Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Bardzo udana kontynuacja przygód szamana Machana. Po przeczytaniu całego cyklu po pewnym czasie wróciłem do serii, odświeżając po kolei każdą część. Byłem ciekaw, czy faktycznie wyciągnę z niej coś więcej, znając dalszą historię. Krótko: Jestem zachwycony tym, ile niuansów można teraz dostrzec. Na pozór zwykłe zdanie teraz odbieram zupełnie inaczej wiedząc, jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Oczywiście nic a nic nie zdradzę, żeby nie psuć zabawy, ale teraz widzę faktycznie, że autor od samego początku miał całą historię w głowie i obyło się bez zbędnego przeciągania czy dopisywania dodatkowych rozdziałów. Ok, wyjątkiem jest ostatni tom, ale to już inna (choć i tak udana) historia.

Bardzo udana kontynuacja przygód szamana Machana. Po przeczytaniu całego cyklu po pewnym czasie wróciłem do serii, odświeżając po kolei każdą część. Byłem ciekaw, czy faktycznie wyciągnę z niej coś więcej, znając dalszą historię. Krótko: Jestem zachwycony tym, ile niuansów można teraz dostrzec. Na pozór zwykłe zdanie teraz odbieram zupełnie inaczej wiedząc, jak potoczą się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszych "Chłopców" skończyłem bez większego entuzjazmu, jednak z każdym kolejnym tomem historia nabierała tempa. "Największą z przygód" pochłonąłem szybko i był to naprawdę smakowity kąsek. Dobra akcja, brak przestojów i mocne teksty, które zostaną ze mną na dłużej, zwłaszcza jedynego w swym rodzaju Kędziora. Pozostało parę niedopowiedzeń i zakończenie może budzić pewien niedosyt, ale może dlatego, że kończy się jak wiele znanych nam historii z dorosłego życia, chociaż nasze wewnętrzne dziecko pragnęłoby czegoś większego. Z drugiej strony tym głębiej do nas trafia.

Pierwszych "Chłopców" skończyłem bez większego entuzjazmu, jednak z każdym kolejnym tomem historia nabierała tempa. "Największą z przygód" pochłonąłem szybko i był to naprawdę smakowity kąsek. Dobra akcja, brak przestojów i mocne teksty, które zostaną ze mną na dłużej, zwłaszcza jedynego w swym rodzaju Kędziora. Pozostało parę niedopowiedzeń i zakończenie może budzić pewien...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie znoszę, wręcz nienawidzę wszelakich motywów amnezji w książkach, serialach i filmach. Po prostu irytują mnie na potęgę. Patrzysz na bohatera. Dobrze wiesz, kim jest i kim są dla niego wszyscy przez niego mijani. On tego nie wie i to jest nie do wytrzymania. Dlatego też kilka razy musiałem odkładać książkę na bok. Mimo wszystko jednak dotrwałem do końca i nie żałuję. Powieść różni się wyraźnie klimatem od poprzednich dwóch tomów, ale to wyjaśnia autor w posłowie. Czy wpłynęło to na plus serii? Na pewno podbiło napięcie, dodając również powagi książce, przy zachowaniu lekkiej patologicznej absurdalności historii. Ku mojemu zaskoczeniu naprawdę udana część, która nie prosi, a wręcz wymaga sięgnięcia szybko po kolejną odsłonę "Chłopców".

Nie znoszę, wręcz nienawidzę wszelakich motywów amnezji w książkach, serialach i filmach. Po prostu irytują mnie na potęgę. Patrzysz na bohatera. Dobrze wiesz, kim jest i kim są dla niego wszyscy przez niego mijani. On tego nie wie i to jest nie do wytrzymania. Dlatego też kilka razy musiałem odkładać książkę na bok. Mimo wszystko jednak dotrwałem do końca i nie żałuję....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Walczą we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony wszystko krzyczy "Tak! Kłamca powrócił! Wiedziałem, że Króla Kłamstw nie sposób okłamać!" Z drugiej niestety z każdą kolejną kartką uderza we mnie myśl, która towarzyszyła mi przy sporej części dopisanych tomów "już-niby-zamkniętych" serii, mówiąca że raz zamkniętych drzwi nie powinno się już otwierać, chyba, że hucznie i z pomysłem. Tutaj niestety jedynie je uchylono. Nie zrozumcie mnie źle, bo to naprawdę udane opowiadania, tyle że, no właśnie - osobne opowiadania, które jedynie połączono krótkimi przerywnikami w stylu drugiego tomu "Stróży". Jak na kontynuacje apokaliptycznej powieści, to ciut słabo... Może i wielu narzekało na zakończenie serii, ale i oni muszą przyznać, że wywołało naprawdę silne uczucia. Tutaj mamy wszystko nijakie. Opowiadania są dobrze i nie ustępują poziomem poprzednikom, ale nawiązanie do cofniętego końca świata jest bardzo naciągane i w sumie powierzchowne. Spodziewałem się faktycznie dalszego ciągu, bo mimo wszystko Loki miał jakiegoś asa w rękawie (tzn. kopertę). Mieliśmy też opętanego anioła, który mógł być zalążkiem naprawdę dobrej intrygi. Zamiast tego przeczytaliśmy tylko, że Loki coś tak robił, nadziałał i tyle. Niestety bardzo rozczarowujące i nie kupuję tłumaczenia autora o alternatywnych światach i możliwości wybrania sobie, w które zakończenie się wierzy. No po prostu nie. Jedyny plus, to koniec z udawaniem, że "Stróże" są osobną serią i teraz oficjalnie zostają włączeni do "Kłamcy".

Walczą we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony wszystko krzyczy "Tak! Kłamca powrócił! Wiedziałem, że Króla Kłamstw nie sposób okłamać!" Z drugiej niestety z każdą kolejną kartką uderza we mnie myśl, która towarzyszyła mi przy sporej części dopisanych tomów "już-niby-zamkniętych" serii, mówiąca że raz zamkniętych drzwi nie powinno się już otwierać, chyba, że hucznie i z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo udana powieść dla dzieci i młodzieży. W tym roku zastąpiłem w spisie lektur piątej klasy "Sposób na Alcybiadesa" "Czerwonym krzesłem" i był to strzał w dziesiątkę. Dzieciaki przeczytały książkę z zainteresowaniem i chętnie dzieliły się swoimi wrażeniami. Ja również czytałem ją pierwszy raz i muszę przyznać, że jako dorosły też mile spędziłem czas. Historia nie jest przegadana, ma dobre tempo i pomimo prostej fabuły zachowuje dość niewiadomych, żeby nie była w pełni przewidywalna. Książka doczekała się również naprawdę udanej ekranizacji, więc teraz zarażam nią moją pięciolatkę. Najpierw film na zachętę, a do poduszki już czytanka.

Bardzo udana powieść dla dzieci i młodzieży. W tym roku zastąpiłem w spisie lektur piątej klasy "Sposób na Alcybiadesa" "Czerwonym krzesłem" i był to strzał w dziesiątkę. Dzieciaki przeczytały książkę z zainteresowaniem i chętnie dzieliły się swoimi wrażeniami. Ja również czytałem ją pierwszy raz i muszę przyznać, że jako dorosły też mile spędziłem czas. Historia nie jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ależ to było złe... Po naprawdę udanych "Darach bogów" spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Do I tomu autor dobrze się przygotował, co udowadnia nam w posłowie. Byłem wtedy pod niemałym wrażeniem, że ze szczątkowych podań z różnych stron słowiańskich ludów udało mu się złożyć mitologię, która mogła bez wstydu stanąć obok greckiej czy nordyckiej. Dlatego też liczyłem na naprawdę rzetelną historię Popiela. Pisząc "rzetelną" nie miałem oczywiście na myśli szczegółowej powieści podpartej wyłącznie historycznymi faktami, bo tych, jak wiemy, w zasadzie nie mamy poza znacznie późniejszymi podaniami o legendzie z myszami. Mamy jednak najnowsze badania archeologiczne i udokumentowane istnienie rywali Piastów. Chociaż nie mamy żadnego dowodu, że byli to Popielidzi, można byłoby tak założyć i napisać słowiańską "Grę o tron". Zamiast tego dostaliśmy prawdziwy chaos przypominający wypociny szkolnego ucznia, który nie nauczył się na sprawdzian i stara się ratować bezmyślnie łącząc to, co mu w głowie świta, w jedną całość.
Największą trudnością w ocenie "Popiela" nie jest wymienienie jego wad, ale decyzja, która jest największą, ponieważ wszystkie pchają się na pierwsze miejsce. Zacznijmy może od tego, że w "Popielu" jest niewiele Popiela. Nie nazwałbym go nawet bohaterem drugoplanowym, a prędzej epizodycznym. Powieść poświęcona jest bardziej Krakowi i jego potomkom (btw. z drzewem genealogicznym autor też ostro przesadził). Jeśli jednak ktoś liczy na sensowne rozwinięcie ich historii, niech nawet nie sięga po tę pozycję. Wszystko jest tak drętwo napisane i grubymi nićmi szyte, że aż oczy bolą. Narracja szczątkowa i ogólna w stylu legend ze szkolnego podręcznika, podobnie dialogi. Najgorsza jest jednak fabuła, która jest połączeniem fragmentów znanych nam legend, ale całkiem bez sensu. Zupełnie, jakby dziecko bawiące się sorterem chciało wsadzić kwadrat w trójkąt. Metamorfozy są najwyraźniej dla autora odpowiedzią na wszystko. Co z tego, że w danej legendzie nigdy nie było Popiela? Był, tylko przemieniony. W człowieka, rybę, płaza czy owada - co za różnica. Żeby jednak nie było nudno, do tego słowiańskiego bigosu dodano smoki, wodniki, armie nieumarłych i disney'owskie czary. Autor pewnie chciał zrobić z legendy w jakimś momencie coś w stylu nordyckiego Ragnarok, ale z bardzo mizernym skutkiem. W tej książce nie ma logiki i o ile "Dary Bogów" pokochałem, przy "Popielu" tak bardzo się męczyłem, że po "Wandę" już na pewno nie sięgnę. Jeśli ktoś chce poczytać o Popielu, niech sięgnie po "Starą baśń" Kraszewskiego, a nie... to coś.

Ależ to było złe... Po naprawdę udanych "Darach bogów" spodziewałem się czegoś zupełnie innego. Do I tomu autor dobrze się przygotował, co udowadnia nam w posłowie. Byłem wtedy pod niemałym wrażeniem, że ze szczątkowych podań z różnych stron słowiańskich ludów udało mu się złożyć mitologię, która mogła bez wstydu stanąć obok greckiej czy nordyckiej. Dlatego też liczyłem na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść okazała się dla mnie przeogromnym zaskoczeniem. Swoją przygodę z twórczością Folletta zacząłem lata temu od serialu na jej podstawie. Potem obejrzałem "Filary Ziemi" i dopiero po dwóch ekranizacjach sięgnąłem po książki. Pamiętam moje zaskoczenie, że nie wszystko w "Filarach..." pokrywało się z serialem. To jednak nic w porównaniu z tym, co zrobiono ze "Światem bez końca". Myślałem, że dobrze znam tę historię, ale dość szybko okazało się, że jestem całkowicie zagubiony. Dzisiaj narzekamy na to, co Netflix zrobił z Wiedźminem. Śmiem twierdzić, że ekranizacja "Świata..." była netflixowym Geraltem swych czasów. Pominięcie niektórych postaci, zmiana wieku, nowe wątki lub poprowadzone zupełnie inaczej niż w serialu - była tego masa - masa idiotycznych zmian. Z ulgą przyjąłem fakt, że niemal wszystkie słabe i naciągane elementy fabuły były wytworem reżysera, a w samej książce ich nie było. Z początkowego zagubienia udało mi się przejść do ciekawości, a nawet radości z odkrywania na nowo tej historii i zgadywania, co jeszcze spieprzono w serialu.
Co do samej powieści, niektórzy zarzucali autorowi powtórkę z rozrywki. Nie zgadzam się. Fakt, mamy znowu młodych kochanków, złego hrabiego i duchownego, a na każdym kroku pojawiają się nowe intrygi, ale historia wyraźnie różni się od tego, co prezentowały "Filary...". Dopiero po zestawieniu dwóch części z ich prequelem "Niech stanie się światłość" możemy dostrzec wyraźniejszy schemat w stylu "Jeśli bohater postąpił tak w poprzedniej części, tutaj zrobi inaczej". Nie zmienia to jednak faktu, że poza przewidywanym szczęśliwym zakończeniem, wszystko jest dla czytelnika wielką niewiadomą.
Patrząc na głównych bohaterów, z jednej strony widać, że są najlepiej rozbudowali ze wspomnianych wcześniej trzech części. Z drugiej przypadli mi najmniej do gustu. Merthin to klon Edgara z prequela, czy raczej to Edgar jest klonem... Jeden i drugi to chodzące ideały, na tle których znacznie lepiej wypadał ich odpowiednik "Filarów...", czyli Jack, który oprócz talentu i wielkiego serca posiadał trudny do opanowania charakter. Jednak postacią, która po prostu mnie irytowała była Caris. Jej odpowiedniczki z innych tytułów podziwiałem. Ona, może i miała zostać wykreowaną na średniowieczną obrończynię praw kobiet (i przydałaby się!), ale nie udało się. Zamiast tego otrzymaliśmy pretensjonalnego psa ogrodnika, który niby kocha, ale w kółko odsuwa od siebie ukochanego, irytując się, gdy ten już traci cierpliwość. Jedynym plusem Caris jest jej dedukcja, której nie powstydziłby się Sherlock Holmes. Parę razy uratowała mnie z podtrzymywanego napięcia, bezbłędnie odkrywając karty przeciwnika. To jednak za mało, żeby ją polubić. Na szczęście obok niej dostaliśmy Gwendę - silną, zdecydowaną i gotową na każde poświęcenie dla tych, których kocha. Zwiększenie puli głównych bohaterów o ubogą rodzinę Gwendy wpłynęło zdecydowanie na plus powieści.
Może i miejscami Follett lubi się powtarzać, a intymne sceny opisuje z gracją równą wbijaniu gwoździ w ścianę, ale jest mistrzem knucia politycznych intryg i wymykania się z rąk sprawiedliwości "tych złych" tyle razy, że w momencie, gdy w końcu dosięga ich ręka sprawiedliwości, masz ochotę krzyczeć "No wreszcie!" i kończysz książkę z odczuciem ogromnej satysfakcji.

Powieść okazała się dla mnie przeogromnym zaskoczeniem. Swoją przygodę z twórczością Folletta zacząłem lata temu od serialu na jej podstawie. Potem obejrzałem "Filary Ziemi" i dopiero po dwóch ekranizacjach sięgnąłem po książki. Pamiętam moje zaskoczenie, że nie wszystko w "Filarach..." pokrywało się z serialem. To jednak nic w porównaniu z tym, co zrobiono ze "Światem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zwykle zaczętą książkę pochłaniam dość szybko. Wyjątkiem są naprawdę dobre pozycje, które (z bólem) sobie wydzielam, żeby jak najdłużej zostać z ich bohaterami. Najwyższą kategorię zajmują u mnie te, które ze wszystkich sił pragnę wydzielać, ale tak bardzo mnie pochłaniają, że wbrew sobie przeznaczam na nie każdą wolną chwilę. "Bangarang" nie należy do żadnej z nich. Książkę czytałem przez blisko pół roku, sięgając po nią tylko wtedy, gdy naprawdę nie miałem nic innego do roboty. Nie powiem, żeby była zła, ale jednak coś nie zaiskrzyło między nami... Pierwszy tom wydał mi się przeciętny, ale na tyle dobrze się bawiłem, że sięgnąłem po kolejny. Tym razem było gorzej. To wciąż dość zgrabne (i powiewające patologią) opowiadania, ale nadal czegoś im brak. Tak było przez większość książki, ale oczywiście autor musiał zostawić mnie w takim momencie, że po prostu muszę sięgnąć po kolejny tom - z własnej i nieprzymuszonej woli. Niby nie utożsamiasz się z bohaterami, niby nie masz ochoty na dalszą przygodę, niby masz coś innego do roboty, niby... Nibylandia i tak cię przyciąga. Pora na kolejny tom.

Zwykle zaczętą książkę pochłaniam dość szybko. Wyjątkiem są naprawdę dobre pozycje, które (z bólem) sobie wydzielam, żeby jak najdłużej zostać z ich bohaterami. Najwyższą kategorię zajmują u mnie te, które ze wszystkich sił pragnę wydzielać, ale tak bardzo mnie pochłaniają, że wbrew sobie przeznaczam na nie każdą wolną chwilę. "Bangarang" nie należy do żadnej z nich....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybitna książka uznana za najważniejszą polską publikację archeologiczną 2021 roku w plebiscycie Archeologii Żywej i ciężko się z tym wynikiem nie zgodzić. To, że jej nakład rozszedł się jak świeże bułeczki, też o czymś świadczy. Można byłoby zarzucić autorowi (na co sam, jeśli dobrze pamiętam, zwracał uwagę), że ciężko określić, dla kogo ta pozycja powstała. Z jednej strony jej język jest dość specjalistyczny i z powodu ogromu terminów i informacji może być zbyt ciężki dla przeciętnego czytelnika; z drugiej jest zbyt pobieżny dla znawców tematu i profesjonalnych archeologów. Według mnie prof. Buko zdołał osiągnąć złoty środek, który zadowoli zarówno laików, jak i historyków. Sam, chociaż liczyłem na coś bliższego powieściowemu stylowi C.W. Cerama, nie miałem problemu z odbiorem i pochłonąłem książkę z wielkim zainteresowaniem. W końcu otrzymaliśmy dokładną i, co najważniejsze, podpartą faktami pozycję opisującą początki państwa polskiego. Aż dziw bierze, ile sekretów i informacji skrywa nasza ziemia. Pewnie nigdy nie poznamy całej prawdy o tamtych czasach i legendy pozostaną jedynie legendami, ale dzięki tej książce, przynajmniej niektóre fakty w końcu mogą wyłonić się z mglistej przeszłości. Btw. jeśli ktoś zdecyduje się sięgnąć po książkę, warto (zarówno przed, jak i po lekturze) obejrzeć webinar autora o rywalach Piastów na profilu YT Archeologii Żywej.

Wybitna książka uznana za najważniejszą polską publikację archeologiczną 2021 roku w plebiscycie Archeologii Żywej i ciężko się z tym wynikiem nie zgodzić. To, że jej nakład rozszedł się jak świeże bułeczki, też o czymś świadczy. Można byłoby zarzucić autorowi (na co sam, jeśli dobrze pamiętam, zwracał uwagę), że ciężko określić, dla kogo ta pozycja powstała. Z jednej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powstanie "Ziemi obiecanej" i "Lalki" dzieli dosłownie parę lat i chociaż powieści mają różnych autorów, liczyłem na coś zbliżonego klimatem do dzieła Prusa. Pomyliłem się, ale nie żałuję czasu spędzonego w kapitalistycznej Łodzi. Klimat jest znacznie cięższy i budzi często niesmak, ale jest to książka, którą powinno się przeczytać i poznać czasy, gdy prosty człowiek dla swego pracodawcy znaczył tyle, co trybik w maszynie - kosztujący grosze i w razie zepsucia może być wyrzucony i zastąpiony bez żalu i szkody, oczywiście dla pracodawcy. Ciężko czyta się o tym zepsuciu i znieczulicy, chociaż nieraz absurd przedstawionych sytuacji może wzbudzić parsknięcie, ot taki śmiech podszyty zażenowaniem. Po skończonej lekturze mógłbym ją podsumować określeniem polskiej "Opowieści Wigilijnej", ale bez świąt i nadprzyrodzonych istot.

Powstanie "Ziemi obiecanej" i "Lalki" dzieli dosłownie parę lat i chociaż powieści mają różnych autorów, liczyłem na coś zbliżonego klimatem do dzieła Prusa. Pomyliłem się, ale nie żałuję czasu spędzonego w kapitalistycznej Łodzi. Klimat jest znacznie cięższy i budzi często niesmak, ale jest to książka, którą powinno się przeczytać i poznać czasy, gdy prosty człowiek dla...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwieńczenie serii o Kłamcy wywołało we mnie spory niedosyt, więc z radością przyjąłem rozszerzenie uniwersum o ekipę z WINA. I tomowi zarzucałem poświęcanie zbyt małej uwagi głównym bohaterom, a zdecydowanie zbyt wiele (normalnie brałbym to na plus, ale to w końcu jednak osobna seria) Lokiemu. Już w samym wstępie autor przyznaje się do błędu i obiecuje poprawę. Fakt, chociaż Loki pojawia się parę razy, jest naprawdę marginalną postacią. Tym razem zdecydowanie bliżej książce do uskrzydlonych kryminalnych zagadek. Same opowiadania są bardzo zgrabnie napisane i potrafią porządnie wciągnąć. Co ważne, dają też nadzieję na poprawę paru rzeczy w przyszłości, na co niezmiernie liczę. Czekam na kontynuację!

Zwieńczenie serii o Kłamcy wywołało we mnie spory niedosyt, więc z radością przyjąłem rozszerzenie uniwersum o ekipę z WINA. I tomowi zarzucałem poświęcanie zbyt małej uwagi głównym bohaterom, a zdecydowanie zbyt wiele (normalnie brałbym to na plus, ale to w końcu jednak osobna seria) Lokiemu. Już w samym wstępie autor przyznaje się do błędu i obiecuje poprawę. Fakt,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawa próba odejścia od "Kłamcy" i bocznego rozwinięcia jego uniwersum. W sumie powinienem napisać wielkimi literami "próba", bo choć podjęta, nie odniosła pełnego skutku. Może i książka miała zapoczątkować osobną serię, ale zdecydowanie za dużo w niej Lokiego, przez co mogłaby uchodzić z powodzeniem za jakiś środkowy tom historii o nordyckim przechrzcie. Z tego powodu pewnie obniżyłbym ocenę, ale że jestem świeżo po skończonej serii o Lokim i nie wyszedłem w pełni z czytelniczej żałoby, jego powrót przywitałem z radością.
Cały zbiór opowiadań jest dość ciekawy. Te, w których Loki gra pierwsze skrzypce, trzymają dobry poziom, a jedno jest udanym crossoverem. Najmocniejszą stroną są jednak bohaterowie z okładki, czyli Stróże, a raczej Stróże Stróżów z WINA - zabawna boska wersja kryminalnych zagadek, w których winni nie mogą kłamać. O dziwo prawdomówność zamiast ułatwiać, nieraz utrudnia znalezienie rozwiązania. Szkoda, że nie poświęcono im większej ilości miejsca.

Ciekawa próba odejścia od "Kłamcy" i bocznego rozwinięcia jego uniwersum. W sumie powinienem napisać wielkimi literami "próba", bo choć podjęta, nie odniosła pełnego skutku. Może i książka miała zapoczątkować osobną serię, ale zdecydowanie za dużo w niej Lokiego, przez co mogłaby uchodzić z powodzeniem za jakiś środkowy tom historii o nordyckim przechrzcie. Z tego powodu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Seria o Kłamcy to prawdziwy mitologiczny odpowiednik stołówkowego bigosu będącego rozkładówką tygodniowego menu. Poza dwiema ostatnimi częściami podziwiałem za to Ćwieka, że tak umiejętnie, choć w szalony sposób, łączy przeróżne wątki i postacie dawnych religii. Dodatkowo w ogóle nie dawał się ponieść randze nawet tych najpotężniejszych bóstw i herosów, dzięki czemu jego historie były w dużej mierze naprawdę nieprzewidywalne. Niestety wraz z przejściem ze zgrabnych opowiadań do pełnoprawnej powieści i wyjściem z boską wojną z podziemi w otwartą nawalankę, tzn. apokalipsę pełną gębą wykreowany przez niego świat wiele stracił. Wyraźnie naciągnięte (i przeciągnięte) wątki psują całość.
Prowadzenie fabuły na dwóch płaszczyznach jest rzeczą całkiem normalną. W "Kill'em all" autor jednak przesadził i nagle mamy spojrzenie nie z dwóch, nie z trzech, a z czterech, pięciu, momentami nawet chyba sześciu stron. W filmie sprawdziłoby się to może i lepiej, ale w książce potęguje chaos, który wydaje się królować w tym tomie. Gdybym miał podsumować go jednym zdaniem wyjętym z książki, byłyby to słowa samego Lokiego "Czy naprawdę myślisz, że jest metoda w tym popier**lonym szaleństwie?" Ponieważ sam zadawałem sobie to pytanie, widząc, jak cały świat staje na głowie i zaczyna kręcić bączki. Finał jest... niespodziewany, szybki, bezlitosny i bolesny jak uderzenie cegłą czy zerwane plastra... Wiecie, taki spacer z ulubionym kolegą, który gada, gada, gada i nagle znika w odkrytej studzience ściekowej. Wy patrzycie i widzicie pustkę. Tak się mniej więcej poczułem.

Seria o Kłamcy to prawdziwy mitologiczny odpowiednik stołówkowego bigosu będącego rozkładówką tygodniowego menu. Poza dwiema ostatnimi częściami podziwiałem za to Ćwieka, że tak umiejętnie, choć w szalony sposób, łączy przeróżne wątki i postacie dawnych religii. Dodatkowo w ogóle nie dawał się ponieść randze nawet tych najpotężniejszych bóstw i herosów, dzięki czemu jego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko mi właściwie ocenić tę część. Gdyby to była osobna historia, a nie kolejna część cyklu, zapewne dałbym ocenę wyżej. Trudno jednak patrzeć na nią bez wglądu w poprzednie tomy. Co się zmieniło? Poza bohaterami (a w każdym razie niektórymi) niemal wszystko: od formy po nastrój. Zamiast zbioru opowiadań dostajemy pełnoprawną powieść, ale na to przygotowała nas już poprzednia część, która z odrębnych historyjek przeszła zgrabnie w dłuższą formę. Co mnie zaskakuje, chociaż zdecydowanie wolę powieści od opowiadań, tym razem muszę stwierdzić, że wyszło to Lokiemu na minus. Bóg Kłamstw jednak lepiej sprawdzał się w skromniejszych odsłonach. Niezbyt podeszła mi również zmiana ze skrytości działań (trwające wieki całe polowanie na mityczne bóstwa, gdy obok toczy się normalne życie) w bardziej widowiskowe... pokazy. Teraz niektóre naciągnięcia zbyt zahaczają o absurd i to ten negatywny - jest szyty zdecydowanie zbyt grubymi nićmi. Mam jednak na uwadze, że Ćwiek stara się wpleść w historię jak najwięcej różnych mitologii i chociaż jw. czasami coś mi mocno zgrzyta, doceniam jego pomysłowość i niektóre gierki słowne.

Ciężko mi właściwie ocenić tę część. Gdyby to była osobna historia, a nie kolejna część cyklu, zapewne dałbym ocenę wyżej. Trudno jednak patrzeć na nią bez wglądu w poprzednie tomy. Co się zmieniło? Poza bohaterami (a w każdym razie niektórymi) niemal wszystko: od formy po nastrój. Zamiast zbioru opowiadań dostajemy pełnoprawną powieść, ale na to przygotowała nas już...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

W odniesieniu do poprzednich tomów historia zaczyna nabierać tempa i powoli z serii opowiadań przechodzi bardziej w rozbudowaną powieść. Bardzo dobra lektura na popołudnia przy kawie lub mocniejszym trunku. Momentami poziom absurdu sięga niebezpiecznej granicy, ale równoważą go błyskotliwe pomysły mitologicznych powiązań autora. Udana kontynuacja przygód Lokiego.

W odniesieniu do poprzednich tomów historia zaczyna nabierać tempa i powoli z serii opowiadań przechodzi bardziej w rozbudowaną powieść. Bardzo dobra lektura na popołudnia przy kawie lub mocniejszym trunku. Momentami poziom absurdu sięga niebezpiecznej granicy, ale równoważą go błyskotliwe pomysły mitologicznych powiązań autora. Udana kontynuacja przygód Lokiego.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fani gier komputerowych mają swojego "God of War", a my naszego "God of Lies". Kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku? Nie mnie oceniać. W jednym narożniku prawdziwy berserker i awatar gniewu, w drugim mistrz manipulacji i uosobienie sprytu. Jedno jest jednak pewne: obaj bohaterowie są prawdziwymi postrachami bogów wszelkich religii.
Druga część serii o Lokim jest zdecydowanie udanym tworem pisarskim. Ćwiek jeszcze umiejętniej rozwinął historię nordyckiego boga, która wcześniej przypominała trochę serial o Lucyferze. Tym razem zahacza o wspomnianego we wstępie Kratosa, ale o ile w serii o spartańskim mścicielu znajdziemy więcej brutalności i powagi, tu Loki serwuje nam znacznie lżejsze i zdecydowanie zabawniejsze danie. Kogo spotyka na swej drodze i w jaki sposób poradzi sobie z przeciwnikami, nie ma sensu zdradzać, żeby nie psuć zabawy.
Kawał porządnej literackiej rozrywki na wakacje!

Fani gier komputerowych mają swojego "God of War", a my naszego "God of Lies". Kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku? Nie mnie oceniać. W jednym narożniku prawdziwy berserker i awatar gniewu, w drugim mistrz manipulacji i uosobienie sprytu. Jedno jest jednak pewne: obaj bohaterowie są prawdziwymi postrachami bogów wszelkich religii.
Druga część serii o Lokim jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Kłamca" to druga po "Chłopcach" książka Ćwieka, po którą sięgnąłem. Nową przygodę z twórczością autora zdecydowanie oceniam na plus. Może i opowiadania o Lokim nie należą do wybitnych, ale znalazłem w nich to, czego oczekiwałem po lekkiej wakacyjnej lekturze oraz nawet ciut więcej. Zdecydowanie przypadł mi do gustu pomysł ze zwalczaniem pogańskich bóstw przez anielską armię oraz zwerbowanie boga kłamstw. Klimat opowiadań przywodzi mi na myśl serial o Lucyferze, któremu Loki dorównuje pewnością siebie i charyzmą. Książka zdecydowanie za szybko się kończy, ale na szczęście mamy już kolejne tomy.

"Kłamca" to druga po "Chłopcach" książka Ćwieka, po którą sięgnąłem. Nową przygodę z twórczością autora zdecydowanie oceniam na plus. Może i opowiadania o Lokim nie należą do wybitnych, ale znalazłem w nich to, czego oczekiwałem po lekkiej wakacyjnej lekturze oraz nawet ciut więcej. Zdecydowanie przypadł mi do gustu pomysł ze zwalczaniem pogańskich bóstw przez anielską...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko mi ocenić ten tom. Z jednej strony dostałem kolejny rozdział ulubionej serii, ale z drugiej... jakoś wolałbym zostać przy zakończeniu VI tomu. Wtedy czułem się syty i spełniony jak po naprawdę wyśmienitym obiedzie. Teraz czegoś mi brakuje... Nie powiedziałbym, że tom został dopisany na siłę, bo kolejne aktualizacje Barliony jak najbardziej mają sens, chociaż nie zawsze są popierane przez graczy. Z poprzednich części pozostało też sporo przedmiotów i motywów, które aż prosiły się o ciąg dalszy. Jednak to, co działo się po drugiej stronie ekranu, niezbyt mi podeszło. Patrzę teraz na przeczytaną książkę i czuję lekką gorycz. Chociaż po VI tomie przez tydzień cierpiałem na książkową depresję, wolałbym wrócić do tamtego uczucia. Mam nadzieję, że autorowi uda się je zmazać, bo zakończenie zostawia otwarte drzwi na c.d.

Ciężko mi ocenić ten tom. Z jednej strony dostałem kolejny rozdział ulubionej serii, ale z drugiej... jakoś wolałbym zostać przy zakończeniu VI tomu. Wtedy czułem się syty i spełniony jak po naprawdę wyśmienitym obiedzie. Teraz czegoś mi brakuje... Nie powiedziałbym, że tom został dopisany na siłę, bo kolejne aktualizacje Barliony jak najbardziej mają sens, chociaż nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Godne zakończenie (przynajmniej do momentu wyjścia VII tomu, który jest już dostępny) serii. Po niezwykle emocjonującej finalnej scenie poprzedniej części czekałem z niecierpliwością na kontynuację i połykałem kolejne rozdziały niczym czytelniczy pelikan. Liczyłem na szybkie wyjaśnienie, ale napięcie trzymało mnie przez niemal całą historię i zamiast odpowiedzi, dostawałem kolejne pytania. W końcu jednak autor odkrył przede mną tajemnicę i to nie tylko z poprzedniego i obecnego tomu, ale i z całej serii. Nareszcie wiele niejasności nabrało sensu. Chociaż o Szamanie mógłbym czytać bez końca, tom mógłby śmiało zakończyć historię Machana.

Godne zakończenie (przynajmniej do momentu wyjścia VII tomu, który jest już dostępny) serii. Po niezwykle emocjonującej finalnej scenie poprzedniej części czekałem z niecierpliwością na kontynuację i połykałem kolejne rozdziały niczym czytelniczy pelikan. Liczyłem na szybkie wyjaśnienie, ale napięcie trzymało mnie przez niemal całą historię i zamiast odpowiedzi, dostawałem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z jednej strony spojrzenie na zakończenie V tomu oczami Anastarii odpowiada na większość pytań i zapewne sam zaraz po lekturze byłbym gotów zapłacić niemałe pieniądze za treść "Godziny Bólu", ale z perspektywy czasowej stwierdzam, że dodanie go do ostatniej części cyklu było dobrym posunięciem. Opowiadanie bardzo, ale to bardzo osłabiłoby efekt końcowy V i chociaż widnieje jako "5.5" lepiej unikać go aż do skończenia VI tomu.

Z jednej strony spojrzenie na zakończenie V tomu oczami Anastarii odpowiada na większość pytań i zapewne sam zaraz po lekturze byłbym gotów zapłacić niemałe pieniądze za treść "Godziny Bólu", ale z perspektywy czasowej stwierdzam, że dodanie go do ostatniej części cyklu było dobrym posunięciem. Opowiadanie bardzo, ale to bardzo osłabiłoby efekt końcowy V i chociaż widnieje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to