-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać390
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
„Nie chcę zasnąć. Nie dziś. Boję się snów.”
Są takie chwile, kiedy sen jest oczekiwany jak dar, jak lek… A kiedy senne zmory prześladują, chciałoby się usunąć je z upartej pamięci. Jak przeklęte powidoki wracają twarze ludzi, których już nie można spotkać w realu.
Są spojrzenia, które wkręcają się w mózg.
Młody Ukrainiec przestraszony jak przestępca, który musiał uciec z domu.
Zmasakrowany facet już niczego nie widzi.
Zabita dziewczyna, której ktoś umalował powieki znienawidzonym fioletowym cieniem.
Zastrzelony mężczyzna, który w ostatnich słowach wyraził Krótkie pożegnanie: Jeszcze się spotkamy”.
Kiedy, gdzie? W niebie czy piekle? Wkrótce czy kiedyś, w odległej przyszłości?
Błażej Janczar tak długo czekał na jakiekolwiek wyjaśnienia śledcze… Właściwie sam mógł zacząć działać. Nie musiał czekać dziewięć lat. Byłemu koledze policjanci chyba by pomogli. Przecież zaufał fachowcom.
A wystarczył jeden nieefektowny, sugestywny, pewny siebie i władczy facet, żeby nadać sprawie właściwe tempo. Co zrobić, żeby stać się niewidocznym, kompletnie nikim albo bardzo kimś?
Schowany w swoim zaciszu, potężny i wymagający człowiek o znaczącym nazwisku „Konieczny”, czekał za biurkiem, które wiele detali zasłaniało. Potężny jak…
…”Deus absconditus. Niewidzialny dla maluczkich stwórca, który porusza strunami świata.”
Ocknij się chłopie! „Błażej, jesteś trzciną. Zrozumiałem też, że trzcina potrafi się boleśnie odwinąć. Chlasnąć jak należy. I na tym polega jej nieoczywista siła.”
Ludzie i rzeczy: punkty, które trzeba ze sobą połączyć, żeby trafić do mordercy. Przerażony marchand tylko pozornie lojalny i dyskretny. Walther za paskiem daje złudzenie mocy.
„Skoro masz pistolet, to po to, żeby z niego strzelać, a nie żeby jeść nim obiad, i konwersować po francusku”
Pan Mariusz Czubaj jest wciąż na topie polskich pisarzy sensacyjnych. Utrzymuje się na jednakowo wysokim poziomie od debiutu. „Krótkie pożegnanie” to raczej nie zapowiedź finiszu, a tylko opisany obraz silnych emocji i współczesnej Polski. Mocne wyjście zostawmy Chandlerowi. W tekście skrzy się gorzki humor, wywołany realiami. Stand-up comedy to okazja, by zakpić z decydentów, a zarazem stworzyć odpowiednie tło fabuły. Ta rozwija się, jak kartki z zapiskami, nieprzypadkowo porzuconymi. Po zamknięciu tej książki pozostały mi dwa uczucia: doskonała proza i charakterystyczny, wyraźny zapach śmierci.
„Wziąłem prysznic, żeby zmyć z siebie brud, ten widzialny i niewidzialny”
Do zobaczenia wkrótce!
„Nie chcę zasnąć. Nie dziś. Boję się snów.”
Są takie chwile, kiedy sen jest oczekiwany jak dar, jak lek… A kiedy senne zmory prześladują, chciałoby się usunąć je z upartej pamięci. Jak przeklęte powidoki wracają twarze ludzi, których już nie można spotkać w realu.
Są spojrzenia, które wkręcają się w mózg.
Młody Ukrainiec przestraszony jak przestępca, który musiał uciec...
Zdjęcie Claudii Schiffer w białym kostiumie od Versace opatrzono bardzo krótkim podpisem: SIMPLY BEUATIFUL. Naturalnie wszystkie kobiety są mnie lub bardziej piękne, ale oko mężczyzny jak skaner odczytuje damskie kształty. Już mały chłopiec, Gianni Versace, niepokoił w przedszkolu zakonnice, kiedy na swoich rysunkach utrwalał wizję zachwycających gwiazd filmowych.
„Ich zdaniem należało mieć chłopaka na oku, ponieważ był już małym maniakiem seksualnym”
On po prostu wiedział, czego potrzebują kobiety, by błyszczeć. Pracując ze swoją mamą w atelier, przeczuwał siłę działanie prât-à-porter. Nastał czas, żeby odnaleźć nowy trend. Teraz kreacje odważnych kobiet miały je ozdabiać, a nie tylko okrywać. Stylowym przebojem w latach 70. było łączenie elementów graficznych, a przede wszystkim kolaż tak naturalnych surowców jak jedwab i skóra. Wystarczy przecież dotknąć ciało, aby poczuć je sensorycznie.
Santo Versace przypomniał: „Nasza przyjaciółka i klientka Lalla Spagnol powiedziała, że kostiumy Giorgia dodały jej dziesięć lat, a Gianniego je odjęły”.
Zdjęcie Claudii Schiffer w białym kostiumie od Versace opatrzono bardzo krótkim podpisem: SIMPLY BEUATIFUL. Naturalnie wszystkie kobiety są mnie lub bardziej piękne, ale oko mężczyzny jak skaner odczytuje damskie kształty. Już mały chłopiec, Gianni Versace, niepokoił w przedszkolu zakonnice, kiedy na swoich rysunkach utrwalał wizję zachwycających gwiazd filmowych.
„Ich zdaniem należało mieć chłopaka na oku, ponieważ był już małym maniakiem seksualnym”
On po prostu wiedział, czego potrzebują kobiety, by błyszczeć. Pracując ze swoją mamą w atelier, przeczuwał siłę działanie prât-à-porter. Nastał czas, żeby odnaleźć nowy trend. Teraz kreacje odważnych kobiet miały je ozdabiać, a nie tylko okrywać. Stylowym przebojem w latach 70. było łączenie elementów graficznych, a przede wszystkim kolaż tak naturalnych surowców jak jedwab i skóra. Wystarczy przecież dotknąć ciało, aby poczuć je sensorycznie.
Santo Versace przypomniał: „Nasza przyjaciółka i klientka Lalla Spagnol powiedziała, że kostiumy Giorgia dodały jej dziesięć lat, a Gianniego je odjęły”.
Doskonałe samopoczucie kobiet to nie tylko wierne odbicie w lustrze, ale i odpowiednia oprawa. Mniej urodziwych mężczyzn też trzeba ubierać, choćby było to tak kontrowersyjne jak propozycja jasnych pastelowych garniturów. Uomo senza cravatta był jednym ze sposobów podkreślenia urody mężczyzn. Klienci mogli chodzić bez krawatów, ale odpowiedni wygląd pracowników miał świadczyć o poziomie firmy i marki rodzinnego imperium. „Byliśmy inkluzywni, zanim to pojęcie powstało”
Santo zacytował wypowiedź brata po ustaleniu logo firmy.
„- Kiedy ludzie będą oglądać stroje Versace, skamienieją przerażeni, jakby patrzyli w oczy Meduzy – powiedział kiedyś półżartem Gianni"
Pokazy to nieodłączny element w branży modowej. Piękne modelki czarują klientów. Odpowiednia reżyseria to część sukcesu. Ciemnoskóra gwiazda modelingu w obcisłej sukience i bronią w dłoni była zjawiskowa jak w proroczym śnie.
„Naomi żartobliwie wycelowała w Gianniego”
Ostatni pokaz odbył się w katedrze Narodzin św. Marii, kiedy mistrza żegnali rodzina, przyjaciele, modelki, gwiazdy, a nawet księżna Diana.
„Monochromatyczny pokaz mody dla państwa w czerni”
Czytając bardzo emocjonalną, profesjonalną i nieprzesadną książkę o rodzinie Versace przeniosłem się w świat, kiedy ekskluzywne butiki były rzadkością. „Fratelli. Prawdziwa włoska rodzina” to powieść doskonała jak perfekcyjny wykrój. Ona jest ciepła jak rodzinne relacje godne pozazdroszczenia. Ta opowieść jest elegancka jak wytworna kreacja wieczorowa. Olśniewa specyficznym nastrojem, zastrzeżonym dla wielkich domów mody. Na koniec zostawiłem moją osobistą refleksję po obejrzeniu w Internecie kreacji Dua Lipy na gali nagród Grammy w roku 2022. Poczułem się, jakbym spojrzał w oczy Meduzy.
Zdjęcie Claudii Schiffer w białym kostiumie od Versace opatrzono bardzo krótkim podpisem: SIMPLY BEUATIFUL. Naturalnie wszystkie kobiety są mnie lub bardziej piękne, ale oko mężczyzny jak skaner odczytuje damskie kształty. Już mały chłopiec, Gianni Versace, niepokoił w przedszkolu zakonnice, kiedy na swoich rysunkach utrwalał wizję zachwycających gwiazd filmowych.
„Ich...
Dom, praca, zakupy. Szara codzienność, trochę zmienna. Emeryci bardziej samotni, spoglądają przez okno, czekając na jakąkolwiek niespodziankę. Czasem spotkanie z przyjaciółmi jest jak święto. Rzadkie i wątpliwe atrakcje to wizyty u lekarzy. A wszystko ograniczone dolegliwościami, nudą – szare jak mgła. Coś trzeba zrobić, zmienić, wyciągnąć szatki z szafy pełnej wspomnień. Drobiazg może rozruszać wyobraźnię i sztywne stawy.
„Czasami życie przypomina podróż małą łódeczką po wzburzonym oceanie”
Walizka już jest wyciągnięta z pawlacza. Garderoba odświeżona. Bilet do uzdrowiskowego kurortu leży przygotowany. Żeby tylko pozytywne emocje ubarwiały dzień… Każdy lubi sensacje, ale umiarkowane.
„Czasem jednak wystarczy zaledwie kropelka, by wywołać burzę w szklance wody”
Trzynastka na drzwiach pokoju nie może okazać się pechowa… Kto by wierzył w przesądy? W środku na Ewę czekała Ela, fantastyczna od pierwszego spojrzenia. Ten błysk w oku i filuterny uśmiech bardzo obiecujący. Świat należy do kobiet!
„Ona lubiła się przeglądać w zwierciadłach męskich oczu. Codziennie.”
Warto wyruszyć na podbój męskich serc, czyli miejscowej mniejszości etnicznej. Naturalny, taneczny wdzięk w uroczej oprawie jest gwarancją wymarzonej rehabilitacji.
„Miało się wrażenie, jakby czyjeś ciepłe ręce otulały i głaskały całe ciało”
A to przecież tylko kąpiel solankowa… Później dopiero będzie się działo… Ostatecznie kobieta jest jak piękne dzieło sztuki w odpowiedniej ramie. Zabawa zaczyna się, kiedy dwie przyjaciółki zaczynają być do siebie szczegółowo podobne. Trzeba o nie dbać, a nie narażać na niebezpieczeństwa.
Zawistni ludzie śledzą każdy nierozważny krok. Uwielbiają plotki i lubią tę upojną woń skandalu. Dobrze, że kamień rozbił tę głowę, a nie inną. Niech się dzieje, co chce, byle obok mnie. To „Taki psychologiczny wentyl bezpieczeństwa”.
Na szczęście w pobliżu czuwa przystojny, rozsądny, bystry i spostrzegawczy Zbigniew Doberman. „Samozwańczy Anioł bez skrzydeł”
„Nawet w spokojnym mieście w ludzkich głowach budzą się demony”, o czym przekonała mnie pani Margota Kott. Jej powieść to barwna, sensacyjna opowieść, doskonała na wieczorny relaks. Autorka postarała się o to, by nie budzić niesmaku koszmarnymi obrazami. „Śledztwo w sanatorium”, zaprezentowane w romantycznej oprawie, daje wiele powodów do satysfakcji. Doskonale przygotowana merytoryczna warstwa powieści wzbudziła moje uznanie. Gorąco zapraszam wszystkich, a szczególnie młodych czytelników, do śledzenia tej i kolejnych atrakcji Sanatoryjnego Klubu Miłośników Sensacji.
Dom, praca, zakupy. Szara codzienność, trochę zmienna. Emeryci bardziej samotni, spoglądają przez okno, czekając na jakąkolwiek niespodziankę. Czasem spotkanie z przyjaciółmi jest jak święto. Rzadkie i wątpliwe atrakcje to wizyty u lekarzy. A wszystko ograniczone dolegliwościami, nudą – szare jak mgła. Coś trzeba zrobić, zmienić, wyciągnąć szatki z szafy pełnej wspomnień....
więcej mniej Pokaż mimo to
Augusta to wspaniała, empatyczna, wrażliwa kobieta. Prawie zawsze potrafiła znaleźć się dokładnie we właściwym czasie i miejscu. Niemagiczną wiedzę wykorzystywała na miarę swojego powołania. Niknęła w mroku. Pojawiała się, kiedy nikt jeszcze nie pomyślał, żeby ją wezwać. Niosła ulgę w bólu, pocieszenie w rozpaczy. Dla nieprzyjaciół była panią Augustą.
Wizjonerka bez zwodniczej szklanej kuli. Kobieta wielkiego serca.
„Jakby życie i śmierć albo światło i mrok grały w przeciąganie liny”
Jakub patrzył prosto przed siebie i ferował wyroki bez względu nawet nieznośne dla innych. Uparty jak osioł, bo takim musiał być w czasach, kiedy trzeba było podejmować kluczowe decyzje natychmiast. Nie znosił sprzedawczyków. Był honorowy i tego oczekiwał od innych. Nadstawił własną pierś, kiedy go krępowano. Patriota prawdziwy, a nie gołosłowny.
Dużo zdrowia potrzebowała Zinka, żeby z nim wytrzymać.
„Mimo wszystko postanowiła, że tak długo będzie mu wiercić dziurę w brzuchu, aż stary osioł ustąpi”
Lepiej dziurę słowem uczynić niż kulą
.
Jaki ojciec taki syn. Janek nie potrafił okazywać czułości dzieciom, choć kochał z całych sił. Zło widział, kiedy przybrało postać wrogiego Niemca. Wroga dostrzegał, a czarta unikał.
„Dawno nie wierzył w gusła, demony i kłobuki, których postać miał przybierać diabeł”
Miał dwie największe miłości swojego życia: Miłkę i Polskę. Flagę na dachu umocował, bo tak było trzeba zrobić przed referendum. W żonę patrzył jak w skarb największy.
„Z nią nawet piekło byłoby dla niego rajem, a bez niej niebo stałoby się piekłem”
Nie da się żyć spokojnie z Bogiem, kiedy zło pojawia się niespodziewanie. Nad kiedyś spokojnym domostwem zawisła „Klątwa Langerów”.
Niczym demon, krążył zaborczy Reiter. Żywił się strachem innych. Nikogo nie potrzebował… do czasu.
„- Diaaabła… bym weeezwał, żeby umiał mi… pomóc”
Są zasady ponadczasowe. Honor, Bóg i Ojczyzna to nie tylko napis na głowni szabli. To wyznanie wiary i miłości. „Klątwa Langerów” to nie tylko piękna powieść historyczna. To książka, którą przeczytać powinni wszyscy. Pani Wioletta Sawicka napisała o uczuciach, przekonaniach, motywacjach i wyzwaniach niezbędnych jak zdrowe powietrze dla płuc Polaków. Nie musi mieć zagwarantowanej potęgi ten, kto urnę dzierży. Pani Wioletto, z serca dziękuję, i kłaniam się nisko.
Augusta to wspaniała, empatyczna, wrażliwa kobieta. Prawie zawsze potrafiła znaleźć się dokładnie we właściwym czasie i miejscu. Niemagiczną wiedzę wykorzystywała na miarę swojego powołania. Niknęła w mroku. Pojawiała się, kiedy nikt jeszcze nie pomyślał, żeby ją wezwać. Niosła ulgę w bólu, pocieszenie w rozpaczy. Dla nieprzyjaciół była panią Augustą.
Wizjonerka bez...
TĘSKNOTA…
… silniejsza niż miłość. Miłość jest słońcem ogrzewającym serce, a tęsknota ścina duszę jak lód. Nie można zapomnieć. Nie można odwrócić przeszłości. Nie można znów zobaczyć ukochaną żonę…
„Może lepiej zauważyć, że ktoś wciąż tu jest, zamiast wspominać, że ktoś tu kiedyś był”
Nie można zobaczyć obok dziecka, potrzebującego ciepła, dobrego słowa, przytulenia? Można… dopóki nie jest za późno.
STRACH…
… można pokonać. Wystarczy zaufać kochanej osobie. Przecież kiedy się kocha tak naprawdę, to trzeba wierzyć, że Ocali nas miłość.
„Nie bój się. Nigdy się nie bój. Wrócę do ciebie, choćby z piekła”
PIEKŁO…
… może być tu, na ziemi. Kiedyś, przed referendum, sąsiadami dla siebie byli Niemcy i Warmiacy. Wielki manipulant sprawił, że człowiek dla człowieka stał się BESTIĄ. Więźniowie nie mieli prawa podnieść czoła. Nie mieli prawa żyć. Ale najtwardsi wierzyli uparcie…
„Bo nawet pośród diabłów nie możemy przestać być… ludźmi”
Sadyzm i potrzeba zadawania bólu to efekt wychowania w toksycznym domu. Kurt hodował, a nie wychowywał, prawdziwych mężczyzn. A głos sumienia? Ktoś go słyszał?
„Żeby roztrząsać sumienie, najpierw trzeba je mieć, a ty go nie masz, chyba że kryjesz je bardzo głęboko, ale przyszłam z inną sprawą”
Wszystko można wykorzystać jako dobry…
… INTERES
Wcześniej wiele czytałem i słuchałem o nazizmie. Fotografie w muzeum i koszmarna wizyta w Auschwitz zostają w pamięci. Teraz autentycznie wstrząsnęła moją psychiką pani Wioletta Sawicka. Drugi tom Opowieści warmińskiej to obraz grozy, jaką perfidnie przygotowali zbrodniarze. „Ocali nas miłość” to doskonała powieść, nasycona emocjami. Pani Sawicka jest maestrą słów. Przyznam, że naprawdę chciałem przeczytać tę książkę „na chłodno”. Nie udało się. Koniecznie przeczytajcie tę powieść i cieszcie się, że możecie być wolni we własnym kraju. Bez względu na narodowość szanujcie imigrantów, którzy nie schronili się w Polsce dla własnej wygody.
TĘSKNOTA…
… silniejsza niż miłość. Miłość jest słońcem ogrzewającym serce, a tęsknota ścina duszę jak lód. Nie można zapomnieć. Nie można odwrócić przeszłości. Nie można znów zobaczyć ukochaną żonę…
„Może lepiej zauważyć, że ktoś wciąż tu jest, zamiast wspominać, że ktoś tu kiedyś był”
Nie można zobaczyć obok dziecka, potrzebującego ciepła, dobrego słowa, przytulenia?...
Wszechświat oglądany z poziomu 1480 metrów nad poziomem morza jest odlotowy.
„Tutaj, w górze, powietrze jest rzadsze, ale też bardziej przejrzyste, dzięki czemu lepiej widać mrok rozciągającego się w dali kosmosu”
Nie jest to widok z Korony Ziemi, ale wiele osób traktuje to jak wyzwanie rzucone nieprzeciętnemu człowiekowi. Żeby znaleźć się w takim miejscu, niekoniecznie trzeba być doskonałym wspinaczem. Trzeba mieć we krwi wystarczające stężenie szaleństwa.
„Jako biała kobieta o azjatyckich korzeniach nie potrafiła znaleźć dla siebie miejsca w tym czy innym świecie. Była mieszańcem? Nie, raczej popaprańcem.”
Cecily Wong nie szukała jednego konkretnego boga.
„W swoim dorosłym życiu nigdy nie znalazła miejsca na religię. Lecz teraz, w cieniu najwyższych gór świata, poczuła, jak jej serce się raduje, a umysł otwiera.”
Otwartość umysłu nie oznacza zdecydowanie odpowiedniego przygotowania. Zdesperowana młoda kobieta, może i gotowa na wszystko, chętnie znalazłaby się pod jakąkolwiek opieką. Wspinaczka wysokogórska nie jest walką z naturą. Góry nie można pokonać. Można ją jedynie zniszczyć, chyba tylko za pomocą trotylu. Manaslu to Góra Ducha, który zapewne w darze przyjmie pokorę, poświęcenie, młodość. Na zdjęciu opublikowanym w Instagramie Elise, kanadyjska influencerka zaprezentowała się w toples z otwartymi ramionami.
„Stała na czele nowej fali młodych kobiet, zmuszających siebie i swoje ciała do maksymalnego wysiłku”
Pragnienie sławy jest silniejsze od rozsądku, który też może zniknąć u szczytu skały i kariery. W strefie śmierci budzą się supermoce. Dopóki służą osiągnięciu dobrego celu, nie tylko Szerpowie służą wsparciem. Współtowarzysze podają pomocną dłoń.
Tam też budzi się obawa przed ujawnieniem tajemnic. Świadkowie słabości skazani są na łaskę i niełaskę lidera. Śmierć zagląda w oczy.
„Duża wysokość wpływa na zachowanie, ludzie zaczynają wariować”
Kiedy brakuje tlenu, trzeba dużo szczęścia, żeby „Bez tchu” osiągnąć szczyt własnych możliwości. Pani Amy McCulloch napisała niezwykłą i fascynującą książkę o ludziach uzależnionych od mediów i kariery. Biznesmeni wykorzystują góry, by osiągnąć zapotrzebowanie wspinaczy, potrzebujących sprzętu wspomagającego. Wspinaczka to nie jest współzawodnictwo. Tu zasada fair play ma zastosowanie, kiedy z honorem trzeba znosić porażki. Na szlaku ważniejsza jest zasada „Uczciwość versus bezpieczeństwo”. Zachowania ludzi na stoku nie są tylko wymysłem Autorki. Widziałem w sieci zdjęcia nagiego mężczyzny po osiągnięciu szczytu, Nie wiem, co chciał pokazać duchowi gór, ale chyba mu nie imponował. „Bez tchu” to doskonałe połączenie powieści obyczajowej i kryminału, w którym odbioru treści nie zasłania nadmiar parametrów technicznych. Porażająca jest naiwność osoby przekonanej o swojej wyjątkowości. Każde przedstawienie wymaga publiczności, o jaką łatwo jest w Internecie i na łamach publikatorów. Z pełnym przekonaniem polecam tę opowieść o mroźnej naturze i gorących emocjach.
Wszechświat oglądany z poziomu 1480 metrów nad poziomem morza jest odlotowy.
„Tutaj, w górze, powietrze jest rzadsze, ale też bardziej przejrzyste, dzięki czemu lepiej widać mrok rozciągającego się w dali kosmosu”
Nie jest to widok z Korony Ziemi, ale wiele osób traktuje to jak wyzwanie rzucone nieprzeciętnemu człowiekowi. Żeby znaleźć się w takim miejscu, niekoniecznie...
Odlot, freedom, luz, uzależnienia.
„Tu będzie dobrze – stwierdza Oli i beztrosko uwala się na trawie, wystawiając twarz do słońca”
Lepiej wzlecieć jak muzyka w kosmos, niż patrzeć na poniżenie. Warto się zmieniać, bo liczy się fejm i możliwość pokazania się. Trzeba się zmieniać, żeby nie powiało nudą.
„Porzucił rockowe ballady na rzecz hardkorowego brzmienia”
Świat byłby lepszy, gdyby nieutytułowane gnojki z koneksjami, których nie da się tolerować.
„Najgorsze nie było to, że go uderzyłem, ale świadomość, ze chciałem bić go dalej”
Zmorą są wspomnienia. Zakrwawiona twarz przed maską samochodu. Nóż w dłoni. Z resztą nie ważne, co się trzyma – broń, czy władzę. Manipulacja daje satyfakcję.
„Leci Nirvana. Kurt Cobain zachęca, by naładować broń i przyprowadzić przyjaciół.”
Przerażenie przypomina obłęd, bo nie da się zatrzymać rozpędzoną karuzelę życia.
„WHO’S READY FOR TOMORROW”
Dziś się skończy, a mikroświat oszalał.
„Świat znika i pojawia się jak mrugająca żarówka”
Pstryk, światło razi bezlitośnie. Pstryk, i wszystko zgasło jak życie. Na koniec drogi zostaje żal, niewciągnięta ostatnia kreska, strach.
„Śmierć przyjdzie po ciebie w najmniej spodziewanej chwili”
Jutra już może nie być. Pozostanie tylko Kara i pytania o nią.
„Kara tu i teraz czy kara bez końca?”
Pani Sara Antczak pokazała mi obrazy, których nie poznałem wcześniej. Ta projekcja mną wstrząsnęła. Przemykanie przez ciemne zaułki psychiki wywołują dreszcze na karku, i na to liczyłem, biorąc do ręki książkę „Kara”. Świetnie skonstruowana fabuła pozwala wniknąć w tę powieść. Nie poczułem się tam jak intruz, a raczej jak niedzisiejszy obserwator. Na tym właśnie polega zawrotna przygoda zaproponowana przez panią Antczak. To były mega mocne emocje, które na pewno już na was czekają. Nic, tylko czytać i komentować!
Odlot, freedom, luz, uzależnienia.
„Tu będzie dobrze – stwierdza Oli i beztrosko uwala się na trawie, wystawiając twarz do słońca”
Lepiej wzlecieć jak muzyka w kosmos, niż patrzeć na poniżenie. Warto się zmieniać, bo liczy się fejm i możliwość pokazania się. Trzeba się zmieniać, żeby nie powiało nudą.
„Porzucił rockowe ballady na rzecz hardkorowego brzmienia”
Świat...
Z zakładki w portfelu wyjąłem pożółkłe zdjęcie. Spogląda z niego mój Tata, jakiego już prawie nie pamiętam. Wspominam czasy, kiedy znajdował dla mnie dużo czasu. Te nasze „męskie rozmowy” były dla mnie najważniejsze. Tato tłumaczył mi, jak powinien zachowywać się dorastający chłopak. Mówił o szanowaniu koleżanek. O stosownym zachowaniu, o honorze, o prawości, godności. Na swoim przykładzie uczył mnie, jak postępować i szanować innych ludzi. Opowiadał o swojej miłości do Żony, a mojej Mamy. Mówił o godności Polaka, patrioty, mężczyzny. Z czasem to ja znajdowałem dla niego coraz więcej czasu. I tak było aż do końca, kiedy goliłem go w szpitalu ostatni raz.
Wciąż pamiętam sen, w którym do mnie przyszedł. Zanim zniknął, powiedział tylko jedno zdanie: Pamiętaj, że ja ciągle jestem obok ciebie, synu.
Do Franza też pewnej nocy przyszedł Ojciec:
„- Przyszedłem do ciebie w odwiedziny – odrzekł, uśmiechnąwszy się z przedziwną nostalgią.
- Po co?
- Bo ty nie przyszedłeś do mnie i jeszcze długo nie przyjdziesz, synku.”
SYNKU. Jedno słowo, a ogrzewa serce i ściska gardło po latach. A przecież tak wita Tato swojego nowonarodzonego syna. Jeszcze nie umie mu zmienić pieluchy, boi się być niedelikatnym, nie ma pojęcia o temperaturze mleka.
Mama by potrafiła to robić, nawet instynktownie. A Bogna, katowana przez obozowych oprawców, wyniszczona, tylko urodziła synka.
„A wytrzymała tylko do porodu. Jakby zawarła układ ze śmiercią, że jej nie zabierze, dopóki dziecko się nie urodzi. Życia za życie.”
Wychudzona, bezwłosa, postarzała, poraniona na ciele i duszy Lizka, przez chwilę chciała zobaczyć swoją twarz. Na szczęście woda była bardziej litościwa od Niemców.
„Próbowała przejrzeć się w wodzie, lecz dostrzegała niewyraźny cień odbicia. Może to i lepiej, przynajmniej sama siebie nie wystraszę, uznała wzdychając ciężko”
Póki żyjemy, nie wolno się poddawać. Dopóki życie w nas się tli, trzeba mieć nadzieję, że miłość nas ocali. Wojna to był czas, kiedy rodzina była skarbem. Nawet zalany krwią ausweis mógł być pomocny. Rany na plecach lepiej się goiły, kiedy odbierały ciepło drugiego człowieka. Najważniejsze było być twardym.
„Nie ma nic gorszego niż rozczulający się nad sobą mężczyzna, jednak trochę to potrwa, nim stanie pan na nogi”
Kiedy żegnałem mojego Tatę, pragnąłem żyć dalej, dopóki nie zostanę sam, a drzewa wciąż się jeszcze starzeją.
„A nasze drzewa są jeszcze młode”, i mamy dla kogo żyć.
Trzecia część Opowieści warmińskiej to wzruszająca, imponująca książka. Szukanie siebie i odnajdywanie dobrych ludzi w nieszczęściu są bardzo budujące. Pani Wioletta Sawicka w mistrzowskim stylu utkała delikatną fabułę powieści, w której perfekcyjnie przeplatają się subtelne wątki. Koszmar wojny zderza się z pięknem miłości i poświęcenia. Humanitaryzm łagodzi sadyzm. Książka, w której krwiożerczy brytan jest bardziej oddany panu niż synowie bezwładnego ojca, jest godna uwagi i skupienia uczuć. W tej powieści na szczęście dobro łagodzi grozę. Życzę Wam lektury, która na pewno będzie niezapomniana.
Z zakładki w portfelu wyjąłem pożółkłe zdjęcie. Spogląda z niego mój Tata, jakiego już prawie nie pamiętam. Wspominam czasy, kiedy znajdował dla mnie dużo czasu. Te nasze „męskie rozmowy” były dla mnie najważniejsze. Tato tłumaczył mi, jak powinien zachowywać się dorastający chłopak. Mówił o szanowaniu koleżanek. O stosownym zachowaniu, o honorze, o prawości, godności. Na...
więcej mniej Pokaż mimo to
Upadek na kastet jest pechowy. Gorsze od tego może być zamknięcie w celi z rządnymi wrażeń osadzonymi. Trzeba walczyć o dominację, nawet kiedy fetor zatyka nos, a tył jest niezabezpieczony. Myśli tłuką się po łbie jak szalone i pozostaje odliczać dni do śmierci.
1514 dni to szmat czasu. Jak je przeżyć, kiedy wszystko traci sens?
Bez względu na to, z kim i jak obudzi się facet, musi mieć trwałe zasady:
„Duma.
Poczucie siły.
Charakter.”
Ciula można udawać, ale tylko frajer da się na to złapać. Prostak nie wie, po co potrzebny jest kobiecie dobry fryzjer, jak się je homara i o czym mówi holenderski DJ.
Drwalu przed pójściem za kraty był Kimś, który mógł wszystko.
„Po powrocie okazało się, ze tak naprawdę nie wiem, kim jestem” W zaparowanym lustrze odbija się „Posiwiały buldog z męskim klimakterium”.
Zza kiery świat wygląda inaczej. Przeciętnego złotówę nie stać na to, żeby podarować lasce kurs. Zamieniłem się nagle w księcia z bajki? A może w gwiazdę Tik Toka?
A niech tam! Raz, nie zawsze. Z kolegami można uczcić każdy dobry gest.
„Stukamy się plastikowymi kubkami.
- Za co pijemy? – pytam.
- Za nas. Za lordów. Za panów świata. Za złotówy tego miasta – mówi Boczek.”
Wszystko schodzi na psy. A przecież można postępować inaczej. Z klasą. Z szacunkiem dla kobiet. Elegancko.
„A co było złego w tym, że facet otwiera kobiecie drzwi do samochodu i podaje płaszcz?”
Ostatecznie różnych pasażerów wozi się w gablocie. Czasem damę, czasem awanturnicę. W bagażniku zmieszczą się zarzygani gnoje, którym zapachniała czyjaś kasa, dragi, prochy. Życie jest pełne niespodzianek.
Kiedy były pies, a jeszcze wciąż przyjaciel Rafix, w porę upomni za błędy, wyjście jest już tylko jedno? Samobój?
„Patrzę tępo w przestrzeń.
To co? Może dzisiaj?
Taki piękny wieczór na umieranie. Tak pięknie zachodzi słońce.”
A może jednak lepiej pójść w „Ostatnie tango” w Warszawie?
Bo „Starość nadchodzi, kiedy już nie rozumiesz świata, który cię otacza. Starość nadchodzi, kiedy już nie potrafisz kochać.”
W (przed) Ostatnie tango wyruszyłem z Piotrem C. Na długo zostanie mi w pamięci facet jak sałatka warzywny: skomplikowany jak przypadkowe smaki, jeszcze niepowiązane, ale obiecujące. Barwny, choć niezupełnie strawny. Nadmiernie przesolony, a czasem pieprzy bez umiaru. Zapewniam was, że warto przesiąść się ze skody do subaru, choć do maserati jeszcze daleko. Taka jest książka „Ostatnie tango” i jej bohaterowie. Ja lubię nowe wyzwania literackie, a wy weźcie ze mnie przykład.
Upadek na kastet jest pechowy. Gorsze od tego może być zamknięcie w celi z rządnymi wrażeń osadzonymi. Trzeba walczyć o dominację, nawet kiedy fetor zatyka nos, a tył jest niezabezpieczony. Myśli tłuką się po łbie jak szalone i pozostaje odliczać dni do śmierci.
1514 dni to szmat czasu. Jak je przeżyć, kiedy wszystko traci sens?
Bez względu na to, z kim i jak obudzi się...
Uwielbiam wyzwania. Wtedy budzi się fantazja, krew szybciej krąży, pojawia się błysk w oku. Często wtedy chochlik przekornie szepce do ucha: Poczekaj, zastanów się, masz jeszcze czas.
„Bierz życie za rogi, a nie trać czasu na kreowanie kolejnej wizji”
A co z talentem? Zaniedbany pokryje się kurzem rezygnacji, niechęci. A przecież trzeba o niego dbać.
„A to dar dany od Boga, to klejnot, który trzeba szlifować, aby się mienił”
Kiedy Zośka zostawiła za sobą nieszczęśliwą, w jej mniemaniu, przeszłość, weszła na nową drogę. Szybko zaczęła przemieniać się ze szwaczki, żmudnie szyjącej kołnierzyki i patki, w krawcową. Los może się odmienić niespodziewanie. Jeśli jeszcze, zupełnie nieprzypadkowo, jak promień światła pojawi się obok mężczyzna wciąż niezapomniany, wszystko może się wydarzyć.
„Swoją obecnością zburzył jej dotychczasowy, ledwie uporządkowany świat”
Wtedy wyrastają skrzydła u ramion. Przyjaciele pokazali Zośce inny, niesamowity, buńczuczny styl życia, oparty na przekonaniach i ideach. Zapomnieli uprzedzić ją, że ludzie, władza i SB pamiętają twarze. Kiedy obolałe ciało pragnie ulgi, rodzi się STRACH.
„Czasem przeistacza się w piękną dziewczynę w białej, powłóczystej sukni, zanim znów zamieni w strzygę lub zmorę, która z pokrwawionymi dziąsłami rzuci się na nasze ciała, aby zatopić w nich swoje zęby”
Ciało tak piękne jeszcze, które wibruje, dotykane dłońmi kochanka. Wszechświat wiruje wokół głowy, jak wiatr unoszący płatki kwiatów. SPOTKANIE Zosi i Szymona było jak aureola, jak most westchnień.
„Tęcza rozpostarła się nad wodą i objęła łukiem, tworząc nad nimi wspaniały barwny most”
Młodzi ludzie zapatrzeni w siebie, żyją bieżącą chwilą. Gorzka prawda wydaje się niemożliwa i krzywdząca. Doświadczona kobieta powiedziała prawdę:
„Ale wy też kiedyś zwiędniecie, a skóra wam zwiotczeje. Taka jest kolej rzeczy. Może wtedy choć jedna z was zrozumie, czym jest starość i samotność.”
Wtedy budzi się GNIEW. Reakcja jest spontaniczna.
„Krzyk oczyszcza organizm i daje ulgę. Po nim jest już tylko cisza.”
Po przeczytaniu „Przepustki do życia” pozostaje niedosyt emocji, obrazów, wspomnień o ludziach najbliższych. Nikt nie wymaże z pamięci miłości do taty. Jedno słowo „Córeczko” wbija w serce odłamek szkła. W nim odbija się przeszłość. Przyszłość jest niepewna jak aura. Pani Anna Stryjewska w pięknym literackim stylu napisała o emocjach silnych jak erupcja wulkanu. Nim opadnie dymna zasłona uczuć, czytelnik nieśmiało oczekuje pozornie pewnej kontynuacji wydarzeń. Słodycz miłości przeplata się z goryczą bólu. Teraz jest łatwiej pojechać do Paryża na Fashion Week, ale przygotujcie się na to wydarzenie z drugą częścią opowieści o dzielnej młodej kobiecie. „Zośka. Przepustka do szczęścia” to wspaniała powieść nie tylko dla ludzi upartych, zdolnych i odważnych. To książka dla Was.
Uwielbiam wyzwania. Wtedy budzi się fantazja, krew szybciej krąży, pojawia się błysk w oku. Często wtedy chochlik przekornie szepce do ucha: Poczekaj, zastanów się, masz jeszcze czas.
„Bierz życie za rogi, a nie trać czasu na kreowanie kolejnej wizji”
A co z talentem? Zaniedbany pokryje się kurzem rezygnacji, niechęci. A przecież trzeba o niego dbać.
„A to dar dany od...
Kiedy mrok rozrywały gromy, przerażony wzrok szukał bezpiecznej kryjówki w starym pniu drzewa. Na cichej późną porą, łódzkiej ulicy reflektory rozpędzonego samochodu przeraziły bezradnych chłopców. Spojrzenie przekrwionych oczu pijanego agresora budziło pragnienie odwetu nastoletniego Aleksa.
„Wtedy zrozumiał. Natura go ocaliła. Wytrzyma jeszcze, dopóki nie będzie mógł się usamodzielnić.”
Powidoki dokuczają jak sól wysypana na ranę.
Wydarzenia na jawie bywają przerażające. Nieprzewidziana przyszłość zaczyna się w tej konkretnej, bieżącej chwili. Ktoś doczekał końca swojego świata. Nie ma przypadków. Trudno uwierzyć, że życie toczy się według scenariusza napisanego przez szaleńca.
„Wóda zryła ci mózg i dlatego wrabiasz mnie w śmierć Kaśki i Tadka, uważając, że co, zabawiłam się w Spielberga i stworzyłam iluzję na Oscara!”
Wzrok z żalem zatrzymywał się na nagrobnej tabliczce. Na wieczny spoczynek odprowadzono tam kobietę, która była twarzą kampanii reklamowej Ojcowskiego Parku Narodowego i jego okolic. Tam są nieustannie odwiedzane, również przez Turystę, groty będące naturalnym środowiskiem nietoperzy. W Jaskini Ciemnej wzrok wyłuskał z mroku efekt koszmarnej wizji szaleńca.
„Tymczasem rozpoznaje ofiarę powieszoną głową do dołu w misternie przygotowanej inscenizacji”
Niewytłumaczalna zbrodnia? Zemsta? Skutek zazdrości? Czego trzeba się obawiać lub czemu zapobiec? Chora wizja animisty? Potworne ludzkie puzzle. Niektórzy ludzie będą chwytali się każdej metody, by nie dać się śmiertelnie przerazić.
„Nie mów, że dopiero skończyłaś podróż z jaśkiem i zegar tańczył wokół ciebie”
„Turysta” to powieść porywająca jak górski strumień. Na terenie najmniejszego parku narodowego w Polsce żyją, pracują i tropią przestępców ludzie, znający się wzajemnie od dawna. Tam umiejscowił fabułę swojej najświeższej powieści pan Adam Widerski. Niezwykle dynamiczna powieść napisana bez zbytecznych opisów jest wyjątkowa. Drastyczne opisy w nieprzesadnej ilości są złagodzone sąsiadującymi perełkami humoru sytuacyjnego. Paradoksem jest, że bardzo dobrze bawiłem się podczas lektury, a niektóre szpasy powrócą do mnie na pewno w jakiejś sytuacji. Poszukiwanie tożsamości „Turysty” to był mój kilkugodzinny, interesujący czas. Gorąco polecam tę świetną powieść dopracowaną literacko.
Kiedy mrok rozrywały gromy, przerażony wzrok szukał bezpiecznej kryjówki w starym pniu drzewa. Na cichej późną porą, łódzkiej ulicy reflektory rozpędzonego samochodu przeraziły bezradnych chłopców. Spojrzenie przekrwionych oczu pijanego agresora budziło pragnienie odwetu nastoletniego Aleksa.
„Wtedy zrozumiał. Natura go ocaliła. Wytrzyma jeszcze, dopóki nie będzie mógł...
Jedna mądra małpka, przemyślnie schowana w nogawce, zasłania oczy, żeby nie wszystko widzieć. Druga, już pusta, obijała się o żebra Roberta, schowana do kieszeni marynarki. Może jedna z nich miała wpływ na działania tego faceta…
„Kiedy jedno niebo miga nad głową, a drugie topi się w… wodzie, szalone pomysły mogą pojawić się w głowie. Do czego doprowadzą myśli dopiero zebrane, a jeszcze nieuporządkowane? Do ucieczki w ciemność?
Czy można uniknąć przeznaczenia?
„Czy to był bieg ku zatraceniu, czy tylko ułańska fantazja, która przypadkiem nieszczęśliwie się zakończyła?”
A przecież nie ma przypadków. Częściej życiem człowieka kierują decyzje, czasem niezbyt rozsądne.
Kiedy Marek zobaczył swojego przyjaciela, pędzącego na koniec orłowskiego mola, nie dostrzegł rozpaczy.
„Wtedy w jego twarzy widać dziką radość, w ruchach zwierzęcą energię, a w oczach, choć ledwie widocznych, decyzję, już podjętą, a więc prawie dokonaną”
Kiedy dorosły facet przeskakuje przez barierkę, na co liczy? Na to, że głębia uczuć ustatkuje się? A może głębia wody miała schłodzić gorącą głowę? Jeśli dojrzały mężczyzna nie liczy się konsekwencjami działań, to czego można się po nim spodziewać?
Jeżeli facet nie bierze pod uwagę emocji i uczuć innych ludzi, to nie jest rozsądny. Zmuszenie zszokowanego strażnika do brodzenia w mętnej od wodorostów wodzie, zakrawa na szczeniacki dowcip. Oskarżanie kobiet o generalną niewrażliwość ociera się o szowinizm. Twierdzenie, że odkrycie grawitacji ziemskiej było chwytem marketingowym, kojarzy się z cynizmem. Czy ktoś pozornie bliski potrafi zrozumieć motywację desperata?
Jak brzmi wyznanie twardziela, który potrafił sterować łodzią, a płynął na mielizny uczuciowe? Łatwo siedzieć przed sercoodporną szybą monitora.
„To właśnie ta szyba działa na mnie jak wyciskacz łez, bo stanowi brutalne urzeczywistnienie nieosiągalności. Dlatego właśnie płaczę wszędzie…” Biedaczek w krótkich spodenkach…
Podobno każdy człowiek ma dwa wilki: białego i czarnego. „, Dzieciak” hoduje koszatkę, nieśmiałe zwierzątko.
„Z reguły jest schowane gdzieś głęboko, boi się świata i rzadko wychodzi z ukrycia. Jest bardzo delikatne, a swoje gniazdo buduje z naszych emocji, z naszej wrażliwości, z tego… co w nas najlepsze”
Najlepsze w powieści „Skarpetka w antyramie” jest opisanie pozornie dorosłego mężczyzny. Taki facet ma w sobie coś z szalonego naukowca: eksperymentuje na żywych organizmach. W książce, którą bardzo umiejętnie napisał pan Marian Derdo, bardzo spodobało mi się określenie faceta jako głonda. Nie musicie zgadywać, co to za twór naturalny. Wystarczy przeczytać tę książkę. Co prawda przypomina ona trochę zmiany atmosferyczne: pioruny ze spokojnego nieba, potem nawałnicę, a w końcu słońce po burzy. Po tej lekturze o dwóch stwierdzeniach mogę was zapewnić: nie każdy przyjaciel zasługuje na to zaszczytne miano; a drugie: ten Autor potrafi bardzo dobrze pisać. Jeśli bohater powieści denerwuje mnie, to znaczy, że nie jest „papierowy”.
Jedna mądra małpka, przemyślnie schowana w nogawce, zasłania oczy, żeby nie wszystko widzieć. Druga, już pusta, obijała się o żebra Roberta, schowana do kieszeni marynarki. Może jedna z nich miała wpływ na działania tego faceta…
„Kiedy jedno niebo miga nad głową, a drugie topi się w… wodzie, szalone pomysły mogą pojawić się w głowie. Do czego doprowadzą myśli dopiero ...
Rodzina to taka mała społeczność, w której czasem bardzo trudno się porozumieć. Pretensje, żale, poczucie niedowartościowania zatruwają dni i spędzają sny z powiek. Pokrzywdzeni ludzie oskarżają najbliższych o bezduszność, o niespełnienie powołania. Zgorzkniała matka budziła bunt córki.
„Czasem zastanawiam się, po co Bóg stworzył kobietę. Nie chciałabym być taką kobietą jak moja matka.”
A skąd niedoświadczona dziewczyna wie, jak przemieni ją kiedyś los? Może też będzie przekonana o swojej niepodważalnej racji? Prawie najważniejsze są SŁOWA: te przepełnione czułością, ale i te które ranią, rzucone jak kamienie. Również te niewypowiedziane słowa.
„Ludzie bywają tacy okrutni, nie próbują zrozumieć jeden drugiego. Łatwiej kogoś oceniać, krytykować, choć samemu ma się brud za paznokciami.”
Wigilia Bożego Narodzenia jest jedna w roku, i wszyscy na nią czekają, jakby w innym czasie nie można porozmawiać. Wspomnienia z obozu wracały ze smakiem. Wielu ludzi marzyło i śniło o kromce chleba.
„Otwierał oczy i widział świeżutki chleb, otwierał usta i gryzł chleb, czując ten niebiański smak”
Łamiąc się opłatkiem i chlebem, życzymy sobie szczęścia i spełnienia marzeń. Zosia miała niedzisiejsze oczekiwanie. Potrzebowała maszyny do szycia. Ulotne UCZUCIA mają kolory, jak broszki przypięte do sukienki.
„Szkarłatne, błękitne, amarantowe – ścigały się kolorami, krzycząc z daleka: weź! dotknij mnie! Pokochaj!”
UCZUCIA nadają życiu sens. Kojarzą się z ciepłem, BLISKOŚCIĄ,
DOTYKIEM.
Pachną…
„Gniewem…
Nienawiścią…
Czekaniem…
Tęsknotą…
Zapach mówi nam, kim naprawdę jesteśmy.”
„Czy można zabrać komuś duszę i zabronić pragnąć?”
Czy można zabronić komuś kochać, pożądać? Dopóki biło serce, chciało się zawsze troszczyć o innych; dopóki śmierć nie rozdzieli bliskich osób. Czy można było piękniej opowiedzieć o uczuciach tych błogosławionych i tych zakazanych? Zapewne można, ale Pani Anna Stryjewska, pisząc o Zośce, ujęła mnie czym innym. Przypomniała znaczenie Świąt Bożego Narodzenia. Autorka dokonała czegoś, na co czekałem od dawna. Nie użyła słowa wyjątkowo niepasującego do Świąt Narodzenia Pańskiego. Pani Anna nie napisała słowa MAGIA, tak modnego obecnie. Przecież chrześcijanizm nie ma nic wspólnego z magią. Postępując za przykładem Autorki uczmy się znaczenia SŁÓW. Serdecznie dziękuję za tak wzruszającą i głęboko przemyślaną powieść. Już planuję znów spotkać się z Zośką i panią Stryjewską.
Rodzina to taka mała społeczność, w której czasem bardzo trudno się porozumieć. Pretensje, żale, poczucie niedowartościowania zatruwają dni i spędzają sny z powiek. Pokrzywdzeni ludzie oskarżają najbliższych o bezduszność, o niespełnienie powołania. Zgorzkniała matka budziła bunt córki.
„Czasem zastanawiam się, po co Bóg stworzył kobietę. Nie chciałabym być taką kobietą...
Najgłębsza, choć zmienna jak ocean, jest miłość. Ukryte na dnie muszle skrywają w swoich wnętrzach życie. Żeby sięgnąć po ten skarb, warto ryzykować wciąż i od nowa.
„Ale malarka nie przejmowała się tym, miłość wydawała się jej wystarczająco dobrym powodem niepowodzenia”
Frida Kahlo otwarta na życie, wykorzystywała swój kunszt. Pokazywała widzom kolory życia i wyobraźni. Stworzyła swój drugi wizerunek, wolny od bólu. Wiedziała, jaką chce być, i jaką pokazywać się. Barwny strój z ulubionym fioletem skutecznie krył jej ograniczenia.
„Ona, która samą siebie przekształciła w dzieło sztuki. Która wymyśliła siebie na nowo, by się uratować.”
Figuratywne malarstwo Fridy jest niepokojące i sugestywne. Grejfrutowi i pomarańczy brakuje skromności i elegancji, ale już jabłko jest z natury kuszące. Ta kobieta smakowała potrawy i życie.
„Wszystkie seksualne instynkty mieściły się w pragnącym ciele Fridy. Ona nie kochała, ona pożerała.”
Nayeli, jej kucharka i przyjaciółka, początkowo nie potrafiła czytać i pisać, ale czarowała smakami i zapachami. W garnku potrafiła zamknąć kulinarny sekret Meksyku.
„Dobre jedzenie to mieszanka zmysłów, z których żaden nie może zostać pominięty”
W pracowni artystki szokowały nie tylko perfumy od Elsy Schiaparelli, ale i autoportrety, gdzie dwa serca lub dwie twarze były niczym artystyczny podpis autorki. Stamtąd w swój intymny świat murali uciekał Diego Rivera.
„Założył skórzane buty i trzema precyzyjnymi ruchami wspiął się na rusztowanie, jak ranne zwierzę, które szuka schronienia w jaskini”
Był ten życiowy artysta nicponiem i ropuchą, jak go nazywała Frida. Nie przeszkadzało to Nayelii zachwycać się nim. Swoją żelazną zasadę przekazała kobietom w następnych pokoleniach: „Utrzymywała, że wychowanie jest w rękach tego, kto gotuje jedzenie, które trafia do twojego żołądka”.
Młoda i piękna mistrzyni kuchni nie tylko została w pamięci ludzi, ale i na obrazie, dla którego warto było zabić. Zasłuchani w rytm tanga „Desencuentro”, czekający pod drzwiami na wytęsknionych gości, pomyślcie o tych, którzy już odeszli i fizycznie nie wrócą.
„Mieszkają w miejscu bardzo podobnym do naszego, więc musimy na nich czekać z jedzeniem, muzyką i aromatami”
Opowieść o „Kucharce Fridy” jest fascynująca i niepokojąca. Niektóre cytaty snuły mi się w podświadomości przez dłuższy czas. Przepowiednia o tym, że ktoś umrze jak syreny, lub wizja kryształowych ludzi, są niezapomniane. Podziwiam malarstwo Fridy Kahlo i uwielbiam smakować jedzenie. To wszystko odnalazłem w odpowiednich dawkach, w powieści pani Florencii Etcheves. Wysmakowana proza ułatwia wyobrażenie sobie obrazów. Jestem pełen uznania dla Autorki, której książkę gorąco polecam.
Najgłębsza, choć zmienna jak ocean, jest miłość. Ukryte na dnie muszle skrywają w swoich wnętrzach życie. Żeby sięgnąć po ten skarb, warto ryzykować wciąż i od nowa.
„Ale malarka nie przejmowała się tym, miłość wydawała się jej wystarczająco dobrym powodem niepowodzenia”
Frida Kahlo otwarta na życie, wykorzystywała swój kunszt. Pokazywała widzom kolory życia i wyobraźni....
Czarny jak noc. Czarny jak fatalna skórzana kurtka dręczyciela. Czarny jak kreski na dziecięcym rysunku. Czarny jak złość. Czarny jak pusta jama milczących ust i niewidzących oczu. Czarny strach, który trzyma W szponach swoją ofiarę. Chwyta za gardło i dusi…
„Pamiętasz tę książkę o zmartwieniu? – nie poddawała się. – Kiedy dusisz je w sobie, rośnie i staje coraz silniejsze , ale gdy się nim z kimś podzielisz, zaczyna maleć, aż w końcu znika.”
Znika jak wyrzuty sumienia. One może znikną, ale wtedy trzeba gnać przed siebie coraz szybciej. Na długo zostanie w pamięci przerażający łoskot zderzających się pojazdów.
„Samochód minął hałdę aut i gruchnął z impetem o kafelek, zostawiając w nim wgłębienie. Łazienkę wypełnił śmiech dziecka, który odbijał się od ścian.”
Dziecka, którym ktoś manipulował? Kim on jest?
„- Już mówiłem, mój nowy przyjaciel”
Przyjaciel prawdziwy czy… urojony.
Przyjaciele.
Pamięć wyciąga z mroku wspomnień twarze kolegów, kumpli z klasy. Kiedyś można im było zaufać. Imponowali brawurą. Budzili szacunek. Do czasu, kiedy wszystko nagle upadło.
„Nie potrafił odgonić myśli, że to, co wydarzyło się tej nocy, było jak pchnięcie kostek domina”
Nie można cofnąć czasu. Nie można naprawić wszystkiego jak samolocik z papieru. Nie można wymazać z psychiki bólu, który rani ciało i duszę. Za wszystko trzeba kiedyś zapłacić. Zostały złe wspomnienia i przerażenie. „Takie, od którego ludzie siwieją w jedną noc, które odbiera mowę i sprawia, ze zatrzymują się serca”
Wszyscy rodzice, kochacie swoje dzieci stąd do księżyca i z powrotem. Dla swojego dziecka gotowi jesteście zrobić wszystko…? Pani Izabela Janiszewska zraniła moje serce rozpalonym do czerwoności narzędziem tortur. Czerwonym jak serduszka z girlandy w przedszkolnym ogródku. Poczułem się bezsilny W szponach psychicznej przemocy. A wiecie, co jest najgorsze? Nie chciałem się uwolnić od tej książki do ostatniej czytanej strony. Ta powieść jest jak petarda wrzucona do samochodu. Przepraszam za tak łagodną recenzję, ale cała moc siły uderzeniowej uderzy was, zanurzonych jak Goldie w jej środowisku. Powieść „W szponach” jest po prostu r e w e l a c y j n a. To jest najlepsza książka dotychczas napisana przez Panią Janiszewską. Życzę Wam niezapomnianej lektury.
Czarny jak noc. Czarny jak fatalna skórzana kurtka dręczyciela. Czarny jak kreski na dziecięcym rysunku. Czarny jak złość. Czarny jak pusta jama milczących ust i niewidzących oczu. Czarny strach, który trzyma W szponach swoją ofiarę. Chwyta za gardło i dusi…
„Pamiętasz tę książkę o zmartwieniu? – nie poddawała się. – Kiedy dusisz je w sobie, rośnie i staje coraz silniejsze...
Na twarzy dziecka wszystkie emocje są łatwiej zauważalne. Smutek, zachwyt, żal, radość.
„Nawet zwykły uśmiech, z pozoru niewiele znaczący, może głęboko poruszyć osobę, którą nim witamy”
Z oddalenia łatwiej dostrzec człowieka dźwigającego swoje niedoskonałości, piętno odrzucenia, bezdomności. Z bliska widać zamyślenie w oczach, spokój oczekiwania na akceptację, miłość, spełnienie marzenia. Zamyślony i ufny Carlo codziennie stawał przed ikonami.
„Dla niego to nie były malowidła: nie stanowiły portretu realnych postaci, lecz coś w rodzaju okna, przez które oglądający może wejrzeć w duchowy świat”
Świat teraźniejszy niestety często jest ponury, czekający na pojawienie się wrażliwego człowieka. To swoista pustynia beznadziei.
„Jest wiele rodzajów pustyni. Istnieje pustynia ubóstwa, pustynia głodu i pragnienia, pustynia opuszczenia, samotności, zniszczonej miłości”
Po ulicach, wśród ludzi obojętnych na cierpienie, często ukradkiem jak duchy, poruszają się nędzarze bez domu, bez jedzenia, bez sił, pomocy i bez nadziei. Takimi widział ich chłopiec z Bogiem w sercu – Carlo Acutis.
„Mój syn mawiał, że zamiast uskarżać się na swój los, powinniśmy pamiętać o tych, którym wiedzie się znacznie gorzej, przede wszystkim o męczennikach, którzy dali świadectwo wiarą i uczynkiem, stając się „żywą Ewangelią”.”
Codziennie Carlo tkał swoją milczącą siatkę przyjaźni. On kochał ludzi „niewidocznych”, kalekich, zagubionych, szukających drogi do serca Matki Bożej.
„Siostra Łucja nazwała kiedyś Niepokalane Serce Maryi „bezpiecznym portem dla wszystkich rozbitków tego świata”.”
Kiedy Carlo przed tabernakulum adorował Chrystusa, wyznawał mu swoją miłość. Zapraszał Go do siebie mówiąc: „Rozgość się, Jezu! Poczuj się jak w domu!”. Domu, którego szukała Święta Rodzina.
„Niezamożna piętnastoletnia dziewczyna i biedny cieśla stali się rodzicami Boga, który wybrał ubóstwo, a nie przepych”. Carlo też miał piętnaście lat, kiedy zmarł.
Dopóki żył, wykorzystywał swoje pokłady miłości do ludzi i talenty.
„Carlo nie dbał o rzeczy doczesne; był jak powiedzielibyśmy dzisiaj, prawdziwym i przekonującym influencerem Boga”
Antonia Salzano Acutis, mama Carla, odsłoniła przed nami tajemnicę swojego syna. Ja odebrałem tę książkę po prostu jako opowieść o wspaniałym chłopaku. Antonia Salzano Acutis i Paolo Rodari przedstawili nam wspomnienia, opinie różnych osób. O jego modlitewnym wstawiennictwie i cudach zapewne będzie można przeczytać jeszcze w wielu biografiach. Bardzo poruszyła mnie opowieść o tym niezwykłym nastolatku. Charakter, wrażliwość i pobożność sprawiły, że dawał siebie innym ludziom w imię miłości. Pamiętajmy, że wszyscy święci i błogosławieni byli kiedyśpo prostu wyjątkowymi ludźmi, którzy w pewnym okresie życia osiągnęli doskonałość. „Tajemnica mojego syna. Dlaczego Carlo Acutis jest uznawany za świętego” to biograficzna opowieść o chłopcu, który przed swoją rychłą śmiercią starał się czynić jak najwięcej dobra. Nie odniosłem wrażenia, że chciał pospieszyć się przed śmiercią. Gorąco polecam tę książkę, a na koniec zostawiłem cytat ze wspomnianej w treści książki autorstwa Richarda Bacha „Mewa”:
„To nie latanie, lecz jedzenie ma dla nich największe znaczenie”
Na twarzy dziecka wszystkie emocje są łatwiej zauważalne. Smutek, zachwyt, żal, radość.
„Nawet zwykły uśmiech, z pozoru niewiele znaczący, może głęboko poruszyć osobę, którą nim witamy”
Z oddalenia łatwiej dostrzec człowieka dźwigającego swoje niedoskonałości, piętno odrzucenia, bezdomności. Z bliska widać zamyślenie w oczach, spokój oczekiwania na akceptację, miłość,...
Nikt w Radoliszkach nie zapomniał podziwianego uzdrowiciela, ale i większość ludzi nie wierzyła w jego powrót. Co by miał robić na prowincji sławny profesor? A przecież nie ma największego znaczenia nazwisko, ale jego wrażliwe serce i doskonale sprawne ręce. Wykorzystując swoje niebywałe umiejętności, Antoni Kosiba czynił prawie cuda. Chromych stawiał na nogi, a ciężko zranionych od śmierci ratował.
Zoni serce szybciej w piersi biło, kiedy zobaczyła, jak „Ludzie gratulują, kobiety ocierają łzy z oczu, a chłopy wołają, że teraz jak wrócił znachor, wszystko będzie dobrze”. Przecież i matka, i jej nowo narodzone dziecko uratowani zostali.
Sens działań lekarza stał się motywacją dla ludzi, dla których praca z chorymi męczącą była. Nawet dawny oskarżyciel znachora jakby łagodniał, odnalazł swoje powołanie. „Przestały go irytować prostackie maniery pacjentów, zaczął rozumieć powody, dla których prości ludzie tak uwielbiali Wilczura”
Charyzma profesora rozpalała iskrę pasji u młodych ludzi. Jego ukochana córka Marysia postanowiła zostać lekarzem, a upewniła się w tym, kiedy podniosła na duchu zapłakaną Monikę. „Wyglądasz pięknie, jak Madonna z dzieciątkiem – rzuciła przez ramię, wychodząc z sali”. Czemu winne było dziecko, lekkomyślnie prawie odrzucone przez rodzicielkę?
Były też i młode niewiasty bez tytułu, posagu i wiedzy, które wolały być nieszanowane i lekceważone, ale niezmęczone.
„- Mam nadzieję, że uświadomisz matko, swojej córce, co oznacza uzależnienie od drugiego człowieka”
Czasem takie zniewolenie emocjonalne kończyło się dopiero po śmierci tyrana. Szczególne wyznanie uczyniła szczęśliwa wdowa: „Tylko ja znam całą prawdę o moim małżeństwie. Nigdy więcej ten człowiek nie będzie mnie poniżał. Żyłam bez miłości, bez serdecznego słowa, bez pomocy w trudnych chwilach.”
Marysia Wilczurówna przypomniała sytuacje, kiedy potrzebowała słodkiej pociechy: „Moja mama powtarzała, że na zmartwienia najlepsze są kremówki i gorąca czekolada”. Kiedy zakochany Leszek Czyński po raz drugi został przyjęty jak narzeczony, usłyszał toast: „- Za miłość, która wszystko wybaczy – dodał szczęśliwy ojciec”.
Wierzyć trzeba, że Miłość ci wszystko wybaczy, nawet przeklęta, okrutna i zła, jak śpiewała Hanka Ordonówna. Niestety znak czasu odbił się mrocznym piętnem na literaturze klasycznej. Parafilia rzuca cień na wzniosłe uczucia. Dobrze się stało, że pani Katarzyna Echt podkreśliła aspekt duchowy pożądania, a nie jedynie fizyczny. Wyższość szlachetnych cech i lotność chwalebnych ambicji dominuje w opowieści o losach Marysi Wilczurówny. Medycyna na szczęście nie była tylko przywilejem mężczyzn. Wątek sensacyjny wzmocnił koloryt fabuły. Barwna charakterystyka bohaterów jest potężną zaletą powieści, którą Wam polecam. „Maria Jolanta Wilczurówna” to urocza i dynamiczna powieść, której przydał się powiew współczesnej literatury.
Nikt w Radoliszkach nie zapomniał podziwianego uzdrowiciela, ale i większość ludzi nie wierzyła w jego powrót. Co by miał robić na prowincji sławny profesor? A przecież nie ma największego znaczenia nazwisko, ale jego wrażliwe serce i doskonale sprawne ręce. Wykorzystując swoje niebywałe umiejętności, Antoni Kosiba czynił prawie cuda. Chromych stawiał na nogi, a ciężko...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zniknięcia wpisane w koszmarną historię. Wrzaski i płacz przerażonych ludzi. Czy to już przedsionek piekła?
„Niewidzialny, śmiercionośny żniwiarz stanął nad ich głowami, zastanawiając się, kogo oszczędzić, a kogo zabrać do krainy wieczności”
Żniwiarz ze swastyką w klapie, ujadające bestie przy nogach potwornych funkcjonariuszy na placu apelowym. Możliwość przeżycia to szczyt marzeń Stefy, Kazi i ich współtowarzyszek niedoli. One po prostu nie chciały ulecieć z dymem.
Czasem zdarzały się sytuacje niewyobrażalne.
Powrót do Łódzkiej przystani był czymś niesamowitym.
Zapamiętany świat runął jak zburzona, zdemolowana, ogołocona przez złodziei kamienica. Po getcie zostały bolesne wspomnienia. Na podłodze zniszczonego mieszkania leżała menora. „Pokrzywiona, z ułamanym ramieniem przedstawiała żałosny widok”
Czas zmienić w życiu to, co się da. Zwykłym biednym ludziom było łatwiej odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Poza tymi, którzy odeszli na zawsze, żyjący na niewiele mogli liczyć. W szewskim warsztacie taty zostały tylko znajome pajęczyny, kawałki gumy, nieodebrane buty, narzędzia, pamięć…
„To miejsce było niczym jego sanktuarium. Największe świadectwo jego istnienia.”
Znacznie trudniej mieli arystokraci. Oni nie mieli nic poza manią wielkości i zadartym wysoko nosem. Poza tym bez służby nie radzili sobie w życiu. Matka Tadeusza przypominała ukochany instrument.
„Przypomina trochę zakurzony, rozstrojony fortepian, na którym zresztą cudnie grała. Zwłaszcza Beethovena.”
Nie dla wszystkich życie ograniczało się do zaspokajania najważniejszych potrzeb egzystencjonalnych. Chłopiec w Łodziance zelektryzował gości wierszem zmarłego dopiero co Tuwima.
„Miłość mi dałeś, młodość górną
Dar ładu i wysokie żądze.
I jeszcze na uciechę durniom,
Raczyłeś dać mi, i pieniądze.”
Pani Anno, dała mi Pani garść wspomnień i zapamiętanych opowieści moich Rodziców. Z Łódzkiej przystani prawdopodobnie już nie wyjadę na zawsze. Żywy czy martwy… Bez znaczenia. Rzadko czytuję tak dynamicznie napisane książki. Pani doskonała proza jest lepsza od wybornej kawy. Pani Anna Stryjewska otworzyła i stworzyła Sagę klonowego liścia. Poszukam go, dokądkolwiek zaprowadzi mnie Autorka. Ta podróż zapowiada się bardzo obiecująco, o czym zapewniam wszystkich, a nie tylko Łodzian.
Zniknięcia wpisane w koszmarną historię. Wrzaski i płacz przerażonych ludzi. Czy to już przedsionek piekła?
„Niewidzialny, śmiercionośny żniwiarz stanął nad ich głowami, zastanawiając się, kogo oszczędzić, a kogo zabrać do krainy wieczności”
Żniwiarz ze swastyką w klapie, ujadające bestie przy nogach potwornych funkcjonariuszy na placu apelowym. Możliwość przeżycia to...
Czasem rozgoryczeni żalimy się, mówiąc, że starość się nie udała Panu Bogu. A może to my sami stwarzamy stwórcy problemy? Naturalnie niedoskonali pragniemy łatwego życia.
A Bóg „Nie mówił o łatwym życiu, nie obiecywał dobrobytu i zadowolenia”.
Co robimy, żeby odmienić nas los, bo przecież nie odmłodzimy się fizycznie?
„Nie możemy siedzieć i czekać, że otrzymamy niebo, musimy się zmagać i brać udział w dobrej walce”
Kiedy byłem hospitalizowany przez długi okres czasu, spotkałem w szpitalu osobę niezwykłą. Zawsze miała pogodne spojrzenie, dobroduszny błysk w oku i czas dla pacjentów. Większość ludzi gdziekolwiek zapytanych, czy widzieli Jezusa w spotkanym człowieku, odpowiada, że nie. Ja wtedy dostrzegłem mojego Mistrza w osobie p. Jadzi, salowej.
Kiedyś siedmioletni chłopiec, cudownie wybudzony ze śpiączki, wyznał, że z pewnej odległości zobaczył przy swoim łóżku pochylonego zakonnika. Sprowadzony siłą modlitwy, ojciec Pio wyszeptał do jego ucha: „Matteo, nie martw się, wkrótce będziesz zdrowy”.
Chorzy nie oczekują naszego współczucia, łez i litości. Oni potrzebują wsparcia i zrozumienia. Czują się samotni, znosząc ból. Kto mógł głębiej zrozumieć ból Chrystusa ukrzyżowanego, niż stygmatycy… Oto wyznanie pewnej współcierpiącej kobiety:
„Jezus był taki samotny na krzyżu. Widząc, ilu uczniów go opuściło, czuł, że stracił przyjaciół. To najbardziej go bolało.”
Spektakularne cuda takie, jak natychmiastowe i trwałe uzdrowienie, czy lewitowanie, wzbudzały zachwyt i przyrost wiary. Trudno wyobrazić sobie realne egzorcyzmy, które naprawdę się zdarzają.
Nie wolno ulegać oszustom, oszołomom. Oni nie znają naszych doświadczeń, problemów, dolegliwości. Te sekrety wyciągną od nas dzięki sile sugestii. Pokazy fałszywego hipnotyzera mogą budzić fascynację. Kupujcie dzieciom przydatne scrabble, a nie perfidnie podsuwane tablice oujia. Spirytzm, wróżbiarstwo to przesądy, podobne do innych sztuczek okultystycznych.
Adam Blai jest katolickim eskpertem teologicznym. W swojej książce „Śledztwa w sprawie cudów. Poszukiwanie prawdy o najbardziej zdumiewających wydarzeniach” wyjaśnia wiele sytuacji. Wspomina osoby błogosławione i świętych, którzy wstawiają się za nami u Boga. Ostrzega przed wszelkimi oszustami. Wyjaśnia rolę aniołów i usilne działania demonów. To nie jest książka fabularna, ale też nie zastąpi ona poznawania Katechizmu. Warto umieć oddzielić prawdę wiary od sztuczek manipulantów, którzy mogą doprowadzić do ruiny finansowej i rodzinnej separacji. Zapewniam was, że 220 stron nie zmęczy czytelników. Poznawajmy świat nie tylko z perspektywy przyziemnej. Gorąco zachęcam do tej lektury.
Czasem rozgoryczeni żalimy się, mówiąc, że starość się nie udała Panu Bogu. A może to my sami stwarzamy stwórcy problemy? Naturalnie niedoskonali pragniemy łatwego życia.
A Bóg „Nie mówił o łatwym życiu, nie obiecywał dobrobytu i zadowolenia”.
Co robimy, żeby odmienić nas los, bo przecież nie odmłodzimy się fizycznie?
„Nie możemy siedzieć i czekać, że otrzymamy niebo,...
Pantha rhei!
Wszystko mknie w zadziwiającym tempie i stylu. Ptaki na obrazie Caspara Davida Friedricha, marzenia, wspomnienia, radości, smutki, Błękitny jeździec Kandinsky’ego, sny, życie…
Piękna Fortuna obraca koło ślepego losu. Wszyscy liczą na łut szczęścia bez względu na status. Kochankowie, poeci, władcy, niewolnicy uczuć: wszyscy liczą na szczęście.
Fortuna to nie tylko majątek. Nie każdego stać na zapłacenie tysiąca franków za jednego szparaga.
„Natomiast artysta w przypływie natchnienia, pomysłowości i hojności, namalował na osobnym płótnie tego dodatkowego szparaga, by podarować go kolekcjonerowi z następującym komentarzem: „Jednego zabrakło w pańskim pęczku”.”
Sugestywność obrazów i ich piękno, szpetota, bajeczne lub ascetyczne barwy są odbierane przez naturalne receptory.
Obraz radiologiczny mózgu nastoletniej Mony zachwycił lekarkę.
„Zazwyczaj mózg jest jak duży orzech; ten wygląda raczej jak wielki kamień szlachetny”
Świadomość roli genetyki to efekt analiz naukowych. Mona być może została obdarowana przez jedną z trzech Gracji wyjątkowym darem dostrzegania i właściwej interpretacji detali. Wrażliwość dziewczynki w obliczu krzywdy innego przestraszonego dziecka była ujmująca.
„- Wyjdź stamtąd, kretynie! – krzyknęła. – Mówiłyśmy, że boisko jest dla wszystkich. Dla ciebie też.”
Percepcja wzrokowa pozwala dojrzeć lokomotywy na Dworcu Saint-Lazare, buty na obrazie René Magritte’a. Na pewno przypadkowy widz nie odnajdzie trolla w otoczeniu odpoczywającej kobiety, namalowanej przez Vilhelma Hammershøi.
Współczucie osobie źle doświadczonej przez los nabierze mocy, kiedy przypomnimy sobie słowa dzielnej Mony:
„Idź! Walcz! Zostaw ślad! I przetrwaj!”
Czytanie „Oczu Mony” to fascynująca podróż do trzech muzeów, gdzie zaprezentowano wyjątkowe, nie zawsze piękne, dzieła sztuki. Szczególnie przydatna jest wyjątkowa obwoluta, która wspomaga niedostateczną wyobraźnię. Thomas Schlesser opowiedział o uczuciowych przeżyciach z pasją miłośnika sztuki. Pomysł wybrania na główną Bohaterkę dziewczynki nastoletniej to doskonały pomysł literacki. Jej dziadek okazał świetnym przewodnikiem.
Zdarzało się, że w czasie lektury zrobiłem sobie kawę. Niestety nie zdążyłem jej wypić, bo o niej zapomniałem.
Cieszę się bardzo, że Wydawnictwo Literackie umożliwiło mi przeczytanie tej książki.
Pantha rhei!
więcej Pokaż mimo toWszystko mknie w zadziwiającym tempie i stylu. Ptaki na obrazie Caspara Davida Friedricha, marzenia, wspomnienia, radości, smutki, Błękitny jeździec Kandinsky’ego, sny, życie…
Piękna Fortuna obraca koło ślepego losu. Wszyscy liczą na łut szczęścia bez względu na status. Kochankowie, poeci, władcy, niewolnicy uczuć: wszyscy liczą na szczęście.
Fortuna to nie...