Coś, czym nasze "Tainted" chciałoby być. Obrazoburcze, prowokacyjne, a zarazem przenikliwe i bazujące na humorze ciężkim i czarnym niczym supermasywna czarna dziura - takie są właśnie komiksy Joana Cornelli.

Album nie zawiera ich wiele, co przy jego cenie dla wielu może być czynnikiem odstraszającym - szczególnie, że część historii mogli już zobaczyć buszując po internecie - ale jeśli cenisz absurd na wysokim poziomie, w dodatku okraszony kreską rodem z reklam z lat 50., to warto się skusić.

Szczególnie, że w albumie zawarto prawdziwe cymesy (pierścionek zaręczynowy!) które przyprawiają o salwę śmiechu, jak i historie, które sprawią, że podrapiesz się po głowie i zaczniesz myśleć "Urwał nać! O co tu chodzi?!".

Nie jest to rzecz na jedno przeczytanie (a właściwie przejrzenie) - przeciwnie, sugeruję oprzeć się pokusie i dawkować sobie maksymalnie po kilka historii. Ale nawet jak przewrócicie ostatnią stronę, to ręczę, że będziecie jeszcze do "Zonzo" wracać.

Coś, czym nasze "Tainted" chciałoby być. Obrazoburcze, prowokacyjne, a zarazem przenikliwe i bazujące na humorze ciężkim i czarnym niczym supermasywna czarna dziura - takie są właśnie komiksy Joana Cornelli.

Album nie zawiera ich wiele, co przy jego cenie dla wielu może być czynnikiem odstraszającym - szczególnie, że część historii mogli już zobaczyć buszując po internecie...