Przydałaby się taka analiza lat 99 - 2017. Odnoszę wrażenie, że część treści mogłaby zostać zwyczajnie powtórzona ze zmienionymi datami w myśl zasady, że historia uczy jednego, że niczego nie uczy (ergo czarne protesty październik 2016). Z drugiej strony, co cieszy, zdaje się, że kościół zmienił się i powrócił do swych korzeni. Z "oblężonej twierdzy" z jedynym prawem przepowiadania co jest dobre, a co złe, staje się znakiem Miłości Chrystusa. Ze świecą szukać księdza, który w trakcie homilii będzie prowadzić politykę, wręcz wciąż słyszymy o... dobru, Miłości, przebaczeniu. Może te lata wolności nie są dla kościoła takie szkodliwe (laicyzacja etc.)? Może tworzy się wreszcie nowa jakość katolików, nie tylko niedzielnych, lecz świadomych wierzących? Może nie trzeba ubolewać nad "ostatnim bastionem", nad zmniejszeniem się liczby wiernych, tylko bardziej świadczyć niż mówić? Dopiero ukształtowanie postawy na wzór Chrystusa sprawi, że i świadomie będziemy dokonywać wyborów w kwestiach moralności, etyki i polityki... Bez chamskiego narzucania bezrozumnej masie.

Przydałaby się taka analiza lat 99 - 2017. Odnoszę wrażenie, że część treści mogłaby zostać zwyczajnie powtórzona ze zmienionymi datami w myśl zasady, że historia uczy jednego, że niczego nie uczy (ergo czarne protesty październik 2016). Z drugiej strony, co cieszy, zdaje się, że kościół zmienił się i powrócił do swych korzeni. Z "oblężonej twierdzy" z jedynym prawem...