-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyLiliana Więcek: „Każdy z nas potrzebuje w swoim życiu wsparcia drugiego człowieka”BarbaraDorosz1
-
ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel34
Cytaty z tagiem "kultura" [429]
[ + Dodaj cytat]Wierzymy na przykład, że demokracja jest technicznym systemem, który można wprowadzić wszędzie, podczas gdy jest ona kulturą mającą głębokie korzenie, której nie można ustanowić na zawołanie. Sądzimy, że religia może zniknąć bez szkody dla tego, co stanowi jej zaplecze. To naiwność.
Kultura podlegająca fatum zajmuje się przyszłością, aby wydrzeć jej sekrety tym, którzy je znają, gwiazdom, czy bogom. Chciałaby wiedzieć, ale nie ma nic, co powinna zrobić - poza tym, żeby się dowiedzieć, jak przyjąć to, co nadchodzi. Kultura bez fatum wie, że przyszłość zależy od jej decyzji i że jej decyzje mogą zmienić oblicze świata. Dlatego, to całkiem naturalne, jest udręczona i rozgorączkowana. Ciężar przyszłości ciąży jej jak ołów.
Doszliśmy do takiego kulturowego położenia, w którym pomieszaliśmy symbole z realną rzeczywistością, pieniądze z dobrobytem, a menu z kolacją, i głodujemy, zjadając menu.
W wieloetnicznym, wielowyznananiowym społeczeństwie celem nie może być nigdy wymuszenie całkowitej jednorodności: byłoby to niedopuszczalne etycznie, jak i koszmarnie nużące. Celem musi być natomiast zidentyfikowanie jądra norm kulturowych, wymogów prawnych i zakresu odpowiedzialności społecznej, pod którymi muszą się podpisywać wszyscy obywatele, cokolwiek sądziliby prywatnie.
Wierzę głęboko, że Polskę może odmienić rozmowa. Kultura i sztuka to zarazem i przestrzeń, i język. Pomaga nam zrozumieć siebie samych i innych. Jeśli chcemy być społeczeństwem otwartym, które nie boi się "obcego", potrafi iść do przodu i tworzyć lepszą przyszłość dla siebie i innych, coś musi nas stale napędzać i otwierać. Za takie źródło mocy uważam kulturę.
Nawet człowiek mający wiele kontaktów z innymi ludźmi, szczęśliwy w małżeństwie, odczuwa izolację emocjonalną. Jest ona trudna do zniesienia dla każdego, ale staje się prawdziwym nieszczęściem, jeżeli idzie w parze z lękiem i niepewnością w ocenie swojej osoby. Ta właśnie sytuacja w naszych czasach prowadzi zdrową jednostkę do szukania z niej wyjścia w zwiększonej potrzebie miłości. Człowiek, który jest kochany, czuje się mniej izolowany, mniej zagrożony wrogością i bardziej pewny siebie.
Miłość uległa w naszej kulturze przewartościowaniu ze względu na żywotne funkcje, jakie pełni. Tak jak i sukces, staje się ona złudzeniem, iluzorycznym lekarstwem na wszystkie problemy. Miłość sama w sobie nie jest złudzeniem, choć w naszej kulturze służy najczęściej za parawan dla spełnienia pragnień nie mających z nią nic wspólnego.
Staje się jednak złudzeniem, gdy oczekujemy od niej więcej, niż może nam dać.
Z kolei rola miłości w naszym systemie wartości służy do ukrycia tych czynników, z których wynika nasze nadmierne na nią zapotrzebowanie.
Stąd powstaje dylemat, przed którym człowiek staje - a wciąż mam na myśli człowieka zdrowego - dylemat polegający na tym, że potrzebuje on bardzo wiele miłości, którą niewzykle trudno zdobyć.
Przedstawiona sytuacja stanowi podatny grunt dla rozwoju nerwicy.
Te same czynniki kulturowe, które u człowieka zdrowego wywołują zachwiane poczucie własnej wartości, utajone wrogie napięcie, niepokój, współzawodnictwo prowadzące do obaw i wrogości, zwiększoną potrzebę zadowalających stosunków z innymi ludźmi, wpływają na neurotyka w o wiele większym stopniu; prowadząc do nasilenia powyższych obajwów - do zdruzgotania poczucia własnej wartości, chęci niszczenia, lęku, zwiększonej rywalizacji wywołującej silny lęk i impulsy destrukcyjne oraz nadmiernej potrzeby miłości.
Każda potrzeba, odwodząc nas od głębin życia i kierując ku jego powierzchni, nadaje wartość czemuś, co jej nie ma i mieć nie może. Cywilizacja, z całym swym imponującym wystrojem, ma za fundament naszą skłonność do tego, co nierzeczywiste i niepotrzebne. Gdybyśmy zgodzili się na zredukowanie własnych potrzeb, na zadowalanie się tylko tym, co konieczne, runęłaby natychmiast. Toteż, aby trwać, dokłada starań, żeby tworzyć i podsuwać nam ciągle nowe, mnożyć je bezustannie, gdyż upowszechnienie się postawy zupełnie biernej pociągnęłoby za sobą następstwa o wiele dla niej poważniejsze niż totalna, niszcząca wojna. Do przyrodzonych naturze, złowrogich stron dodając nowe, niekonieczne niewygody, cywilizacja każe nam cierpieć w dwójnasób, bo zwiększa rozmaitość naszych udręk i wzmacnia nasze ułomności. I niech nikt nam nie wmawia, że uleczyła nas z lęku...
W istocie związek między mnożeniem potrzeb a wzrostem trwóg jest oczywisty. Pragnienia, źródło naszych potrzeb, wzbudzają w nas ciągły niepokój, równie - choć inaczej - nieznośny jak w stanie natury trwoga doznawana wobec przejściowego niebezpieczeństwa. Nie drżymy już od czasu do czasu, drżymy bez ustanku.
Pięknie pisać znaczy też prawie to samo co pięknie myśleć, a stąd już tylko krok od pięknych czynów. Wszelka kultura duchowa i moralne doskonalenie się ma swój początek w duchu literatury […].
Na świecie wytworzono tyle dobrej kultury, że poznajac ja rekreacyjnie i tak można ledwie liznać jej ogrom. W zwiazku z tym obcowanie z kultura byle jaka nie ma uzasadnienia.
Ponieważ jednak pustkę, czyli niedostateczność, można sztukować rozmaitymi dookreśleniami, ponieważ rozmaite łaty mogą się tu przydać, utworzyliście kultur, jako bezwiednych wynalazków, legion w swojej historii. Bezwiednych, nierozmyślnych wbrew Rozumowi, ponieważ dziura była daleko większa niż to, co ją wypełniało; wolności mieliście znacznie bardziej w bród aniżeli rozumu, toteż pozbywaliście się tej wolności, bo nadmiernej, bo dowolnej, bo bezsensownej - kulturami, we wiekach rozbudowanymi. Klucze do tego, co mówię teraz, stanowią słowa: wolności było więcej niż rozumu. Musieliście zmyślać sobie to, co zwierzęta od narodzin umieją, osobliwość zaś waszego losu w tym, że zmyślaliście, twierdząc, że niczego nie zmyślacie. Dzisiaj wiecie już wy, antropologowie, że kultur można sporządzić bezlik, i on doprawdy został sporządzony, że każda z nich ma logikę swej struktury, a nie swych autorów, bo to jest taki wynalazek, który urabia po swojemu własnych wynalazców, a oni o tym nie wiedzą, kiedy się zaś dowiedzą, traci absolutną moc nad nimi, a oni dostrzegają próżnię, i ta właśnie sprzeczność jest opoką człowieczeństwa.