Chęć posiadania potomstwa jest pragnieniem tak silnym, że kobiety gotowe są chwycić się brzytwy, aby tylko marzenie się ziściło. Od wielu lat prowadzone są zaciekłe dyskusje na temat metody in vitro, „instytucji” surogatek czy samych adopcji dzieci z krajów trzeciego świata. Już dawno przekonałam się, że nie ma jednej racji, słuszności czy prawdy. Naszym życiem rządzą okoliczności, więc jedyne, od czego powinniśmy się wzdrygać go kategoryzowanie. Zastanawiacie się pewnie, skąd u mnie takie rozmyślania. Przeczytałam książkę, która zmusiła mnie do chwili refleksji, do zastanowienia się nad własną postawą właśnie w stosunku do tych problemów. Książka Źródła miłości Kishwar Desai pokazała mi, że każdy kij ma dwa końce, a gdy się przyjrzymy bliżej, pewnie uda nam się dostrzec i inne odnogi.

O czym więc jest książka? O ludzkich problemach, o pragnieniach potomstwa, o sile kobiecości, ale też o rządzach, które determinują ludzkie zachowania. Źródła miłości to nie powieść jednej historii, na jej kartach zapisane jest życie kilkorga ludzi, których losy są ze sobą powiązane. Ciężko mi wskazać historię wiodącą, powiem więc ogólnie, czego możecie się po powieści spodziewać. Ze ściśniętym sercem będziecie śledzić losy dziewczynki, która przyszła na świat w wielkim oczekiwaniu, a teraz leży w szpitalnym łóżeczku i czeka, aż ktoś weźmie ją w ramiona. Z zainteresowaniem będziecie podążać krokami pary, która usilnie stara się o potomka. Kolejne poronienia skłaniają ich do skorzystania z radykalnych metod. Jedyną szansą dla nich jest wyjazd do Indii, gdzie rozwija się nielegalny biznes wykorzystujący macierzyństwo zastępcze. W międzyczasie wyłania się obraz ludzi powiązanych z tym procederem. Są lekarze, których punkt widzenia poznajemy, są celnicy, którzy mają w tym swój udział, ale są też ubogie, indyjskie kobiety, które z własnej bądź przymuszonej woli wypożyczają swoje macice. W książce znajdziemy też wstrząsający wątek lekarskiej ambicji, któremu daleko do moralności. Książka rzuca różnorakie światło na handel dziećmi, obok tych historii nie można przejść obojętnie.

Poruszany temat jest niezwykle kontrowersyjny, ale aktualny. Źródła miłości potwierdzają tezę, że każda sytuacja ma dwie strony medalu. Podziwiam ludzi o jednoznacznych poglądach, takich, którzy nie mają wątpliwości, że coś jest złe lub po prostu dobre. Czytając tę książkę cały czas biłam się w myślami, bo o ile pewne opisane w niej sytuacje są jednoznacznie naganne to o innych wypadkach nie mogę tego powiedzieć. Fakt, że jest to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami sprawia, że całość zaczyna być niezwykle realna. Moment, w którym doszło do mnie, że takie sytuacje mają miejsce każdego dnia, był wstrząsający! Gwarantuję Wam, że lektura tej książki wywoła wiele emocji, zaangażujecie się nie tylko w problemy bohaterów, ale wejdziecie głębiej, w problemy społeczne opisane w książce. Na uwagę zasługuje sposób, w jaki Kishwar Desai podeszła do tematu. Chwilami miałam wrażenie, że czytam reportaż, a nie powieść. Autorka nie ocenia, to czytelnik ma wyciągnąć wnioski. Lekturę urozmaica i wzbogaca nieustanna zmiana perspektywy i czasu akcji, jest to jednak przemyślane i nie powoduje zamętu.

Źródła miłości to powieść społeczno-obyczajowa, w której znalazłam elementy reportażu i wątek kryminalny, Zdecydowanie polecam, książka wywołała u mnie huragan emocji. Czytałam z zapartym tchem.

Chęć posiadania potomstwa jest pragnieniem tak silnym, że kobiety gotowe są chwycić się brzytwy, aby tylko marzenie się ziściło. Od wielu lat prowadzone są zaciekłe dyskusje na temat metody in vitro, „instytucji” surogatek czy samych adopcji dzieci z krajów trzeciego świata. Już dawno przekonałam się, że nie ma jednej racji, słuszności czy prawdy. Naszym życiem rządzą...