rozwiń zwiń
iwanycz

Profil użytkownika: iwanycz

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 6 lata temu
322
Przeczytanych
książek
334
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
12
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Dobrze mi się to czytało. Jeśli ktoś nie może się doczekać dalszych losów Zaginionej Floty, nie bez przyjemności może wypełnić czas oczekiwania... jeśli lubi militarne SF... jeśli ceni S.C. Forestera i O'Briana... Swoją drogą prosi się o żart: znajdź 10 szczegółów różniących Robichaux i Sahina (bohaterów Honsingera) od Aubreya i Maturina (tych od "Pana i władcy..."). Odwołania i cytaty czynią z tej książki swoisty przewodnik po serialach i literaturze SF. Dla mnie oznacza także, że podzielam gust autora :-) Ciepłe słowa dla tłumaczki. Ujęło mnie różnicowanie stylów mówienia bohaterów. Dostrzegam też większą staranność w używaniu terminów z fizyki niż w tłumaczeniach książek Jacka Campbella (Zaginiona Flota). Owszem, zgrzyta mi natrętne "dokładnie tak". Jednak daje się czytać. Z przyjemnością. Sięgnę po kolejny tom.

Dobrze mi się to czytało. Jeśli ktoś nie może się doczekać dalszych losów Zaginionej Floty, nie bez przyjemności może wypełnić czas oczekiwania... jeśli lubi militarne SF... jeśli ceni S.C. Forestera i O'Briana... Swoją drogą prosi się o żart: znajdź 10 szczegółów różniących Robichaux i Sahina (bohaterów Honsingera) od Aubreya i Maturina (tych od "Pana i władcy...")....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię Żambocha. I lubię jego bohatera... bo mam wrażenie, że to ten sam bohater w kolejnych wcieleniach. Zmęczony twardziel, skrępowany swą dobrocią i przyzwoitością. Całość wydała mi się dynamiczna. Może mało spójna, jakby kolejne rozdziały były integralnymi całościami, różniącymi się nieco stylem narracji, klimatem, choć to wciąż ta sama historia. Zakończenie wydało mi się... nieco pośpieszne. Miałem też pewien problem ze spójnością uniwersum. Z jednej strony kusze sztylety, kabaty... z drugiej frak i koniak, i tańce w parach, i odległości w metrach... trochę się pogubiłem. Ale dobrze mi się to czytało. Szalony górnik, akcja pod ziemią, w kopalni, zamiast znanego skądinąd eteru, aktywne kamienie, do tego używane trochę jak gadżety w grach... Mnie się tam podobało :-) Ten Żamboch to na pewno Morawiak? Może jednak Ślązak? ;-)
Myślę, że tłumacz przeważnie dobrze radził. Jednak za kilkukrotne użycie zwrotu "okres czasu" krecha, dla redaktora i korektora też.
Czytałem lepsze, nawet tegoż autora, ale z czystym sumieniem bym polecił.

Lubię Żambocha. I lubię jego bohatera... bo mam wrażenie, że to ten sam bohater w kolejnych wcieleniach. Zmęczony twardziel, skrępowany swą dobrocią i przyzwoitością. Całość wydała mi się dynamiczna. Może mało spójna, jakby kolejne rozdziały były integralnymi całościami, różniącymi się nieco stylem narracji, klimatem, choć to wciąż ta sama historia. Zakończenie wydało mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"W życiu zdarza nam się czytać różne książki. Znaczna część z nich okazuje się średnia, niewarta szczególnej uwagi. Niektóre wybijają się jednak ponad przeciętność." - pisze autor w przedmowie. Mam wrażenia, że jego książkę można zaliczyć do obu tych kategorii. Uważam, że jest nieprzeciętnie zła i głupia. Fani Temeraire'a, ostrzegam Was, nie popełnijcie mego błędu, omijajcie ją.
"Wykreowane przez panią Novik, nader plastyczne uniwersum prosiło się o ubogacenie...". Możliwe, ale takie to nieeeee! Jakby jakiś smarkacz zgarnął bez pytania kluczyki do limuzyny i rozbijał się bez opamiętania.
Łapy precz od Temeraire'a! Radzę zwrócić go Larence'owi i Novik.
Sprowadzenie smoka do roli gadającego zwierzaka nie bardzo boli... w ogólnym rozrachunku. Wszyscy bohaterowie (może poza Meyerem i Gustawem Karpińskim, bo ich nie poznaliśmy) są głupi, popędliwi, małostkowi... nie rozmawiają ze sobą, tylko warczą, obrzucają się wyzwiskami, obrażają. Złoszczą się, nienawidzą, nie są zdolni do wyższych uczuć... są prymitywni. Nie ma kogo polubić. Jedyna (!) rozmowa w tej książce zaczyna się 435. stronie. Autor każe walczyć Temeraire'owi w Powstaniu Listopadowym, ale boskiego wiatru użyć nie pozwala. Jakby Robin Hoodowi albo Legolasowi zabrał łuk. Zabrał mu też Laurence'a i to na długo, nie dając mu w zamian poczucia pustki i tęsknoty. Odbiera mu też wrażliwość, inteligencję, dociekliwość, zdolność do uczenia się. Bo bohaterowie są... jednowymiarowi, nieciekawi, wręcz odstręczający. Carscy żołnierze to zapijaczeni psychopaci i sadyści, istni czerwonarmiejcy od Hofmana. Na Litwie nie ma Litwinów. Rozumiem, że autor był chory kiedy przerabiano Powstanie Listopadowe w szkole, więc sobie nim głowy nie zawraca. Koronno-Litewskie Siły Powietrzne?... Bo Rzeczpospolita się rozpadła? (w jednej recenzji trafiłem na "koalicję polsko-litewską"). Tu nie chodzi o machanie sztandarem, ale o rzetelność. Gdzie tu wzbogacanie, gdzie poszerzanie horyzontów?
Te uproszczenia trącą prostactwem, ignorancją. Do tego koszmarna polszczyzna. Mam nadzieję, że na co dzień "pisarz" posługuje się więcej niż czterema wyrazami, z których trzy oznaczają prokreację, a czwarty najstarszy zawód świata. Ale styl na to nie wskazuje. W dobie internetu bez wstawania od biurka da się sprawdzić, co znaczy "szarlatan", "renegat", "dezercja", "jurysdykcja", "pietyzm", "konotacje"... bo nie to, co autor miał na myśli. Ot, przyszło posłużyć się literacką polszczyzną, ale skoro na co dzień się nie używa, wychodzi... Do tego nadużywanie przymiotników, czyniące język topornym. A i "dość" trafi się cztery razy w jednym akapicie. Nie czuję się "przytłoczony licznymi nowościami", raczej zażenowany, smutny, zły... (ach, te przymiotniki;-). Byłbym zapomniał - skąd jest "marsyliański mieszczanin"?... Z Marsylianki? A gdzie to? Gdyby był z Marsylii, byłby marsylskim. Inaczej mielibyśmy brazyliańskich piłkarzy i rzymiańskich legionistów. I jeszcze nieszczęsne "odnośnie do...", bo po polsku byłoby "odnośnie czegoś" -ot, uwagi odnośnie stylu i języka. Tyle, że nie obcego. Bo tu jest ten nieszczęsny Pesok. Rasa smocza, rosyjska, ale słowo już nie, bo "e" występuje tam w słowach obcego pochodzenia. W rosyjskich byłoby "je". Ale "Piesok"? Smok rasy "Piasek"?
Nowością jest nadanie Temeraire'owi nazwiska... Niebiański? Bo tak funkcjonuje na kartach powieści nazwa smoczej rasy (Nestor wydaje się nazywać Półsmok). Wprowadzenie magii do tego uniwersum magii? Myślę o poczęciu głównego bohatera i wyleczeniu jego rany postrzałowej. Spokojnie - bez konsekwencji, rozwinięcia tematu... Chociaż, zakończenie sugeruje ciąg dalszy.
Powiedzmy, że drzemie w tej książce jakiś potencjał. Kwasomioty, Szpikulce... Wspaniała przeszłość sił powietrznych najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Stosunki w nich panujące, odzwierciedlające stosunki społeczne poza kryjówkami - coś, co jest siłą cyklu Novik, gdzie w różnych zakątkach świata różnie się kształtują... Ale styl... nie rokuje. Ostatni raz tak się zdenerwowałem na "tfurcuf" (przez duże TFU) amerykańskiej ekranizacji "Czarnoksiężnika z archipelagu", bo przerobili jeden z najlepszych cykli fantasy przerobili na przygodówkę, będącą popłuczynami po Harrym Potterze. Hańba im! :-)
"Powietrzny korsarz" Pawła Wałkówskiego - kto nie musi, niech się powstrzyma.

"W życiu zdarza nam się czytać różne książki. Znaczna część z nich okazuje się średnia, niewarta szczególnej uwagi. Niektóre wybijają się jednak ponad przeciętność." - pisze autor w przedmowie. Mam wrażenia, że jego książkę można zaliczyć do obu tych kategorii. Uważam, że jest nieprzeciętnie zła i głupia. Fani Temeraire'a, ostrzegam Was, nie popełnijcie mego błędu,...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika iwanycz

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
322
książki
Średnio w roku
przeczytane
29
książek
Opinie były
pomocne
12
razy
W sumie
wystawione
314
ocen ze średnią 7,8

Spędzone
na czytaniu
2 012
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
33
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]