cytaty z książki "Alphabet Squadron"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie powinno się udawać, że ktoś zginął, by uniknąć przeprowadzenia misji ratunkowej.
-Szanujesz ich?
-Nie - odparła. - Ale chyba mi ich żal.
-Byłoby łatwiej, gdybyś ich szanowała - powiedział. - Gdy wierzysz, że twoi wrogowie stają do bitwy z otwartymi oczyma, że postępują w sposób, który uważają za racjonalny, choć akurat w tej kwestii się mylą, zabijanie ich staje się łatwiejsze. Masz świadomość, że zdawali sobie sprawę z ryzyka, a mimo to uznali, iż podejmą walkę w słusznej - ich zdaniem - sprawie.
-A jeśli mi ich żal? Uważa pan, że to dlatego, iż wątpię w ich ocenę sytuacji?
-Żal, współczucie implikują, że zachodzą okoliczności, które znajdują się poza kontrolą nieprzyjaciela. Że okoliczności, które go ukształtowały, były niesprawiedliwe. Wypaczyły jego rozumowanie. Sprawiły, że poszedł na odstrzał. Nikt nie chce być rzeźnikiem, pani porucznik. Wszyscy chcemy mieć poczucie, że pokonaliśmy wroga w sprawiedliwej walce.
-Walczymy dla Imperatora - zauważyła.
Maszerowali wypolerowanymi czarnymi korytarzami niszczyciela. Mijali szturmowców, oficerów floty, techników i pilotów. Keize poprowadził ją do hangaru, w którym dziesiątki osób usuwały ślady po trafieniach z poszycia myśliwców TIE albo ściągały kombinezony.
-Walczymy dla nich, pani porucznik. Ramię w ramię z naszymi braćmi i siostrami. Nie zapominaj o tym.
Senat chciał, by szczątki Imperium poddały się jako całość. Wojsko uważało, że jest w stanie złamać kręgosłup nieprzyjaciela - zapominało, że bestia była już bezgłowa. Jedynie wywiad rozumiał, że Republikę czeka mozolna praca polegająca na rozbrajaniu Imperium kawałek po kawałku.
-A co z ostatnim pilotem twojej eskadry? - spytał droid przesłuchujący. [...]
-Porucznik Yrica Quell - oznajmiła. - Zdeklarowana dezerterka. Jedyna ocalała z eskadry. Wysoce zmotywowana, by odnaleźć i zneutralizować Dwieście Czwarty Pułk Imperialnych Myśliwców. [...]
-Co sprawiło, że zbiegła ze służby?
-Śmierć Imperatora i wszczęcie Operacji Popiół.
-Dlaczego?
-Ponieważ gdy śmierć na wojnie ponoszą niewinni, powinno to mieć jakiś cel. [...] Ponieważ jeśli nie potrafisz powiedzieć, jakie pozytywne efekty ma twoja walka, opowiedziałeś się po niewłaściwej stronie.
Mimo że niedokończona, [druga Gwiazda Śmierci] już teraz była okropnością - wrzaskiem krwiożerczego Imperatora skierowanym w stronę galaktyki, mającej czelność stawić mu czoła. Kpiną z krwi rebeliantów przelanej podczas ataku na pierwszą Gwiazdę Śmierci.
Sprawiedliwość była przywarą ludzi odważnych, ludzi honoru, którzy kończyli żywot szybko i na głupie sposoby. Z kolei zemsta oznaczała sprawiedliwość wyzutą z pozorów przyzwoitości. Nath zdołał przeżyć tak długo dzięki temu, że trzymał w ryzach osobiste słabości. Nie pozwalał, by pokusa prowadziła go ścieżkami wybieranymi przez samobójców.
-Poskładałeś tę grupę na chybił trafił - powiedziała - i zakładasz, że będziemy wiedzieć, jak działać, ale tego nie wiemy. Nie zostaliśmy przeszkoleni, nie mamy...
-Nikt z nas nie został przeszkolony! - wrzasnął Adan. - Nie mogliśmy pozwolić sobie na to, by spędzić całe lata w akademii, poznając każdy protokół pod słońcem. Wszystkiego uczyliśmy się w biegu, a gdy nasi bliscy ginęli, wiedzieliśmy, że płacą cenę za bunt przeciwko twojemu Imperium!
Miała serdecznie dość rozlewu krwi. Czuła się brudna od stóp do głów. Przeszła na stronę Rebelii - Nowej Republiki - by pozbyć się tego uczucia. By zrobić coś wartościowego.
Chass już dawno nauczyła się treści przemówienia na pamięć.
„Jeśli złożycie broń w obliczu wroga tak potężnego i okrutnego, skażecie całą galaktykę na wieczną niewolę. Imperium nie obchodzi, czy się poddacie. Imperium na za nic waszą rozpacz. Poddawałam się już nieraz... to nic nie zmienia. Niczego nie przerywa. Bez nadziei nie ma Rebelii”.
Gdy zasiadła przy stole, Nath akurat opowiadał historię ze swoich dni w imperialnej Akademii. Przygotowała własne, na wypadek gdyby były potrzebne - opowieści o jej dawnej załodze, jej rodzinie - historie, które w zależności od sytuacji miały zainspirować pilotów, przestraszyć ich lub rozładować napięcie. Opowiadała je tyle razy i z tylu powodów - przekazywała mądrości tak wielu eskadrom - że teraz wydawały się jej niemal sztuczne. Jakby w ogóle się nie wydarzyły, jakby istniały tylko po to, by dopomóc innym.
Ale każda wydarzyła się naprawdę. I właśnie dlatego wszystkie były tak cenne.
-Tak naprawdę nigdy nie dogadywałem się z rodzicami, ale mój dziadek rozumiał, jak wygląda życie. Zawsze wspominał, że służył ramię w ramię z klonami, że dzięki temu zrozumiał, że liczy się serce. Nieważne, że wszyscy wyglądają jednakowo - każdy jest inny.
Walczyła z Dwieście Czwartym, ponieważ nie miała niczego innego, o co mogła walczyć, a do tego zamknęła się na wrogą propagandę, jeńców wojennych i wszystko, co mogło sprawić, by jej wróg zyskał ludzką twarz.
-Imperium się nie zjednoczy i nie nastanie kolejny Imperator. [...] Najwyższa pora, abyśmy się z tym pogodzili. Pora, abyś ruszyła przed siebie, bo... [...] Skoro jesteś zdolna do tego - wskazał gestem truchło Nacronisa - nie ma niczego, co by cię skłoniło do opuszczenia Imperium. Zostaniesz z Dwieście Czwartym z poczucia honoru lub obowiązku. Zostaniesz, aż choroba przeniknie cię do głębi i albo cię uśmierci, albo zrobią to rebelianci. Tak czy owak, dalsze trwanie przy oddziale jest bezcelowe. Nie ma potrzeby, by umierać za braci i za siostry, którzy nie muszą umierać wcale.