Kanion Apaczów
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Lucky Luke (tom 37)
- Seria:
- Klub Świata Komiksu
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2017-10-11
- Data 1. wyd. pol.:
- 2001-08-01
- Liczba stron:
- 48
- Czas czytania
- 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328119093
- Tłumacz:
- Marek Puszczewicz
- Tagi:
- lucky luke
Wszyscy wielcy wodzowie Apaczów żyją w pokoju obok bladych twarzy. Tylko Patronimo, wódz Apaczów Szimiszuri, wydaje się wyjątkowo uparty i nie chce zaprzestać walk. Jedynym chętnym, który decyduje się zostać emisariuszem i będzie pertraktował z groźnym Patronimo, jest oczywiście Lucky Luke.
Czy odkryje tajemnicę odkopywanych obozów, czy nie zlęknie się dziwnych tortur, do których Indianie używają miodu i czerwonych mrówek? A może postanowi przyłączyć się do plemienia Apaczów i razem z nimi będzie przygotowywał zasadzki i zrzucał kamienie na „długie noże”?
Seria Lucky Luke została stworzona przez dwie legendy frankofońskiego rynku komiksowego: pisarza René Goscinnego (1926–1977, autora bestsellerowych książek o Mikołajku oraz scenariuszy do tak słynnych cykli komiksowych jak Asteriks i Iznogud) oraz rysownika Morrisa (własc. Maurice de Bevere, 1923–2001).
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 55
- 15
- 15
- 11
- 4
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Najlepsze przygody Lucky Luke'a, to te gdzie pracowali nad nimi Morris i Goscinny. Ich kreatywności, humoru oraz wiedzy historycznej, po prostu nie da się podrobić. Choć zdarzają się duety, które potrafią zrównać się z tą dwójką, to jednak finalnie okazują się być co najmniej pół kroku za nimi. "Kanion Apaczów" jest jednym z wielu przykładów na słuszność tej tezy. Goscinny i Morris wzięli tym razem na cel słynny bunt Indian pod przywództwem Geronimo. Wykorzystali oni w tym celu wiele legend dotyczących słynnego wodza Apaczów, które nierzadko są zmyślone. Zrobili to w tak umiejętny sposób, że osoba znająca historię tego słynnego oraz wielkiego człowieka, wyniesie całkiem sporo z lektury prezentowanego tutaj komiksu. Oczywiście Geronimo nie występuje na jego kartach, a jedynie jego ciekawy sobowtór o imieniu Patronimo. Jednak to nie jedyny interesujący zabieg, jaki popełnili Morris oraz Goscinny.
Nasz słynny kowboj udaje się tym razem na pogranicze USA i Meksyku, aby zażegnać rosnący tam konflikt pomiędzy Amerykańską Kawalerią, a lokalnym plemieniem Apaczów. Jest to bardzo niefortunna sytuacja, gdyż nawet wielki wódz Geronimo w końcu złożył broń i zapalił z Bladymi Twarzami fajkę pokoju. Niestety Luke staje naprzeciw poważnemu problemowi, bo dowódca kawalerii Pułkownik O'Nollan oraz wódz Apaczów imieniem Patronimo, robią wszystko aby podsycać stale rosnący konflikt. Indianie atakują kawalerzystów w wąwozie, natomiast kawaleria pali ich obozy w ramach karnych ekspedycji. Jak się okazuje, wzajemna wrogość rasowa przywódców obu grup ma swoje dużo głębsze podłoże.
Autorzy komiksu zaczynają swoją szyderę już na starcie, drwiąc na równi z kawalerzystów oraz zbuntowanych Indian. Tytułowy kanion jest w istocie skałą pośrodku pustyni, która została przedzielona na dwoje. Spokojnie można ją objechać, ale pułkownik tego nie czyni, w myśl regulaminu i uporu. Druga cecha zostaje szybko wyjaśniona, gdyż O'Nollan jest Irlandczykiem, tak jak cały jego oddział. No poza jednym metysem, którego matka była Szkotką. Oczywiście ten zabieg służy Goscinnemu do prowokowania u kawalerzystów częstych kłótni i gagów rodem z najlepszych komedii.
Patronimo wcale nie wypada lepiej na tle tego konfliktu, bo też ma dużo za uszami. Tutaj jednak autorzy odnieśli się do czasów gdy Geronimo rabował karawany i konwoje na granicy meksykańskiej, umykając co rusz kawalerii za granicę. Zmieniono jednak sporo, bo za jego rodzinną tragedię odpowiadali bowiem Meksykanie, natomiast w komiksie ci mają po dziurki w nosie konfliktu pomiędzy Apaczami a Długimi Nożami. Daje to pole na nowe formy gagów, tym razem dotyczące spokojnego i niespiesznego życia w meksykańskiej wiosce.
Tym co jednak zasługuje na szczególną uwagę, to sposób w jaki Luke prowadzi swoje śledztwo, mające na celu zakończyć konflikt. Śmiechu tutaj co nie miara, autorzy parodiują masę znanych z westernów, klasycznych zachowań, często będących wyolbrzymieniem prawdy o wojnach Armii USA z Indianami. Widać że Goscinny i Morris byli dobrze przygotowani z historii, bo wiedzieli jak się zabrać za ten album. Jeśli ktoś interesuje się tamtym okresem, to na pewno wyłapie sporo smaczków kulturowych oraz historycznych. "Kanion Apaczów" to jeden z śmieszniejszych oraz bardziej dynamicznych komiksów z serii o samotnym kowboju, który wraz z swym wiernym rumakiem zawsze w ostatnim kadrze odjeżdża w stronę zachodzącego słońca. Tutaj nawet obie postacie żartują z tego motywu i po kolejnej przeprawie przez Rio Grande marzą o tym aby wspomniana scena się pojawiła. Widząc z jakim bałaganem musza się zmagać, nie ma co się temu dziwić.
Najlepsze przygody Lucky Luke'a, to te gdzie pracowali nad nimi Morris i Goscinny. Ich kreatywności, humoru oraz wiedzy historycznej, po prostu nie da się podrobić. Choć zdarzają się duety, które potrafią zrównać się z tą dwójką, to jednak finalnie okazują się być co najmniej pół kroku za nimi. "Kanion Apaczów" jest jednym z wielu przykładów na słuszność tej tezy. Goscinny...
więcej Pokaż mimo toPierwszy komiks o najszybszym rewolwerowcu na Dzikim Zachodzie, ukazał się w 1946 roku. Także można by powiedzieć, że na przygodach tego kowboja wychowało się kilka pokoleń czytelników, w tym polscy, od 1962 roku. Zabawa konwencją, inteligentne żarty, zwariowani bohaterowie-jest tu wszystko.
"Kanion Apaczów" to kolejna część perypetii Luke'a. Tym razem nasz przyjaciel występuje jako negocjator między Indianami, a pewnymi żołnierzami. Misja będzie trudna, tym bardziej że ani pułkownik, ani wódz Apaczów, nie chcą się dać przekonać do pokojowej egzystencji. W takiej sytuacji Luke postanawia zostać Indianinem. Ale czy takie rozwiązanie przyniesie jakiś skutek? Przekonajcie się sami.
Kolejna świetna historia, ze znakomitymi rysunkami Morrisa i tekstami Goscinnego-czyli oryginalnego duetu, który przez lata tworzył ten komiks. Zabawne sytuacje, te groźniejsze, wszystko jednak przedstawione z solidnym przymrużeniem oka. Wiadomo, że zakończenie będzie pozytywne. Polecam.
Pierwszy komiks o najszybszym rewolwerowcu na Dzikim Zachodzie, ukazał się w 1946 roku. Także można by powiedzieć, że na przygodach tego kowboja wychowało się kilka pokoleń czytelników, w tym polscy, od 1962 roku. Zabawa konwencją, inteligentne żarty, zwariowani bohaterowie-jest tu wszystko.
więcej Pokaż mimo to"Kanion Apaczów" to kolejna część perypetii Luke'a. Tym razem nasz przyjaciel...
LUCKY LUKE ROZJEMCĄ
Opowieści pisane przez René Goscinny Zawsze mają w sobie to coś. Nawet jeśli, tak jak w tym konkretnym przypadku, nie stworzył nic wybitnego. „Kanion Apaczów” nie wyróżnia się bowiem na tle pozostałych tomów serii, także tych pisanych przez innych scenarzystów, a jednak nadal bawi, wciąga i dostarcza porcji naprawdę dobrej rozrywki, podanej w bardzo sympatyczny sposób.
Tym razem nasz dzielny kowboj pojawia się w roli rozjemcy, chcąc zaprowadzić pokój w kolejnej części Dzikiego Zachodu. Wszyscy wielcy wodzowie Apaczów egzystują z białymi twarzami bez zatargów, jednak zawsze są wyjątki od reguły. Patronimo dowodzący plemieniem Szimiszuri ani myśli zakopać topora wojennego. Co chwila między nim, a ludźmi pułkownika O’Nollana wybuchają kolejne konflikty – obie strony to zakopują, to odkopują swoje obozy po ich splądrowaniu, to znów ostrzeliwują się czy walczą w wąwozie (syzyfowa praca z wciąganiem i zrzucaniem kamieni zdaje się nie mieć końca)… Dlaczego tak się dzieje? To właśnie ma wyjaśnić Lucky Luke, który trafia w sam środek szalonych, ale powtarzających się z przeraźliwą monotonnością zdarzeń. Czy gdy żołnierze nie chcą pertraktować z wrogiem, a Indianie nie zamierzają ustąpić, jest w ogóle szansa na zaprowadzenie pokoju? I która strona jest właściwie winna temu, co się dzieje? Jak na Luke’a wpłyną tortury z miodu? I po której stronie się opowie?
„Kanion Apaczów” to album dość prosty – prostszy niż to, do czego przyzwyczaiła nas ta seria (a już tym bardziej Goscinny) – jednak i tak pod każdym względem wart poznania. Dlaczego? Tego nie trzeba chyba mówić nikomu, kto zetknął się z pracami tego francuskiego scenarzysty o polskich korzeniach. To, co przesądziło o jego sukcesie, to naprawdę trafiający do czytelnika humor. Humor różnorodny, od absurdalnego, przez sytuacyjny, po słowny, nadający się zarówno dla najmłodszych, tych nieco starszych, jak i zupełnie niemłodych już odbiorców. I to wszystko ma w sobie „Lukcy Luke”. W tym tomie mniejsze jest stężenie żartów, ale i tak to one stanowią największą siłę albumu.
Oczywiście, jak na western przystało, nie brakuje tutaj przygód, niebezpieczeństw i strzelanin. Śmierć? To komiks dla dzieci, więc nie znajdziecie tutaj treści nieodpowiednich dla najmłodszych. Poza tym to klasyka, a co za tym idzie, podejście do wielu tematów jest inne niż obecnie. Bardziej konserwatywne, a dzięki temu bardziej odpowiednie, bez tak częstych obecnie w podobnych dziełach aluzji seksualnych i im podobnych.
Całość też została klasycznie zilustrowana. Doskonała, cartoonowa kreska Morrisa, twórcy tej serii, to klasa sama w sobie. Czysta, skuteczna… Już same rysunki często potrafią rozbawić. Przede wszystkim jednak w znakomitym stylu uzupełniają treść. I choć „Kanion Apaczów” nie jest najlepszym z tomów „Lucky Luke’a” i tak absolutnie wart jest poznania. Takich komiksów dziś już się nie robi, a jak pokazuje m.in. ta seria, pokazują, że mimo upływu lat nie zestarzały się ani trochę. Polecam.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/10/27/lucky-luke-37-kanion-apaczow-rene-goscinny-morris/
LUCKY LUKE ROZJEMCĄ
więcej Pokaż mimo toOpowieści pisane przez René Goscinny Zawsze mają w sobie to coś. Nawet jeśli, tak jak w tym konkretnym przypadku, nie stworzył nic wybitnego. „Kanion Apaczów” nie wyróżnia się bowiem na tle pozostałych tomów serii, także tych pisanych przez innych scenarzystów, a jednak nadal bawi, wciąga i dostarcza porcji naprawdę dobrej rozrywki, podanej w bardzo...
Świetna seria. Dla mnie początek miłości do komiksów, a w szczególności do kreski Rene Goscinnego 😉
Świetna seria. Dla mnie początek miłości do komiksów, a w szczególności do kreski Rene Goscinnego 😉
Pokaż mimo to