-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik1
-
ArtykułyTargi Książki i Mediów VIVELO już 16–19 maja w Warszawie. Jakie atrakcje czekają na odwiedzających?LubimyCzytać1
-
ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant8
Cytaty z tagiem "łosoś" [9]
[ + Dodaj cytat]Łosoś sam w sobie to naturalnie nic złego, ale tak jak z cukierkami, jogurtem truskawkowym czy płynem do czyszczenia dywanów, jeżeli zje się go trochę za dużo, posiłek przestaje nam smakować.
Rybia karma to mieszanka sprasowanej soi i oleju rzepakowego z rybim tłuszczem, strukturą przypominająca kocie chrupki. Karma jest transportowana z silosów długimi rurami i wyrzucana w regularnych odstępach na powierzchnię klatek. (...) Ryby powinny mieć spokój, żeby zjadać dziennie 5 ton karmy na klatkę, a najlepiej, żeby jadły całą dobę, w czym pomaga podświetlanie klatek w nocy. Stłoczone łososie mają mniej ruchu, dlatego osiągają większą wagę w krótszym czasie.
- Opowiem pani o martwym łososiu.
- Nie mogę się doczekać.
Moglibyśmy mieć kilka prosiąt. Mógłbym zbudować wędzarnię, taką jak miał mój dziadek, i po ubiciu świni wędzić boczek i szynki, robić kiełbasy i różności. A kiedy łososie ruszą w górę rzeki, nałapać ich z setkę i zasolić albo uwędzić. I mielibyśmy co jeść na śniadanie. Nie ma nic lepszego od wędzonego łososia. Moglibyśmy robić przetwory z owoców i pomidory w wekach, to łatwizna. W każdą niedzielę zarzynałoby się kurczaka albo królika. Może mielibyśmy też krowę albo kozę i śmietana na mleku byłaby taka gruba, że kroiłoby się ją nożem i zbierało łyżką.
Cudzoziemcy żywią przekonanie, że przeciętny Szkot ma nogi jak pniaki i łapy jak Popeye po puszce szpinaku. Rzekomo cechuje się niebywałą krzepą, jaką zyskał dzięki ciskaniu balami drewna, ma rudą brodę, czerwony nos i nosi kilt w jaskrawoczerwoną kratę oraz tweedową marynarkę, która zwykłego śmiertelnika w parę sekund obdarłaby ze skóry. Na śniadanie pije whisky, a żywi się wyłącznie owsianką, haggisem i łososiem. Lubi się też wydzierać i bić z kim popadnie.
Od lat 70-tych zaczęła się w Norwegii masowa hodowla, a największym producentem w tym regionie jest firma Grieg Seafood z siedzibą w Bergen, która w samym tylko Finnmarku produkuje rocznie około 30 000 ton łososia i zatrudnia przeszło 200 osób. (...) Tutaj łosoś żyje nie dłużej niż 2,5 roku, i do tego czasu powinien ważyć średnio 5,5 kilo. (...) Narybek przypływa statkiem i jest wpuszczany do klatek w zatoce. Każda klatka ma średnicę 90 metrów, mieści 25 kilogramów ryb na metr sześcienny i przykrywa ją namiot z siatki chroniącej przed ptakami.
W okolicach Kjollefjordu nie wolno zakładać ferm. Tutejsi rybacy nigdy takiej ryby by nie zjedli, bo łosoś hodowlany ma złą opinię, jest za tłusty, ma zbyt intensywny kolor i nikomu by nigdy nie przyszło do głowy nazywać go zdrowym. Nawet w lokalnym sklepie spożywczym trudno znaleźć te pomarańczowe mrożonki jednakowej wielkości, bo każdy ma tu swój zapas w wędzarni albo w zamrażarce. Na Północy, jak już coś kupować, to mięso, nie ryby.
Ojciec tymczasem, stary kobold z Dovre, w koronie z lodu i szyszek sosnowych, dowcipny i wesoły, opowiadał o swej ojczyźnie, a wszyscy go słuchali z niezmiernym zajęciem. Bo też i umiał mówić, zwłaszcza o tym, co kochał. To opisywał dumne, nagie skały krain północnych wznoszące ku niebu lodem okryte czoła, to jasne kaskady wód spadających z łoskotem w przepaście i pryskających w słońce śnieżną pianą; to o łososiach mówił w łusce złotej, za głosem harf cudownych płynących pod wodę; to o zimowej nocy bez świtu poranka, białej jak śnieżne puchy i cichej, i długiej, gdy dzwonki sanek dźwięczą gdzieś w oddali, a ludzie biegają na łyżwach po lodzie, przezroczystym jak woda, tak że pod spodem widać rybki drobne, lękające się świateł ruchomych i cieni.