Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Czasami zaglądam do klasyki. Tutaj istna sinusoida. Pierwszy i trzeci etap życia głównego bohatera bardzo dobre, natomiast drugi spowodował, że musiałem sobie zrobić chwilę przerwy na inne tytuły. Bardzo dużo nużących opisów codziennej egzystencji, być może oddającej to, w jakim kierunku szedł rozwój protagonisty. To dopiero moja druga książka Dickensa. Na pewno mniej wciągająca, ale podoba mi się humor i błyskotliwa narracja.

Czasami zaglądam do klasyki. Tutaj istna sinusoida. Pierwszy i trzeci etap życia głównego bohatera bardzo dobre, natomiast drugi spowodował, że musiałem sobie zrobić chwilę przerwy na inne tytuły. Bardzo dużo nużących opisów codziennej egzystencji, być może oddającej to, w jakim kierunku szedł rozwój protagonisty. To dopiero moja druga książka Dickensa. Na pewno mniej...

Po przeczytaniu niemal jednakowych sześciu rozdziałów, przeskoczyłem do Wiedźmina 3 i skończyłem tę męczarnię. Większość historii serio jest dokładnie o tym samym - robimy grę, kończy się nam czas, crunch, przesuwanie terminu, crunch, naprawianie błędów, mało pieniędzy, crunch i koniec. Przy okazji nic odkrywczego. Zero krwi, po prostu ludzie trzaskający nadgo. Nudy.

Po przeczytaniu niemal jednakowych sześciu rozdziałów, przeskoczyłem do Wiedźmina 3 i skończyłem tę męczarnię. Większość historii serio jest dokładnie o tym samym - robimy grę, kończy się nam czas, crunch, przesuwanie terminu, crunch, naprawianie błędów, mało pieniędzy, crunch i koniec. Przy okazji nic odkrywczego. Zero krwi, po prostu ludzie trzaskający nadgo. Nudy.

Mam problem z tą książką, bo jest to kawał dobrej, dziennikarskiej roboty i zasługuje na uznanie. Natomiast za dużo jest tu zapychaczy, czyli małych rozdziałów, które są totalnie zbędne. Około połowy książki tak mnie to znużyło, że odłożyłem tę pozycję na dobrych kilka miesięcy. Być może w krótszej formie nie było sensu tego wydawać jako książki?

Mam problem z tą książką, bo jest to kawał dobrej, dziennikarskiej roboty i zasługuje na uznanie. Natomiast za dużo jest tu zapychaczy, czyli małych rozdziałów, które są totalnie zbędne. Około połowy książki tak mnie to znużyło, że odłożyłem tę pozycję na dobrych kilka miesięcy. Być może w krótszej formie nie było sensu tego wydawać jako książki?