Szkoła piękności w Kabulu. Za zasłoną afgańskiej kobiety

Okładka książki Szkoła piękności w Kabulu. Za zasłoną afgańskiej kobiety
Deborah Rodriguez Wydawnictwo: Philip Wilson reportaż
338 str. 5 godz. 38 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Kabul Beauty School. An American Woman Goes Behind the Veil
Wydawnictwo:
Philip Wilson
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Data 1. wydania:
2007-01-01
Liczba stron:
338
Czas czytania
5 godz. 38 min.
Język:
polski
ISBN:
9788372362223
Tłumacz:
Justyna Brzezińska
Tagi:
Afganistan Kabul kobiety talibowie
Średnia ocen

                6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
219 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
178
177

Na półkach:

A stwórzmy człowieka, kobietę po prostu. Dajmy jej zawód, ale prosty, typu sprzątaczka, kucharka, albo o! Fryzjerka. Trzeba też nadać narodowość, ale musi być to kraj rozwinięty. Niemcy, Japonia, ale najlepiej Stany Zjednoczone. Pokażmy, że jest przedsiębiorcza - niech założy salon piękności. Ale nie w Stanach. Niech będzie to Afganistan po 2001 roku. Dla podkreślenia charakteru współczesnej kobiety, szczypta problemów z mężczyznami. Początkowo projekt miał się zwać: "Tępota, hipokryzja i skryta nienawiść", ale poprzestańmy na czymś mniej rzucającym się w oczy. Nazwiemy ją Deborah Rodriguez.

Kiedyś Philip K. Dick był święcie przekonany, że Stanisław Lem to prowokacja komunistów, a pod tym nazwiskiem kryją się autorzy tworzący na zlecenie partii. Po przeczytaniu recenzowanej właśnie książki długo nie mogłem rozgryźć, co się działo od kilku ostatnich dni, które poświęciłem na dokończenie tego dzieła. Mam dwie teorie. Albo pod imieniem i nazwiskiem autorki kryje się grupa pisarek nacjonalistyczno-feministycznych ze Stanów Zjednoczonych, które stworzyły fikcyjną osobę (pisarzynę), która udając słodką idiotkę, kopie męskie, afgańskie jajka. Inna teoria, że to dobrze zorganizowani afgańscy fundamentaliści, którzy ukrywając się pod pseudonimem "Rodriguez", próbują podburzyć własny naród przeciwko napływowi Stanowych Zjednoczeńców do ich kraju. Nie wierzę, by istniała autentyczna osoba, która mogłaby napisać i wydalić taką książkę.

Bo kto mi wytłumaczy, że prawdziwa kobieta mogłaby zdradzić swoją najlepszą przyjaciółkę w Afganistanie, już na samym początku książki? Przecież nie była dziewicą i podstępem udało im się podłożyć tę cholerną zakrwawioną chusteczkę, by uspokoić jej męża. Skoro jest to książka autobiograficzna, gdzie "autorka" w treści używa swojego kryptonimu z okładki, śmiem twierdzić, że jej koleżanka również jest prawdziwa. Że co, że może imię zmienili? Nie ma nic o tym, a znajomi i tak będą wiedzieć o kogo chodzi, a zwłaszcza chusteczkowy mąż. Na okładce jest napisane, że to ŚWIATOWY bestseller, co oznacza, że może i w Amsterdamie ktoś nieumyślnie wydał książkę. A przecież z tego, co pisze Debbie w "Szkole..." to kobiety mają ciężkie życie, jeśli coś wyda się po niewczasie. Mam nadzieję, że Roshanna przeżyła premierę tego dzieła i było warto...

Innym dowodem na nienaturalną tępotę, jest sytuacja, gdy Debbie jedzie z męskim przewodnikiem, gdy ten niespodziewanie musi zawrócić do domu, bo wszystkie jego żony zachciały winogron. Ta sytuacja dzieje się, gdy jest ona już któryś raz w Afganistanie i mówimy tu o miesiącach. Główna bohaterka dziwi się mniej więcej tymi słowami: "to ja przejechałam pół Afganistanu, a one nie mogą wyjść z domu po winogrona". Tak! Ty samolubna kobieto! Jesteś tam od kilku miesięcy i nie widzisz jeszcze, co się dzieje? Ale nie, przecież widziałaś, bo od dwustu stron pokazujesz czytelnikom, jak traktowane są kobiety. I w każdym rozdziale dziwisz się na nowo z tych samych rzeczy!

Inna sprawa to hipokryzja. Gdy Afganki, pracownice "autorki", znajdują miłość lub jej namiastkę, ta zabrania się im spotykać, ponieważ może stać się im krzywda. Jedna może zostać posądzona o prostytucję, druga za zdradę, może zostać ukamienowana. Ale czytać trzeba między wierszami. Debbie ma to gdzieś, że ta zostanie prostytutką. Przejmuje się wtedy, gdy mogą zamknąć salon ze względu na powiązanie z burdelem. A ukamienowanie? Odstraszy klientów.

Ukryta nienawiść. Debbie to postać wyszczekana, której wydaje się, że wszystko załatwi, gdy otworzy swoją jadaczkę. Na początku miałem wrażenie, że jako osoba, która zdecydowała się żyć w Afganistanie po 2001 roku, próbuje wybielić ten kraj, pokazać, że tam też są ludzie. Jednak w żaden sposób się to nie udaje. Za każdym razem wychodzi na to, że Afgańczycy to zwierzęta wypuszczone z ZOO. Jestem przekonany, że nie jest to specjalnie zrobione. Ale brak jakiegoś wyważenia przekazywanych treści lub brak odpowiedniego komentarza, potęguje pewną nienawiść do opisywanego narodu. Nie zaraz do aktywnej nienawiści, ale tej pasywnej, skrytej.

Nieświadomość "autorki" do popełnienia takiej gafy, wyklucza jedną z moich początkowych teorii. Jednak z ratunkiem przychodzi mi "Mężczystan", czyli męski Afganistan. I tu ją mam! Biadolenie o kraju, w którym kobiety ciemiężone są przez mężczyzn, a dla radości Debbie buduje salon. Salon piękności w "Mężczystanie", niczym dorodna pieczarka na końskim łajnie. Ot i cała fabuła w jednym zdaniu.

Koleżanka pożyczyła mi tę książkę, bo jest to jej ulubiona lektura. Twierdziła, że i mi się spodoba. Się nie spodobała.

A stwórzmy człowieka, kobietę po prostu. Dajmy jej zawód, ale prosty, typu sprzątaczka, kucharka, albo o! Fryzjerka. Trzeba też nadać narodowość, ale musi być to kraj rozwinięty. Niemcy, Japonia, ale najlepiej Stany Zjednoczone. Pokażmy, że jest przedsiębiorcza - niech założy salon piękności. Ale nie w Stanach. Niech będzie to Afganistan po 2001 roku. Dla podkreślenia...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    266
  • Chcę przeczytać
    175
  • Posiadam
    46
  • Ulubione
    9
  • Afganistan
    6
  • 2012
    4
  • Literatura faktu
    4
  • 2013
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Arabsko - muzułmańsko - afrykańskie
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Szkoła piękności w Kabulu. Za zasłoną afgańskiej kobiety


Podobne książki

Przeczytaj także