-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać69
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2023-08-01
2022-09-12
Kompleks 7215 powstał na fali, jaka się rozlała po sukcesie cyklu Metro. Zagłada świata i życie w post apokaliptycznym świecie ma w sobie coś hipnotyzującego, dlatego też od małego ceniłem sobie serię gier Fallout. Nagle nastąpił wysyp autorów, którzy chcieli ogrzać się w brzasku nowego wschodzącego trendu, co dało de facto setki tytułów powiązanych z Zonami, stalkerami, walką z tymi co przeżyli i wszelakimi mutacjami, jakie powstały w skutek promieniowania. I są to tytuły o wątpliwej jakości.
Pierwsza część cyklu wprowadzała całkiem zgrabnie w ten świat, ukazując życie w metrze warszawskim po upadku cywilizacji. Druga to już regularna walka o władzę pomiędzy dwiema dominującymi frakcjami w tym grajdołku. I była to miejscami całkiem fajna lektura, tyle że dziwne zabiegi z przeskokami czasowymi wybitnie nie pomagają w odbiorze całości. Fajnie, że autor rozszerza lore tego świata, ale wolałbym aby wyszedł poza samo metro, niż opisywał to co się stało kiedyś.
Jestem w stanie uwierzyć, że Polacy nawet po końcu świata, kiedy wypadałoby odbudować społeczeństwo, to walczyli by między sobą o rzodkiewkę do samego końca. Ale największą bolączką tego tytułu jest rozmycie w kwestii bohaterów, bo historia dostarcza nam informacji tylko o dwóch wiodących personach, które kierują Imperium albo Przymierzem, resztę traktując po macoszemu. I te dwie persony to też nie są jakieś charaktery odkryte na nowo. Przeciwnie, czuć tu było szablony. I tylko na chwilę pojawia się Borka, któremu dano mało miejsca, a szkoda...
Stacja: Nowy Świat nie jest jakąś złą lekturą. Przeciwnie, jest sprawnie napisana i da się to czytać z przyjemnością, zwłaszcza że są tu dynamiczne sekwencje, które świadczą o tym, że tytuł mógłby być lepszy. A tak dostaliśmy lekturę na wieczorek, po jakimś czasie do zapomnienia. Przyjemną, ale z męczącymi fragmentami.
Ps. Mamy tu jeszcze króciutką historię, która rzuca nowe światełko na pochodzenie Madonny z Tuneli. Krótka rzecz, a cieszy.
Kompleks 7215 powstał na fali, jaka się rozlała po sukcesie cyklu Metro. Zagłada świata i życie w post apokaliptycznym świecie ma w sobie coś hipnotyzującego, dlatego też od małego ceniłem sobie serię gier Fallout. Nagle nastąpił wysyp autorów, którzy chcieli ogrzać się w brzasku nowego wschodzącego trendu, co dało de facto setki tytułów powiązanych z Zonami, stalkerami,...
więcej mniej Pokaż mimo to
“Strażak" trafia wreszcie na moją listę książek ukończonych/wymęczonych i między Bogiem a prawdą, nie obyło się bez kilkukrotnego podejścia do tematu. A wszystko przez siermiężny początek, który niemal nie odbił mnie od tej historii. Dalej jest już znacznie lepiej i w końcowych partiach, fabuła naprawdę nabiera rumieńców, ale żeby tam dotrzeć, to trzeba przebrnąć przez małe morze znanych i wyświechtanych pomysłów oraz (w większości) przewidywalnych zwrotów akcji, gdzie najmocniej rozczarowała mnie otwarta i zarazem łatwa do zgadnięcia końcówka...
I żeby nie było. Książka ma swoje momenty, jak zakończenie wątku męża głównej bohaterki. Konia z rzędem temu , kto nie chciał by go ubić. Też wątek niejakiej Karen to także wzorcowy przykład odjazdu w stronę fanatyzmu religijnego w czasach zarazy. Do czego to może doprowadzić, zwłaszcza kiedy taka osoba dzierży władzę? Domyślcie się. Na plus zaliczam też tytułowego strażaka, Johna, który ma za sobą interesujące zaplecze i potrafi robić rzeczy, które nie śniły się filozofom. Jego relacja z główną bohaterą na plus, zwłaszcza że na poły jest irytująca, co intrygująca.
Po świecie szaleje kolejny bakcyl. A zaraza to dosyć nietypowa. Ciało pokrywa się łuską, a człowiek w niezbyt sprzyjających okolicznościach może zapłonąć jak latarnia, wcześniej dymiąc okazale. Choroba może mieć coś wspólnego z emocjami, a opanowani i nieco bardziej wyrachowani potrafią nagiąć ja do własnej woli. Jest to intrygujące, przyznaję.
Hill wątek zarazy ma zgrabienie rozpisany, choć mam wrażenie, że dało by się tu więcej wycisnąć, zwłaszcza w materii "używania" choroby do własnych celów... Ja wiem, że to thriller/postapo w hołdzie do ojcowego "Bastionu" i robienie z tego kolejnej książki na zasadzie superhero mogło by wypaść blado, ale tak jakoś pewne akcje aż się prosiły by odjechać mocniej...
Niemniej polubiłem większość ludzi w pewnego obozu i ich losy nie były mi obojętne. I oczywiście jak to bywa w czasie zarazy, są ludzie którzy pomogą i są tacy, który jedyne rozwiązanie problemu widzą w użyciu amunicji... Skrajne sytuacje pokazują, ile jest szajbusów w okolicy, którzy pod przykrywką porządków dokonują strasznych czynów. I do czego jest zdolny człowiek kiedy upadnie cywilizacja i jej prawa/obowiązki.
I taka jest to cegła. Najpierw trzeba przecierpieć mało ciekawy początek, ale jak już stajemy się częścią pewnej ukrytej społeczności, tak i akcja momentami nabiera tempa, a rozwój postaci okazuje się smakowity i oferuje nam istny wachlarz wiarygodnie rozpisanych charakterów. I jeżeli chcecie kogoś krzywdzić za to co się dzieje bohaterce, to wiedźcie, że autorowi sporo wyszło. Niemniej te przewidywalne zwroty fabularne plus klisze gatunkowe psują odbiór w sukurs słabemu rozpoczęciu.
“Strażak" trafia wreszcie na moją listę książek ukończonych/wymęczonych i między Bogiem a prawdą, nie obyło się bez kilkukrotnego podejścia do tematu. A wszystko przez siermiężny początek, który niemal nie odbił mnie od tej historii. Dalej jest już znacznie lepiej i w końcowych partiach, fabuła naprawdę nabiera rumieńców, ale żeby tam dotrzeć, to trzeba przebrnąć przez małe...
więcej Pokaż mimo to