Każda dotychczasowa książka Marininy (poza „Czarną listą) to gwarancja dobrej rozrywki i miło spędzonego czasu. Nie inaczej jest w przypadku „Stylisty”, choć z pewnością nie jest to najlepsza powieść w tym cyklu.
Tym razem fabuła złożona jest z dwóch niezależnych wątków kryminalnych, które łączy jedynie miejsce akcji i ekipa milicjantów prowadząca oba dochodzenia.
Niezmiennie jestem pod wrażeniem major Anastazji Kamieńskiej, która w zupełnie fantastyczny sposób łączy w sobie wyjątkowy profesjonalizm w pracy z kompletną nieporadnością w życiu codziennym. Żadna z niej super woman, wręcz przeciwnie - zwykła, przeciętna kobieta, jakich tysiące, z mnóstwem wad i słabości, spośród których najbardziej ujmuje mnie jej lenistwo, przebijające nawet moje.
Fabuła jest osadzona w Moskwie kilka lat po pieriestrojce, a Marinina jak zwykle imponuje realizmem w opisie tamtej rzeczywistości.
To powieść pod każdym względem wyważona, spokojna w klimacie i bez żadnych zbędnych fajerwerków. Czyta się ją doskonale ze względu zarówno na świetne dialogi jak i barwne postaci.
Tym razem niespecjalnie porwała mnie sama fabuła, stąd nieco niższa ocena.
Mimo to jestem pewien, że fani Marininy i Kamienskiej nie będą zawiedzeni.

Każda dotychczasowa książka Marininy (poza „Czarną listą) to gwarancja dobrej rozrywki i miło spędzonego czasu. Nie inaczej jest w przypadku „Stylisty”, choć z pewnością nie jest to najlepsza powieść w tym cyklu.
Tym razem fabuła złożona jest z dwóch niezależnych wątków kryminalnych, które łączy jedynie miejsce akcji i ekipa milicjantów prowadząca oba...