rozwiń zwiń
Sylwia

Profil użytkownika: Sylwia

Gliwice Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 lata temu
599
Przeczytanych
książek
1 695
Książek
w biblioteczce
349
Opinii
2 463
Polubień
opinii
Gliwice Kobieta
Dodane| 7 książek
Kim jestem? A kim ty jesteś? Bo ja.. mogę być każdą osobą... dziewczyną mijaną na ulicy, kobietą stojącą przed Tobą w kolejce w hipermarkecie, niezidentyfikowaną postacią siedzącą dwa rzędy za Tobą w kinie :) Każdym... Ale na co dzień, jestem sobą. Pracującą bezdzietną młodą mężatką, wierną przyjaciółką, kochającą córką i siostrą, rzetelną pracownicą, wewnętrzną niespełnioną artystką. Ale tu.. tu będą komentatorką :)

Opinie


Na półkach: ,

Bezlitosna siła. Kastor – Agnieszka Lingas-Łoniewska
Burda Książki 2019

Czujesz to wszechogarniające uczucie? Tę siłę, popychającą cię do zaciskania pięści i wysuwania kolejnych uderzeń? Ta moc, którą masz w pięściach, to ona tobą włada. Nic nie jest w stanie cię powstrzymać. Bo nic nie czujesz. Ani bólu. Ani lęku. Tylko przeogromną żądzę pchającą cię do przodu. Potrzebę wyrządzania ran, zadawania bólu, rozlewu krwi i śmierci. O tak, to o to chodzi. O krew i śmierć. Niech świat spłonie, a ludzie, ludzie niech zginą. Bo zło jest tutaj, zapanowało na ziemi. W piekle nie ma już nic strasznego, bo wszystkie diabły są tu.
Kastor nie narodził się jak każdy inny człowiek. Nie przyszedł na świat w bólach porodowych swojej matki, nie wydarł się z jej wnętrza oznajmiając głośno swoje przybycie. O nie. Kastor a i owszem, rodził się bólach, ale zupełnie innych. W bólach swego drugiego ja, które od wieku lat kilku, aż do pełnoletności poddawane było swoistym torturom. Tresura, bo inaczej tego nazwać się nie da, trwała latami i z każdym rokiem jedynie przybierała na sile. Nie było opcji, by z istnych męczarni, ciągłych treningów i poniżania psychicznego wyszło coś dobrego. I nie wyszło. Powstało za to ogromne smoczysko, ziejące mrożącym krew w żyłach ogniem, które siało spustoszenie wszędzie tam, gdzie się pojawiło. I ten smok rósłby w siłę, nabierałby coraz więcej dystansu do otoczenia i rujnowałby wszystko to, co wokół piękne i wyjątkowe, gdyby pewnego dnia na swej drodze nie spotkał jej. Anity. Pokiereszowanej przez życie. Umęczonej. Uciekającej. Pragnącej nowego i równocześnie tkwiącej dalej w starym. Tylko ona jedna, nikt inny, mogła stawić czoła smokowi. Tylko, czy odważy się wyjść z własnej skorupki?
Powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej są chyba jedynymi (a na pewno jednymi z nielicznych) książkami polskiego autora, po które sięgam bez mrugnięcia okiem. Niestety, należę do tych osób, które rodzimych pisarzy wystrzegają się jak złego szelągu. Nic na to nie poradzę, większość po prostu nie spełnia moich wymagań. Nieliczni dają radę, ale… jakoś trudno mi się przekonać, by sięgać po te powieści w ciemno i zawodzić się w dziewięciu na dziesięć przypadków. Z Łoniewską jest jednak inaczej. Tu wiem, że nigdy się nie zawiodę. Jasne, czasem tematyka niezupełnie trafia w moje oczekiwania. Czasem spod jej pióra wyjdzie coś spokojniejszego, gdy ja mam akurat ochotę na mocną dramę. Czasem zasadzi nam ową dramą, a ja akurat nie jestem w stanie takiej przetrawić. Ale zawsze to są dobre powieści. Oczywiście, mam na swojej liście kilka jej nieprzeczytanych powieści (pochodzących z okresu mojej ciąży i okresu macierzyńskiego, gdy nie czytałam nic zupełnie), ale planuję to niedopatrzenie pilnie nadrobić (o wyższa instancjo, rządząca moim wolnym czasem, daj mi tę możliwość). W te wakacje udało mi się sięgnąć po jej najnowszą powieść, która powstawała właśnie gdy na świecie pojawiła się moja córeczka. W sumie cieszę się, że nie było mi dane jej wówczas przeczytać. To chyba nie był odpowiedni moment na taką tematykę. Ale teraz? Gdy trwa upalne lato a noce są tak krótkie? W moim grafiku bez problemu znalazło się miejsce dla Kastora. I powiem wam jedno, gdyby powieść miała jeszcze drugie tyle stron, też bym ten czas wygospodarowała. Bo choć to mocna lektura, pełna pasji, pożądania, scen miłości, ale i pełna bólu i rozlewu krwi, to jednak jest to powieść znakomita. Napisana lekkim piórem. Wciągająca od pierwszej postawionej przez autorkę litery, nie opuszczająca człowieka nawet, gdy dane mu będzie zobaczyć już ostatnią kropkę. Kompletna. Znakomita. Porywająca i pouczająca. Pełna kontrastów, miłości pięknej i przerażającej, patologii i idylli, biedy i bogactwa. Wiele światów ściera się na łamach tej powieści. I wiele się jeszcze zetrze, bo Kastor to dopiero pierwsza część kwadrylogii. I powiem wam – ja już drżę na myśl o pozostałych częściach. Drżę z przerażenia. I z podniecenia. Zapraszam do lektury. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć!!!

Bezlitosna siła. Kastor – Agnieszka Lingas-Łoniewska
Burda Książki 2019

Czujesz to wszechogarniające uczucie? Tę siłę, popychającą cię do zaciskania pięści i wysuwania kolejnych uderzeń? Ta moc, którą masz w pięściach, to ona tobą włada. Nic nie jest w stanie cię powstrzymać. Bo nic nie czujesz. Ani bólu. Ani lęku. Tylko przeogromną żądzę pchającą cię do przodu. Potrzebę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co byś poczuł, gdybyś usłyszał wyrok? A gdyby takie zdarzenie miało miejsce w twoim życiu po raz kolejny? Ile razy można uciekać śmierci spod kosy? Na każdego w końcu przychodzi pora. Na jednych wcześniej, na innych później. Tylko czasem, choć dzieje się to zdecydowanie rzadziej śmierć puka do drzwi bardzo młodych ludzi. Jak poradzić sobie z taką rzeczywistością?

Ava jakiś czas temu dowiedziała się, że ma raka. Niewiele brakowało, by się załamała. Było jednak wokół niej wielu życzliwych jej ludzi, zaczęła więc walkę. Chemia, radioterapia, badania czy inne takie – nic nie było jej straszne, chciała żyć. Wypadły jej włosy, straciła siły, ale wierzyła, że da radę. I pokonała tę straszną chorobę. Kiedy jednak w okolicach kolejnych urodzin przechodzi badania i okazuje się, że rak wrócił, nie może w to uwierzyć. Szczególnie, że wraz z wiadomością o powrocie choroby lekarz przekazuje jej kolejną, że tym razem walka skazana będzie na porażkę. Nie ma szans na wyleczenie, mogą jej tylko poprawić jakość życia. Lekarz nawet bierze się za opisywanie szeregu czynności, badań, leków i procedur, jakim zamierza poddać Avę, ta jednak już go nie słucha. Skończyła w momencie, gdy usłyszała, że ten czort wrócił. I tym razem zabije ją na pewno. Wychodzi więc czym prędzej od lekarza i chce zapomnieć o tej koszmarnej diagnozie. Bo dziewczyna miała takie plany. Chciała jeździć i zwiedzać, zobaczyć świat, poczuć na własnej skórze to, jak to jest być gdzie indziej. Gdy w dniu urodzin od rodziców otrzymuje wymarzony na podróż plecak, a wraz z nim bilet na pierwszą podróż nie potrafi już z tym wszystkim wytrzymać i wyznaje rodzinie, że choroba wróciła. Wówczas to dopiero życie staje na głowie, bo każdy chce walczyć. Każdy pragnie, by Ava podjęła wyzwanie i spróbowała wygrać z rakiem po raz kolejny. Ale ona już tego nie chce. Ma już tylko jedno marzenie, o którym śniła od dzieciństwa. Chce wziąć ślub. I nie ważne, że nie ma z kim. Pragnie wesela. Białej sukni, imprezy z bliskimi jej ludźmi. Chce się cieszyć i bawić. I to właśnie jest jej plan na najbliższe miesiące, nim pożegna się z tym ziemskim padołem.
Czy uda się jej zrealizować wyznaczony przez siebie cel? Czy uzbiera środki i zorganizuje wesele marzeń? A może spotka na swojej drodze miłość swojego życia? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie sięgnąć po Twoje fotografie autorstwa Tammy Robinson.

Będę szczera, na początku książka przytłacza. Ja czytałam po jednym rozdziale wieczorem i odkładałam ją na szafkę, nie mogąc przyjąć więcej na raz. Jednak wraz z każdą kolejną stroną rozumiałam bohaterkę coraz lepiej, coraz bardziej się z nią zżywałam i chciałam się dowiedzieć, jak cała ta opowieść się skończy. Należałam (pewnie dość naiwnie) do grona osób wierzących, że wydarzy się cud. Że do Avy na białym koniu przyjedzie królewicz, zabierze ją daleko, do lekarzy którzy znają lek na jej chorobę. I będzie happy end. I wszystko skończy się dobrze. Oj głupia ja. Piszę to, byście wiedzieli, że nie ma się co łudzić. Lekarze nie dają Avie szans. Ona też wie, że nie ma szans. Bo tych szans naprawdę nie ma. Nie ma więc co wierzyć, że na koniec przyjdzie wróżka i odczaruje dziewczynę. Nie zrobi tego. Na końcu książki jest śmierć. Ale jak do niej dojdzie? Jak swoje życie przeżyje Ava? Tego wam nie zdradzę. Tego musicie dowiedzieć się sami. Mogę tylko powiedzieć, że naprawdę warto poznać tę historię. Zdecydowanie polecam.

Co byś poczuł, gdybyś usłyszał wyrok? A gdyby takie zdarzenie miało miejsce w twoim życiu po raz kolejny? Ile razy można uciekać śmierci spod kosy? Na każdego w końcu przychodzi pora. Na jednych wcześniej, na innych później. Tylko czasem, choć dzieje się to zdecydowanie rzadziej śmierć puka do drzwi bardzo młodych ludzi. Jak poradzić sobie z taką rzeczywistością?

Ava jakiś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy na was Word też działa tak deprymująco? Masakra.

Kilka godzin temu skończyłam czytać Save us, a co za tym idzie zakończyłam najnowszą trylogię Maxton Hall autorstwa Mony Kasten. Jak było? O tym na pewno musicie przekonać się sami. Mogę jednak podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami.
Mona Kasten ma niezwykłą zdolność wciągania czytelnika w opowiadaną przez siebie historię. Mnie ta seria poniekąd uratowała (co do bohaterów nie będę się wypowiadała). W ostatnich miesiącach moje czytanie ograniczało się do analizy etykiet na jedzeniu dla bobasów. Przeczytanie więcej niż strony przy małym zajmującym dziecku i pracy graniczyło z cudem. Do tego niemal wszystko po co sięgałam nie pochłaniało mnie na tyle, by poświęcić np. czas przeznaczany na sen lekturze. Aż nastało Save me i zapomniałam, że sen jest jednak niezbędny do życia. Książka pochłonęła mnie do tego stopnia, że po jej odłożeniu na półkę nie mogłam o niej zapomnieć. Wciąż wracałam myślami do bohaterów i zastanawiałam się, jak potoczą się ich losy. Małym niedopowiedzeniem będzie powiedzieć, że wyczekiwałam publikacji Save you. Wręcz liczyłam dni. Kiedy w końcu dane było mi sięgnąć po drugą część trylogii utonęłam w niej ponownie. Choć muszę szczerze przyznać, że nie zachwyciła mnie ona już tak, jak wstęp do tej historii. Nie mówię, że powieść była zła, ale już nie tak genialna jak poprzednia. Mimo to na koniec zostawiła mnie z takim samym niedosytem jak Save me. I zaś przyszły miesiące oczekiwania. Gdy okazało się, że ostatnia część pojawi się, gdy będę na urlopie byłam wniebowzięta. W końcu mogłam poświęcić nie tylko sen na czytanie. Jak było? Czy było warto? O tym nieco poniżej.
Na koniec Save you Mona zostawiła nas z kolejną zagwozdką, którą przez większą część Save us bohaterowie rozplątują. Bo przecież życie nie może się tak potoczyć, a plany nie mogą zostać tak niecnie zniweczone. Koniec końców wszystko udaje się doprowadzić do jako takiego ładu i składu. Wówczas ponownie na bohaterów sypie się grad problemów. Jednak – kto jak nie oni?! I choć wydaje się, że niektóre problemy nie zostaną już rozwiązane, a tajemnice rozwikłane, ostatecznie okazuje się, że poznajemy wszystkie skrywane sekrety i niecne postępki złych ludzi. Autorka daje nam nawet na deser smakowity epilog, który dopina klamrą całą opowieść.
Jakie ogóle wrażenia? Niestety wydaje mi się, że Mona Kasten z kolejnymi częściami serii nieco straciła na świeżości. Najlepsza zdecydowanie była część pierwsza cyklu, najgorsza (choć nie zła oczywiście) ostatnia. Save us choć czyta się dobrze, nie jest tak wciągające i poruszające jak Save me. Część pierwsza była nieoczywista, pełna zakrętów życia i niepewnego jutra. W kolejnych odsłonach otrzymujemy co prawa wiele nowych tajemnic, ale już nie tak spektakularnych jak to było na początku. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że cała seria jest po prostu dobra i warto ją przeczytać bez względu na aurę na zewnątrz. Z czystym sumieniem – polecam.

Czy na was Word też działa tak deprymująco? Masakra.

Kilka godzin temu skończyłam czytać Save us, a co za tym idzie zakończyłam najnowszą trylogię Maxton Hall autorstwa Mony Kasten. Jak było? O tym na pewno musicie przekonać się sami. Mogę jednak podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami.
Mona Kasten ma niezwykłą zdolność wciągania czytelnika w opowiadaną przez siebie...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Sylwia Szymkiewicz-Borowska

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [7]

Kasie West
Ocena książek:
7,2 / 10
17 książek
2 cykle
471 fanów
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Ocena książek:
7,3 / 10
90 książek
13 cykli
1466 fanów
Alex Kava
Ocena książek:
7,0 / 10
27 książek
2 cykle
Pisze książki z:
1332 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
599
książek
Średnio w roku
przeczytane
40
książek
Opinie były
pomocne
2 463
razy
W sumie
wystawione
576
ocen ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
3 576
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
41
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
7
książek [+ Dodaj]