się zbyt prosta, przewidywalna, a wręcz naiwna. Nie brak tu ciekawych wątków, ale zwykle zostają one skopane przez różne rozwiązania przeczące wszelkiej logice, a jeśli pojawia się jakieś zaskoczenie, to tylko dlatego, że Autorka na dany problem znajduje rozwiązanie, o którym wcześniej nie było mowy (zwykle jakaś nowa wampirza moc etc.)

Główna bohaterka przez większość czasu jest irytująca, a niestety to głównie z jej perspektywy prowadzona jest fabuła. Drugą perspektywą jest ta Henry'ego. On wydaje się sympatyczniejszy, za to inteligancją nie grzeszy. Ciekawą postacią jest Lucy, choć nie podobają mi się jej dalsze losy, ale główną nagrodę za osobowość zgarnia Erin, zaskakująco dobrze napisana postać, a wyróżnienie wędruje do ojca Henry'ego.

A więc Autorka umie dobrze pisać i mam nadzieję, że jeszcze się rozwinie. Ale tu musiałaby się pozbyć czegoś, co pogrzebało tę książkę trzy metry pod ziemią. Po co w momentach największego napięcia pisać zdania w stylu "to co zrobiłam było błędem, ale o tym miałam dowiedzieć się później"? Naprawdę? Spoilerowanie fabuły własnej powieści na kartach tejże powieści?

Nie wiem. Nie było to kompletnie beznadziejne, ale dobre też nie było. Może spodobałoby się trzynastoletniej mnie.

Nie ocenia się książki po okładce. Każdy to kiedyś słyszał. Nie zawsze się to sprawdza, jednak w tym przypadku to powiedzenie ma dużo sensu. Wygląd książki jest zniewalający, obiecuje coś wyjątkowego, ale nic wyjątkowego tu nie ma.

Okej, czyta się to całkiem całkiem. Myślę, że dla młodszego czytelnika to będzie wciągająca przygoda. Fakt, dość dużo się tu dzieje, ale dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kochasz Nikolaia? Oto książka dla Ciebie! Książka o tym czarującym, przebiegłym, pięknym królu Ravki, którego tak kochasz!

TYLKO ŻE NIE.

Na wszystkich świętych, jaki to jest gniot. I nie, to nie jest książka o Nikolaiu, to jest książka o Zoyi, a Nikolai był tylko chwytem marketingowym, bo dylogii o Zoyi nikt by nie kupił. Autorka chciała zrobić z niej taką silną kobietę, która jest wredna, ale jest tak świetna, że wszyscy czytelnicy ją kochają. Tylko, kurczę, nie wyszło. Dostaliśmy totalną Mary Sue. Zoya to jest definicja Mary Sue. Jest tak koszmarnie irytująca, że momentami musiałam odkładać książkę.

Dobra, jeden plus. Nie tak łatwo odłożyć tę książkę. Styl Bardugo jest poczytny, książkę czyta się bardzo lekko. Dobra, koniec tych miłych słów.

What did they do to my baby??? Nikolai wciąż bywa przebiegłym, szarmanckim królem, którego znamy, ale zdecydowaną większość czasu spędza na byciu pantoflarzem. Nikolai pantoflarzem, czaisz to? Przecież to jest koszmar, jego mózg przy Zoyi robi PYK i go nie ma.

Horroru ciąg dalszy: Autorka najwyraźniej stwierdziła, że sam Nikolai nie opłaci jej rachunków będąc clickbaitem serii. Trzeba było wskrzesić Darklinga. Nikomu to nie wyszło na dobre, a w szczególności Darklingowi.

Mało wam? Proszę, w takim razie Bardugo dołożyła jeszcze parę wątków, które wnoszą do fabuły mało lub kompletnie nic.

ALE TO NIE KONIEC, bo jeszcze trzeba było zniszczyć największą zaletę uniwersum, czyli system magii, a raczej Małej Nauki. Został on połamany, przeżuty i wy...pluty, żeby nie powiedzieć gorzej.

Wszystko tu jest skopane. Ta książka odebrała mi chęć do życia i zastanawiam się jak można zaliczyć taki regres po wspaniałej dylogii o Wronach.

Kochasz Nikolaia? Oto książka dla Ciebie! Książka o tym czarującym, przebiegłym, pięknym królu Ravki, którego tak kochasz!

TYLKO ŻE NIE.

Na wszystkich świętych, jaki to jest gniot. I nie, to nie jest książka o Nikolaiu, to jest książka o Zoyi, a Nikolai był tylko chwytem marketingowym, bo dylogii o Zoyi nikt by nie kupił. Autorka chciała zrobić z niej taką silną kobietę,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Drugi tom jakościowo ani trochę nie ustępuje pierwszemu. To prawdziwy rollercoaster, nieustannie zaskakuje i zachwyca zwrotami akcji.

Fantastycznie rozwijają się relacje różnych postaci, a w szczególności Kaza i Inej. Prawdziwy majstersztyk.

Jednak uwaga, końcówka emocjonalnie może rozwalić.

Drugi tom jakościowo ani trochę nie ustępuje pierwszemu. To prawdziwy rollercoaster, nieustannie zaskakuje i zachwyca zwrotami akcji.

Fantastycznie rozwijają się relacje różnych postaci, a w szczególności Kaza i Inej. Prawdziwy majstersztyk.

Jednak uwaga, końcówka emocjonalnie może rozwalić.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najlepszy lek na zastój czytelniczy – jak zaczniesz, to nie ma już ratunku.

Akcja toczy się z prędkością rakiety, trudno się od tej książki oderwać. Pełno tu zwrotów akcji i genialnych forteli.

Jednak największym plusem jest tytułowa szóstka głównych bohaterów. Każdy z nich jest inny, wyrazisty, każdy ma swoje grzechy i każdy jest silny na swój sposób. Na ich czele stoi Kaz Brekker, którego historia i osobowość została utkana naprawdę wybitnie. Nie chcielibyście go spotkać w prawdziwym świecie, a już na pewno nie jako swojego wroga.

Świetnym zabiegiem było poprowadzenie historii z różnych perspektyw, a jest to zrobione tak dobrze, że brak mi słów.

Serio, warto sięgnąć po tę książkę.

Najlepszy lek na zastój czytelniczy – jak zaczniesz, to nie ma już ratunku.

Akcja toczy się z prędkością rakiety, trudno się od tej książki oderwać. Pełno tu zwrotów akcji i genialnych forteli.

Jednak największym plusem jest tytułowa szóstka głównych bohaterów. Każdy z nich jest inny, wyrazisty, każdy ma swoje grzechy i każdy jest silny na swój sposób. Na ich czele stoi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdecydowanie najgorszy tom trylogii. Nie brakuje absurdów, zakończenie mocno zawodne, choć Autorka w ciekawy sposób zostawiła sobie furtkę do kontynuowania fabuły (niestety z tego powstał ten niewypowiedziany gniot w postaci dylogii o Zoyi, znaczy niby o Nikolaiu, ale to tylko chwyt marketingowy).

Całą trylogię uznaję za poczytne YA z wieloma wadami, ale za to z niesamowitym światem przedstawionym i kilkoma perełkami w formie tych paru dobrze napisanych postaci. Warto przeczytać choćby po to, żeby poczytać potem fanfiki.

Zdecydowanie najgorszy tom trylogii. Nie brakuje absurdów, zakończenie mocno zawodne, choć Autorka w ciekawy sposób zostawiła sobie furtkę do kontynuowania fabuły (niestety z tego powstał ten niewypowiedziany gniot w postaci dylogii o Zoyi, znaczy niby o Nikolaiu, ale to tylko chwyt marketingowy).

Całą trylogię uznaję za poczytne YA z wieloma wadami, ale za to z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak jak w poprzednim tomie, fajerwerków brak. Fabularnie miernie, ale wiernie. Ale...

Dostajemy Nikolaia!!! Tak, wiem, że w polskim tłumaczeniu to Mikołaj, albo co gorsza Nikołaj, ale wolę oryginał. Boże, jaka to jest wspaniała postać. Detronizuje Darklinga jako najlepszą postać serii. Wie, że jest cudowny i ma rację.

Największy problem? Z trójkąta robi się kwadrat. Po co, na co, dlaczego? A po co to komu?

Tak jak w poprzednim tomie, fajerwerków brak. Fabularnie miernie, ale wiernie. Ale...

Dostajemy Nikolaia!!! Tak, wiem, że w polskim tłumaczeniu to Mikołaj, albo co gorsza Nikołaj, ale wolę oryginał. Boże, jaka to jest wspaniała postać. Detronizuje Darklinga jako najlepszą postać serii. Wie, że jest cudowny i ma rację.

Największy problem? Z trójkąta robi się kwadrat. Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kocham w tej książce świat przedstawiony, która wykreowała Leigh Bardugo. Mała Nauka jest wspaniała, cały system jest obmyślany bardzo dobrze, mamy też charyzmatyczny czarny charakter i... na tym koniec zalet. Cóż, na pięć gwiazdek wystarczy.

Główna bohaterka, Alina i jej przyjaciel (?) Mal to dwa worki ziemniaków. Albo nie, bo lubię ziemniaki. To dwa worki kaszy gryczanej. Ble. Alina jest wzorowym przykładem bohaterski young adult – nijaka, ale dostaje wielką moc i od tego momentu dalej jest nijaka, ale strzela laserami z oczu. Znaczy nie strzela, ale czaicie o co mi chodzi. A, i do tego Mal, który wcześniej był wobec niej jak starszy brat, od tego momentu robi się zazdrosny, bo koło Aliny zaczyna się kręcić ktoś inny.

Darkling!!! O nim bym mogła napisać esej. Nieważne jak bardzo Bardugo stara się z niego zrobić najgorsze zło, szatana, Belzebuba, zakałę ludzkości, to ja zostaję przy stanowisku, że chłop był świetnym przywódcą i jego charakter jest szary, nie czarny (choć włada ciemnością, hehe). Niestety perspektywa zawęża się do Aliny i nie mamy szansy dostrzec, że to, że nie jest krystaliczny nie oznacza, że jest najlepszą opcją dla kraju.

Niestety robi się trójkąt miłosny (ktoś w ogóle lubi ten trope?) i przez to całość jest mało ambitna, takie klasyczne YA, a potencjał był.

Kocham w tej książce świat przedstawiony, która wykreowała Leigh Bardugo. Mała Nauka jest wspaniała, cały system jest obmyślany bardzo dobrze, mamy też charyzmatyczny czarny charakter i... na tym koniec zalet. Cóż, na pięć gwiazdek wystarczy.

Główna bohaterka, Alina i jej przyjaciel (?) Mal to dwa worki ziemniaków. Albo nie, bo lubię ziemniaki. To dwa worki kaszy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W porównaniu do pierwszego tomu, "Republika Smoka" podobała mi się bardziej. Ta książka idealnie odwzorowuje tzw. prawo Murphy'ego: jeśli coś może pójść źle, to z pewnością pójdzie źle. Albo nawet gorzej.

Ten tom zabił mnie tym, że nie tylko pokazał Rin, że jest naiwna. Mnie pokazał to samo. Przyjęłam perspektywę głównej bohaterki i na końcu rzeczywistość wykreowana przez Autorkę dała mi w zad równie mocno, co Rin.

Być może nie wszystkie wątki były równie fascynujące, ale całokształt jest świetny.

Czuję się zmanipulowana i dobrze mi z tym.

W porównaniu do pierwszego tomu, "Republika Smoka" podobała mi się bardziej. Ta książka idealnie odwzorowuje tzw. prawo Murphy'ego: jeśli coś może pójść źle, to z pewnością pójdzie źle. Albo nawet gorzej.

Ten tom zabił mnie tym, że nie tylko pokazał Rin, że jest naiwna. Mnie pokazał to samo. Przyjęłam perspektywę głównej bohaterki i na końcu rzeczywistość wykreowana przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To naprawdę dobra książka. Zasadniczo nie wiem, do czego mogłabym się doczepić, jednak lektura momentami bywa męcząca, zresztą sama objętość książki jest onieśmielająca, jak na Rebeccę Kuang przystało.

Jeśli masz dość bohaterek, które ciężką pracą i siłą własnej woli karczują sobie drogę do wielkości, to... cóż, źle trafiłeś. Ale poczekaj, nie idź jeszcze! Bo Rin naprawdę da się lubić. Tak, nie jest doskonała i momentami może irytować, ale nie tym, że jest źle napisaną jędzą. Ona po prostu gryzie. Zresztą mało która postać w książce ją tak naprawdę lubi (a lepiej już raczej nie będzie).

Mamy dużo wojny, dużo okrucieństwa, wiele drastycznych opisów, ale hej, po to tu przyszliśmy. I pani Kuang nie zawodzi.

To naprawdę dobra książka. Zasadniczo nie wiem, do czego mogłabym się doczepić, jednak lektura momentami bywa męcząca, zresztą sama objętość książki jest onieśmielająca, jak na Rebeccę Kuang przystało.

Jeśli masz dość bohaterek, które ciężką pracą i siłą własnej woli karczują sobie drogę do wielkości, to... cóż, źle trafiłeś. Ale poczekaj, nie idź jeszcze! Bo Rin naprawdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam wrażenie, że negatywne opinie o tej książce pochodzą od osób, które oczekiwały zupełnie czego innego niż to, czym ta książka jest. Być może miały do niej wcześniej jakieś nastawienie, które nie zyskało odbicia w treści. Być może to wina błędnego marketingu.

Nie wiem. Ja kupiłam tę książkę, bo wizualnie się w niej zakochałam. Nie miałam co do niej żadnych oczekiwań poza tym, że zaszufladkowałam ją jako azjatyckie fantasy, w czym nieco się pomyliłam, bo dawka fantastyki jest tu niewielka. Ale absolutnie się nie zawiodłam. To jest napisane tak świetnie, że nigdy bym się nie spodziewała, że to debiut! Akcja niemal równoważy rozwój fabuły i postaci – może z lekką przewagą na rzecz postaci.

W sumie wiele tu cech powieści historycznej i tak bym tę książkę zaklasyfikowała, ale oh, jakże daleko jej od Sienkiewicza. Absolutnie wspaniale przedstawione realia, brak zbędnych opisów i maksimum emocji.

Bohaterowie fenomenalni, bez podziału na dobrych i złych (bardziej na złych i innych złych). Zhu przechodzi fantastyczny rozwój, choć nie brak jej wad, Ma, mimo że najbliżej jej do archetypu kobiecości, jest silna i nie da się jej nie polubić, a po drugiej stronie Esen, ofiara (i sprawca) toksycznej męskości, Ouyang, okrutny generał, który nigdy nie pogodził się z tym, kim jest ani z tym, co czuje i, choć w tym tomie nie ma go zbyt wiele, cudowny Baoxiang, przekuwający swoje słabości w siłę.

Do tego istny emocjonalny rollercoaster i zatrzęsienie wątków queerowych. Czy mogło być lepiej?

Mam wrażenie, że negatywne opinie o tej książce pochodzą od osób, które oczekiwały zupełnie czego innego niż to, czym ta książka jest. Być może miały do niej wcześniej jakieś nastawienie, które nie zyskało odbicia w treści. Być może to wina błędnego marketingu.

Nie wiem. Ja kupiłam tę książkę, bo wizualnie się w niej zakochałam. Nie miałam co do niej żadnych oczekiwań...

więcej Pokaż mimo to