-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant7
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński6
Cytaty z tagiem "miasta" [29]
[ + Dodaj cytat]Miasta, podobnie jak lasy, mają swoje ostępy, w których kryje się to, co najzłośliwsze i najniebezpieczniejsze. Tylko że to, co się tak ukrywa w miastach, jest okrutne, plugawe i małe - czyli szpetne; to zaś, co ukrywa się w kniejach, jest okrutne, dzikie i wielkie - czyli piękne. Jeśli wybierać między norami, lepsze są nory zwierząt niż ludzi.
Zagraciliśmy tylko krajobraz. Drzewa, domy, ogrody są zawadą. Oko nie może cieszyć się niespodzianką. (...) W takim krajobrazie nie ma miejsca na swobodę ducha. Czy nie dostrzegasz tego? Nie możesz tu chłonąć otwartości wszechświata. Wszystko ma zamknięte: drzwi, lufciki, klapy! (...) Taka okolica jak ta zmusza cię, byś w sobie szukała tej wolności, którą zdołasz znaleźć. Większość ludzi brak jednak siły, aby tam ją odszukać.
(...) miasta są jak ludzie: emanują swoimi pragnieniami.
Mowa miasta jest rozwlekła: powtarza, aby coś mogło utrwalić się w pamięci.
Tyle jest miast na świecie, tyle twarzy bliskich i dalekich i nieznanych, tyle miejsc, tyle rzek, tyle dróg, które się mijają ani o sobie nie wiedząc.
Wszystkie wielkie miasta przypominają kwiaty, które zaczynają rozkwitać rankiem, otwierają się w środku dnia i zamykają ponownie wieczorem.
Samounicestwienie środowiska miejskiego już się rozpoczęło. Imperatywy konsumpcji prowadzą do rozlania się miast na tereny wiejskie, pokrywające się „bezkształtnymi skupiskami pseudomiejskich zabudowań”. Dyktatura samochodu, produktu flagowego pierwszej fazy towarowej obfitości, odcisnęła swoje piętno na krajobrazie: wszechobecne trasy szybkiego ruchu dyslokują dawne centra, a tym samym wzmagają rozproszenie miast. Jednocześnie poszczególne etapy nie dokończonej reorganizacji tkanki miejskiej krystalizują się czasowo wokół „fabryk dystrybucji”, gigantycznych centrów handlowych, wznoszonych na kompletnym pustkowiu pośród bezkresnych parkingów. Te świątynie frenetycznej konsumpcji również podlegają ruchowi odśrodkowemu, który wypluwa je coraz dalej, gdy tylko obrosną pseudoaglomeracją i same z kolei staną się nadmiernie zatłoczonymi, drugorzędnymi centrami. Techniczna organizacja konsumpcji jest zresztą tylko najbardziej widocznym aspektem powszechnego rozkładu, który sprawił, że miasta zaczęły pochłaniać same siebie.
Poszukiwanie toalety publicznej w indyjskim mieście jest jak wypatrywanie tygrysa w bengalskim rezerwacie - szanse spotkania są minimalne. Jeśli do niego dojdzie, przeżycia mogą być wstrząsające.
Ale chciałbym móc oglądać to niebo nad milionem różnych miast.
W tych sprawach, podobnie zresztą jak w innych, Rzym daje przykład. Paryż idzie za tym przykładem z całą głupotą właściwą miastom intelektu.