rozwińzwiń

Tora. Rozmowa o pierwszych pięciu księgach Biblii

Okładka książki Tora. Rozmowa o pierwszych pięciu księgach Biblii Paweł Biedziak, Marcin Majewski
Okładka książki Tora. Rozmowa o pierwszych pięciu księgach Biblii
Paweł BiedziakMarcin Majewski Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Vocatio religia
165 str. 2 godz. 45 min.
Kategoria:
religia
Wydawnictwo:
Oficyna Wydawnicza Vocatio
Data wydania:
2022-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2022-01-01
Liczba stron:
165
Czas czytania
2 godz. 45 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378293477
Tagi:
biblia tora
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
216
212

Na półkach:

Krótkie, konkretne opisanie pochodzenia, treści i przesłania Pięcioksięgu Mojżeszowego. Pełniejsze znaczenie poszczególnych ksiąg i całości Tory odkrywa się poprzez poznanie ich nazw hebrajskich:
Rodzaju - Bereszit (Na początku)
Wyjścia - Szemot (Ich imiona)
Kapłańska - Wajikra (I zawołał)
Liczb - Bemidbar (Na pustyni)
Powtórzonego Prawa - Dewarim (Oto słowa)

Krótkie, konkretne opisanie pochodzenia, treści i przesłania Pięcioksięgu Mojżeszowego. Pełniejsze znaczenie poszczególnych ksiąg i całości Tory odkrywa się poprzez poznanie ich nazw hebrajskich:
Rodzaju - Bereszit (Na początku)
Wyjścia - Szemot (Ich imiona)
Kapłańska - Wajikra (I zawołał)
Liczb - Bemidbar (Na pustyni)
Powtórzonego Prawa - Dewarim (Oto słowa)

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
38

Na półkach:

Naprawdę, nie wiem od czego mam zacząć, jestem po lekturze tej makulatury zdruzgotany kompletnie. Autorzy nie dość, że przyjmują szereg hipotez, za prawdy objawione, to jeszcze ekstrapolują taką postawę na WSZYSTKICH badaczy. Otóż nie szanowni panowie, nie wszyscy bibliści mówią to co wy. Teoria źródeł [czyli hipoteza dokumentarna, mówiąca, że Tora powstała z kompilacji i redakcji niezliczonych dokumentów różnych okresów, różnych autorów do tego nie wiadomo jaka była ich treść, nie ma żadnego znaleziska archeologicznego potwierdzającego takie „dokumenty” oznaczone literami J,E,P,D które dzielą się na pomniejsze J1, J2, E3 itd.] Najbardziej czego nienawidzę, to przedstawianie swoich racji „naukowych” jako jedynej słusznej linii, swojego jedynego dogmatu, który mają wszyscy respektować i niestety autorzy to robią, ale od początku.

Jeśli komuś całości nie chce się czytać to autorom zarzucam:
- tendencyjność
- brak krytycyzmu co do prezentowanego stanowiska
- brak wskazywań, że istnieją inne interpretacje
- brak prezentowania danych, które nie przystają do serwowanej teorii
- serwowanie swojej teorii jako udowodnionej, którą nie jest
- opieranie się na hipotezach, które zostały obalone już co najmniej kilkanaście lat temu zarówno pod względem historycznym, filologicznym jak i archeologicznym.

TŹ– teoria źródeł

Czym jest teoria źródeł?
W uproszczeniu jest to hipoteza, która twierdzi, że Stary Testament jest dziełem powstałym z różnych dokumentów oznaczonych literami J, E, D, oraz P zebranych w całość pomiędzy 500, a 400 rokiem p.n.e.

„Hipoteza czterech źródeł przedstawia zatem tekst Pięcioksięgu jako kompromis między sakralnymi tekstami autorstwa kapłanów Północy (Szilo) i Południa (Jerozolima) oraz związanymi z późniejszymi reformami królów judzkich – Ezechiasza i Jozjasza. Prawdopodobnie w czasach Ezdrasza po niewoli babilońskiej powierzono redaktorowi (określanemu jako R) uzgodnienie podwójnych narracji JE (wcześniej połączonych dokumentów J i E) oraz P, a także niespójnych przepisów prawnych P i D.”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_%C5%BAr%C3%B3de%C5%82

By się nie rozpisywać [Każdemu zainteresowanemu polecam „Przewodnik Apologetyczny” Josha McDowella jego książka zawiera cały opis powstania TŹ, co ona mówi, jak była zmieniana w ciągu dziesięcioleci i odpowiedź na jej zarzuty oraz wykazanie, że sama w sobie jest nienaukowa. W szczegóły nie będę się zagłębiał, jak ktoś chce odsyłam do książek, z których tu korzystam, czyli „Przewodnika Apologetycznego” Josha McDowella i „Historycznej wiarygodności Starego Testamentu”, "Królestwo Saula, Dawida i Salomona", "Exodus z Egiptu do ziemi obiecanej", wszystkie autorstwa dr Alfreda J. Palli.

[liczby w cytatach to numery przypisów]


Panowie Marcin Majewski i Paweł Biedziak przedstawiają w swojej książkę Torę jako zbiór niezliczonej ilości niezależnych dokumentów, które potem gdzieś po niewoli babilońskiej zostały zredagowane i zharmonizowane. Skrótowe piękne określenie, pod którym kryje się treść, że Tora została wymyślona przez kastę kapłanów żydowskich, ku pokrzepieniu serc - coś jak dzieła chociażby Adama Mickiewicza ku pokrzepieniu serc Polaków po stracie państwa – z jakiś niezliczonych starych dokumentów i osadzona w dawnych czasach. Ma to rzecz jasna konotacje religijne. Skoro taka jest historia Tory, to znaczy, że nie może być natchniona, z prostych przyczyn, podam kilka.


1. Czemu akurat ta historia została natchniona, a nie Wedy hinduizmu czy Tipitaka buddyzmu szkoły Therawada? Sens natchnienia broni się tylko, gdy Bóg prowadził naród Izraela. W innym wypadku, to traci sens i jawi się jako coś co zostało arbitralnie przyjęte przez wyznawców judaizmu czy chrześcijaństwa, coś poza logiczną argumentacją.

2. Postacie Starego i Nowego Testamentu odwołują się do wydarzeń z Tory, jako czegoś rzeczywistego, w tym sam Jezus Chrystus. Skoro był Bogiem to jak mógł się posługiwać takim zakłamaniem w kwestii historyczności? Oczywiście rewizjonistyczni bibliści [czyli tacy, którzy uznają teorię źródeł jako fakt] znaleźli argument, że to takie przypowieści mające ukazywać prawdy teologiczne za pomocą alegorii. Takiemu czemuś przeczą liczne fragmenty Biblii, a dodatkowo są sprzeczne z teologią katolicką, o grzechu pierworodnym, skoro nie było Adama i Ewy to jak ludzie zgrzeszyli i zepsuli świat? W świetle braku rzeczywistej, historycznej egzystencji Adama i Ewy, cała teologia nie tylko grzechu pierworodnego, ale i ogólnie grzechu traci sens, przynajmniej w katolicyzmie, bo jak możemy przeczytać w Katechizmie Kościoła Katolickiego:

„KKK 387 Rzeczywistość grzechu, a zwłaszcza grzechu pierworodnego, wyjaśnia się dopiero w świetle Objawienia Bożego. Bez tego poznania Boga, jakie ono nam daje, nie można jasno uznać grzechu; pojawia się pokusa, by wyjaśniać go jedynie jako wadę w rozwoju, słabość psychiczną, błąd, konieczną konsekwencję nieodpowiedniej struktury społecznej itd. Tylko poznanie zamysłu Bożego wobec człowieka pozwala zrozumieć, że grzech jest nadużyciem wolności, której Bóg udzielił osobom stworzonym, by mogły Go miłować oraz miłować się wzajemnie”

A to nie koniec. KK sam stwierdza, że:

„KKK 399 Pismo święte pokazuje dramatyczne konsekwencje tego pierwszego nieposłuszeństwa. Adam i Ewa tracą natychmiast łaskę pierwotnej świętości (Por. Rdz 3,23). Boją się Boga (Rdz 3, 9-10). utworzyli sobie fałszywy Jego obraz, widząc w Nim Boga zazdrosnego o swoje przywileje (Rdz 3, 5).
KKK 400 Ustalona dzięki pierwotnej sprawiedliwości harmonia, w której żyli, została zniszczona; zostało zerwane panowanie duchowych władz duszy nad ciałem (Rdz 3, 7.; jedność mężczyzny i kobiety została poddana napięciom (Rdz 3, 11-13.; ich relacje będą naznaczone pożądaniem i chęcią panowania (Rdz 3, 16). Została zerwana harmonia ze stworzeniem; stworzenie widzialne stało się wrogie i obce człowiekowi (Rdz 3, 17. 19). Z powodu człowieka stworzenie "zostało poddane marności" (Rz 8, 20). Na koniec zrealizuje się wyraźnie zapowiedziana konsekwencja nieposłuszeństwa (Rdz 2, 17.: człowiek "wróci do ziemi, z której został wzięty" (Rdz 3, 19). Śmierć weszła w historię ludzkości (Rz 5, 12).”

Cytaty za https://www.teologia.pl/m_k/kkk1g02.htm

Przypomina mi się mit nauki, o którym pisał w swoich publikacjach dr Mikołaj Brykczyński oraz jego tabu nauki, tu widzę to samo. Głównie rewizjonistycznymi teologami są katolicy [nie tylko, ale w ogromnej większości, szczególnie w Polsce]. Tu mamy do czynienia z tym samym. Rodzą się przez owo nazwijmy to „tabu rewizjonizmu” niekonsekwencje. Z jednej strony Tora, to zbiór [według takiej hipotezy jaką prezentują autorzy i im podobni badacze] różnorakich dokumentów oderwanych od prawdy historycznej, z drugiej w homiliach, kazaniach i naukach w tym w podręczniku nauki KK, czyli w Katechizmie wydarzenia z Tory są traktowane jako historyczne wydarzenia. Naprawdę nikt nie widzi tej niekonsekwencji?

Jeszcze 2 inne przykłady z Biblii:
- Św. Paweł z Tarsu bez wątpliwości uznaje relacje o Adamie i Ewie za rzeczywistą relacje historyczną i z ich historii wyprowadza prawdę teologiczną o Jezusie Zbawicielu; Patrz List do Rzymian rozdział 5, szczególnie wersety 11-14

- Jezus powołując się na stworzenie człowieka wyjaśnia faryzeuszom, że małżeństwo jest nierozerwalne, oraz potwierdza, że Mojżesz dał wyznawcom judaizmu prawo oddalać swe żony [nawiązanie do Księgi Powtórzonego Prawa 24, 1]; Patrz Ewangelia św. Mateusza rozdział 19


3. Nie ma ŻADNYCH dowodów na to, że HIPOTEZA dokumentarna [Teoria Źródeł] jest jakkolwiek prawdziwa, dlatego jest ona HIPOTEZĄ. Jak wyraził się swego czasu dr Kenneth A. Kitchen brytyjski historyk i biblista:

„Nawet najbardziej zagorzali zwolennicy teorii źródeł muszą przyznać, że jak dotąd nie ma ani jednego skrawka rzeczywistego materiału dowodowego na rzecz jej istnienia, czy też na rzecz historii powstania warstw ‘J’, ‘E’ albo jakiegokolwiek innego rzekomego dokumentu źródłowego”.
Kenneth A. Kitchen, Ancient Orient and Old Testament, str. 23 cytat za Alfred J. Palla, Historyczna wiarygodność Starego Testamentu, wyd. Bogulandia 2018, str. 229

Oczywiście są badacze, którzy bronią TŹ, ale najmocniejszy jaki spotkałem, ciągle powoływał się na konsensus naukowy nie mogąc wyjaśnić argumentów niepasujących do tezy, które zamieścił m.in. Jan Lewandowski w odpowiedzi, gdzie autor się zdenerwował na to, że jego forsowana teza, którą można streścić „wśród biblistów panuje taki to, a taki konsensus” nie działa. Tekst jak i odpowiedzi można znaleźć na blogu Testimonia - Dalczego Mojżesz nie może być autorem Pięcioksięgu. Polecam szczególnie sekcje komentarzy, gdzie użytkownik verificator miażdży argumenty tekstu autora bloga. Dodam, że autor na swoim blogu trzyma się stricte materializmu, czyli nie przyjmuje do wiadomości, że pewne cechy tekstu dają świadectwo, że Mojżesz wiedział o pewnych rzeczach dzięki objawieniu mu ich przez Boga. Ale nie będę tu się rozpisywał. Pan Jan Lewandowski [verificator] jak mówiłem zmiażdżył tendencyjne zapędy zwolennika TŹ i jeszcze raz odsyłam do jego tekstu.

Najzabawniejszy jest fragment, gdzie autor owego bloga mówi, że "Jestem zwolennikiem teorii, że kompilacja Tory nastąpiła w czasach helleńskich w Aleksandrii (teoria Gmirkina). W ten sposób siłą rzeczy musiało wpłynąć do niej trochę elementów egipskich, których próżno szukać w innych częściach Starego Testamentu, gdyż autorzy byli niejako tam na miejscu, znając miejscowe warunki oraz mając dobry dostęp do Aegyptiaci Manethona."
Super, tylko to stwarza problem skąd elementy hetyckie, ich obyczaje, przymierza, czy styl życia w czasach helleńskich, państwa, które upadło w 1190 roku p.n.e.? Podobnie z innymi wpływami. Umieszczając tę kompilację w Egipcie helleńskim trzeba jeszcze wyjaśnić poza oczywiście wieloma innymi rzeczami, jak władza faraona i dwór faraona czasów przedhelleńskich w Torze, oraz czemu sukcesywnie i uparcie w takim kontekście Tora pomija za wszelką cenę mieszkańców Hellady [Greków] i ich kulturę i wpływy? Skoro w czasach helleńskich, to powinna wręcz ociekać hellenizmem, a tego nie robi nawet w jednym zdaniu. Tu mamy jaskrawy przykład jak szukanie rozpaczliwe przez użytkownika papias teorii podtrzymującej jego religijne zawierzenie teorii źródeł nastręcza kolejnych problemów, wyjaśnia [jeszcze tak na siłę można powiedzieć do tego ignorując inne elementy nie przystające do helleńskiego Egiptu] elementy egipskie, ale jak widać pojawiają się kolejne problemy z tym związane. Rozwiązując siłowo 1 problem tworzony przez teorię źródeł pojawiają się 3 [a nawet więcej] kolejne [brak hellenizmu, elementów kultury, filozofii czy wierzeń w Torze, pytanie skąd wiedza na temat życia Hetytów nie istniejących od blisko VIII wieków, oraz skąd wiedza na temat funkcjonowania władców Egiptu sprzed tysiąca lat? Nie wspominając o mezopotamskich wpływach nie istniejących już od setek lat i wiele wiele więcej]. Widzimy zatem, że forsowanie bezmyślne teorii, którą się bezrefleksyjnie przyjmuje za pewnik rodzi pełno problemów. No, ale zawsze można jak papias trzymać się dzielnie swojego fanatyzmu i powoływać się na coś, o czym samemu nie ma się żadnego pojęcia i odrzucać niewygodne fakty i polemikę, kreując się rzeczywistość pod swoje teorie. Dlatego do papiasa i wszystkich fanatyków jego pokroju, jak nie potraficie polemizować odnosząc się do argumentów, tylko rzucać ogólnikami i bezrefleksyjnymi, kompletnie nieprzemyślanymi tezami, które nastręczają wam więcej problemów niż rozwiązują to nie silcie się na swoich blogach na znawców tematu, ani książek nie piszcie, bo jeśli waszymi argumentami są rzeczy typu, że "badacze potrafią za pomocą określonych kryteriów przyporządkować różne fragmenty do określonych źródeł" to ja odpadam. Tymi samymi kryteriami posłużył się Tolkien obśmiewając teorię źródeł na podstawie analizy swojej książki, gdzie też powymyślał sobie źródła i zbudował ciekawą teorię, która nie była warta funta kłaków, bo to wszystko było stekiem bzdur i bredni. Zresztą przykład ze wstępu, o Oldze Tokarczuk, Reju etc. też poświadcza, że sami autorzy tej książki nieświadomie to powiedzieli. Skoro da się u jednego autora wyodrębnić teksty późniejsze i wcześniejsze, to nie ma podstaw jak już pisałem, aby w Torze różne style przypisywać komu innemu jak Mojżeszowi. Nie mówi także o tym - żaden zwolennik TŹ] że sami zwolennicy TŹ negują istnienia dokumentów.

papias napisał tam, że " Tak wykazy mogą się różnić, ale przez to, że się takie wykazy porównuje, badacze potrafią z tego wyciągać ogólne wnioski, dochodząc do jakiegoś konsensusu. Skrajne poglądy na dany temat (jak np. Twoje w sprawie Mojżeszowego autorstwa Tory) są wtedy odrzucane. Nie muszę tutaj precyzować, o jakie kryteria chodzi, bo od tego są bibliści. Może w niektórych kwestiach kryteria są arbitralne, ale tak jak już wspomniałem, badacze dokonują porównania różnych stanowisk i wyciągają z tego jakieś ogólne wnioski, które stanowią później konsensus. Poglądy apologetów trafiają najczęściej w pierwszej kolejności do kosza."

Tylko, że te "wykazy" sobie przeczą, gdyż hipoteza dokumentarna JEDP, nie ma określonych wiarygodnych kryteriów filologicznych. Kryteria podziału opiera się na hipotezach, które są arbitralnie dobierane przez badacza, np. uznanie, że tam gdzie występuje Elohim jest podstawą do wyodrębnienia. Nie zrobiono tego na podstawie jakiś danych, a na podstawie arbitralnego, apriorycznego założenia. Jasne, że bibliści wyciągają ogólne wnioski z analizy wielu badań, ale problemem jest metodologia i założenia wstępne, które dopiero się da udowodnić jeśli przyjmiemy hipotezę dokumentarną za prawdę. To jest błąd potwierdzenia. I nie papais, MUSISZ precyzować o które kryteria chodzi, bo to na tobie spoczywa ciężar dowodu. skoro mówisz potrafią, to masz pokazać, na jakiej podstawie potrafią, samo rzucenie, że potrafią nie udowadnia niczego. Ja też potrafię podzielić każdy tekst na podstawie swoich arbitralnych kryteriów i wykazywać źródła i to nie znaczy absolutnie nic.

Konsensus naukowy - powszechna ocena, stanowisko lub opinia środowiska naukowego w konkretnej dziedzinie badań. Konsensus oznacza ogólną zgodę, jednak nie zawsze jednomyślność.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Konsensus_naukowy

Jedynymi argumentami papiasa są konsensus naukowy i że naukowcy potrafią. Trochę to żałosne tłumaczenie kogoś, kto uważa się za pasjonata. To, że naukowcy coś potrafią, no i co z tego? Ja też potrafię jak już pisałem zrobić tak z każdym dziełem. I uwaga nic z tego nie będzie wynikać. Poza tym konsensus w nauce utrzymuje się poprzez paradygmat i postulat efektywności, nie prawdy. Pisał o tym szeroko dr Mikołaj Brykczyński w swoim "Micie nauki" oraz "Jak sfałszowaliśmy historię nauki". Tendencja do czegoś środowiska akademickiego, a zatem i konsensus zmienia się wraz z wymianą pokoleniową, a nie na podstawie danych [przy fakcie, że dane bijące w obowiązujący paradygmat są, ale są bagatelizowane przez "stare grono profesorskie"]. Widać to dzisiaj, jak chociażby pan Niesiołowski-Spano stara się tak interpretować różne rzeczy, aby jak najwięcej relacji biblijnych zdyskredytować, a to co mu nie pasuje pomija, lub dorabia jakieś dziwne historie. Zatem dwa argumenty papiasa
1) z konsensusu naukowego
2) z możliwości do czegoś badaczy

Są nic nie warte. Równie dobrze mogę powiedzieć, że badacze potrafią wykazać Mojżeszowe autorstwo Tory [argument z możliwości badaczy do czegoś] oraz, że konsensus nie jest jednomyślny, co pokazał pan Lewandowski w odpowiedzi do papiasa, gdzie istnieją sprzeczne argumenty nawet o to ile faktycznie jest źródeł, niektórzy uznają wszystkie 4, inni nie uznają któregoś, inni jeszcze innego, a jeszcze inni wyodrębniają inne źródła. A przecież podział na źródła jest fundamentem. Punktem wyjścia do badań, więc jak się w samej podstawie, samym paradygmacie de facto nie zgadzają to znaczy, że konsensus naukowy w tym przypadku to kolos na glinianych nogach. Bo skoro nawet w czymś tak fundamentalnym jak pytanie ile jest źródeł nie potrafią podać jednej odpowiedzi znaczy, że różnią się już w metodologii badań, czyli konsensus dotyczy de facto tylko jednego, że Tora składa się z innych źródeł i nic więcej konsensus nie dotyczy. Nie mówi ile jest ich, jaka jest ich natura, jakie podstawy, jakie odniesienia do literatury którym źródłom jest przypisywana, jak potrafią z pomieszanego tekstu wyciągnąć co należy do którego źródła i najważniejsze, skoro Tora uległa kompilacji, czyli zharmonizowaniu jak wiarygodnie odróżnić to co siłą jest zharmonizowane od tego, co było naturalną harmonią narracyjną danego źródła? Na to nie potrafią odpowiedzieć. I taka jest prawda o tym "konsensusie naukowym". Dotyczy on tylko ogólnej zgody, że Tora składa się ze źródeł I NIC WIĘCEJ. Równie dobrze mogę powiedzieć Tora składa się z 5 źródeł, które Mojżesz spisywał w różnym czasie, a Jozue je skompilował jako jedną księgę. I też będę się mieścił w tym "konsensusie naukowym". Patrząc - jeszcze dodam od siebie - na środowisko akademickie podejrzewam, że większość z tych naukowców nawet nie zastanawia się nad hipotezą źródeł, tylko bezrefleksyjnie podejmuje badania na podstawie tego co im wtłoczono do głowy, czyli jak ich uczono o 4, przyjmą 4, jak o 3 to wezmą 3 źródła itd. Niemniej fakty, które podałem jasno pokazują, że papias mówiąc delikatnie bredzi nie mając żadnych argumentów na odparcie kontrargumentów pana Lewandowskiego [i podejrzewam, że papias by poległ z każdym, kto ma trochę wiedzy, widać to po jego odpowiedziach, że merytoryczna krytyka Lewandowskiego go zabolała];[Śmieszy mnei też jak papias wybiórczo cytuje pana dr Alfreda Pallę odpowiadając, tylko na to gdzie może coś podać w sensie podać jakąś swoją pokrętną interpretację i historyjkę, by ocalić jakikolwiek argument od krytyki i poudawać, że ma podstawy by tak sądzić, a resztę zbywa milczeniem, jak chociażby przykład z innym antycznym dziełem, na którym teoria źródeł przysłowiowo połamała sobie zęby].


Pomijam już to, że na podstawie innego dzieła starożytnego dr Alfred Palla pokazał, że sami filolodzy porzucili takie kryteria, bo są absurdalne, cóż resztą autorzy owej makulatury "Tora Rozmowa o pierwszych...." pokazując, że chociażby u Tokarczuk potrafi się wyodrębnić "teksty wcześniejsze i późniejsze", zatem nie ma sensu stosować tego kryterium jako argumentu za istnieniem różnych autorów Tory. Kolejne kryterium TŹ do wywalenia. Co też pokazuje arbitralność TŹ czyli coś sprzecznego z metodologią naukową.

"Absurdalność roszczeń wyższych krytyków, którzy twierdzą, że ustalili istnienie różnych dokumentów w Pięcioksięgu poprzez analizę literacką, została wykazana na wielu przykładach.

Zmarły profesor C. M. Mead, najbardziej wpływowy z amerykańskich korektorów przekładu Starego Testamentu, w celu wykazania błędności metodologii wyższych krytyków, wziął List do Rzymian i arbitralnie podzielił go na trzy części, w zależności od tego, jak zostały użyte słowa “Chrystus Jezus“, “Jezus” lub “Bóg”, a następnie poprzez analogiczną analizę wykazał, że listy osobliwych słów charakterystycznych dla tych trzech fragmentów były nawet bardziej niezwykłe niż te sporządzone przez niszczycielskich krytyków Pięcioksięgu z trzech wiodących fragmentów, na które go podzielili.

Argument z analizy literackiej według metod tych krytyków dowodziłby złożonego charakteru Listu do Rzymian tak samo jak argument krytyków dowodziłby złożonego charakteru Pięcioksięgu.

Pewien wybitny uczony, dr Hayman, dawniej dyrektor szkoły w Rugby, przez podobną analizę wykazał złożony charakter krótkiego wierszyka Roberta Burnsa adresowanego do myszy, którego połowa jest w najczystszym angielskim, a druga połowa w dialekcie szkockim.

Przy pomocy tego samego procesu łatwo byłoby udowodnić istnienie trzech Macaulayów i trzech Miltonów, wybierając listy słów z dokumentów przygotowanych przez nich w czasie sprawowania wysokich urzędów politycznych oraz z ich różnych pism prozatorskich i poetyckich.

Metodologia wyższych krytyków okazała się całkowicie bezwartościowa."
https://www.reformowani.info/mojzeszowe-autorstwo-piecioksiagu-czesc-2/#Zludzenia_analizy_literackiej

"Nie są to jednak wystarczające różnice, które mogłyby wpłynąć na ogólną tezę. Mojżeszowe autorstwo Pięcioksięgu jest poparte następującymi, między innymi ważnymi względami:

.Epoka Mojżeszowa była epoką literacką w historii świata, kiedy takie kodeksy były powszechne. Byłoby dziwne, gdyby taki przywódca nie stworzył kodeksu praw. Tablice z Tel-el-Amarna i Kodeks Hammurabiego świadczą o literackich zwyczajach tamtych czasów.
.
Pięcioksiąg tak doskonale odzwierciedla warunki panujące w Egipcie w przypisywanym mu okresie, że trudno jest uwierzyć, iż był on literackim wytworem późniejszego wieku.
.
Jego przedstawienie życia na pustyni jest tak doskonałe i tak wiele jego praw jest dostosowanych tylko do takiego życia, że jest nieprawdopodobne, aby ludzie literaci tysiąc lat później mogli to sobie wyobrazić.
.
Same prawa noszą niewątpliwe ślady dostosowania do etapu rozwoju narodowego, któremu są przypisane. To właśnie studium dzieł Maine’a na temat starożytnego prawa skłoniło Wienera do ponownego zbadania tego tematu.
.
Niewielki użytek, jaki czyni się z sankcji przyszłego życia, jest, jak to umiejętnie argumentował biskup Warburton, dowodem wczesnej daty i szczególnego Boskiego wysiłku, aby ustrzec Izraelitów przed skażeniem egipskimi ideami na ten temat.
.
Pominięcie kury z listy czystych i nieczystych ptaków jest niewiarygodne, jeśli te listy zostały sporządzone późno w historii narodu, po tym jak to ptactwo domowe zostało sprowadzone z Indii.
./
Jak wykazał A.C. Robinson w tomie VII tej serii, jest niewiarygodne, że w Pięcioksięgu nie powinno być żadnej wzmianki o istnieniu Jerozolimy lub o używaniu muzyki w liturgii, ani też o używaniu frazy „Panie Zastępów”, chyba że kompilacja została ukończona przed czasem Dawida.
.
Podporządkowanie cudownych elementów Pięcioksięgu krytycznym momentom rozwoju narodu jest takie, jakie można było uzyskać tylko w prawdziwej historii.
.
Całe to przedstawienie jest zgodne z prawdziwym prawem rozwoju historycznego. Narody nie powstają dzięki wrodzonym siłom wewnętrznym, lecz dzięki walce wielkich przywódców oświeconych bezpośrednio z wysoka lub przez kontakt z innymi, którzy już zostali oświeceni."
źródło -> Powyższy link, sekcja Dowód pozytywny

Wracając do tematu głównego, żaden zwolennik TŹ nie bierze pod uwagę oczywistości filologicznych i tutaj perełka, autorzy recenzowanej makulatury [nazywanie tego książką to obraza dla niejednej genialnej książki jak Przewodnik Apologetyczny Josha McDowella gdzie rozwala on TŹ w pył, robili to także m.in. filolog klasyczny i pisarz J.R.R. Tolkien] sami rozwalają swojego kolosa na glinianych nogach, którego usiłują wtłoczyć do głów szerszego grona ludzi i tak na stronie 18 jest napisane:

„Podobnie jak polski czytelnik Reja, Mickiewicza, Sienkiewicza, Brzechwy, Gombrowicza, Mrożka, Stachury, Szymborskiej, Twardocha lub Tokarczuk. Też rozpozna, który tekst jest starszy, a który młodszy.
Mało tego, jeśli uważał na lekcjach polskiego, odróżni prozę od poezji i dramatu. A jeśli dokładnie się przyjrzy polskiej literaturze, zidentyfikuje pieśni, sagi, legendy, mity, filozoficzne eseje, naukowe rozprawy, opowiadania, eposy, baśnie, a nawet bajki. Bez problemu wskaże też bardziej współczesne formy, np. literaturę faktu albo reportaż prasowy.„

Jakby kompletnie nie widzieli, że skoro taką metodę „co później”, a „co wcześniej” można odnieść do 1 autora, to nie ma powodu sądzić, że autorstwo Tory należy przypisać wielu ludziom, a nie Mojżeszowi. Szczególnie, że autorzy chyba nie widzą także, że jeden człowiek może stosować różne formy, zmieniać je itd., o czym mówił Tolkien w swojej krytyce TŹ, a jako pisarz wiedział o tym też z perspektywy samego autora. Zarówno krytyka form jak i krytyka tekstu są arbitralnie przyjętymi, bazującymi na hipotezach i wewnętrznie sprzecznych spekulacji. Sami członkowie „konsensusu naukowego” nie potrafią przypisywać danego fragmentu do konkretnego źródła, jeden przypisze do J1, drugi do E1, a trzeci uzna za dodatek kapłański P itd. Przez opieranie się na spekulacjach w ramach tegoż „konsensusu” jest walka frakcyjna. Jedni krzyczą, że fragment X należy dać do J inni do E, inni do P itd. Nie ma żadnego powodu by uznać TŹ za uzasadnioną. Chociażby z tak prowizorycznej przyczyny jak brak pewnych kryteriów analizy tekstu.

Dalej autorzy piszą [dalej strona 18]

„Bibliści także to robią. Wskazują na różne rodzaje i gatunki literackie w Biblii, na teksty starsze i młodsze, na kompilacje, reinterpretacje.”

Są tu co najmniej 2 kłamstwa. Pierwsze nie bibliści, a CZĘŚĆ biblistów [tak zwana rewizjonistyczna, prowellhausenowska] Drugie nie wskazują na teksty…nie ma żadnych tekstów, są wyrwane fragmenty Tory, które według widzimisię są interpretowane jako należące do jakiegoś wymyślonego źródła.



„Liczne szczegóły Pięcioksięgu nie pasują do hipotezy o jego późnym powstaniu. Na przykład autor księgi Wyjścia poświęcił ogrom miejsca opisowi Namiotu Spotkania, który od czasów Salomona nie odgrywał już żadnej roli. Jak zauważył Gleason Archer: „Nie ma drugiego takiego przykładu w całej światowej literaturze, aby tak wiele uwagi poświęcono budowli, która nie istniała i nie miała żadnego wpływu na pokolenie, do którego adresowane było opisujące ją dzieło”577.

Znamienny jest też brak Jerozolimy w narracjach Mojżesza o patriarchach. To byłoby nie do pomyślenia, gdyby Pięcioksiąg powstał setki lat później, gdy Jerozolima była stolicą. W ten sposób mógł pisać jedynie ktoś żyjący przed panowaniem króla Dawida (1011-971),który uczynił Jerozolimę stolicą monarchii izraelskiej.

Autor Tory pisał z przekonaniem o podboju Kanaanu, usunięciu pogańskich bożków i świątyń (Pwt 7:5; 12:2-3). Tak mógł pisać Mojżesz, ale już w okresie sędziów było jasne, że tak się nie stanie. Mojżesz pisał o karze śmierci za bałwochwalstwo [Pwt 13:2-11], która po jego śmierci była czymś nierealnym, ponieważ Izraelici popadli w bałwochwalstwo, a przez to w zależność od Asyryjczyków, Babilończyków i Persów, a wówczas niszczenie pogańskich świątyń i kara za bałwochwalstwo nie wchodziły w grę. Takie zalecenia miały sens jedynie przed wejściem do Kanaanu, gdyż nie tworzy się przepisów, których nie można wyegzekwować. […] W jego przepisach [Mojżesza – przypis mój] widać wpływ praw i zwyczajów mezopotamskich, które znali jego przodkowie, gdyż stamtąd wyszedł Abraham. Przymierza z Pięcioksięgu maja strukturę hetyckich traktatów z II tysiąclecia p.n.e., a nie asyryjskich czy późniejszych, które dominowały w I tysiącleciu p.n.e.

Słownictwo, struktury literackie, przepisy i obyczaje występujące w Pięcioksięgu świadczą o powstaniu tego dzieła w II tysiącleciu p.n.e. Osoby, które to kwestionują na ogół nie posiadają orientacji w historii i kulturze II tysiąclecia p.n.e., ani dobrej znajomości egipskiego i hebrajskiego.”

Alfred J. Palla „Exodus. Z Egiptu do Ziemi Obiecanej”, wyd. Bogulandia, Warszawa 2022, str. 159


„Jeśli nauka ma czynić postęp w rozumieniu Biblii, potrzebujemy bardziej racjonalnego i spójnego zastosowania metody historyczno-krytycznej. Uczeni nie mogą zakładać, że teksty są sprzeczne, gdy problem może być rozwiązany w rozsądny sposób. Nie mogą nonszalancko lekceważyć wewnętrznego świadectwa o autorstwie ksiąg biblijnych, ani zakładać, że tradycyjne stanowisko jest nienaukowe. Nie mogą składać na biblijne księgi ciężaru dowiedzenia niewinności, jakim nie obciąża się innych starożytnych dokumentów, ani uważać, że informacje zawarte w Biblii są fałszywe, dopóki nie dowiedzie się ich prawdziwości. Nie mogą kwestionować poważnych badań jedynie dlatego, że prowadzą one do wniosków niepasujących do materialistycznych założeń albo dlatego, ze wspierają one historyczne chrześcijaństwo”
Charles L. Quarles, Higher Criticism: What Has It Shown? cytat za Alfred J. Palla „Historyczna wiarygodność Starego Testamentu” wyd. Bogulandia 2018 str. 242-243

„Na bazie obecnego stanu badań, w tym przedstawionego w tej książce materiału, można stwierdzić, że postęp nauki nie potwierdził żadnego Z powyższych założeń Wellhausena, a nawet je zanegował. Niektóre Z nich stanowiły fundament dla spopularyzowanej przez niego teorii źródeł, co ma reperkusje dla jego hipotezy, którą wciąż hołubią niektórzy przedstawiciele starszego pokolenia teologów, zwłaszcza w seminariach teologicznych. Fundamentalnym założeniem teorii źródeł było przypuszczenie, że określenia ,,Jahwe" i ,,Elohim" stanowią kryterium pozwalające wyodrębnić źródła. Tymczasem występowanie różnych boskich imion wobec tego samego bóstwa było częste w antycznej literaturze i samo w sobie nie świadczy O niczym 993 Wiele takich przykładów zawiera bowiem literatura egipska9 ugarycka 995 Ponadto, określenia „Elohim” i „Jahwe” mogą pełnić w języku hebrajskim funkcje, które były powodem takiego, a nie innego ich użycia w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju996”
Tamże, str. 246
„W oparciu o teorię źródeł krytycy Biblii przyjęli, że przekazy o patriarchach są późnymi legendami bez wartości historycznej, dlatego nie zajmowali się archeologią i historią II tysiąclecia p.n.e. W rezultacie zabrakło im kompetencji, aby należycie ocenić i docenić materiał korespondujący z prawami, obyczajami i przymierzami opisanymi w Pięcioksięgu, a przez to dostrzec historyczne detale, które nie występowały już w I tysiącleciu p.n.e. Fritz Rienecker i Gerhard Maier napisali: „Dzięki wielu tysiącom tabliczek pokrytych pismem klinowym, znalezionych w Alalach, Mari i Nuzi, posiadamy dzisiaj dużą wiedzę na temat tła historycznego, społecznego, prawnego i gospodarczego okresu patriarchów. Ta wiedza jest zgodna z opisem biblijnym i w wielu punktach go wyjaśnia"1000. Julius Wellhausen i Hermann Gunkel (1862-1932) uważali, że pismo nie było znane w Kanaanie w czasach Mojżesza1001, W rezultacie oni i całe pokolenia ich epigonów datowały Ksiąg Mojżeszowych na późny okres lub zakładały, że tekst Tanachu pochodzi z ustnie przekazywanych legend1002. Zapatrywania te podupadły w wyniku odkrycia literatury kananejskiej z drugiej potowy Il tysiąclecia p.n.e., zwłaszcza archiwów z Ugarit, Dzięki nim wiemy na pewno, że pismo było używane w Kanaanie w czasach Mojżesza i Jozuego, a ówczesna literatura kananejska stała na wysokim poziomie literackim. Zwolennicy tezy Wellhausena spekulowali, że słownictwo Pięcioksięgu jest późne, dlatego datowali jego powstanie na I tysiąclecie p.n.e. Odkrycie tabliczek z Amarna i Ugarit dowiodło istnienia zaawansowanej kultury piśmiennej w Kanaanie w II tysiącleciu p.n.e.1003. Ugarycka literatura świadczy, że w czasach Mojżesza istniało słownictwo1004, które krytycy datowali na I tysiąclecie p.n.e uważali za dowód późnego powstania Pięcioksięgu. Kilka protokananejskich inskrypcji pokazało, że w drugiej połowie II tysiąclecia p.n.e. w Kanaanie było w użyciu nawet pismo alfabetyczne nie tylko na dworach, ale wśród niższych warstw spotecznych1005. O tym samym świadczy Biblia1006. Bliskowschodnie archiwa dostarczyły bogatego materiału porównawczego. Z jednej strony świadczy on o historycznej rzetelności Biblii, a z drugiej o zawodności wnioskowania z braku dowodów. Niestety na takim wnioskowaniu na ogół bazują rewizjonistyczni teolodzy badając Biblię, mimo że jest to metodologia zawodna, której historycy starają się unikać"1007. Wobec braku dowodów wspierających hipotezę Grafa i Wellhausena, uczeni stosujący ich metodologię, wiązali duże nadzieje ze zwojami znad Morza Martwego. Po tym odkryciu spodziewali się, że wczesne kopie biblijnych ksiąg ujawnią zakładane przez nich procesy redakcji biblijnego tekstu i dostarczą dowodów dla ich teorii. Spotkał ich zawód. Podczas, gdy Julius Wellhausen datował redakcję ostatecznej wersji Biblii hebrajskiej dopiero na III wiek p.n.e.1008, to w Qumran odkryto jej fragmenty z 300 roku p.n.e. Neguje to spekulacje o późnym powstaniu Biblii hebrajskiej, a także o rzekomych poważnych zmianach w jej treści na skutek wielu wieków kopiowania. Kenneth Kitchen uderzył w czułą strunę hipotezy dokumentarnej, pisząc: „Nawet najbardziej zagorzali zwolennicy teorii źródeł muszą przyznać, że jak dotąd nie ma ani jednego skrawka rzeczywistego materiału dowodowego na rzecz jej istnienia, czy też na rzecz historii powstania warstw T, 'E, albo jakiegokolwiek innego rzekomego dokumentu źródłowego"1009. William Hallo potwierdził pisząc o literackiej krytyce Biblii: ,Hipoteza dokumentarna, od której wzięła ona początek ponad dwa wieki temu, do dziś pozostaje hipoteza"1010 Niemiecki biblista Rolf Rendtorff stwierdził w książce The Paradigm Is Changing, że ,,tradycyjna hipoteza dokumentarna dobiegła swego końca"1011. Fritz Rienecker i Gerhard Maier stwierdzili, że w obliczu materiału archeologicznego i historycznego, cały wywód historyczno-rozwojowy Wellhausena można uznać za obalony"1012.”
Tamże, str. 246-247
„Niemal każda książka, która propaguje tę teorię, wymienia listę rozdziałów i wersetów pierwotnie należących do niezależnych dokumentów. Wszystkie pozostałe fragmenty przypisuje się, nader pochopnie, redaktorom. Trzeba jednak zrozumieć, że nie istnieją odniesienia w literaturze, nie istnieją jakiekolwiek manuskrypty, które by wspominały o źródłach J, E, D czy P, ani o poszczególnych, ani wszystkich razem. Dokumenty te spreparowano przez wyodrębnienie ich przy użyciu wspomnianych kryteriów z istniejącego tekstu Pięcioksięgu.”
Herbert Livingston, PCE, str. 227 cytat za J. McDowell „Przewodnik Apologetyczny” str. 380;382

„Cały Pięcioksiąg wykazuje uporządkowanie materiału i jest zespolony w organiczną całość, pomijając rzadkie przypadki powtórzeń, co jest skutkiem progresywnego charakteru objawiania się Boga Mojżeszowi. Nawet krytycy, chcąc nie chcąc, uznają tę jedność, będąc zmuszeni wprowadzić hipotetycznego redaktora, aby móc wytłumaczyć porządek i harmonię Pięcioksięgu (Archer, SOTI, 108)” Tamże, str. 508

„Krytycy przyznają, że żadne kryterium, na którego podstawie podzielono Pięcioksiąg na źródła, nie jest samo w sobie przekonującym argumentem. Wzięte jednak razem, kryteria te stanowią, ich zdaniem, potężną argumentację na rzecz wielości autorów. […] Kitchen jednak wskazuje: „Stratą czasu jest mówienie o ‘zbiorowej sile’ argumentów, z których każdy jest bezpodstawny. Jakkolwiek by na sprawę nie patrzeć, to 0+0+0+0=0. Rzekomą zgodność wyselekcjonowanych kryteriów, których niezależność jest bardziej pozorna niż rzeczywista, należy odrzucić […] na podstawie dowodów zbyt obfitych, by zawrzeć je w tej książce”(Kitchen, AOOT, s. 125).” Tamże, str. 509

„Doktor Bruce K. Waltke z Uniwersytetu Harvarda, również wykładowca Uniwersytetu w Jerozolimie, stwierdza zdecydowanie: „Choć ktoś, kto zna tylko popularną literaturę upowszechniającą wnioski analitycznego podejścia literackiego, może sobie nie zdawać z tego sprawy, to w istocie nawet najgorliwszy orędownik tej teorii przyzna, że jak dotąd nie uzyskano ani jednego namacalnego, zewnętrznego dowodu świadczącego na rzecz istnienia źródeł czy historii J, E, D, P” (Albright, AP, 2). […] Kyle dochodzi do podobnego wniosku: „Krytyka nie jest szukaniem dziury w całym, może się jednak łatwo nim stać. A gdy obiera kurs rekonstruowania, kwestionując rzetelność i wiarygodność dokumentów, wobec których jest stosowana, skłonność do szukania dziury w całym i rozglądania się za niezgodnościami jest przemożna, staje się wręcz istotą procesu. Jest to jednak metoda bałamutna, z silną skłonnością do pomijania procesów myślowych” (Kyle, DVMBC, s. 178).” Tamże, str. 511

„"W książce The Documentary Hypotesis nieżyjący już Umberto Cassuto poświęcił sześć rozdziałów analizie pięciu najważniejszych kryteriów podawanych przez teorię źródeł jako dowód, że to nie Mojżesz napisał Pięcioksiąg. Cassuto przyrównuje owe pięć zarzutów do filarów, które podtrzymują budynek. (Te zarzuty względem Mojżeszowego autorstwa są rzecz jasna zarazem fundamentem teorii źródeł). O fundamencie tym czy też filarach tej teorii Cassuto tak pisze w ostatnim rozdziale:
Nie udowodniłem, że filary te są słabe albo że żaden z nich nie stanowi ostatecznego oparcia dla teorii, wykazałem za to, że nie są one w ogóle filarami, że w ogóle nie istnieją, ale są czczym wymysłem. W świetle tego uzasadniony jest mój ostateczny wniosek, że teoria źródeł nie prowadzi do żadnych wyników” (Cassuto, DH, SS. 100-101).
Inny żydowski uczony M.H.Segal, zbadawszy W swej książce The Pentateuch Its Composition and Its Authorship (Pięcioksiąg - Kompozycja i autorstwo) tak podsumowuje problem Pięcioksięgu: Na poprzednich stronach jasno wykazaliśmy, dlaczego należy odrzucić teorię źródeł jako wyjaśnienie kompozycji Pięcioksięgu. Teoria ta jest skomplikowana, sztuczna i pełna anomalii Opiera się na niedowiedzionych założeniach. Posługuje się niewiarygodnymi kryteriami służącymi do dzielenia tekstu na dokumenty składowe. Do wad tych należy dodać inne poważne mankamenty. Posuwa się w swej analizie do granic absurdu i zaniedbuje syntetyczne studium Pięcioksięgu jako literackiej całości. Wskutek anormalnego zastosowania metody analitycznej teoria ta sprowadziła Pięcioksiąg do poziomu masy niekoherentnych fragmentów historycznych i prawniczych, zbioru późnych legend i tradycji wątpliwego pochodzenia, nanizanych przez późnych redaktorów na sztuczną nić chronologii. To fundamentalnie błędna ocena Pięcioksięgu. Nawet pobieżna lektura wystarczy, by spostrzec, że zapisane tam wydarzenia są logicznie uporządkowane i że jakiś plan łączy różne jego części, a jakiś cel jednoczy całą jego treść, i że plan ów i cel znajdują swe urzeczywistnienie w zakończeniu Pięcioksięgu, który jest zarazem zakończeniem epoki Mojżesza. (Segal, PCA, s. 22)

W ostatecznym zatem rozrachunku teorie Wellhausena trzeba uznać za nieudaną próbę poszukiwania podstaw do odrzucenia autorstwa Mojżesza na korzyść teorii źródeł JEDP.

Żydowski badacz Yehezkel Kaufman omawia obecny stan wiedzy:
Argumenty Wellhausena gładko się nawzajem dopełniały i wydawały się oferować solidne podłoże, na którym mógł stanąć gmach krytyki biblijnej. Od tamtego jednakże czasu zarówno materiał dowodowy jak i argumenty wspierające ten gmach zostały podważone i w pewnym stopniu nawet odrzucone. Mimo to bibliści, choć przyznają, że grunt usunął im się spod nóg, nadal polegają na tych wnioskach (Kaufman, RI,s. 1)
Mendenhall tak pisał o nieustającej akceptacji uczonych dla teorii ewolucyjnego rozwoju religii: „Co najmniej uzasadnione jest podejrzenie, że głównym fundamentem ich stanowiska jest uwielbienie przez uczonych przeszłości, a nie dowodów historycznych" (Mendenhall, BHT,s. 36).
Bright dodaje, że po dziś dzień „teoria źródeł cieszy się powszechnym uznaniem i musi stanowić punkt wyjścia dla każdej dyskusji" (Bright, HI, s. 62).
Słynny żydowski uczony Cyrus Gordon tak pisze o nieomal ślepej wierności wielu krytyków wobec teorii źródeł: „Mówiąc o 'oddaniu się’ JEDP mam na myśli najgłębszy sens tego słowa. Słyszałem już profesorów Starego Testamentu przyznających się do 'najgłębszego przekonania' co do rzetelności JEDP. Chętnie akceptują zmienianie szczegółów. Dopuszczą dodatkowe podziały (D1, D2, D3 itd.) i łączenia (JE) i dodanie nowego źródła, oznaczonego nową dużą literą, nie będą natomiast tolerować żadnego kwestionowania zasadniczej struktury JEDP" (Gordon, HCFF, s. S. 31).
Gordon podsumowuje: „Nie mam pojęcia, jak wytłumaczyć tego typu 'najgłębsze przekonanie', chyba tylko jako intelektualne lenistwo albo niezdolność do ponownej oceny" (Gordon, HCFF, s. 131).

Brytyjski badacz H.H.Rowley nie odrzuca teorii źródeł z tej prostej przyczyny, że nie wie, czym można by ją zastąpić: , To, że [teoria Grafa-Wellhausena] jest powszechnie odrzucana w całości albo w części, to bez wątpienia prawda, ale nie ma poglądu, którym można by ją zastąpić, a który nie byłby odrzucany jeszcze powszechniej i bardziej stanowczo. [...] Teoria Grafa-Wllhausena to tylko hipoteza robocza, którą można porzucić, kiedy znajdzie się pogląd bardziej satysfakcjonujący, ale do tego czasu bez szkody porzucić go nie można" (Rowley, GOT, s. 46).
Według tego poglądu lepiej jest trzymać się bezpodstawnej teorii niż przyznać, że nie popiera się żadnej. Cyrus Gordon na zakończenie artykułu, w którym bezkompromisowo krytykuje teorię Wellhausena, podaje uderzający przykład takiej bezkrytycznej wierności wobec teorii źródeł: „Pewien profesor biblista z czołowego uniwersytetu poprosił mnie kiedyś o zaznajomienie go z faktami o JEDP. Powiedziałem mu mniej więcej to, co napisałem powyżej. Odrzekł: Przekonało mnie to, co pan powiedział, ale nadal będę nauczał starego systemu' . Na pytanie, dlaczego, wyjaśnił: "Bo to, co mi pan powiedział, oznacza, że musiałbym się czegoś oduczyć, a zarazem nauczyć nowego i wszystko przemyśleć. A lepiej trwać przy starym systemie wyższej krytyki, do którego mamy gotowe podręczniki (Gordon,HCFF,134).
Taka wypowiedź wydaje: się potwierdzać podejrzenia Mendenhalla co do stanowiska wielu współczesnych krytyków biblijnych: O wiele łatwiej jest podążać według uznanego XIX-wiecznego wzorca, zwłaszcza, że zyskał on głównie wskutek braku czego innego - uznanie w kręgach akademickich, i zadowolić się wytykaniem paru nieścisłości, na dowód, iż trzymamy rękę na pulsie" (Mendenhall, BHT, S 38).

Herman Wouk, pisarz i dramaturg żydowski, choć nie zawodowy biblista, proponuje pewne uczciwe wyjaśnienie przyczyny tak powszechnej akceptacji teorii zaproponowanych przez Wellhausena i jego uczniów. W książce This Is My God (To jest mój Bóg) zamieszcza Wouk tę poruszającą ocenę: „Ludziom, którzy poświęcili życie jakiejś teorii wpajali ją młodszym od siebie, ciężko jest patrzeć na jej rozpad” (Wouk, TMG, s. 318).

Wouk dodaje:
Koniec końców uczeni doszli oczywiście do tego, że analiza literacka nie jest metodą naukową. Styl literacki jest rzeczą w najlepszym razie płynną, zmienną, jak palimpsest czy potpourri. Znajdziemy pióro Szekspira na stronach Dickensa, Scott napisał całe rozdziały u Marka Twaina, Spinoza pełen jest Kartezjusza. Szekspir był największym ze wszystkich naśladowców i największym stylistą. Analizą tekstu od pokoleń zajmują się ludzie pochłonięci obsesją udowodnienia, że dzieła Szekspira napisał ktokolwiek inny, tylko nie sam Szekspir. Jestem przekonany, że za pomocą analizy literackiej można by udowodnić, że to ja napisałem Dawida Copperfielda i Pożegnanie z bronią. Żałuję, że to nieprawda. (Wouk, TMG, s. 317)” Tamże, str. 513-515

To nie są cytaty z byle kogo. To są cytaty od biblistów, archeologów, filologów czy historyków. Ludzi nauki, naukowców nie jakiś samozwańczych interpretatorów, oto kilku z nich:

Charles L. Quarles – profesor Nowego Testamentu i Teologii Biblijnej
George Emery Mendenhall – doktor języków semickich, krąg jego zainteresowania biblistyka i archeologia Bliskiego Wschodu
Yehezkel Kaufman – filozof i biblista, professor Biblii [z ang. professor of Bible]
M.H.Segal – rabin, językoznawca, uczony talmudyczny
William Foxwell Albright – archeolog, biblista, filolog i znawca ceramiki [Uważany jest za „jednego z najbardziej wpływowych amerykańskich badaczy biblijnych XX wieku]
Kenneth Kitchen – historyk Bliskiego Wschodu, biblista, emerytowany profesor egiptologii
Umberto Cassuto – historyk, badacz Biblii hebrajskiej oraz literatury ugaryckiej

A to raptem tylko kropla z całego morza takiej rangi uczonych krytykujących teorię źródeł w sposób naukowy, zgodny z metodologią naukową i warsztatem każdego historyka i filologa klasycznego. By poznać bardziej szczegółowo zagadnienie dlaczego TŹ jest fałszywa, ale i poznać dogłębnie ją samą polecam książki [obie autorstwa protestantów, katolickie książki krytykujące TŹ są mi nieznane].

Zapomniałem o jeszcze 1 kwestii.

Kiedy mamy jakieś dzieło, autor się podpisuje pod nim lub informacja o autorstwie jest przekazywana przez kogoś, szczególnie mu bliskiego czasowo [a jeszcze silniej przez jego najbliższe otoczenie rodzinę, uczniów, etc.] To nie ma żadnego powodu negować autorstwo, chyba, że są mocne DOWODY na to.

TŹ robi coś innego, mianowicie jej zwolennicy zakładają, że Mojżesz nie mógł być autorem i pod tę tezę podciągają wszystko co im pasuje jednocześnie uznając, że wszystko co im nie pasuje to należy to wepchnąć do szufladki o nazwie „błąd statystyczny” lub „błędna interpretacja”. Np. na podstawie wymienienia królów Edomu argumentują Tora to późne dzieło, bo np. występują w czasach patriarchów Filistyni [XII wiek p.n.e, czasy patriarchów XXI/XX wiek p.n.e.] albo lista królów Edomu jest podana, a Edom według wiedzy współczesnej to okres po XI wieku p.n.e. [Mojżesz datowany na XVI/XV wiek p.n.e]. Jak jednak zauważył pan Lewandowski to może świadczyć tylko o nie-mojżeszowym fragmencie, nie całości. Ponadto ja mam też inne wyjaśnienia. Filistynów określił jakiś kopista, aby ludziom lepiej uzmysłowić, np. tereny rozgrywanej akcji, coś jakbym powiedział, że w czasach rzymskich byli Niemcy, a nie Germanie, a Niemcy jest zabiegiem, aby lepiej uzmysłowić odbiorcy współczesnemu tereny rozgrywanej akcji. Lub jak z królami Edomu mógł być to przejaw boskiego natchnienia, że Mojżesz wiedział o czymś, co się dopiero wydarzy. A lista królów Edomu może być na zasadzie podobnej do Niemców-Germanów z powyższego przykładu. Zmieniona nazwę jakiegoś ludu na Edomitów [przez późniejszych kopistów, bo oryginalnego pisma, jak zresztą niemal każdego ze starożytności dokumentu nie mamy, tylko ich kopie, co tez jest przez zwolenników TŹ ignorowane] aby lepiej uzmysłowić ludziom jakąś prawdę. Zmieniono lud „X” na Edomitów i wsparto to listą ich królów. Jest jeszcze opcja podobna do tej jaka miała miejsce z Hetytami, że Filistyni i Edomici itp. Byli wcześniej niż wiemy na chwilę obecną i rzeczywiście mieli styczność z Mojżeszem, lub te ludy określane takimi mianami byli potomkami stąd ich zidentyfikowano Filistynów czy Edomitów [przez kopistów późniejszych wieków]. Lub jeszcze prościej. Co znajdujemy u innych starożytnych historyków. Określenie jedna nazwą w rzeczywistości kilku innych kultur. Np. Herodot w swoich „Dziejach” Księdze Talia [księga trzecia] rozdział 5 mówi, że Filistyni to Syria Palestyńska, na którą składały się też inne nacje, chociażby Żydzi. I na podobnej zasadzie może być w tych przypadkach. To zresztą nie jeden raz, kiedy "ojciec historii" pisze w taki sposób. Podobnie w księdze VII noszącej tytuł "Polihymnia" rozdziale 63 Herodot mówi o Asyryjczykach pod czym rozumie też Babilończyków, mimo że wie iż są innymi nacjami. Zobacz przypis na stronie 615 "Dziejów" Herodota w tłumaczeniu Seweryna Hammera wydanego w 2020 roku przez "Spółdzielnię Wydawniczą "Czytelnik"".

Jednak takie mankamenty w świetle dowodów archeologicznych, należy traktować jako zagadnienia dyskusyjne, ale nie dyskusyjne nad mojżeszowym autorstwem Tory, tylko dyskusyjne o przyczyny dla których są w Torze Mojżesza rzeczy, których nie miał prawa wiedzieć. Tora jako dzieło pochodzi z II tysiąclecia p.n.e., a jej autorem był Mojżesz. Dyskusja ma się toczyć nad fragmentami, bo całość broni się jako spójne dzieło jednego autora z II tysiąclecia p.n.e..

Do poszczególnych treści [może kiedyś jak będę miał ochotę, bo na razie jestem psychicznie zmęczony] nie będę się odnosił. Autorzy popełniają zarówno błąd kompozycji jak i błąd potwierdzenia.


str. 15-16
"Czasem pierwszych pięć utworów Biblii nazywanych bywa Księgami Mojżeszowymi, nie tyle jednak ze względu na bezpośrednie autorstwo Mojżesza – choćby dlatego, że język hebrajski, jaki znamy z Biblii, dopiero raczkował w jego czasach – ile na Mojżeszową inspirację, patronat, korzenie tradycji przekazywanej najpierw ustnie, później fragmentami spisywanej, a ostatecznie redagowanej przez środowisko żydowskich kapłanów w czasie niewoli babilońskiej oraz po powrocie z niej do Jerozolimy, czyli w VI, V i IV wieku p.n.e."

Tutaj mamy idealny przykład propagandy opartej na hipotezie, która próbuje zakłamać fakty. Rozłóżmy tylko ten powyższy fragment na czynniki pierwsze.

Nie, nazywamy tak, ponieważ sama Biblia wielokrotnie świadczy o jego autorstwie zarówno ST jak i NT. Jak i powyżej podane cytaty [precyzyjne przymierza hetyckie, podawanie prawa, które byłoby w VI i V wieku p.n.e. jak i nawet wcześniej jako anachroniczne, opis Namiotu Spotkania jak i obalenie jednego z fundamentów TŹ, już w XI wieku p.n.e. pismo hebrajskie istniało. Świadczy o tym, chociażby inskrypcja z XI/X wieku p.n.e. znaleziona w Khirbet Qeiyafa. O pałacu króla Dawida właśnie w Khirbet Qeiyafa można przeczytać tu https://archeologiabiblijna.wordpress.com/2013/07/23/palac-krola-dawida-w-khirbet-qeiyafa/

"Fundamentalnym założeniem teorii źródeł było przypuszczenie, że określenia "Jahwe" i "Elohim" stanowią kryterium podziału tekstu na źródła. tymczasem występowanie różnych boskich imion wobec tego samego bóstwa jest częste w antycznej literaturze i nie świadczy o różnych źródłach złożonych w jedno." Wiele takich przykładów dostarcza literatura egipska i ugarycka. [...]
Ponadto, określenia "Elohim" i "Jahwe" mogą pełnić w języku hebrajskim funkcje, które skłoniły autora pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju do takiego, a nie innego ich zastosowania".
Alfred J. Palla, Królestwo Saula, Dawida i Salomona, wyd. Bogulandia, Warszawa 2018, str. 31

"choćby dlatego, że język hebrajski, jaki znamy z Biblii, dopiero raczkował w jego czasach"

"Fritz Rienecker i Gerhard Maier napisali: "Dzięki wielu tysiącom tabliczek pokrytych pismem klinowym, znalezionych w Alalach, Mari i Nuzi, posiadamy dzisiaj dużą wiedzę na temat tła historycznego, społecznego, prawnego i gospodarczego okresu patriarchów. Ta wiedza jest zgodna z opisem biblijnym i w wielu punktach go wyjaśnia.

Julius Wellhausen i Hermann Gunkel (1862-1932) uważali, że pismo niebyło znane w Kanaanie w czasach Mojżesza222. Wpłynęło to na późne datowanie Ksiąg Mojżeszowych i założenie, że tekst Tanachu pochodzi z ustnie przekazywanych legend²²3. Wynikało to z braku analogii dla takiej literatury z terenówa Kanaanu w drugiej połowie II tysiąclecia p.n.e. Zmieniło to odkrycie archiwów z Ugarit, które dowiodły, że pismo było używane w Kanaanie w czasach Mojżesza i Jozuego.
Spekulowano, że słownictwo Pięcioksięgu jest późne, dlatego datowano jego powstanie na I tysiąclecie p.n.e. Odkrycie tabliczek z Amarna i Ugarit dowiodło istnienia zaawansowanej kultury piśmiennej w Kanaanie w II tysiącleciu p.n.e.224. Ugarycka literatura świadczy, że słownictwo, które krytycy datowali na I tysiąclecie p.n.e. i uważali za dowód późnego powstania Pięcioksięgu, istniało w czasach Mojżesza225. Odkrycie protokananejskich inskrypcji dowiodło, że w drugiej połowie II tysiąclecia p.n.e. w Kanaanie było w użyciu nawet pismo alfabetyczne.226 Bliskowschodnie archiwa dostarczyły bogatego materiału porównawczego, który świadczy o historycznej rzetelności Biblii hebrajskiej. Niestety, rewizjonistyczna krytyka często opiera się na wnioskowaniu z milczenia źródeł i braku dowodów, co jest zawodną metodologią, której powinno się unikać Kenneth Kitchen napisał w kontekście teorii źródeł: ,Nawet najbardziej zagorzali zwolennicy tej hipotezy muszą przyznać, że jak dotąd nie ma ani jednego skrawka rzeczywistego materiału dowodowego na rzecz jej istnienia, czy też na rzecz historii powstania warstw 'J, 'E', czy jakiegokolwiek innego rzekomego dokumentu źródłowego"228. William Hallo dodał: „Hipoteza dokumentarna, od której wzięła ona początek ponad dwa wieki temu, do dziś pozostaje hipotezą"229."
Tamże, str. 32

Numery to przypisy odwołujące się do prac, z których autor czerpał.

Więc mówienie, że pismo jakie znamy z Biblii za Mojżesza "raczkowało" jest co najmniej informacją zdezaktualizowaną już [minimum] kilkanaście lat temu.

"później fragmentami spisywanej, a ostatecznie redagowanej przez środowisko żydowskich kapłanów w czasie niewoli babilońskiej oraz po powrocie z niej do Jerozolimy, czyli w VI, V i IV wieku p.n.e."

Są to twierdzenia nie mające w niczym oparcia. Nie ma żadnych dowodów na spisywanie "fragmentami", redagowanie przez żydowskich kapłanów, a jak już to na pewno nie w VI, V i IV wieku p.n.e., bo słownictwo jak i treść w ogóle nie przystawała do realiów tego okresu, o czym była mowa wyżej.

Dlatego w świetle faktów teoria źródeł, nie ma żadnej podstawy metodologicznej. Opiera się tylko na hipotezie powstawania Tory, według swojego wymyślonego schematu. W tej książce jest to serwowane jako prawda objawiona i coś pewnego, kiedy w rzeczywistości jest to ino hipotezą, którą pozostaje już ponad 200 lat. Autorzy sukcesywnie ignorują dowody świadczące na ich niekorzyść, a wszystko interpretują według swojego a priori przyjętego założenia, pod które dobierają odpowiadające im dane resztę sukcesywnie ignorując. Unikajcie tego gniota. Nie ma co tracić czasu na takie pseudonaukowe bredzenie jak "Rozmowy o pierwszych pięciu księgach Biblii" autorstwa panów Majewskiego i Bledziaka.

Z teorią źródeł rozprawili się już ludzie, których przytaczałem nieraz, polecam ich dzieła. Szczególną uwagę należy w tym temacie skierować na:

1. Książki dr Alfreda J. Palli

"Historyczna wiarygodność Starego Testamentu" - ostatnią część książki

"Królestwo Saula, Dawida i Salomona" - pierwszą część książki

"Exodus z Egiptu do ziemi obiecanej". - rozdział "Czy Mojżesz napisał Pięcioksiąg?

2. Książkę Josha McDowella "Przewodnik Apologetyczny" gdzie poświęca teorii źródeł, jej analizie, założeniom, argumentom za nią przemawiającym itp. około 190 stron, Część III Dział II.

Zatem podsumowując to wszystko, jest to kolejny propagandowy gniot, forsujący tezę, że tylko teoria źródeł to jedyna słuszna ścieżka, udowodniona ponad wszelką wątpliwość. Ja na takie coś mam alergię, bo nawet jak jesteś zwolennikiem teorii źródeł to pomijanie innych możliwych rozwiązań pewnych kwestii oraz omijanie niewygodnych faktów, które przeczą forsowanej teorii jest obrzydliwe, nie tylko dlatego, ponieważ ja mam obiekcje i się nie zgadzam z forsowanymi teoriami, ale sama uczciwość badacza nakazuje ujawnić całość problematyki, a nie jedyne słuszne rozwiązanie, które nie potrafi wytrzymać krytyki jak teoria źródeł. Biblistyka jest nauką, więc ma bazować na uczciwości, w teorii. Praktyka jak widać bywa zupełnie inna, nawet w nauce. I ten brak uczciwości i tendencyjne wciskanie jedynej "słusznej" hipotezy milcząc na temat innych i ich argumentów jest pseudonaukowym podejściem. Czymś charakterystycznym dla sekt i zupełnie czymś nauce obcym.

Praca naukowa, która konkretnie opowiada o tym dlaczego teoria źródeł [czyli hipoteza dokumentarna] jest mówiąc delikatnie mocno wątpliwa:

Dwutomowe dzieło panów profesorów Starego Testamentu Mark J. Mangano, Randall Bailey, Gary Hall i Walter Zorn "Wstęp do Starego Testamentu", wyd. ChIB, Warszawa 2008

Naprawdę, nie wiem od czego mam zacząć, jestem po lekturze tej makulatury zdruzgotany kompletnie. Autorzy nie dość, że przyjmują szereg hipotez, za prawdy objawione, to jeszcze ekstrapolują taką postawę na WSZYSTKICH badaczy. Otóż nie szanowni panowie, nie wszyscy bibliści mówią to co wy. Teoria źródeł [czyli hipoteza dokumentarna, mówiąca, że Tora powstała z kompilacji i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
41
13

Na półkach:

Niestety, pewien zawód. Wykłady na YT, wg których powstała ta książka, są znacznie ciekawsze. Za dużo tu chrześcijańskiej perspektywy. Trochę szkoda. Zasadniczo polecam, bo i tak sporo wiedzy.

Niestety, pewien zawód. Wykłady na YT, wg których powstała ta książka, są znacznie ciekawsze. Za dużo tu chrześcijańskiej perspektywy. Trochę szkoda. Zasadniczo polecam, bo i tak sporo wiedzy.

Pokaż mimo to

avatar
326
35

Na półkach: , , ,

Ważną cechą tej książki jest rozmach, z jakim autorzy analizują poszczególne fragmenty. Przedstawiają nam kontekst historyczny, kulturowy i teologiczny, co pozwala nam spojrzeć na te teksty w nowym świetle. Nie tylko objaśniają znaczenie konkretnych wydarzeń, ale również ukazują ich uniwersalne przesłanie i wartość dla współczesnego czytelnika.

Dodatkową zaletą tej książki jest sposób przedstawienia materiału. Autorzy prowadzą dialog, co sprawia, że lektura nabiera dynamizmu i staje się jeszcze bardziej interesująca. Ich dyskusje są pełne ciekawostek, refleksji i wniosków, które skłaniają do głębszych przemyśleń nad jakże ważnym i nierozerwalnie związanym z naszą kulturą tekstem.

"Tora - rozmowa o pierwszych pięciu księgach Biblii" to pozycja nie tylko dla osób zainteresowanych teologią czy judaizmem, ale dla każdego, kto chce zgłębić tajemnice biblijnych opowieści. Ta książka pozwala nam spojrzeć na Biblię w nowy sposób, otwierając przed nami fascynujący świat starożytnych tekstów i ich znaczenia dla naszej współczesności.

Ważną cechą tej książki jest rozmach, z jakim autorzy analizują poszczególne fragmenty. Przedstawiają nam kontekst historyczny, kulturowy i teologiczny, co pozwala nam spojrzeć na te teksty w nowym świetle. Nie tylko objaśniają znaczenie konkretnych wydarzeń, ale również ukazują ich uniwersalne przesłanie i wartość dla współczesnego czytelnika.

Dodatkową zaletą tej książki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
341
183

Na półkach: , ,

Książka ciekawa, mimo że interesują mnie te tematy wyniosłem z niej sporo wiedzy np. zaskoczyło mnie to, że 10 plag egipskich było walką z bóstwami egipskimi. Polecam !

Książka ciekawa, mimo że interesują mnie te tematy wyniosłem z niej sporo wiedzy np. zaskoczyło mnie to, że 10 plag egipskich było walką z bóstwami egipskimi. Polecam !

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    16
  • Przeczytane
    15
  • Posiadam
    5
  • Ebook
    1
  • Teologia
    1
  • Biblia i biblistyka
    1
  • Ulubione
    1
  • Moje e-booki
    1
  • 2024
    1
  • Do wypożyczenia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Tora. Rozmowa o pierwszych pięciu księgach Biblii


Podobne książki

Przeczytaj także