"Camping Story" pierwszy raz zobaczyłam w bibliotece jako książkę wartą przeczytania. Tytuł nic mi nie mówił, autorka tak samo. Zobaczyłam jednak podtytuł i stwierdziłam "czemu nie?".

Dopiero w domu zorientowałam się, że przygody zawarte w powieści nie są wymysłami pani Kennedy, ale autentycznymi wydarzeniami z jej życia. I oczywiście od razu zaczęłam czytać. Jak się okazało, nie jest to jednak lektura na jeden czy dwa dni. Przynajmniej nie dla mnie. A dlaczego? Cóż, o tym za chwilę.

Najpierw jednak chciałabym bardzo pochwalić budowę całego utworu. "Camping Story" jest podzielone na dziesięć rozdziałów, a każdy z nich opisuje jedne wakacje. Tak więc zaczynamy czytać w momencie, gdy Emma ma trzy latka, a kończymy - gdy jest ona już w poważnym wieku lat trzynastu. Każdy rozdział rozpoczyna się zwięzłym i logicznym wstępem (zwykle opowiadającym wydarzenia sprzed określonych wakacji), a kończy trafną puentą.


Nie można natomiast czytać całej powieści (jak dla mnie) za jednym zamachem, gdyż za dużo się tam dzieje i czytelnik nie dałby rady zapamiętać choćby ułamka śmiesznych sytuacji zawartych w książce. A było ich naprawdę sporo. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, ze trzem osobom może zdarzyć się aż tyle tragicznych przygód. Ale całość ujęta jest w tak zdystansowany (w dobrym tego słowa znaczeniu) sposób, że z czasem rzeczy, nad którymi powinno się płakać, przyjmujemy ze śmiechem.

Kończąc, chciałabym gorąco zachęcić do przeczytania tej lektury wszystkich, którzy lubią sobie czasem odetchnąć przy dobrej książce i kubku ciepłej herbaty. I chociaż nigdy bym na to nie wpadła, "Camping Story" zawiera w sobie swego rodzaju radę, aby nie narzekać na nasze wakacje, bo wielu ludziom zdarzają się gorsze. :)

"Camping Story" pierwszy raz zobaczyłam w bibliotece jako książkę wartą przeczytania. Tytuł nic mi nie mówił, autorka tak samo. Zobaczyłam jednak podtytuł i stwierdziłam "czemu nie?".

Dopiero w domu zorientowałam się, że przygody zawarte w powieści nie są wymysłami pani Kennedy, ale autentycznymi wydarzeniami z jej życia. I oczywiście od razu zaczęłam czytać. Jak się...