-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "australia" [29]
[ + Dodaj cytat]Australia" to ciepłe słowo, wzbudzające trudne do opisania pozytywne skojarzenia.
Sydney pocieszało się wymyślaniem okrutnych, ale na ogół świetnych dowcipów na temat rzekomej apatii Melbourne, na przykład:
- Masz dzieci?
- Tak, trójkę. Dwójka jeszcze żyje, a jedno mieszka w Melbourne.
Zauważyłam krzaki zielone od zimowych deszczy, kilka miejsc, w których wycięto drzewa, stado złożone mniej więcej z dwudziestu kangurów, które głośno podskakiwały w tempie na trzy czwarte, oraz lisa grzebiącego w trawie, a potem uciekającego na widok dwóch motorów.
-O, patrzcie, Bruce Dazzling! - powiedziała jedna z dziewczyn i dorzuciła z lekceważeniem, które doskonale wszystko podsumowało: -On by poszedł nawet na otwarcie koperty.
- Gdyby sklasyfikować różne rzeczy według tego, ile dają człowiekowi przyjemności, Canberra lokowałaby się poniżej złamania ręki. - Wymieniliśmy ubawione uśmiechy. - Przy złamaniu ręki przynajmniej wiadomo, że kiedyś się zrośnie.
W tym kraju patriotyzm wyraża się nie w walce z wrogami zewnętrznymi, ale z naturalnymi zagrożeniami wewnątrz kraju, na przykład ze szkodnikami. Być patriotą oznacza także rzetelnie, uczciwie pracować i kupować jak najwięcej australijskich produktów. Na pustyni, gdzie nie ma zakładów pracy i sklepów spożywczych, patriotyzm określa święte prawo buszu, które mówi: zostaw busz takim, jakim go zastałeś. Tę zasadę konsekwentnie realizowałem podczas wszystkich swoich wypraw. Śmieci nie zagrzebuje się w ziemi, ani nie pali, ale zbiera do specjalnych worków i wiezie do legalnego kontenera, czasem nawet 1000 km.
Niezwykłe i fascynujące jest dla mnie to, że Aborygeni traktują pieśń jak mapę, że potrafią drogę przez busz zaśpiewać. Są jak ptaki, które wyśpiewują trasy przelotu, setki, tysiące kilometrów. Pieśń, mająca na całym świecie znaczenie estetyczne, pobudzające silne emocje, dla nich ma funkcję praktyczną.
Bezbrzeżne obszary suchego buszu i rozpalone słońce nie były zjawiskami, którymi można zawładnąć, dlatego w ich znaczeniu słowa „posiadać” nie mieścił się atrybut władzy. Posiadać znaczyło dla nich rozumieć, rozumieć znaczyło przeżyć. Jeśli pozna się sposób na przetrwanie, oznacza to, że żywioł został oswojony. Jak pies. Ten stał się dla nich bronią do zabijania i okryciem w zimne noce, kiedy temperatura spada do zera stopni. W jaskini, pod drzewem, za załomem skały, tam gdzie lodowaty wiatr nie docierał, leżeli na ziemi otoczeni nocą, wtuleni w szorstką sierść zwierząt.
Stolica [Australii] ma dość surrealistyczny układ z mnóstwem rond, po których krążą skołowani przybysze w poszukiwaniu stacji benzynowej, restauracji albo innego dowodu działalności człowieka.
W kiepskim starym dowcipie na pytanie: "Jaka jest różnica między Australią a jogurtem?" pada odpowiedź: "W jogurcie kultura jest żywa".