claudiamarie

Profil użytkownika: claudiamarie

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 6 lata temu
7
Przeczytanych
książek
8
Książek
w biblioteczce
7
Opinii
39
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
"Mam wrażenie, że dziś ludzie lodowacieją, coraz trudniej o uczucia wyższego rzędu, o coś, co kiedyś było naturalnym wyznacznikiem człowieczeństwa, dziś trzeba walczyć. Na cholerę żyć w społeczeństwie do tego stopnia wzajemnie zantagonizowanym. Lepiej zakochać się w lesie i czytać stare książki. Kiedyś ludzie bardziej się lubili." — Szymon Hołownia

Opinie


Na półkach:

Druga część serii Strażnicy Nocy, kontynuacja „Blasku księżyca”, choć główne role pełnią tu postaci, które w pierwszej części tworzyły wątek poboczny: teraz jednak wątki się zamieniły.

Po raz kolejny, natomiast, głównym „nurtem” powieści jest miłość dwojga istot.
Oczywiście, w tle tej historii dzieje się wiele więcej, niemniej jednak ta jej część jest najistotniejsza!
Dla Lindsey to czas, kiedy będzie musiała podjąć jedną z najważniejszych decyzji swojego życia: i choć wszystkim, bez wyjątku, wydawało się (ba, byli wręcz o tym przekonani!), że nic nie jest niejasne, w Lindsey rodziło się coraz więcej lęku, sprzeczności i poczucia winy względem jej własnych uczuć.

Lindsey i Connor byli sobie przeznaczeni. Tak przynajmniej twierdzili rodzice, od samego początku.
Istnieli dla siebie od zawsze. Czy jednak dziecięce zażyłości i zakotwiczane w nich przez lata poczucie wzajemnej przynależności wystarczą, by poświęcić sobie życie?
Lindsey dorosła, dojrzała, i kiedy patrzyła z boku na miłość Kayli i Lucasa, zaczęła orientować się, że istnienie niepodważalnej dotąd więzi łączącej ją z Connorem, powoli, miarowo stawało się być głęboko zakorzenioną iluzją, która w istocie nigdy nie miała w niej miejsca..
Była o tym przekonana za każdym razem, kiedy znajdowała się w pobliżu Rafe’a.
Wówczas czuła, że jej przynależność do Connora była odgórnie ustalonym nakazem, feralnie pomylonym z miłością – następstwem którego był ból własnych pragnień, zaprzeczenie wszystkiemu, co krzyczało w niej i wyrywało się w stronę prawdziwego powodu jej rozedrgania.

Nikt inny, tylko Rafe, był każdym jej odruchem, tchnieniem, drżeniem serca, konwulsjami pod jej skórą..

— „Zanim zdałam sobie sprawę z jego zamiarów, przyciągnął mnie do siebie i pocałował z taką gwałtownością, że przywarłam do niego, zupełnie jakbym tonęła (…) Zawsze myślałam, że pocałunek to po prostu pocałunek. Myliłam się. Moje ciało było całe rozedrgane. Byłam niczym struna harfy, którą ktoś szarpnął i teraz wibrowała słodkim dźwiękiem. Ten pocałunek był gorętszy od jakiegokolwiek, który przeżyłam z Connorem.
Objęłam go za szyję, a on jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie. Jego jedna ręka gładziła mnie po plecach, druga zagubiła się w moich włosach. Wydawało się, że już nigdy mnie nie wypuści. Byliśmy tak blisko siebie, że nie wiedziałam, gdzie kończy się moje ciało, a zaczyna jego. Nic by między nas nie wniknęło.
Ale nawet w tych rozkosznych chwilach mój mózg nie chciał się uciszyć. Krzyczał, że to co robimy jest złe, bardzo złe. Należałam do Connora. Byłam jego. To było postanowione.
Przerwałam pocałunek i odsunęłam się. Dysząc ciężko, wpatrywałam się w Rafe’a. Próbowałam zrozumieć, co się właśnie stało. Wyciągnął do mnie rękę.
— Lindsey…
— Nie – szepnęłam. Cokolwiek zamierzał powiedzieć, ja nie chciałam tego słyszeć. - Tak nie można. (…) W głowie huczała mi prawda.”

Czy więc zasiane w nas usilnie schematy, utarte ścieżki mówiące, że tak powinno być, zdają się wystarczyć?
Czasem, gdy w grę wchodzą uczucia czyste i żarliwe, nie przenikną przez nie ani amulety, ani podjęte zawczasu decyzje, ani nawet magiczne, celtyckie znaki tatuowane odwiecznie na łopatce..

Zatraćcie się w tej historii, chłońcie ją całym sobą. Tak, jak zrobiłam to ja. Coś wspaniałego, i otwierającego oczy.. Ubóstwiam, całym sercem!

Druga część serii Strażnicy Nocy, kontynuacja „Blasku księżyca”, choć główne role pełnią tu postaci, które w pierwszej części tworzyły wątek poboczny: teraz jednak wątki się zamieniły.

Po raz kolejny, natomiast, głównym „nurtem” powieści jest miłość dwojga istot.
Oczywiście, w tle tej historii dzieje się wiele więcej, niemniej jednak ta jej część jest najistotniejsza!
Dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Strach. Był niczym żywa, mieszkająca we mnie istota. Czasami czułam, jak krąży po moim ciele, usiłując wyrwać się na wolność.”

Większość uznałaby pewnie (bądź już to zrobiła) tę książkę za rzecz niemiłosiernie oklepaną: ja natomiast – nie będąc obszernie się rozpisywać – stanowczo zaprzeczę!
Owszem, jest to jedna z tych książek, którą czyta się szybko, ale i niezwykle przyjemnie!
Temat został już kilkakrotnie co najmniej wykorzystany, jednak tutaj został on wykorzystany bardzo dobrze, ujmująco, dlatego historię pochłania się jednych tchem i z niekłamanym zainteresowaniem.

Bardzo wczułam się w postać Kayli, od początku stała się mi bliska.
Zagubiona w otaczającej ją rzeczywistości, niepewna, nieznająca dokładnie samej siebie i tego, co naprawdę w niej drzemie.. Z szeroko otwartymi oczyma przemierzałam kolejne strony, chcąc wiedzieć, co czuje Kayla i co wydarzy się dalej.
W duchu zazdrościłam jej relacji z Lucasem. On się poruszył, ona też, jak dwa magnesy..
Zaistniało między nimi ogromne przyciąganie, wzajemny magnetyzm, namiętność i pasja. Zrozumienie bez słów. Aż w końcu i miłość, która jak mi się zresztą wydaje, narodziła się w nich już dużo wcześniej..
Razem odkrywali to, co żyje w Kayli.

Była to pierwsza opowieść o (…), którą przeczytałam z nadzieją. I myślę, że się nie zawiodłam.
Z czystym sercem polecam, szczególnie tym zafascynowanym tematem! — Klaudia.

„Strach. Był niczym żywa, mieszkająca we mnie istota. Czasami czułam, jak krąży po moim ciele, usiłując wyrwać się na wolność.”

Większość uznałaby pewnie (bądź już to zrobiła) tę książkę za rzecz niemiłosiernie oklepaną: ja natomiast – nie będąc obszernie się rozpisywać – stanowczo zaprzeczę!
Owszem, jest to jedna z tych książek, którą czyta się szybko, ale i niezwykle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z całą pewnością jest to jedna z tych bardziej specyficznych powieści pana Coelho, natomiast jest na pewno także kolejną z tych, po którą warto sięgnąć nim zdążymy jeszcze mrugnąć powieką..

Przesycona mądrością, ponadprzeciętną (według mnie samej) wrażliwością,
to raz przyprawiająca o uśmiech na twarzy, to raz o smutek w oczach opowieść, która nikogo nie pozostawi z niczym.
Nie brak w niej również nadziei, a już na na pewno nie cudownie przedstawionej Lublany, stolicy Słowenii, w której - dzięki tej książce - zdołałam się zakochać: bezwarunkowo, widząc ją jedynie za pomocą zmysłów..

Weronika to postać wielobarwna, nietuzinkowa. Można by i rzec, że balansująca na krawędzi, popadająca ze skrajności w skrajność. Takie wnioski na pierwszy rzut oka nasuwają się na myśl. Jeśli jednak w pełni wczujemy się w tę drobną postać, możemy się zorientować, że Weronika jest również mądrą młodą kobietą. Choć mądrość ta przejawia się w różny - czasem przedziwny, a czasem przepiękny sposób.

Jest dziewczyną, która pewnego dnia dochodzi do wniosku, że jej życie pozbawione jest sensu i nie odczuwa już zupełnie potrzeby jego kontynuowania. Przekonana, że jest za późno, by cokolwiek zmienić, postanawia je zakończyć. Pomimo strachu.

"— Weronika umierała pięknego popołudnia w Lublanie, w takt boliwijskiej muzyki dochodzącej z placu, patrząc na młodzieńca przechodzącego pod jej oknem. Cieszyła się tym, co widziała i słyszała. A jeszcze bardziej tym, że nie będzie musiała uczestniczyć w takim samym spektaklu przez najbliższe trzydzieści, czterdzieści czy pięćdziesiąt lat - bo stałby się tragedią jej życia, tragedią, w której wszystko się powtarza, a każdy dzień podobny jest do poprzedniego.
Żołądek zaczął już podchodzić jej do gardła i poczuła się bardzo źle.
"To dziwne, sądziłam, że po takiej dawce zasnę natychmiast". A tymczasem szumiało jej w uszach i zbierało się na wymioty.
"Jeśli zwymiotuję, nie umrę".
Postanowiła zapomnieć o mdłościach. Usiłowała skupić uwagę na szybko zapadającej nocy, na Boliwijczykach, na ludziach, którzy zamykali swoje sklepy i odchodzili. Szum w uszach stawał się coraz bardziej nieznośny i Weronika po raz pierwszy od chwili zażycia proszków poczuła strach, przeraźliwy strach przed nieznanym.
Ale trwało to tylko chwilę. Wkrótce potem straciła przytomność."

Kiedy jednak po nieudanej próbie samobójczej trafia do kliniki psychiatrycznej, i słyszy stawianą tam diagnozę, dławi ją strach. Strach przed oczekiwaniem na śmierć. I nagła potrzeba życia, doświadczania.

"— Nie chcesz znać stanu swego zdrowia?
— Wiem, jaki jest - odparła Weronika. - Mój stan to nie to, co widzicie w moim ciele, ale to, co dzieje się w mojej duszy. (...)
— No cóż, sama wybrałaś swój los - westchnął lekarz, ważąc każde słowo. - A oto skutki twojego czynu. W śpiączce wywołanej tabletkami nasennymi twoje serce zostało nieodwracalnie uszkodzone. Nastąpiło obumarcie jednej z komór serca... — Twoje serce zostało w sposób nieodwracalny uszkodzone i wkrótce przestanie bić.
— Co to oznacza? - zapytała przerażona.
— Gdy serce przestaje bić, oznaczać to może tylko jedno - śmierć fizyczną.
— Kiedy moje serce się zatrzyma? - przerwała mu w pół słowa.
— Za jakieś pięć dni, najdalej za tydzień.
(...)
Nadeszła noc i Weronika zaczęła się bać. Co innego poddać się szybkiemu działaniu tabletek, a co innego czekać na śmierć pięć dni, może tydzień."

Jest, więc to historia o dziewczynie, która musiała zmierzyć się ze śmiercią, a co gorsza jeszcze, oczekiwaniem na nią ze świadomością, że nieuchronnie nadchodzi, by zechciała w końcu naprawdę żyć! Czy doceni życie, tak, jak powinna była doceniać je od zawsze? Czy zdąży to zrobić?
Niezależnie od zakończenia tej niezwykłej powieści, śmiem twierdzić jedno: zakończenie (jak i cała ta książka) jest doprawdy zaskakujące! Musicie koniecznie przeżyć to sami i zakochać się zarówno w Weronice, jak i w Lublanie..
Bo taka miłość zostaje w nas na zawsze.

Z całą pewnością jest to jedna z tych bardziej specyficznych powieści pana Coelho, natomiast jest na pewno także kolejną z tych, po którą warto sięgnąć nim zdążymy jeszcze mrugnąć powieką..

Przesycona mądrością, ponadprzeciętną (według mnie samej) wrażliwością,
to raz przyprawiająca o uśmiech na twarzy, to raz o smutek w oczach opowieść, która nikogo nie pozostawi z...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika claudiamarie

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
7
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
39
razy
W sumie
wystawione
7
ocen ze średnią 8,3

Spędzone
na czytaniu
31
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]